Zawsze cieszyłam się jak dziecko, kiedy za oknem z nieba spadały pierwsze płatki śniegu ale ta zima jest inna ...
W tym roku odeszło tak wielu z nas.
Tłumaczę sobie, że dla nich wszystkich to lepiej, nie cierpią ale mnie jest trudno i wiem, że zanim się przyzwyczaję to będzie "długa i trudna droga".
– Nie myślałem, że to skończy się w ten sposób.
– Skończy? To nie koniec podróży. Śmierć to tylko kolejna ścieżka, którą wszyscy musimy podążyć. Znika szara, deszczowa zasłona tego świata i wszystko spowija srebrzysty blask. A potem widzisz...
– Co? Co widzę?
– Białe wybrzeże. I to, co za nim... daleką zieloną krainę, skąpaną w blasku wschodzącego słońca.
– To chyba nie jest takie złe.
– Nie, nie jest.
Tato zawsze mi powtarzał: "Dziecko uśmiechnij się, ciesz się tym, że trawa jest zielona a niebo błękitne. Mam nadzieję, że on teraz własnie stąpa po takiej trawie. Jutro mija tydzień:( Tak bardzo mi ciężko. Wiem, że czas złagodzi cierpienie ale nigdy nie minie tęsknota.
W zeszłym roku o tej porze szukałam szalika pod szyję, dla Taty, na prezent. Chciałam żeby cieplutko mu było, żeby się nie przeziębił ... dziś wybierałam znicze na grób i stroik, taki świąteczny.
Zacisnęłam wargi, do oczu napłynęły łzy...
TATO! - jak ja tęsknię!!!!!!
Dzisiejsza rocznica Smoleńska - chciałoby się powiedzieć DAJ CZAS CZASOWI ... uleczy ból. Dla mnie ten dzień jest wyjątkowo smutny.
Jak każdy, rok temu, przeżyłam szok po wiadomości o katastrofie w Smoleńsku. Był jednak ze mną Tata, który też nie mógł się pogodzić z tą bezsensowną śmiercią, śmiercią tylu wspaniałych osób. Bardzo nad tym, wszyscy, ubolewaliśmy. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że za nie cały miesiąc będziemy płakać po stracie ... Taty. Z dniem katastrofy, rozpoczął się "galopujący" postęp choroby, a 06-05 odszedł w spokoju.
To już prawie rok! Myślałam, że sobie poradzę. Nie tym razem ... lecze swoje nerwice. Twarde nogi na których zawsze stałam, zrobiły się jak z gąbki. Chciałabym wszystkim powiedzieć, że to minie i że trzeba się pogodzić ze stratą ale dziś wiem, że każdy musi to przejść na swój sposób i samemu poukładać swój świat.
Przesyłam troszkę ciepła dla tych co cierpią...
To tak jak dla mnie..wlasnie rok temu pogorszyl sie stan Mamusi i chociaz nie dopuszczalam tej mysli do siebie, to wiedzialam ze nie bedzie lepiej. Mamusia odeszla 4 maja.
Blatko doskonale cie rozumiem, tez rok mija a ja nadal nie moge uwierzyc. Blatko poradzisz sobie. Ze mna nie wiem co byloby gdyby nie to ze stal sie cud i bedziemy miec dzieciatko na ktore czekalismy 10 lat. Jestem pewna ze to tylko dzieki Mamusi bo zawsze sie modlila o to dla mnie. Szkoda tylko ze jej nie ma tutaj, ale wierze ze czuwa nad nami z gory.
Pozdrawiam Ciebie i wszystkich cieplo.
to prawda dzidziuś daje Ci (Wam) siłę ... ja nie miałam tyle szczęścia. Jestem sama dlatego tak trudno to wszystko poukładać.
Mój Tatuś zawsze powtarzał, że "nowe życie" wypycha "stare życie" i chyba coś w tym jest, Tata odszedł rok po narodzinach Antosi -mojej bratanicy a jego kochanej wnusi. TRZYMAM KCIUKI ZA WAS!
Witajcie
U nas w sobote będzie już mieciąc jak mama zasneła na zawsze... każdego dnia o każdej godzinie mysle o niej i nie moge jeszcze uwierzyc że jej nie ma że już jej nie zobacze nie przytule się i nie usłyszę...
Budzi sie wiosna ptaki kwiaty a wemnie co umiera umiera uśmiech chcęć jutra chęć czego kolwiek... patrze w niebo i proszę o cód aby ją zobaczyć aby ją przytulić w drodze do pracy na ulicy w tranwajiu wypatruje jej bo może gdzieś ją zobacze choć na chwilkę na momęt, Łapie się na tym że biore telefon i dzwonie do niej ale ana już nie odbierze i nie powie co tam córciu... Słysze od wielu że z czasem będzie dobrze ale nie jest czym dłużej jej niema tym jest gorzej Nie potrafie zrozumieć dlaczego nam się nie udało dlaczego ona co takiego zrobiła że zasłużyła na cierpienie i śmierć i czy kiedy kolwiek ją zobacze....? Niweiem ale wiem że nie potrafie realnie myśleć i boje się każdego dnia co nam przyniesie w sobotę zamierzamy uprzątnoąć grób MAMY za każdym razem gdy tam jestem mam ochote odkopać ją aby ją zobaczyć i potrzymać za rekę (głupie co..) zabrać ze soba do domu TO TAK BARDZO BOLI.
Cierpienie jakie każdy z nas przezywa nie jest do opisania uczucie pustego serca uczucie samotności i wielkiego żalu o to że ich zabrakło. Ja zawsze miałam wrażenie że moja rodzina jest wieczna że do okoła słyszy sie o chorobach tragediach a u nas jest są wsdzyscy aż do listopada 2010r. gdzie choroba sie ujawniła.
