1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
DAJ CZAS CZASOWI ...
Autor Wiadomość
monia... 


Dołączyła: 01 Lut 2011
Posty: 27
Pomogła: 3 razy

 #61  Wysłany: 2011-04-16, 12:27  


witam. U mnie minely 4,5 miesiaca i widze ze czasami tez wariuje. Najbardziej mam ochote pojechac do szpitala gdzie leczyli mojego brata,wejsc do tej sali gdzie ostatni czas tam lezal i spojrzec na to łozko, caly czas mam przed oczami jak wchodzilam do sali a on lezal i czekal zniecierpliwoscia az przywioze mu dobry obiad bo wtedy mial bardzo duzy apetyt. Ciągle o tym mysle zeby tam pojechac nie daje mi to spokoju.. nie wiem czego oczekuje ze on tam bedzie?ze go tam zobacze? przeciez to jasne ze zobacze puste lozko albo innego pacjenta na nim. A pielegniarki jak mnie tam zobaczą to pomysla ze zwariowalam bo przeciez mnie znają,przez 2 lata jedzilam tam do brata i z bratem. Ja to chyba musze zrobic bo naprawde zwariuje.:( Sciskam Was mocno. pozdrawiam
 
sylwiim 


Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 46
Pomogła: 1 raz

 #62  Wysłany: 2011-04-16, 12:50  


Monia jedź!
Szpital znienawidziłam tyle razy tato tam leżał...ale moja mama musiała iść do szpitala i zmuszona zostałam tam się pojawić...bolało bo słyszałam rozmowy, które niedawno toczyły się między mną a tatą, czy też lekarzami...ale poczułam, że znów jestem bliżej niego.
_________________
sylwiim
 
 
blatka 


Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 172
Skąd: Grodzisk Maz.
Pomogła: 22 razy

 #63  Wysłany: 2011-04-16, 18:00  


Przyłączam się do Sylwiim, MONIA JEDŹ!!!!!!!!!
Wejdź, popatrz i jeśli chcesz PŁACZ, do woli! Przecież cierpisz, nikomu krzywdy tym nie zrobisz, a siebie możesz oczyścić z bólu. Trzymam za Ciebie kciuki!
 
monia... 


Dołączyła: 01 Lut 2011
Posty: 27
Pomogła: 3 razy

 #64  Wysłany: 2011-04-16, 23:43  


dziękuje Wam dziewczyny. Bardzo chce ale nie mam odwagi,boje sie. Na jedno bardzo chce bo nie daje mi to spokoju a na drugie mysle sobie ze moze byc jeszcze gorzej ze mna jak pojade i to mnie blokuje.Ale wiem ze i tak to zrobie bo nie przestalabym o tym myslec nigdy. Dzis ciagle myslalam o bracie, przypominalam sobie jak byl jak mowil jak sie smial.Wchodze do duzego pokoju gdzie przebywal lezal i patrze na lozko i na stolik gdzie w lozku byl on a na stoliku mnustwo lekow strzykawek werflonow a teraz puste lozko i pusty stolik..Wspomnienia dzis ze mna byly caly dzien. Czekam az przyjdzie do mnie w snie.. i powie cos do mnie.. najlepiej cos zebym byla pewna ze jest mu dobrze i mam sie nie marwic. pozdrawiam cieplutko wszystkich.
 
czkawka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 07 Cze 2010
Posty: 912
Pomogła: 217 razy

 #65  Wysłany: 2011-04-17, 09:35  


monia..., doskonale rozumiem Twój lęk i obawy.
Ponad miesiąc czekałam zanim zawiozłam leki i inne medykamenty, które postanowiłam oddać do hospicjum. Pojechałam do szpitala na gumowych nogach, słabo mi się zrobiło i kiedy załatwiłam co miałam do załatwienia, prawie, że uciekłam ze szpitala. Popłakałam się przy tym okropnie i teraz zawsze kiedy przejeżdżam koło szpitala robi mi się to zimno to gorąco. Tak bardzo kojarzy mi się z chorobą i cierpieniem Mamy....
Tak samo jak Ty czekam na sen z Mamą....nie przychodzi i nie wiem, czy jest tam Jej dobrze, czy jest szczęśliwa?

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
_________________
"Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
 
monia... 


Dołączyła: 01 Lut 2011
Posty: 27
Pomogła: 3 razy

 #66  Wysłany: 2011-04-17, 17:30  


Witam. Ja do hospicjum pojechalam po paru dniach poniewaz mielismy od nich aparat tlenowy i materac odlezynowy wiec musialam jechac szybko bo pewnie tez ktos z chorych potrzebowal, leki tez wszystkie im oddalam i postanowilam sobie ze jesli kiedys bym wygrala w totka to czesc pieniedzy oddam na to hospicjum bo naprawde są tam tak dobrzy ludzie. Widzisz Czkaweczko tez wlasnie sie tego boje ze nogi mni sie ugną i bede ryczec jak szalona. Ja nie przejezdzam obok tego szpitala bo jest on mi nie podrodze, ale powoli sie przymierzam zeby wkoncu tam pojechac. Wlasnie martwi mnie to ze juz minely ponad 4 miesiace a Mariusz mi sie przysnil tylko raz na początku ale to byl sen jak lezy w lozku jak dalej zyl a od tamtej pory nic kompletnie nic. Moja bratowa mowi ze ona czuje obecnosc Mariusza i ze czuje jak chodzi za nią po mieszkaniu, jego corka ponoc tez i nawet sie wystraszyla i nie chce zostawac w domu sama wieczorem,jak bratowa wychodzi z psami to ona tez idzie z nią. Dlaczego do mnie nie przyjdzie?? Tlumacze sobie czasem tak ze wiedzial zawsze ze sie boje duchow i moze nie chce mnie wystraszyc..nie wiem ale bardzobym chciala zeby dal mi jakis znak ze u niego tam jest dobrze. Moja mama zmarla 4 lata temu, miala 47lat i przyszla do mnie w nocy, tak mi sie wydaje ze to ona.. jak Mariusz jeszcze zyl to byl grudzien. Spie w nocy i nagle czuje jak za moimi plecami ktos sie kladzie i dotyka moich plecow takim zimnym cialem.. chcialam sie odwocic ale nie potrafilam, bylam wystraszona jak cholera..po chwili umialam juz sie odwrocic i patrze nikogo nie ma pokoj pusty... leze serce mi wali i nasluchuje z pokoju gdzie spal brat i tata czy Mariusz oddycha bo pierwsze moje mysli byly ze moze zmarl i przyszedl do mnie.Slyszalam tylko jak tata chrapie, balam sie isc do nich do pokoju ale wkoncu wstalam i poszlam, oswiecam swiatlo, tata spal na materacu na ziemi a brat w lozku i patrze a Mariusz lezy caly otkryty i podchodze a on oczy otworzyl i pytam sie zimno Ci? a on kiwie ze tak , przykrywając go zauwazylam ze jest caly mokry bo pampers przebral i tez caly zmarzniety. Wiec wierze w to ze Przyszla pewnie moja mama zeby mnie obudzic zebym poszla go przebrac i przykryc. Mariusz juz nie mowil wiec nie mogl zawolac ze mu zimno a tata mowil ze godz wczesniej wstawal i bylo jeszcze wszystko ok. Teraz czekam az przyjdzie do mnie moj brat lub mi sie przysni. Pozdrawiam
 
sylwiim 


Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 46
Pomogła: 1 raz

 #67  Wysłany: 2011-04-17, 20:50  


Nie wiem w co wierzę...ale chciałabym aby było coś po śmierci.Chciałabym by tato mógł dać mi jakiś znak...cały czas powtarzam sobie, że tak nas kochał, iż znajdzie sposób i przyjdzie.
Być może, że dostaliśmy jakiś znak...nie wiem co myśleć...może...
Mam dwie małe córeczki(starsza w wieku córki mojego brata-razem chodziłyśmy w ciąży)...miesiąc temu okazało się, że moja bratowa spodziewa się trzeciego brzdąca...strasznie się cieszyłam, choć ze smutkiem myślałam,że mój tato już tego nie zobaczy...a tu kolejna niespodzianka...też jestem w ciąży...może to nic niezwykłego...przez 10 lat nie mogliśmy mieć dzieci,raczej staraliśmy się by już dzieci nie było...ale jak to mój brat stwierdził:"dziadek zadziałał z nieba"...czy to zbieg okoliczności...może.
Prawda jest taka rośniemy w sile, żałuje, że bez niego!!!!!!!!!!!
_________________
sylwiim
 
 
Moniusia 


Dołączyła: 09 Maj 2011
Posty: 29
Pomogła: 4 razy

 #68  Wysłany: 2011-05-15, 19:23  


Witam, piszecie tu takie mądre rzeczy. Moja mamunia zmarła 3 tygodnie temu. 3 tygodnie przed jej śmiercią dowiedzieliśmy się , że ma raka. Nie mieliśmy wiele czasu. Wszystko bardzo szybko się potoczyło. Byłam niesamowicie związana z moja mamunią. Przeżyłam wielki szok, choroba, śmierć, pogrzeb. Czułam wielki żal , lecz nie umiałam płakać. Dopiero teraz wszystko wychodzi, dopiero teraz dochodzi do mnie co się stało, że naprawdę JEJ nie ma. Tak strasznie za Nią tęsknię, teraz chce mi się strasznie płakać w każdej chwili. Jednak nie chciałabym, by mam dźwigała tam u góry moje łzy. Czy mam to wszystko dusić w sobie?Rozmawiam o tym z mężem i najbliższymi. Jednak łzy cisną mi się do oczu, nie mogę sobie poradzić z JEJ stratą.CO mam zrobić??;(;(;( TO TAK OKRUTNIE BOLI...
 
sylwiim 


Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 46
Pomogła: 1 raz

 #69  Wysłany: 2011-05-15, 20:18  hej


Moja droga myślę, że trzeba o tym mówić...ja nie bardzo mam z kim...więc piszę listy...może opiszę to kiedyś, taką czuję potrzebę i powiem Ci tak ...jak tylko ktoś pyta to chętnie o tym opowiadam...tak jakbym wylewała swoje uczucia...czy pomaga...przynosi chwile ukojenia i możność wspominania o tacie, którego kocham i wciąż czekam
_________________
sylwiim
 
 
asia0602 


Dołączyła: 28 Lut 2011
Posty: 11
Pomogła: 2 razy

 #70  Wysłany: 2011-05-16, 07:06  


Moniusiu Witaj

wiem kochana co czujesz dzis mija dwa miesiące odkąd MAMCI z nami nie ma podobnie jak ty to przerzywam sylwiim ma racje trzeba rozmawiać nie unikać tego tematu wiem to boli bolą wspomnienia i sama myśl o tym co sie stało i co nas czeka bez tej kochanej osubki. Masz racje Twoja mama nie chciała by abys się dręczyła napewno chciała by abys żyła i dążyła do celów abys to czego ona cię nauczyła i to co ona ci przekazała przekazywała dalej, ajesli masz ochote pogadać wyrzucić z siebie bół żal możesz skorzystać z porat psychologa to nie wstyt.

Ból nigdy nie przechodzi jeszcze dużo ciężkich chwil przed Tobą przeddemną i innymi którzy sracili bliskich trzeba nauczyć się żyć ze stratą ukochanych tylko właśnie jak...?

przytulam Cie cieplutko
_________________
Tęsknie bardzo za Tobą Mamusiu ....

Serce zasnęło. Już się nie obudzi. Dusza opuściła ludzi. Wzleciała do góry, wysoko ponad chmury. Ujrzała złotą bramę Przekroczyła próg. Nowe życie rozpoczęła,
A brama za nią się zamknęła.

Dobry Jezu a nasz Panie daj jej wieczne spoczywanie...
 
Moniusia 


Dołączyła: 09 Maj 2011
Posty: 29
Pomogła: 4 razy

 #71  Wysłany: 2011-05-16, 07:52  


Chcę o Niej rozmawiać, nie boję się tego. Ale nie każą mi płakać, bo Mamcia by tego nie chciała, bo JEJ Tam ciężko jak ja płaczę...Próbuję dusić w sobie.Płaczę, gdy jestem sama...Najgorzej jest rano,gdy się budzę ze świadomością, że już Jej nie zobaczę..To takie nierealne...Muszę na nowo uczyć się żyć bez osoby, która wypełniała bardzo dużą część mojego życia.Mam 25 lat, jestem mężatką.Nie mieszkałam z mamą, ale miałyśmy wspaniałe relacje, dzwoniłyśmy do siebie kilka razy dziennie.A teraz nastała taka cisza...pustka...
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #72  Wysłany: 2011-05-16, 18:13  


