1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Do Tych, którzy pozostali...
Autor Wiadomość
postangeti 


Dołączyła: 18 Lip 2011
Posty: 19
Skąd: Kotlina Kłodzka
Pomogła: 2 razy

 #1  Wysłany: 2011-07-18, 19:59  Do Tych, którzy pozostali...


Minęły dwa miesiące odkąd moja mama trafiła do szpitala, półtora od operacji i prawie miesiąc od śmierci...Nigdy nie chorowała, aż tu nagle choroba wskazująca na zapalenie pęcherza...zwykły antybiotyk i do kontroli potem...Antybiotyk nie pomógł, mamę zabrali do szpitala czyli fachowa opieka i już wszystko będzie dobrze (myślałam naiwnie). Diagnoza była jak jak grom z jasnego nieba! Nowotwór jajnika. Mama się totalnie załamała (pamiętam jak zwymiotowała z nerwów po pierwszej konsultacji onkologicznej) a ja razem z nią, tylko przy niej musiałam się trzymać, żeby nie domyślała się jak jest źle...ale ona wiedziała, wiedziała od początku... Potem wszystko nabrało pędu...Szpital onkologiczny, operacja i dwa tygodnie w domu czekając na wynik wycinka i chęmię...To były ostatnie dwa tygodnie, dwa tygodnie, które muszę zapamiętać na resztę swojego życia, nasze dwa tygodnie. Mama wypełniała mi całe dnie, ale lubiłam to uczucie, że wreszcie ja mogę zrobić coś dla niej, bo dotąd ona pomagała mi we wszystkim...Rano śniadanie, opatrzenie rany po operacji, zastrzyk przeciwzakrzepowy, mycie, wyklepanie plecków i natarcie spirytusem, przebranie koszuli, zmierzenie cukru i pytanie na co ma dziś ochotę...Tak bardzo ją kochałam, była moim jedynym przyjacielem a teraz już jej nie ma... Pierwsza chemia okazała się zabójcza,myślę,że była na nią za słaba, z trudem poruszała się po operacji i to ją dobiło...Zdążyła jeszcze wrócić do domku...Pamiętam jaka była zniecierpliwiona,gdy spóźniłam się po nią całe 3 minuty, bo utkwiłam w korku...spieszyła się do domu, do domu,w którym 4 godz. później umarła... Zawsze myślałam, że to całe umieranie musi trwać dłużej, że człowiek się starzeje,dopadają go choroby, z którymi zmaga się dłuższy czas, trafia do szpitala i tam odchodzi... Rzeczywistość była zupełnie inna... Moja kochana...wypiła miętową herbatkę z ogródka, podeszła resztką sił do okna, potem się położyła,za chwilkę podała mi rękę, by usiąść, usiadła, oparła się o stół a ja wyszłam na chwilkę do kuchni zostawiając przy niej brata...Wróciłam po 10 min a ona już nie żyła...Odeszła siedząc,oparta o stół, nie poczekała na mnie... Moja kochana jak mam żyć bez Ciebie? Jak mam żyć?!! Byłaś zawsze! Zawsze... Wciąż łapię się na tym,że chcę do Ciebie zadzwonić...Zawsze byłaś pierwszą osobą , z którą rozmawiałam, gdy coś się stało... Każdego dnia mam Ci tyle do powiedzenia...Jak spał malutki, że zaczyna chodzić, co dziś na obiad, że boli mnie gardło a w nocy padało...W środę Piotruś skończył roczek a Ty nie zadzwoniłaś... Zawsze dzwoniłaś i kazałaś mi dawać go do telefonu...mówiłaś do niego a on się śmiał do słuchawki...Tłumaczyłam Ci, że jest malutki i nie wie o co chodzi, ale Ty chciałaś do niego mówić,jakbyś czuła, że później nie będzie już jak... Jak mam teraz żyć?! Tęsknię za Tobą w każdej sekundzie, Moja kochana...

Nowotwór zabrał mi już brata, tatę i mamę... Jeden z braci ma skierowanie na biopsję ale się nie spieszy...boi się...wcale się nie dziwię, z takim obciążeniem genetycznym... A i ja mam guzka do wycięcia, jestem przerażona...Ile razy można przechodzić to wszystko od nowa? Czy to nie za wiele jak na jedną rodzinę? Kazali nam zrobić badania markerów... Nie wiem nawet jak się za to zabrać, nie mam nawet siły na to wszystko

Piszcie proszę o wszystkim, chętnie wysłucham, odpowiem i w miarę możliwości pomogę
_________________
"(...) Chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć, kochamy wciąż za mało i stale za późno."
 
