Bonaj, Nie dziwię się Tobie że przechodzisz kryzys,tez tak miałam,zero skupienia na pracy,nie interesowało mnie dosłownie nic oprócz mamy,to bardzo trudna sytuacja dla nas jako rodziny,ale równie traumatyczna dla naszych bliskich,którzy chorują,odczuwają lęki,tak jak Twoja mama przed uduszeniem to duża rola podswiadomości,dużo rozmysla napewno o chorobie...nie masz żadnego wsparcia ze strony rodziny?Ważne żeby ktoś Cie wspierał w tych chwilach.Pozdrawiam.
Bonaj, Dzielny z Ciebie czlowiek,bardzo,naprawdę...tez się obawiam o CT głowy,może być nieciekawie,moja mama miała rozsiew do OUN w tym dwie operacje przerzutów,raz do mózdżku,drugi w płacie czolowym,niestety żaden z lekarzy nie zaproponował naświetlań głowy a przynajmniej nie na etapie kiedy mama jeszcze dała by radę radioterapi,dostała skierowanie kiedy juz była leżąca a przerzuty w mozgu były lite :( napisz jak wszystko z Mamą pozdrawiam
bonaj a może mama mogłaby się przenieść do Was? a jak nie, to rzeczywiście organizwać jakąś opiekunkę, pielęgniarkę? może jakieś sąsiadki mogłyby Jej na zmianę towarzyszyć? razem coś ugotować, wybrać się na spacer, czy zakupy razem? sam też nie pociągniesz długo ... a to dopiero początek ...
_________________ Tatuś walczył 3 tygodnie - diagnoza DRP z przerzutami do kręgosłupa i wątroby 05.12.2014r. - 26.12.2014r. (*)
Jakże ja Ciebie rozumiem! To tak jakbym czytała swoją historię. Dystans, dystans i jeszcze raz DYSTANS, podobnie jak Ty wypracowałam go sobie i nie daję się wciągać w te gierki i manipulacje, choć czasami zdarzają mi się chwile słabości i pękam, ale szybko sobie to wybaczam nie patrząc na nikogo i na nic. Postaraj się ściągnąć na prywatną wizytę domową dobrego psychiatrę, który ustawi leczenie, wierz mi, że jest to możliwe. Ja posunęłam się do kłamstw, psychiatra, który odwiedza moją mamę jest niby ortopedą, pilnuj tylko, aby nie wzięła do ręki recepty i powyciągaj z leków ulotki. Moja rodzicielka łyknęła tę mistyfikację, a wierz mi, to był istny teatr, ale póki co wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, LEKI DZIAŁAJĄ.
Pozdrawiam serdecznie, jakby co pisz tu lub na prywatną wiadomość, służę radą i pomocą, mamy takie same doświadczenia. Trzymaj się, dużo siły życzę.
Witam
Nie wiem z jakiego miasta jesteś.Gdyby z okolic Częstochowy daj znać ja mam rewelacyjnego psychistrę. Moją mamę leczy kilka lat.
Wyprowadził ją z ciężkiej depresji po próbie samobójczej.
Pozdrawiam.Trzymaj się.
Bonaj, dziękuję Ci, że jesteś tu... Czytam Twój wątek od początku, podziwiam Twoją siłę i determinację. Merytorycznie niewiele mogę wnieść, bo się nie znam. Widzę jednak w Tobie mądrego i kochającego człowieka, pięknie walczącego o Mamę...pomimo wszystko. W twojej historii odnajduję podobienstwa do siebie, stąd moje zainteresowanie.
Bonaj napisał/a:
Mama jest bardzo trudnym człowiekiem.
Bonaj napisał/a:
Według terapeutów powinien odciąć się od Mamy już dawno i na dobre.
Niestety Ona nie ma nikogo oprócz mnie. Wszystkich skreśliła.
To jest chyba nasz największy problem, nasz tj. DDA.
Bonaj napisał/a:
Paradoksalnie.
Za to co mi zrobiła w przeszłości życzyłem Jej śmierci,
a teraz jak jest chora to Ją ratuję i robię wszystko by było Jej dobrze i żyła jak najdłużej.
I ja tak miałam... a teraz, gdy jej nie ma nie umiem pozbierać się do kupy...
U mnie bywało tak, że mama była bardzo dobrym człowiekiem gdy nie piła,ale za mało było tych trzeźwych chwil,by móc się o tym przekonać... Potem gdy przestała pić, zachorowała na schizofrenię. Wówczas złagodniała ale zaczęły się problemy z lekomanią, zaś demony w głowie kazały jej zabić mojego syna. Nie odwróciłam się od niej...
