1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Do Tych, którzy pozostali...
Autor Wiadomość
asia19 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 29 Gru 2010
Posty: 625
Skąd: Mazowsze
Pomogła: 111 razy

 #46  Wysłany: 2011-07-26, 00:11  


Anelio, z tego co piszesz, wynika tylko jedno: bardzo kochasz swojego Tatę i jesteś bardzo wrażliwa...
My nie możemy wpłynąć na nikogo z Twoich bliskich- choć rzeczywiście należy chyba im się ściągnięcie klapek z oczu... :cry:
 
Gazda 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 5152
Skąd: Beskid
Pomógł: 1581 razy

 #47  Wysłany: 2011-07-26, 00:52  


Skarbie... wyjedź na jakiś czas... gdzieś po prostu. W miejsce które nie wiąże się z żadnymi wspomnieniami. Odpocznij od tego wszystkiego. Nie myśl przez czas jakiś...
_________________
Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
 
kam 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Gru 2009
Posty: 349
Skąd: Warszawa
Pomogła: 35 razy

 #48  Wysłany: 2011-07-26, 11:06  


Anelia,
tak bardzo bym chciała cię przytulić, poradzić, wesprzeć
:/pociesza:/
myśle że Gazda ma rację. wyjedź chociaż na trochę
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #49  Wysłany: 2011-07-26, 12:18  


Zebra napisała:
Jest jeszcze gorzej

Co ja Zebro i Anelio mogę powiedzieć/napisać. NIC mądrego. Gdybym była z Wami w realu, a to mogłabym choć z Wami posiedzieć i wysłuchać. A tak to tylko wirtualnie przytulić i pamiętajcie tu sporo osób Was czyta/’słucha’.
:/pociesza:/


Anelia napisała:
Nigdy sobie nie wybaczę,

Tego nie możesz Anelio robić, działałaś jak najlepszej wierze.


Anelia napisała:
Mam chłopaka ale niestety jest obecny tylko ciałem Ja siedzę i płaczę a on siedzi przy komputerze i najprawdopodobniej gra jest obcokrajowcem, był u siebie ale kiedy z tatą zaczęło dziać się zle wrócił- niby aby być przy mnie ale ani razu też mnie do siebie nie przytulił

Nie chcę go usprawiedliwiać, ale po prostu on nie potrafi się odnaleźć w tej sytuacji. Nie wie co ma robić. Panowie w tych kwestiach są mało domyślni. Dla niego to może być i tak dużo, że przy Tobie jest, trwa. Tak to potrafię wytłumaczyć. Próbuję też zrozumieć drugą stronę. On po prostu może nie wiedzieć do robić, jak się zachowywać. Dla niego to nowa sytuacja, która może go przerastać.


Anelia napisała:
Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie jak sama wsiądę w auto, wyłączę telefon i wyjadę...

Być może. To może być dobry pomysł.


Anelia napisała:
mam wrażenie, że exploduję. Mam w sobie tyle złości, smutku i bólu, że mam wrażenie , że za chwilkę wszystko co mam około siebie w mieszkaniu zniszczę, potrzaskam ...

To też może być dobry pomysł. ;) Co prawda może być kosztowny. ;) Może kup sobie coś do rozwalania ;)

:/pociesza:/
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
kuku 


Dołączyła: 21 Lut 2011
Posty: 12
Pomogła: 1 raz

 #50  Wysłany: 2011-07-26, 16:24  fale


Choć chciałabym napisać, że z czasem jest łatwiej ...to NIE JEST.
Jest po prostu inaczej.
Tęsknota, żal, smutek, nawet złość przychodzą falami.
Są dni kiedy po prostu zanurzasz się w miłych wspomnieniach i rzeczywistość
staje sie nie do zniesienia. Wtedy każdą komórką chcesz żeby było jak kiedyś.

Ale są dni...kiedy fala odpływa. Kiedy jest czas na nowe życie. dziwne, trudne ... którego trzeba się nauczyć. Jak chodzenia ... I dać sobie prawo do upadków.

Ja zawężam przyszłość do tygodnia.
Łatwiej mi to znieść.

Oszukuję w ten sposób słowo nigdy.
najgorsze słowo ze wszystkich.
 
agamaz 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 2469
Pomogła: 246 razy

 #51  Wysłany: 2011-07-26, 23:47  


Anelia doskonale rozumiem Twój ból,Twoje pytania bez odpowiedzi ,Twoje rozterki.
Też sobie zadaje mnóstwo pytań,robię wyrzuty,że mogłam to czy tamto.
A Wszyscy mi tłumaczą ,że nic więcej ponad to co zostało zrobione nie można było zrobić.
Moja córka zmarła za granicą,tam była leczona a ja teraz myślę,że gdybym Ją zabrała do PL to może by wszystko było inaczej,wiem że to bzdura znając nasza służbę zdrowia.
Miesiąc przed Jej śmiercią byłam u naszego onkologa z całym przebiegiem leczenia za granicą .Powiedział,że wszystko co było możliwe a jeszcze ponadto zostało zrobione i nic więcej się nie da .Tylko cud a cudu nie było niestety.
Do mnie jeszcze nie dochodzi ,że Asia odeszła to nieprawdopodobne.
Ale jak sobie przypomnę po kolei ta drogę,którą wspólnie przeszliśmy do końca.
Nie wiem jak to wszystko wytrzymałam ,przeszłam dwa pogrzeby Swojego Dziecka.
Pożegnanie i kremacja za granicą przyjazd z urną do domu i dopiero pogrzeb w Polsce.
Tak mi ciężko tak mi brak mojego Jedynego dziecka.
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Wiem ,że muszę się pozbierać jestem to winna Asi.Ale brak sił,a może chęci?
 
Tulia 



Dołączyła: 24 Lip 2011
Posty: 3
Skąd: Warmia i Mazury

 #52  Wysłany: 2011-07-27, 10:37  


Piszę po raz pierwszy na tym forum. Prawie 21 m-cy temu straciłam narzeczonego. Nie wiem, czy to długo. Czas się zapętla, żałoba trwa tak samo silna, jak na początku... Nie potrafię się pogodzić, nie potrafię pójść do przodu. Tak bardzo boli, wciąż tak samo...

Nie wiem, co mogłabym Wam poradzić. Wasze straty często są bardzo świeże. Jedyne, co wiem na pewno, to że bólu nie wolno dusić w sobie. Trzeba płakać, krzyczeć, tłuc naczynia, jeśli tego potrzebujecie. Ja tego nie robiłam, nie mogłam, obiecałam mu, że będę silna. I byłam, i nie potrafiłam wylać tego żalu z siebie. Dziś sama jestem diagnozowana, jest podejrzenie nowotworu. W poniedziałek będzie wynik hist-patu. Boję się, bo widziałam co ta choroba może zrobić z człowiekiem. Byłam przy Nim od pierwszych objawów, przy diagnozie i przy Jego śmierci. Byłam każdego dnia Jego choroby.

Nie wiem jak żyć, nie potrafię żyć bez Niego.
_________________
"Bo umrzeć, to zbyt mały powód, żeby przestać kochać..."
 
drMarta 
Psychoonkolog



Dołączyła: 06 Cze 2011
Posty: 92
Skąd: Warszawa
Pomogła: 89 razy

 #53  Wysłany: 2011-07-28, 11:01  


Tulio, przeżyłaś wielką stratę. Nawet nie wiem, czy słowa oddadzą, jak wielką.
Miałaś szczęście tak bardzo kochać i być kochaną. Dlatego tak trudno żyć dalej, bo Twoje emocje się nie zmieniły - nadal kochasz i tęsknisz.

Minęło 21 miesięcy, które przeżyłaś, choć bez Niego. Potrafisz. Żyjesz. W smutku, rozpaczy, tęsknocie i miłości. Ale żyjesz. Może to miał na myśli Twój Narzeczony? Siłę, aby trwać dalej mimo tego, co przeżywasz. By wylać z siebie ten cały żal też potrzeba siły.

W tej chwili dzieli Was jedynie czas. W pewnym sensie Twój Narzeczony jest z Tobą - w każdej Twojej myśli o Nim, uśmiechu do wspólnych wspomnień.
_________________
dr Marta I. Porębiak
http://www.ipsycholog.com
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #54  Wysłany: 2011-07-28, 19:06  


Kilka dni temu rozmawiałam ze swoim znajomym, o tym jak się czuję, tzn. słabo :uuu: , ale też opowiedziałam mu, że jestem tu na forum i to mi chyba pomaga.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę. Stwierdził, że potrzebuję pomocy psychologa, ponieważ ja wciąż tym żyję, chorobą i śmiercią, że za dużo o tym myślę i z pewnością to, że tu jestem to raczej mi szkodzi :?ale?: . Też mi szkodzi to, że chodzę na obiady do szpitala, w którym leżała Mama (akurat los tak chciał, że teraz pracuję obok, a samej w domu nie chce mi się gotować. Za to w bufecie - mniam, mniam) i spotykam lekarzy Mamy,itd. Cały czas jestem w tamtej rzeczywistości.

Może i tak, ale nie mogę z dnia na dzień zapomnieć ostatniego pół roku i całego życia z Mamą. Obojętnie czy tu na forum, czy w domu, czy w innym mieście i tak cały czas myślę o Mamie i chcę o Niej mówić, pisać, wspominać. Nigdy Jej nie zapomnę i nikt mi Jej nie zastąpi, mojej NAJUKOCHAŃSZEJ Mami :) :cry:
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #55  Wysłany: 2011-07-28, 19:47  


Ludziom nie dogodzi. :tiaa:

Zebra napisała:
Spojrzał na mnie jak na wariatkę. Stwierdził, że potrzebuję pomocy psychologa, ponieważ ja wciąż tym żyję, chorobą i śmiercią, że za dużo o tym myślę i z pewnością to, że tu jestem to raczej mi szkodzi

'psycholog' się jeden znalazł ;)

Nic dziwnego, że jesteś na tym forum. Ponieważ ludzie szukają zrozumienia. A najlepiej czujemy się rozumiani przez ludzi, którzy mają podobne doświadczenia.


Ja w Twojej żałobie nie widzę nic dziwnego i zdrożnego.
Jest "stary zwyczaj", że żałobę po rodzicach ma się rok (ubieranie się na ciemno/czarno, nie uczestniczenie w zabawach itp.). Nie chodzi mi formę tej żałoby (to przykładowe ubieranie się na czarno), ale o 'treść', to co mamy w duszy. I nie chodzi tylko o to, że to jest sztywne, ot ustalone bo kogoś 'olśniło'. Kiedyś ludzie też byli mądrzy (może nie było takich specjalizacji) i jakoś tak ustalili z jakiś obserwacji. Ten rok nie jest przypadkowy.
Ten rok to jakby 'rozliczenie', 'wypracowanie' swojej żałoby, swoich emocji itp.
Choć oczywiście pewnie każdy ma swój czas.

Mama to jest Mama.
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
bogna-bb1 


Dołączyła: 17 Lut 2011
Posty: 73
Skąd: nieopodal Gdańska
Pomogła: 15 razy

 #56  Wysłany: 2011-07-28, 20:14  


Mama jest tylko jedna na świecie i każdy ma prawo do żałoby jak długo chce, Ci którzy tego nie przeżyli niech schowają swoje ,,cenne" uwagi gdzieś. Mnie też bardzo pomogło i zresztą nadal pomaga w pozbieraniu się do kupy.
_________________
ruda
 
Klara


Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 42
Pomógł: 13 razy

 #57  Wysłany: 2011-07-28, 20:50  Po śmierci bliskich


Zebro, ja straciłam oboje Rodziców, już dawno temu. Wierz mi, z czasem ból mija... Ja byłam bardzo związana z moim kochanym Ojcem - zmarł na raka 16 lat temu. Byłam z Nim wtedy - to ja zamknęłam Mu oczy. Bardzo długo rozpaczałam. Justyna ma rację - ten zwyczajowy rok żałoby ma głęboki sens. Nie można przed tym uciec... I NIE TRZEBA. Doskonale rozumiem Twoją potrzebę bycia w miejscu, gdzie umierała Twoja Mama i kontaktu z ludźmi, którzy towarzyszyli Jej w chorobie. Ja do dziś mam wiele rzeczy Ojca - w szafie zostały jakieś ubrania, a na stoliku książka rozłożona tak, jak ją zostawił... Dużo o Nim myślę - cieszę się, że nie dożył MOJEJ choroby, bo wiem, że by to go załamało, zwłaszcza, ze przeżył śmierć mojego Brata. Ale też wyobrażam sobie, jak wiele rzeczy by Go cieszyło i wtedy ja cieszę się z nich PODWÓJNIE. Często, kiedy waham się jak postąpić, zastanawiam się, co On by o tym pomyślał i to mi pomaga podjąć decyzję. Pamiętam Jego powiedzonka i dowcipne komentarze do różnych sytuacji (miał wspaniałe poczucie humoru) i często je cytuję. Opowiadam o Nim znajomym. Często wspominamy Go z moim synem, który też był bardzo przywiązany do Dziadka. Mam wtedy wrażenie, że w ten sposób jakoś nam towarzyszy.
Nie mogę powiedzieć, że to już całkiem NIE BOLI, ale na pewno nie tak, jak na początku. Dużo mniej, a przede wszystkim - inaczej. Takie jest nasze życie - zdarza się, że bliscy odchodzą i tym, co zostają trudno się z tym pogodzić. Ale jakoś żyjemy dalej...
Trzymaj się i nie przejmuj głupimi ludźmi o wrażliwości nosorożca.
 
anettus


Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 64
Pomógł: 3 razy

 #58  Wysłany: 2011-07-29, 14:45  


Każdy ma prawo do przezywania żałoby po swojemu, ja nigdzie nie czuję się tak dobrze jak tu na forum, u mamy w mieszkaniu lub przy jej grobie na cmentarzu. Ktoś kto nie stracił najukochańszej mamy nie powinien w ogóle zabierać głosu w kwestii przeżywania żałoby, po prostu nie ma o tym pojęcia. Ja jutro wyjeżdżam na dwa tygodnie, może to głupie ale na pewno będzie mi Was (czyli wszystkich forumowiczów)brakowało i podczytywania forum. Odezwę się po powrocie i zdam relacje czy taki wyjazd coś pomaga, szczerze wątpię ale robię to dla dzieci w końcu mają wakacje. Pozdrawiam wszystkich, trzymajcie się, będę myśleć o Was.
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #59  Wysłany: 2011-07-29, 16:19  


św. Augustyn "I nagle Ty, Panie... zabrałeś mojego przyjaciela... Wtedy ból zamroczył moje serce. Na cokolwiek patrzyłem, wszędzie widziałem tylko śmierć... Wszystko, co przedtem było nam obu wspólne, teraz, bez niego, zmieniło się w straszną mękę. Wszędzie go szukały moje oczy, a nigdzie go nie było. Wszystkie miejsca, gdzie dawniej bywaliśmy razem, były mi nienawistne przez to, że jego tam nie było... I stałem się sam dla siebie wielkim problemem... im bardziej go kochałem, z tym większą nienawiścią i trwogą myślałem o... śmierci, która mi go zabrała... dziwiłem się, że po jego śmierci żyję ja, który byłem połową jego duszy".
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
Mark 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 361
Skąd: Polska
Pomógł: 149 razy

 #60  Wysłany: 2011-07-30, 13:51  


Na przestrzeni ostatniego niespełna pół roku straciłem oboje rodziców, oboje zmarli na raka i oboje cierpieli. Do dziś nie znajduję właściwych słów i argumentów by te cierpienia zrozumieć, nie przynoszą one chluby rodzajowi ludzkiemu, są hańbą dla Stwórcy – o ile ten istnieje. Umieranie człowieka chorego na raka nie wygląda, ani nie brzmi dumnie, nie ma w nim patosu śmierci, ani humanizmu człowieka. Cierpienie nie czyni z nas lepszych ludzi, nie motywuje pozytywnie naszej moralności, nie uwzniośla. Pomimo rozwoju medycyny, psychologii i innych działów wiedzy, które pozostają nierozerwalnie związane z traumą chorych na raka generalnie, w ramach publicznej służby zdrowia nie potrafimy im pomóc.

Nie od dziś wiadomo też, że bliscy chorych na raka, ich faktyczni opiekunowie ( zwykle małżonkowie, dzieci, wnuki ) powinni zostać objęci opieką psychologa, opieka nad osobą chorą na raka ( chorą psychicznie, itp ) wyniszcza i może wszak być przyczyną poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu społecznym u opiekunów. Trudno im się potem „wyzwolić” z kieratu obowiązków opiekuna i zacząć normalnie funkcjonować w społeczeństwie.
_________________
c'est la vie
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group