Gosiek 



Dołączyła: 20 Lip 2011
Posty: 10
Skąd: Poznań

 #2  Wysłany: 2011-07-20, 14:25  Moja Ewka


Masz tak samo na imię jak moja siostra - moja Ewka. Od sześciu lat nie miałam od niej żadnej wiadomości. Przez dwa lata łapałam za telefon i chciałam do niej dzwonić. Potem dostałam łysienia plackowatego. Ale nerwobóle pleców minęły. A jej nie ma. Miała nowotwór jajnika. Nie ma jeszcze siły pisać o tym, jak walczyła, i jak przegrała. Dziś mój ojciec wyszedł ze szpitala - rak niedrobnokomórkowy płuca stopień IV. Jeśli nie masz dość tego wszystkiego (bo ja już czasami nie mogę myśleć i słuchać o tych cholernych nowotworach), to napisz proszę czasem. Przynajmniej miałabym do kogo napisać "Ewuniu".
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wiele dobrego. I siły.
_________________
Gosia
 
kuku 


Dołączyła: 21 Lut 2011
Posty: 12
Pomogła: 1 raz

 #3  Wysłany: 2011-07-21, 14:34  niecałe cztery miesiące


Moja Mamunia odeszła niecałe cztery miesiące temu.
Każdy dzień to walka.
Walka ze sobą.
Żeby się nie poddać, żeby znaleźć sens, żeby żyć ...

tęsknię każdym swoim skrawkiem.

nikt mnie już nigdy nie pokocha tak bardzo jak MAMA...
 
Funia 


Dołączyła: 30 Mar 2011
Posty: 228
Pomogła: 27 razy

 #4  Wysłany: 2011-07-21, 16:20  


Z jednej strony zazdroszczę - tak, to chyba właściwe słowo - tego, że Twoja mama odeszła szybko.
Z drugiej strony cieszę się, że moja jeszcze walczy (niedrobnokomórkowy rak płuca prawego diagnoza we wrześniu 2010 - stadium IV, czerwiec 2011 przerzuty do lewego i do wątroby).
Jestem u niej codziennie, do tego codziennie telefony.
Z każdym dniem pogorszenie, ale czasem lekko się odbija w górę.
Serce mi się kroi, gdy widzę, że cierpi, że kaszel, że problemy z mową i ze wstawanie, chodzeniem itp. Ale z nami jest.
Egoistycznie myślę, że oby jak najdłużej.
Obserwuję czujnie: mamy kilka miesięcy? kilka tygodni? Damy radę do jej urodzin (ma w piątek 29.07)?

Wątek o umieraniu przeczytałam kilka razy, za każdym razem gdy widzę nowy objaw - szaleję, ale przy mamie robię dobrą minę do złej gry.
Diabelska choroba.
 
ada77 


Dołączyła: 19 Gru 2010
Posty: 8
Pomogła: 1 raz

 #5  Wysłany: 2011-07-21, 18:15  Re: niecałe cztery miesiące


kuku napisał/a:
nikt mnie już nigdy nie pokocha tak bardzo jak MAMA...

:cry: :cry: :cry: też o tym myślę codziennie.
To była pierwsza myśl jak zaczęto zakopywać grób po pogrzebie. Tylko Mama mnie tak kochała, ona zrobiła by dla mnie wszystko, żyła dla mnie. Wszystko co robiła przez ostatnie 30 lat było dla mnie. A teraz już jej nie ma :cry:
Rozumiem wasze uczucia dokładnie. Nasi bliscy odchodzą, wraz z odejściem kończą się ich cierpienia.. Niestety nie kończą się nasze. Cierpimy po stracie.. Zastanawiam się tylko ile to może trwać. Ten stan smutku, przygnębienia, poczucia beznadziejności. Niemoc działania..
Podziwiam osoby chore i ich wypowiedzi na tym forum. Mają więcej wiary, zapału do walki niż ja chęci do czegokolwiek w chwili obecnej.. Chociaż wiem, że takim myśleniem i postępowaniem grzeszę, a moja Mama na pewno by mnie szybko postawiła do pionu!!
Zatem.. Ku pokrzepieniu serc drodzy forumowicze.. Musimy dalej żyć bo już niczego nie zmienimy :cry: Nasi bliscy na pewno by tego chcieli. Naszym Mamom na pewno serce by pękało widząc nas w takiej rozpaczy. Czyż nie??
_________________
Rozstanie jest naszym losem. Ponowne spotkanie-nadzieją... Mamuś[*]
 
agamaz 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 2469
Pomogła: 246 razy

 #6  Wysłany: 2011-07-21, 19:05  


Dziś minął miesiąc jak pochowałam swoją córeczkę.Nie mogę się z tym pogodzić i nigdy się nie pogodzę bo to nie ta kolejność nie ta.
Taka była waleczna dzielnie znosiła chorobę przez 6 lat.Były wzloty i upadki ,ale zawsze nadzieja że będzie lepiej ,że pokona "dziada" niestety nie udało się.
Ostatni tydzień przed odejściem cały czas dzień i noc byliśmy z nią,nie wiedziała,że umiera,pytała ja nie umieram prawda?
Była do końca dzielna i niespokojna o nas ,swoich rodziców,martwiła sie o nas.
Ja też od zeszłego roku leczę się na nowotwór,przeszłam cykle chemioterapii,operację i następną chemioterapię.
Puki co jest reemisja ale jak długo?
Pozdrawiam Wszystkich.
Nasi kochani zmarli czuwają nad nami ja to wiem,ale jak tu teraz żyć jak żyć?
A tu znowu wizyty kontrolne nie mam siły.
_________________
aga
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #7  Wysłany: 2011-07-21, 19:25  


agamaz, trudno jest coś pocieszające i mądrego napisać osobie, której zmarła bliska osoba. A co dopiero pisać do matki, która straciła dziecko.

Proszę przyjąć wyrazy szczerego współczucia.

agamaz napisał/a:
Była do końca dzielna i niespokojna o nas ,swoich rodziców,martwiła sie o nas.

Ja też cały czas myślę o swojej Mamie. Chcę przede wszystkim żyć dla swojej Mamy. Wiem jak trudno byłoby jej przyjąć moją śmierć. Byłaby zdruzgotana.

Dokładnie to nie ta kolejność.
To ja mam się zajmować mamą kiedy Ona będzie mniej sprawna. Planowałam kupić mieszkanie co najmniej dwupokojowe (na razie mam kawalerkę), aby Ona mieszkała ze mną. Aby na starość (mniej sprawna) nie została sama (na razie mieszkamy oddzielnie). To ja powinnam się teraz Nią opiekować.

Ma Pani swojego Aniołka i Orędownika w Niebie.
Życzę Pani mnóstwa sił oraz spokoju wewnętrznego.
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #8  Wysłany: 2011-07-21, 21:58  


Witajcie!
Wczoraj minął 3 tydzień jak straciłam Swojego kochanego tatusia.
Cały czas mam go przed oczami, wspólne rozmowy, wspólne kawy, wspólna walka z chorobą, radość, że tata daje rade walczyć, że jest silny, nie poddaje się, codzienne telefony, odwiedziny, plany... aż tu nagle, niespodziewanie stan się pogarszał :cry: mniej uśmiechu na twarzy, ukrywane łzy, smutek, bezradność, żal no i na koniec widzę tatkę jak resztkami sił nie chce odejść, jak ciężko łapie oddech, coraz ciężej, wolniej a na koniec po policzku spłynęła mu łza i tatuś zasnął na wieki ... Dlaczego ?!!
Do końca byłam przy tacie, zawsze był ze mnie dumny, dziękował za pomoc - a ja go zawiodłam, nie udało mi się mu tym razem pomóc...
Cały czas zastanawiam się co oznaczała ta ostatnia łza na taty policzku, czy tatko był smutny, czy był może "szczęśliwy", że ma obok siebie wszystkich ?
Zadaję sobie mnóstwo pytań, na które nie ma odpowiedzi lub ja ich nie znajduje...
Brakuje mi taty, jedynej osoby która mnie rozumiała, która się ze mną śmiała, która zawsze była ... Szukam go dosłownie wszędzie, zrywam się kiedy mój telefon dzwoni... Odwiedzam tatę codziennie na cmentarzu ale te odwiedziny są takie puste , bez emocji, bez słów, bez uśmiechu...
Do domu wróciłam z bólem w sercu i z tatki piżamą w której zasnął a która jeszcze pachnie tatą :cry:
Płaczę ale nie mam do kogo się przytulić aby się wypłakać ...
Kochani życzę Wam i sobie dużo siły ...
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
kuku 


Dołączyła: 21 Lut 2011
Posty: 12
Pomogła: 1 raz

 #9  Wysłany: 2011-07-22, 08:26  


Czasami zazdroszczę osobom, które miały szansę powalczyć o swoich najbliższych.
Dla nas diagnoza oznaczała od razu wyrok.
A ja jestem fighterem i wiem, ze przewrocilabym świat do góry nogami gdyby tylko można było Mamie pomóc.
Gdyby był chociaż cień szansy...
A tak udalo nam sie wyrwac tylko 3 miesiące.
Tesknie bardzo, do bólu.
Ale staram sie nie poddawac.
Nasze Mamy, Tatusiowie, Bacie, Dziadkowie, dzieci ... za dużo milości w nas zainwestowali żeby ją zmarnować.
Jestem cząstką Mamy i tę cząstkę dzielnie niosę co dnia.
Trzymajcie się wszyscy!
Ściskam Was wszystkich razem i każdego z osobna.
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #10  Wysłany: 2011-07-22, 08:54  


kuku napisał/a:
Nasze Mamy, Tatusiowie, Bacie, Dziadkowie, dzieci ... za dużo milości w nas zainwestowali żeby ją zmarnować.
Jestem cząstką Mamy i tę cząstkę dzielnie niosę co dnia.


Dokładnie TAK!!! :)
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
anettus


Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 64
Pomógł: 3 razy

 #11  Wysłany: 2011-07-22, 09:39  


Moi kochani ! jak ja doskonale wiem co czujecie. Moja mamusia odeszła 6 tygodni temu, a ja nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało. Wchodzę do jej mieszkania, siadam na jej fotelu albo przytulam się do poduszki na której leżała czuje jej zapach i ryczę jak dziecko. "Gdzie ty jesteś mamuś, dlaczego mnie zostawiłaś". Ktoś kto nie przeżył śmierci bliskiej osoby nie ma pojęcia co czuje osoba po stracie mamy lub taty. Nic mnie tak nie wkurza jak pytania od znajomych czy rodziny: Jak się trzymasz? albo jak sobie radzisz? A guzik ich to obchodzi, pytają z ciekawości a nie z troski. Wszyscy wrócili do normalnego życia jak gdyby nigdy się nic nie stało, każdy poszedł do pracy, wrócił do swoich codziennych obowiązków, zajęć, przyjemności. Tylko ja jedna nie mogę i nawet chyba nie chcę wyjść na prostą . Nie mogę tak po prostu po śmierci mojej ukochanej mamy żyć tak jak dotychczas. A może ja przesadzam? Sama nie wiem. Najlepiej czuje się tu na forum wśród osób o podobnych problemach albo u niej w mieszkaniu. Zostałam kompletnie sama. I jak mam dalej żyć? czy ktoś potrafi odpowiedzieć na to pytanie.
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #12  Wysłany: 2011-07-22, 11:59  


anettus napisał/a:
Tylko ja jedna nie mogę i nawet chyba nie chcę wyjść na prostą . Nie mogę tak po prostu po śmierci mojej ukochanej mamy żyć tak jak dotychczas. A może ja przesadzam? Sama nie wiem. Najlepiej czuje się tu na forum wśród osób o podobnych problemach albo u niej w mieszkaniu. Zostałam kompletnie sama. I jak mam dalej żyć? czy ktoś potrafi odpowiedzieć na to pytanie.


Kochana anettus, widzę podobieństwo do moich uczuć. Ja też nie potrafię siebie zrozumieć czy nie mogę, czy może nie chcę wyjść na prostą ?!
Też nie potrafię żyć jak dotychczas i nie mogę pojąć jak moi bliscy już normalnie funkcjonują, śmieją się, żyją tak jak dotychczas :cry: Złość mnie ogarnia kiedy to wszystko widzę... każdy jest inny.
Czasami też zastanawiam się widząc to wszystko czy może nie przesadzam :cry: ale każdy przeżywa to na Swój sposób często trudny Nam do zrozumienia.
I też lepiej czuję się tu na forum niż wśród Swoich. Tu znajduję osoby, które podobie lub mniej podobnie przeżywają odejście bliskiej Nam osoby bardzo mocno. Ludzie obecni tu wylewają Swoją złość, smutek , rozczarowanie na klawiaturę przez co czuję, że ja nie jestem wyjątkiem, że są ludzie którzy podobnie jak i ja lub Ty czują się tak jak się czują.
Do mieszkania taty jeżdżę już mniej niż dotychczas a to dlatego, że tam rodzina żyje normalnie, często muzyka gra, robią generalny remont, usuwają wszystko co zrobił mój tatuś, nie mogę na to wszystko patrzeć, serce boli jeszcze bardziej, czuję się tak jakby dla Nich to co się stało, co tatuś pozostawił po sobie i to że go już nie ma -nie miało znaczenia ale ja nie pozwolę im zabrać i wydać wszystkiego co było taty, zabiorę wszystko co było tatusia (a nie ma tych rzeczy już wiele) np. tatusia lusterko, tatusia skromne ubrania, tatusia drobizaki... chcę mieć przy sobie coś co należało do Niego, bo jeżeli tego nie zrobię to i to zostanie wyrzucone z mieszkania na które całe Swoje życie ciężko pracował... może są to błahostki ale dla mnie są bardziej wartościowe niż cokolwiek innego, bo są tatusia...
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #13  Wysłany: 2011-07-22, 12:55  


kuku napisał/a:
Nasze Mamy, Tatusiowie, Bacie, Dziadkowie, dzieci ... za dużo milości w nas zainwestowali żeby ją zmarnować.
Jestem cząstką Mamy i tę cząstkę dzielnie niosę co dnia.

pięknie napisane :)

Anelia napisał/a:
Też nie potrafię żyć jak dotychczas i nie mogę pojąć jak moi bliscy już normalnie funkcjonują, śmieją się, żyją tak jak dotychczas :cry: Złość mnie ogarnia kiedy to wszystko widzę...

Gdy umiera ktoś bliski dla nas świat się kończy, zatrzymuje, ale życie nadal trwa, kula ziemska nadal się kręci. Jest to dla nas coś niepojętego, niezrozumiałego. Jest nas wtedy niezgoda, żal, złość, rozpacz itd.
Ale taka jest brutalna prawda, po prostu świat/życie kręci się bez nas.
Odwróćmy sytuację. Czy np. naszej znajomej (jakiejś dalszej) umiera osoba bliska, i wtedy jej się świat zatrzymuje, to my 'zatrzymujemy się' razem z nią czy raczej funkcjonujemy normalnie?
Życie najzwyczajniej w świecie trwa dalej.
Swoją żałobę trzeba samemu przepracować. A emocje, uczucia, które są w czasie żałoby są jak najbardziej normalne.

anettus napisał/a:
Nic mnie tak nie wkurza jak pytania od znajomych czy rodziny: Jak się trzymasz? albo jak sobie radzisz? A guzik ich to obchodzi, pytają z ciekawości a nie z troski.

Jeszcze inni dlatego, że tak wypada się zapytać, drudzy, aby jakoś zacząć rozmowę, itp.
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
anettus


Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 64
Pomógł: 3 razy

 #14  Wysłany: 2011-07-22, 13:24  


Och jak dobrze , że jesteście, że wspieracie, że tu na forum nie jestem sama. Nikogo z was nie znam , nie widziałam, a wydajecie mi się tacy bliscy. Dziękuję.
 
postangeti 


Dołączyła: 18 Lip 2011
Posty: 19
Skąd: Kotlina Kłodzka
Pomogła: 2 razy

 #15  Wysłany: 2011-07-22, 14:07  


Jak bardzo mi ulżyło, że jednak nie zwariowałam...że to co czuję i przeżywam to widać normalne, ludzkie uczucie. Bałam się, że tracę rozum... Ale jesteście Wy, Wy, którzy też tęsknicie, którzy buntujecie się na ten cholerny niesprawiedliwy i okrutny świat. Wiem to chore, ale doszło już do tego, że spotykając na ulicy czy w sklepie 80-cio czy 90-cio letnich staruszków myślałam sobie, że to nie w porządku...to oni powinni leżeć w tej mogile, a nie moja młoda jeszcze mama, nie nasi bracia, siostry, nie na Boga dzieci! Ale każdy chce życ...
_________________
"(...) Chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć, kochamy wciąż za mało i stale za późno."
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group