Kiedy przed kilkoma miesiącami jej zachowanie nagle stało się niemal identyczne jak u Twojej Mamy, tj. splątanie, utrata równowagi, brak logicznego myślenia i łączenia wątków, wzięłam za nadużycie psychotropów - nie zareagowałam... i nie umiem sobie wybaczyć...
Przepraszam, że w Twoim wątku merytorycznym rozpisuję się o swoich uczuciach... chcę Ci przekazać tylko tyle... rób swoje, to co uważasz, że powinieneś, ratuj Ją, kochaj i bądź nawet jeśli nie usłyszysz za to ciepłego słowa...
Zrób to dla mamci ale i dla siebie, żebyś nigdy nie czuł się tak jak ja. Korzystałeś z terapii więc wiesz, że my DDA już tak mamy.
Pozdrawiam i życzę dużo siły, ciepła i wytrwałości i dla Ciebie i dla Mamy.
Witam Was i cieszę się, że ktoś napisał w tym wątku. Zapomniałem, że on istnieje i nie zaglądałem.
Ja mam dzisiaj kryzys. Mam już dość tej choroby.
Obecny status mamy to : ani zdrowa, ani chora
Poprzedni tydzień był rewelacyjny. Mama była "zupełnie zdrowa". Do takiego stopnia, że wzięła się za robienie rzeczy, które olewała poprzednie lata.
Np. prace w ogrodzie. Wzięła się za pielęgnacje ogrodu. Z przycinaniem, wycinaniem i innymi ciężkimi pracami.
Nakupiła ziemi w workach, nowych kwiatów i roślin.
W piątek miała dolewkę chemii z 2 cyklu. Myślałem, że ją to trochę uspokoi.
W sobotę dostała takiej korby, że szok. W ramach porządków wyrwała drzewko z korzeniami bo jej się nie podobało. Tak się zaparła, że jak drzewo wyszło z ziemi to poleciała razem z nim i się poturbowała. Na szczęście nic poważnego się nie stało poza stłuczeniami.
Za to w poniedziałek źle się czuła. Wczoraj już była jak śnięty ryba.
Ciśnienie miała 90/60 puls 54.
Przyszła pielęgniarka z HD. Dała kroplówki , dexaven, wit c.
Mama odżyła . Ciśnienie wróciło do normy.
Jeszcze wiele trudnych momentów, a najgorsze są te irracjonalne chwile, które według mnie powoduje tylko i wyłącznie choroba. Kiedy Nasza bliska osoba robi rzeczy, których się po niej nie spodziewamy.
Wczoraj był wspaniały rodzinny dzień.
Wzięliśmy mamę na wycieczkę.
Zjedliśmy świeżo złowionego pstrąga, moczyliśmy nogi w strumyku i jedliśmy lody.
W przeszłości często tam jeździliśmy.
Przypatrzyłem się i mama już taka chudziutka i malutka.
Bardzo słaba. Mówi, że nie ma siły.
Mam nadzieję, że to nie był ostatni raz. Ze jeszcze tam pojedziemy kiedyś.
Jutro idziemy do szpitala na chemię. Nie wiem czy dostanie bo morfologia słaba.
Musisz się nastawić psychicznie, że będą góry i doliny, raz pięknie i prawie normalnie a za chwilę tragedia, smutek i bezradność. W naszych sytuacjach uczymy się cieszyć chwilą. Wczoraj był piękny dzień, nie wiemy jak będzie wyglądał kolejny. Wczoraj się cieszyłeś, sprawiłeś radość mamie, sobie dziś jesteś w dole bo mama ma gorszy dzień. Trzeba to sobie w głowie jakoś poukładać, że tak niestety będzie, dla Twojego dobra, dla Twojej psychiki.
Jeśli morfologia mamy jest słaba trzeba się liczyć z tym, że chemia może zostać przesunięta, to normalne.
Trzymaj się dzielnie, choć wiem jakie to trudne, gorąco pozdrawiam.
Musisz się nastawić psychicznie, że będą góry i doliny, raz pięknie i prawie normalnie a za chwilę tragedia, smutek i bezradność. W naszych sytuacjach uczymy się cieszyć chwilą.
No właśnie . Dzisiaj jest górka. Na zdjęciu wyszło, że guz się znacznie zmniejszył z czego się cieszymy.
Mama zaczęła dzisiaj 3 cykl chemii.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
I tak to w tej chorobie jest. Jednego dnia wyniki tragiczne za parę dni wszystko idzie w górę. Nigdy nie wiadomo do końca co się stanie następnego dnia. Trzeba mieć w tej chorobie dużo siły, jakąś wiarę, nadzieję i dużo cierpliwości. Dziś jest dobrze i z tego należy się cieszyć i czerpać siłę do dalszej walki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum