Tęsknota tak strasznie boli
napisałaś.
To prawda.
agus_s_85
Może pomoże Ci lektura tej mądrej książki,
"Rozmawiając z niebem"-James wan Praagh
dla mnie po śmierci mamy była drogowskazem jak dalej żyć,
jak wypłakać się, nie tyle dosłownie,
bo nawet nie o prawdziwy płacz chodziło,
lecz o stan, zwany żałobą,
a który trzeba przeżyć, by negatywne emocje,
nie wyrażone we właściwym czasie- nie wróciły ze zdwojoną siłą.
Myśl o stracie, nie izoluj się od niej i od swojego bólu,
daj mu ujście, bo za jakiś czas w podobnej sytuacji
będzie Ci znacznie trudniej. Jeśli nie przeżyjesz żałoby ,
ona do Ciebie powróci.
Nie wyrażone emocje mogą zamienić się
na objawy cielesne, jako, że uczucia
są pewną energią, która gdzieś musi się objawić.
Teraz z perspektywy czasu,
minęło go trochę od odejścia mojej mamy,
myślę, że żałoba była ciekawym okresem w moim życiu.
Dala mi wielką szansę. To trochę jest tak jak z chorobą,
która zawsze prowokuje pytanie-
czemu właśnie ja zachorowałam,
po co mnie to spotkało?
Wiele osób wtedy właśnie odnajduje siebie.
Ja zadałam sobie pytanie-kim jestem,
jaki jest sens mojego życia, bez tej,
która mi go dała.Byłam jej jedynym dzieckiem,
czułam się jak liść urwany drzewu, nikomu niepotrzebny.
W tym czasie rozpadło się moje małżeństwo,
pozostałam ja i troje dzieci, w tym jedno chore na serce.
Byłam wtedy przede wszystkim córką
mojej mamy,po prawie dwuletniej depresji,
nauczyłam się być sobą.
Zachorowałam,bo zamotałam się w swoich emocjach,
nie potrafiłam nazwać tego co mnie bolało, a bolało wszystko.
Nasi bliscy umierają dopiero wtedy,
kiedy przestajemy o nich myśleć.
Dopóki Wasi bliscy są w Waszych myślach, macie ich we wspomnieniach,
oni żyją w Was
Kochane dziewczyny
MartaM,
Nie bądźcie same, wychodźcie do ludzi,
dzwońcie , spotykajcie się z rodziną, ona też cierpi,
rozmawiajcie, piszcie listy.
Ja do dzisiaj piszę listy do nieba..
Idźcie na cmentarz, powiedzcie to wszystko,
czego nie zdążyłyście powiedzieć.
To dobry sposób i może być skuteczny
jeśli zrobi się go w odpowiednim czasie.
Przyglądajcie się bardziej ludziom,
z którymi idziecie ten kawałek życia razem .
To teraz naprawdę wasz czas.
Jeszcze wyjdziecie na pełne słońce! Uwierzcie w to!
To już 13 lat,
kiedy straciłam mamę...
[ Dodano: 2010-08-04, 22:20 ]
martaM napisał/a: |
baltka jak dobrze cie rozumiem... od smierci mojej mamusi tez minal miesiac
dla mnie najgorsze sa ranki kiedy sie budze i uswiadamiam sobie ze jej nie ma juz tutaj
bo ze jest to wiem..jest w moim sercu, zyje we mnie ja przeciez jestem przedluzeniem zycia mojej mamy
jest ciezko, boli i zawsze juz bedzie bolalo
ja jeszcze nie ogarniam tego wszystkiego i zyje troche jak w letargu, pracuje, wykonuje codzienne zwykle czynnosci i swiat toczy sie dalej ale dla mnie jest juz inny
ciagle wydaje mi sie ze zadzwonie do domu i mamus odbierze telefon
tak sie jednak nie dzieje
stracilam tez tate 9 miesiecy temu, przezywalam to strasznie bo stalo sie to w sumie nagle i zanim zdazylam sie pozbierac u mamusi wykryto nowotwor
nie wiem czy czas zmniejszy bol, smutek i tesknote ..jak dla mnie jest coraz gorzej... |
Marto
Spotkała Cię niewyobrażalna ,
jak dla mnie, tragedia...
I wiesz pomyślałam sobie
że tam gdzie teraz mieszkasz,
działają być może,
grupy wsparcia dla osób w żałobie.
Skorzystaj z tego.
Najlepszym wsparciem jest człowiek,
który to samo przeżył co Ty.
To tak jak najlepszym terapeutą w AA
jest tzw "były" alkoholik,
dla narkomanów- "były" narkoman itp
Jeśli potrzebujesz rozmowy i wsparcia-
to właśnie tam Twoje miejsce.
Przytulam Ci e do serca...