Ale mnie się wydaje że trzeba się wypłakać, uświadomić sobie do końca całą stratę, bez przerobienia tego nie będzie można pójść dalej "w życie". Kiedyś Kościół zalecał 1 rok i 6 tygodni żałoby po najbliższej rodzinie. To chyba mądrość wynikająca z wieków doświadczeń. U mnie akurat tyle to trwało, wkrótce po rocznicy zaczęłam myśleć o przyszłości. Jeżeli mogę Ci doradzić to: wypłacz się do końca.
_________________
sprzątnięta
 
czkawka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 07 Cze 2010
Posty: 912
Pomogła: 217 razy

 #73  Wysłany: 2011-05-16, 19:46  


Moniusia, nie słuchaj tych co bronią Ci płakać. Mnie szlag trafiał jak ciotka na drugi dzień po śmierci Mamy powiedziała, że Mama nie chciałaby abym była smutna. Nie wolno zabronić płaczu, rozpaczy czegoś co jest naturalne kiedy tracimy tak ważną dla nas osobę.
Jeśli czujesz, że płacz daje Ci ukojenie to nie krępuj się, jeśli chcesz rozmawiać o Mamie rób to...
Nie ma recepty na to jak przeżyć żałobę. Każdy na swój sposób musi przez to przejść, najważniejsze to nie tłumić w sobie uczuć, dać im "popłynąć". Jeśli nie dasz sobie czasu na żałobę, ona kiedyś się o siebie upomni. Wtedy może być jeszcze trudniej.
Straciłaś bliską Ci osobę, nikt nie ma prawa wymagać od Ciebie uśmiechu, zapomnienia...teraz jest czas na płacz i rozpacz, masz do tego prawo i nikt nie może Ci go odebrać.

Ranki są straszne, wieczorem przychodzi jaki spokój, że dzień minął i może w nocy Mama przyjdzie- u mnie w każdym bądź razie tak jest....

Wiem jedno, żałobę trzeba przeżyć tak jak czuje nasze serce, nie wolno wypierać z siebie uczuć, nie jesteśmy maszynami, ale ludźmi, żywymi, czułym istotami....

Życzę wszystkim wyrozumiałych najbliższych, którzy uszanują nasz ból i dadzą nam go przeżywać tak długo jak będzie to potrzebne...
I siły, bardzo dużo siły....

Pozdrawiam.
_________________
"Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
 
olaczek 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 289
Skąd: Górny Śląsk
Pomogła: 37 razy

 #74  Wysłany: 2011-05-16, 22:25  


Każdy z nas inaczej przeżywa stratę bliskiej osoby, każdy ma do tego prawo. Jedni płaczą, inni noszą żałobę, inni rzucają sie w wir pracy ....
Pouczanie, co mamy robić nie ma sensu. Także czas jakiego potrzebujemy do pożegnania jest indywidualny.
Jak pisze czkawka, płacz jest dobry, pozwala na ukojenie. Jeżeli ktoś był w moim życiu ważny, kochany, to byłoby nienaturalne, nie zapłakać po jego odejściu.

Nie warto wstydzić się łez, nie warto je powstrzymywać.

Zamiast słuchać dobrych rad "nie płacz, bądź dzielna itp."" warto sięgnąć po mądrą książkę Ani Dodziuk " Żal po stracie, czyli o przeżywaniu żałoby".

Oczywiście, jeżeli po 2 latach od straty ból nadal będzie trudny do zniesienia, warto sięgnąć po pomoc jakiegoś zaufanego "pomagacza".

mocno przytulam wszystkich żegnajacych się z kochanymi osobami :heart:

[ Dodano: 2011-05-16, 23:32 ]
Kroki, które pozwolą odzyskać wewnętrzny spokój (za Anną Dodziuk):

- dostrzec problem, .

- znaleźć dla siebie wsparcie,

- rozpoznać realne rozmiary straty,

- dzielić się z kimś uczuciami związanymi ze stratą,

- dokończyć niedokończone sprawy,

- przeprowadzić rytuał pożegnania.


jeżeli ma to być wizyta w szpitalu, to nich tak będzie
_________________
olaczek
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group