Wszystkich mocno ściskam i pozdrawiam trzymam kciuki za tych którzy walczą niech walka wygra .
_________________ Tęsknie bardzo za Tobą Mamusiu ....
Serce zasnęło. Już się nie obudzi. Dusza opuściła ludzi. Wzleciała do góry, wysoko ponad chmury. Ujrzała złotą bramę Przekroczyła próg. Nowe życie rozpoczęła,
A brama za nią się zamknęła.
Dobry Jezu a nasz Panie daj jej wieczne spoczywanie...
Asiu opisujesz wszystko to co ja czuje... Za 9 dni miną 2 miesiące od śmierci mamusi... w naszym codziennym życiu panuje zamęt i olbrzymia pustka... z tatą mam wrażenie jest co dzień gorzej... spędza całe popołudnia na cmentarzu... a ja nie umie go pocieszyć ... brakuje słów które mogły by ukojić ból.... ból nie do opisania.... 22lutego zgasło dla nas słońce...
Witam....siedzę, czytam i ryczę. Tak wiele podobnych doświadczeń, tak bardzo jesteśmy wszyscy podobni w przeżywaniu żałoby...tak wiele bólu i tęsknoty.
Wczoraj minęły dwa miesiące jak Mama zasnęła na wieki....bardzo boli.
Przykro mi, że każdego dnia przybywa nowa osoba, która traci najbliższych.
Pusto i zimno wokół, i choć idzie wiosna to jakby mrozy nadchodziły....
Niby "żyję" ale wszystko co robię jest jakieś takie jałowe, automatyczne, bez sensu...
Oddałabym wiele, żeby choć słowo z Nią zamienić, uściskać i zobaczyć Jej uśmiech.
Pozdrawiam serdecznie.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
myślałam, że zwariowałam...minęły trzy miesiące... a ja odkopałam w internecie co dzieje się z ciałem po śmierci...mam dziką ochotę dokopać się do trumny i przytulić się mojego taty!!!
Za każdym razem jak idę na cmentarz myślę o tym jak o pójściu na pogrzeb...każda wizyta jest dla mnie rozgrzebywaniem tęsknoty, która zamiast maleć rośnie...i co najlepsze myślę sobie, że tata tak bardzo nas kochał, iż znajdzie sposób by wrócić i czekam...
tak...a mam 32 lata...stara a głupia
Syliwiim Nie zwariowałaś ja również tak się czuje tak jak pisałam wcześniej mam podobne odczucia do twoich przytulić zobaczyć . Dla mnie każda wizyta na cmentarzu to tak jak dla ciebie przeżycie od nowa pogrzebu Mamy. Tęsknota ból rozpacz nie maleje-nie przeciwnie rośnie z każdym dniem.
Jutro mija m-c od śmierci Mamusi a ja czuje jak by to było wczoraj tyle spraw rzeczy słów i planów nie zrealizowanych, wypowiedzianych zastanawiam się gdzie Ona jest czy widzi mnie słyszy i czy tęskni za nami.
Rano jadę na cmentarz czas najwyższy sprzątnąć wiązanki trochę się boje czy dam rade.
Ja mam 31 lat i czuje się tak jak mała dziewczynka która niczego nie rozumie nie potrafi zrozumieć co dalej i jak dalej mam żyć straciłam swoją przewodniczkę po tym świecie od której dużo się uczyłam która dała mi tyle miłości i uśmiechu który zgasł i nie powróci.
Więc każdy z nas szukający wsparcia zrozumienia i jakiejś drogi na jutro.. nie jest głupcem.
Mocno Cię pozdrawiam
_________________ Tęsknie bardzo za Tobą Mamusiu ....
Serce zasnęło. Już się nie obudzi. Dusza opuściła ludzi. Wzleciała do góry, wysoko ponad chmury. Ujrzała złotą bramę Przekroczyła próg. Nowe życie rozpoczęła,
A brama za nią się zamknęła.
Dobry Jezu a nasz Panie daj jej wieczne spoczywanie...
sylwiim, asia0602, ja jestem tak "po środku", u jednej trzy u drugiej miesiąc a u nie dwa minęły....nawet wiek mamy podobny i choć jesteśmy dorosłymi kobietami to w tym trudnym czasie jesteśmy dziewczynkami -małymi zagubionymi bez naszych ukochanych rodziców, których los nam zabrał. Czuję się jakby mi ktoś serce wyrwał....
Trzymajcie się....
Czas nie leczy ran, tylko rozdrapuje je od nowa....taka jest moja sugestia....
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Myślę sobie, że Nikt z nas nie jest głupi. To tęsknota za bliskim pozbawia nas racjonalnego myślenia, nie robimy nic złego ... tylko cierpimy.
Naprawdę współczuję wszystkim straty - to jest jedna z najgorszych rzeczy jaka może się przydarzyć.
Ja po roku czasu mogę powiedzieć, że boli mniej ale są dni, które dopadaja z taką intensywnością jak wtedy w ten dzień, kiedy na pożegnanie pomachał do mnie ręką - ostatni raz.
Wszystko jest dobrze jak myślę sobie, że wróci...ale jak dopada mnie myśl, iż nie ma GO...to mam ochotę zdemolować wszystko co mam pod ręką...świadomość tego, że już go nie zobaczę, nie usłyszę, nie przytulę doprowadza mnie do szału.
Chodzę po jego klatce...zastanawiam się czy może stawiał stopę w tym samym miejscu co ja teraz...dotykam poręczy, głaszcze jego psa i myślę sobie, że jestem bliżej niego.
Tak dziewczyny wiek nie gra roli jeśli się traci osobę, którą się tak mocno kochało.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum