1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Do Tych, którzy pozostali...
Autor Wiadomość
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #16  Wysłany: 2011-07-22, 15:32  


Co do niesprawiedliwości, to podobno tylko mądrość jest sprawiedliwie rozdzielona. Nikt nie narzeka na jej brak. ;)

Ja mam 36 lat, od 3 lat choruję na ostrą białaczkę szpikową. Czy to sprawiedliwe?? Nie wiem i nie będę się zastanawiać. Też jest mnie żal gdy słucham dziewczyn 36-letnich+/- kilka lat o ich 'wielkich problemach' (np. zła fryzura, nie wyszedł ten kolor farby co chciały, włosy o 5mm za krótko obcięte), o problemach w pracy, o tym, że ktoś się źle na kogoś spojrzał, ktoś źle powiedział, itd. Te problemy urastają u nich do rangi co najmniej Rysów. Ja tęsknię do takich problemów. Tęsknię do 'szarej rzeczywistości', której one nie potrafią docenić, a która wbrew wszystkiemu ma pełno uroku. A jednocześnie mam ochotę im wykrzyczeć prosto w twarz, że nie wiedzą co gadają. Że niech robią z igły widły. Że biegną nie wiadomo za czym, tracąc to co w życiu najważniejsze. Że dostrzegają jedną małą chmurkę, a nie dostrzegają słońca. ehhh...

Jadę do mamy, weekend zapowiada się świetnie. :sun: (nie wiem jakie są prognozy pogody na weekend, ale pogoda może nie być dobra, ale dzień można mieć dobry)

Świat to trudne miejsce. Jemu nie zależy. Choć nie żywi nienawiści do ciebie i do mnie, nie darzy nas też miłością. Dzieją się na nim rzeczy straszne, których nie można wytłumaczyć. [...] Świat cię nie kocha. [...] Pamiętaj jednak, żeby robić swoje. Takie masz zadanie na tym trudnym świecie, musisz podtrzymywać swoją miłość i robić swoje choćby nie wiem co. – S. King (‘Lśnienie’)

Pozdrawiam :)
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
Funia 


Dołączyła: 30 Mar 2011
Posty: 228
Pomogła: 27 razy

 #17  Wysłany: 2011-07-22, 16:36  


Wczoraj napisałam do kuku:

Z jednej strony zazdroszczę - tak, to chyba właściwe słowo - tego, że Twoja mama odeszła szybko.
Z drugiej strony cieszę się, że moja jeszcze walczy (niedrobnokomórkowy rak płuca prawego diagnoza we wrześniu 2010 - stadium IV, czerwiec 2011 przerzuty do lewego i do wątroby).


Dziś okazało się po raz kolejny, ze jestem pieprzoną wiedźmą, która zaklina rzeczywistość.

a przynajmniej zrobiłam to o 5.19 22 lipca 2011
 
krado 


Dołączyła: 02 Lip 2011
Posty: 128
Pomogła: 7 razy

 #18  Wysłany: 2011-07-22, 21:05  


a ja czytam to wszystko i nie wiem co napisać - łzy same cisną się do oczy - spłakałam się czytając wasze historie o odejściu najbliższych
- trafiłam na to forum i to było najlepsze co mnie w walce z chorobą taty spotkało -
ma raka jelita grubego - w tej chwili ostatnie stadium , bedzie podawana chemia paliatywna i to wszystko co lekarze mogą zrobić ,
mam tatę w domu - czekamy na chemię i czytając wasze opisy mam wrażenie że powinnam się cieszyć każdą chwilą spędzoną z nim ,
raz jest lepiej , raz gorzej ale jeszcze nie tragicznie
co prawda tata -64 lata człowiek aktywny ubolewa że co to za życie że tylko leży , trochę pochodzi i nic więcej ale ja się cieszę że jest z nami nadal
to on jest najważniejszą osobą w moim życiu - jest zawsze przy mnie kiedy go potrzebuje.....mimo że mam 36 lat i własną rodzinę to nie wyobrażam sobie życie bez niego a wy już tego doświadczacie .....
bardzo wam wspólczuję
\zdaję sobie sprawę że i ja kiedyś dołączę do Was ale na razie cieszę się że jest jak jest i chyba nie dopuszczam do siebie innej myśli
najbardziej boję się bólu - tego że tatę bedzie bolało a ja nie będę mogła nic zrobić ....
trzymajcie się cieplutko

[ Dodano: 2011-07-22, 21:06 ]
Justyna a ciebie Sciskam najmocniej i życzę wytrwałości w walce ....
trzymam kciuki za ciebie :)
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #19  Wysłany: 2011-07-22, 21:35  


JustynaS1975 Zapytałaś czy jeżeli np. Naszej jakieś dalszej znajomej umiera bliska osoba i wtedy jej świat się zatrzymuje, to my zatrzymujemy się z Nią czy funkcjonujemy normalnie ?
Odpowiadam, bo chyba nie zrozumiałaś co przynajmniej ja miałam na myśli- mi nie chodzi o jakąś dalszą znajomą, bo to już tak jest , że to co Nas w jakimś sensie mniej dotyczy lub nie byłyśmy z daną osobą tak bardzo związane wygląda zupełnie inaczej, fakt - przykro Nam jest ale funkcjonujemy normalnie, mi chodzi o rodzinę, o żonę mojego tatusia (moja mama), o córkę tatki (moja siostra) , o syna taty (mojego brata) ...itp. Mnie złość, smutek i żal dopada jeszcze bardziej kiedy widzę jak oni teraz żyją, śmieją się, słuchają muzyki, potrafią normalnie funkcjonować a nie widać w Nich nic, zero emocji, smutku po stracie męża, taty , żyją tak jak gdyby nic się nie stało, jakby odejście taty nie zabolało ich...
Ci ludzie wiedząc ile się starałam pomóc tacie, ile przepłakałam i jak bardzo mnie boli po stracie taty nie pytają mnie o nic :cry: Nie pytają jak się trzymam, czy mi pomóc , nie widzą, że jestem w depresji, że jestem na skraju załamania, że potrzebuje choćby tego aby ktoś mnie przytulił... oprócz Swojego czubka nosa nic więcej nie widzą a to przecież moja mama, moje rodzeństwo... dlatego mam w sobie złość i smutek. Mi nie chodzi o dalszą rodzinę, bo im się niczego nie dziwię ...

anettus Nie jesteś sama! Dla mnie też ludzie piszący na tym forum mimo iż nigdy w życiu ich nie widziałam wydają mi się tak bliscy. Rozumieją Nas i potrafią napisać zwykłych kilka słów często bardzo Nam pomagając, Ci ludzie potrafią Nas często lepiej zrozumieć i pomóc niż najbliższa Nam rodzina. Nie pozostaje mi nic innego jak ukłonić się i podziękować tym, którzy to forum wymyślili !!!

postangeti Nie zwariowałaś. Ja też często tak o sobie myślę, życie Nam się zmieniło, bo teraz musimy zrozumieć to co się stało i nauczyć się jakoś dalej z tym żyć. Będzie ciężko, widzę po sobie ... np. wczoraj odwiedziłam dziadków, była babcia zrobiła kawę i usiadła. Po chwili przyszedł dziadek poprosił też o kawę. Po jakimś czasie ja zapytałam babcię: gdzie jest dziadek, przecież tak bardzo chciał się napić kawy z Nami- a babcia mi na to odpowiedziała: przecież dziadek siedział około Ciebie dobre 40 min, wypił kawę i przed dwoma minutkami wyszedł :shock: - w jednej chwili wszyscy spojrzeli Na mnie.... Pisząc to chcę Wam pokazać , że ja uciekając pomiędzy ludzi i będąc z Nimi jestem jakby "zawieszona" w Swoim świecie, oni mówią do mnie a ja wracając do domu nie wiem o czym rozmawialiśmy, nawet nie zauważyłam, że dziadek był około mnie i do mnie mówił...

[ Dodano: 2011-07-22, 21:42 ]
krado napisał/a:
czytając wasze opisy mam wrażenie że powinnam się cieszyć każdą chwilą spędzoną z nim ,
raz jest lepiej , raz gorzej ale jeszcze nie tragicznie
co prawda tata -64 lata człowiek aktywny ubolewa że co to za życie że tylko leży , trochę pochodzi i nic więcej ale ja się cieszę że jest z nami nadal
krado, ciesz się i korzystaj z każdej chwili, nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele bym teraz dała aby móc na tatę jeszcze raz spojrzeć, aby móc głos usłyszeć, aby móc mu dalej pomagać...
Nie potrafię zrozumieć, że tego już nie ma i nie będzie, że jedyne co mam to zdjęcia, na których jest tatko.
Ty płaczesz czytając opisy a ja płaczę opisując to wszystko :cry:
Nie mam nikogo kto mógłby mnie wysłuchać , dlatego przelewam Swoje myśli i słowa na klawiarurę :cry:
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
agamaz 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 2469
Pomogła: 246 razy

 #20  Wysłany: 2011-07-22, 23:55  


Zastanawiam się czy kiedykolwiek znajdę odpowiedź na pytanie dlaczego tak szybko odeszła moja córka.
Stało się to naprawdę nagle,jeszcze dwa dni przed pogorszeniem stanu normalnie rozmawiałyśmy.
A kiedy tylko się dowiedzieliśmy że stan jest na tyle poważny ,że możemy nie zdążyć dojechać ,że możemy jej już żywej nie zobaczyć.
Jechaliśmy do Niej jak w malignie do tej pory nie wierzę po prostu nie wierzę że Jej nie ma.Bardzo Wam współczuję odejścia rodziców ja swoją mamę straciłam mając 12 lat więc wiem co to znaczy.
Ale wierzcie mi strata dziecka jest okrucieństwem niesamowitym.
Ja nie wierzyłam jak mówiła mamuś już zimy dla mnie nie będzie oddawała rzeczy zimowe a ja się złościłam na nią,że tak mówi.Nie chciałam na temat śmierci rozmawiać.
A Ona wszystko zaplanowała nawet swój pogrzeb.

Też dziękuję za to ,że jesteście ,że można swobodnie wypowiedzieć swoje myśli.
Ja mam zadawane podobne pytania tylko,że u mnie to inaczej brzmi bo pytają a co teraz z tobą wiedząc ,że jestem chora jak to z twoją chorobą.
Ludzie są okrutni .ja teraz od nich najnormalniej uciekam.Nie chcę z nikim rozmawiać.
Pozdrawiam ,trzymajmy się jakoś nie wiem jak ale jakoś.
Justyno znamy się z innego forum,trzymaj się cieplutko i ciesz się z pobytu u mamy.
_________________
aga
 
jo_a 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 1951
Skąd: Górny Śląsk
Pomógł: 313 razy

 #21  Wysłany: 2011-07-23, 12:33  


agamaz, byłam dzieckiem kiedy zmarł mój ojciec. Byłam dzieckiem... Ale do dziś pamiętam szaleństwo mojej babci nad jego grobem. Pamiętam jak krzyczała na cmentarzu, jak wyrywała się za trumną do grobu. Wtedy było to dla mnie przerażające i dziwne. Myślałam, że ona oszalała... Przecież miała jeszcze 3 córki, moją mamę i mnie... Zapamiętałam słowa, które przypadkiem usłyszałam: "NIC TAK NIE BOLI, JAK POCHOWAĆ WŁASNE DZIECKO! To nie ta kolej... To ja miałam być pierwsza". A była to prosta kobieta, dla mnie "babcia" w chustce na głowie dojąca krowy. Teraz dopiero wiem co to znaczy. Teraz, kiedy dorosłam, kiedy odeszła moja mama. Na szczęście (?) szybko. Na szczęście (?) był jej oszczędzony ból i powolne odchodzenie z powodu raka płuc.
(tu napisałam we wstępnej fazie jeszcze wiele moich przemyśleń ale stwierdziłam, że ... Że to niczego nie wnosi).

Napiszę tylko, że bardzo współczuję Tobie i każdemu (nie tylko z tego forum), którzy borykają się z chorobami swoimi i swoich najbliższych. Każde takie przejście pozostawia dziury w naszych sercach i głowach.
Mimo wszystko i dla wszystkiego: walczymy, będziemy silni. A czas... Czas nas nie uleczy ale choć trochę zabliźni nasze rany. Blizny będą nam zawsze przypominały... Ale (chyba?) przestaną krwawić, bo przecież blizny nie krwawią (?). I tym optymistycznym akcentem... MIMO wszystko optymistycznym
_________________
„Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
 
agamaz 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 2469
Pomogła: 246 razy

 #22  Wysłany: 2011-07-23, 16:52  


jo_a tak wszystko co piszesz to właśnie ta okrutna prawda nie ta kolejność nie ta.
Ale my niestety nie mamy na to wpływu żadnego ,musimy z tym żyć dalej ,zostały tylko wspomnienia.
Moja córka też miała na imię Asia
_________________
aga
 
cleo33 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 2484
Skąd: Śląskie
Pomogła: 379 razy

 #23  Wysłany: 2011-07-23, 19:28  


Może kiedyś opiszę jaki nieprawdopodobny ból przeżyłam po odejśćiu rodziców.

Współczuję i rozumię Was dziewczyny i całym sercem jestem z Wami.
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #24  Wysłany: 2011-07-23, 23:08  


Anelia napisał/a:
mi chodzi o rodzinę, o żonę mojego tatusia (moja mama), o córkę tatki (moja siostra) , o syna taty (mojego brata) ...itp.

Anelia, nie zrozumiałam, przepraszam,
I przepraszam, jeśli swoją wypowiedzią uczyniłam Ci przykrość.

agamaz napisał/a:
Justyno znamy się z innego forum,trzymaj się cieplutko i ciesz się z pobytu u mamy.

agamaz, ja też Cię pozdrawiam serdecznie, często o Tobie myślę
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
jo_a 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 1951
Skąd: Górny Śląsk
Pomógł: 313 razy

 #25  Wysłany: 2011-07-24, 12:14  


Anelia napisał/a:

rodzina żyje normalnie, często muzyka gra, robią generalny remont, usuwają wszystko co zrobił mój tatuś, nie mogę na to wszystko patrzeć


Nie wiem dlaczego potępiasz to jak przeżywają śmierć bliskich inni... Sama dwa tygodnie po śmierci mojej mamy robiłam remont i to generalny. Byłam do tego zmuszona, ponieważ spółdzielnia mieszkaniowa robiła wymianę pionów wodno-kanalizacyjnych. Łazienkę robili moi rodzice razem, było to w latach 70. W tym mieszkaniu zostałam ja i mój syn. Więc skoro zostały zbite kafle to przepraszam co miałam zrobić? Miałam patrzeć na dziurę w ścianie aż na drugą stronę mieszkania? Niestety, musiałam się spiąć w sobie i wynieść wszystkie rzeczy mamy z mieszkania. Wyniosłam również rzeczy moje i syna. Na całe szczęście pomogli mi w tym przyjaciele, którzy ciągle ze mną byli i są! Oni wiedzieli, że nie jest to dla mnie proste. Płakałam i brakowało mi tchu przy pakowaniu rzeczy. Mieszkaliśmy z wnusiem swojej babci długie sześć tygodni bez własnego miejsca, w brudzie i smrodzie. Później przyjaciele pomogli mi rozdzielić mamy rzeczy. Bo, przepraszam bardzo, ale niestety, pomimo bólu, ja muszę zacząć żyć normalnie. Dla mnie i mojego syna! I wiesz co? Po mojej mamie niewiele zostało w naszym mieszkaniu.
Wyobrażam sobie (zresztą nawet usłyszałam przypadkiem rozmowy sąsiadów) co na temat kapitalnego remontu mówili ludzie. "Czekała aż matka umrze żeby rozwalić cały dom".
Nie było mi łatwo. I teraz kiedy to czytam nie jest mi łatwo. Ci, którzy najgłośniej szczekają nie byli zainteresowani tym jak sobie radzę z całą chorobą... Ze szpitalami, z walką z lekarzami, z telefonami, z dzieckiem, jego szkołą, z prowadzeniem domu, pracą , moim bólem... Ale byli zainteresowani co zrobiłam w mieszkaniu!
Nie chcę oceniać jak kto przeżywa swój ból, ale nie chcę żebyś zamykała się w sobie. Jesteś młoda... Jak patrzę na Twoje zdjęcie to wiem, że jesteś bardzo młoda. I śliczna. Dziewczyno! Nie napiszę, że masz się obudzić, bo nie to leży w mojej gestii żeby mówić Ci jak masz przeżywać swoje nieszczęście. Ale poczułam się przy czytaniu Twojego tekstu jak potępiona i przez Ciebie (w sumie w podobnej sytuacji do mojej). Jedni muszą pozbyć się bólu wyrzucając niemalże wszystko, zmieniając o 180 stopni swoje życie. Nie umniejsza to ich bólu. Wierz mi. Chciałabym Ci powiedzieć, że wiem jak Cię boli. Ale może każdy potrzebuje innego lekarstwa? Być może odczytałam Twój tekst tylko w stylu: „uderz w stół, a nożyce...” Nie wiem jaka była sytuacja w Twojej rodzinie, nie wiem czy masz się komu wypłakać czy chociażby pobyć z kimkolwiek... Myślę, że zamknęłaś się w sobie. Rozumiem to. Tak bardzo chciałabym Ci powiedzieć: chodź, napijemy się kawy, nawet jeżeli mnie przez 40 czy 45 minut w ogóle nie zauważysz.
Anelio, trzymaj się, dziewczynko, bo musisz dla swojego taty zbudować swój nowy świat. Nowy świat, gdzie będzie tata czuwał, patrzył na Ciebie i pękał z dumy, że byłaś silna i taka pozostałaś.
_________________
„Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #26  Wysłany: 2011-07-24, 16:39  


Reakcje są bardzo różne. Jedni robią generalny remont (np. moi znajomi), a inni nie ruszają nic. Ja skłaniam się do tych drugich, jeszcze są w wazonach dekoracje wielkanocne, które Mama robiła, a żółte jajeczka chyba dziwnie wyglądają o tej porze. Mamy kurtka wisi na moich drzwiach, tak jak ją zdjęła po nieudanej chemii, tak jest. Ale np. dobre kosmetyki rozdałam, żeby się nie zmarnowały, kilka ubrań też, bo wiem że Mama by zrobiła tak samo, uwielbiała wszystko rozdawać :)
Uwielbiała też zmiany i porządek to może przemyślę temat tych jajek.
Uwielbiała też żartować i się śmiać, razem pokładałyśmy się ze śmiechu, do bólu brzuchów, nawet po operacji :)
Staram się żyć dla Niej i tak jak to robiłyśmy do tej pory.

Jest niesłychanie trudno, dzisiaj była msza w Mamy intencji, gdy ksiądz odczytał imię i nazwisko, znowu pękłam, i łzy płynęły, i płynęły... Teraz jestem zła na wszystko i wszystkich. Wciąż jest pytanie DLACZEGO?
Jutro 25.07 - mijają równe 3 m-ce bez Mamy :cry:

[ Dodano: 2011-07-24, 16:59 ]
Jeszcze nigdy nie było sytuacji, żeby tak długo nie odzywała się do mnie... :cry:
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
olaczek 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 289
Skąd: Górny Śląsk
Pomogła: 37 razy

 #27  Wysłany: 2011-07-24, 20:16  


Zebra napisał/a:

Jeszcze nigdy nie było sytuacji, żeby tak długo nie odzywała się do mnie... :cry:


W tym wszystkim jedno jest pewne, że po lecie nadejdzie jesień, potem zima. I jakby zima nie był paskudna zawsze przychodzi czas na wiosnę.

wiem, że boli ... :/pociesza:/
_________________
olaczek
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #28  Wysłany: 2011-07-24, 21:24  


olaczek napisał/a:
wiem, że boli ...


dzięki, ale dzisiaj jest beznadziejny dzień...
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
granda 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Cze 2011
Posty: 227
Pomogła: 20 razy

 #29  Wysłany: 2011-07-24, 21:30  


Zebra napisał/a:
dzisiaj jest beznadziejny dzień...

niewiele to pewnie zmieni, ale ...myślę o Tobie... Trzymaj się!
_________________
"Ważne jest nie to, co ze mną zrobiono, lecz to co ja sam zrobiłem z tym, co ze mną zrobiono"
 
agamaz 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 2469
Pomogła: 246 razy

 #30  Wysłany: 2011-07-24, 21:33  


My tu piszące, każda na swój sposób przeżywa ból po stracie bliskiej osoby.
Jest to ból ,którego żadna waga nie zważy ,żadna miara nie zmierzy.
Jeden zamyka się w sobie i nie rozmawia,z ludźmi ,drugi robi porządki z rzeczami po osobie ,która odeszła .Każdy w tym momencie robi rzeczy nieraz dziwne,które mogą komuś z obserwujących wydawać się właśnie dziwaczne.
Ale mi akurat nie zależy w tej chwili na tym co ktoś pomyśli,ludziom się nie dogodzi a zawsze znajdą się tacy ,którzy w chwili naszej tragedii i tak wyciągną wnioski korzystne dla nich.
Dlatego róbmy to na co w tej chwili mamy siłę i chęci ,jeśli mamy ochot ę remontować -remontujmy ,mamy ochotę przeczekać przeczekajmy to wszystko tylko od nas samych zależy nie patrzmy co ludzie powiedzą.Zawsze będą mówić i tak jak w moim wypadku obserwować jak to ona teraz wygląda? A może druga głowa mi rośnie np.?
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group