Dobry wieczór.
- Zastanawiam się nad wezwaniem księdza, sama nie wiem CO go jeszcze trzyma,
- Wczoraj sikał tylko raz, ale doszedł do ubikacji ledwo. Dzisiaj, już użył gęsi (kaczka),
- Pielęgniarka planowo będzie w poniedziałek, wtedy już założymy motylka, bez względu na wszystko,
- Ma wstręt do światła, woli ciemność i ciszę, wcześniej lubiał jak "coś gadało" w tle. Nawet światełko przy gniazdku go drażniło (pozaklejałam wszystko),
- W ciągu dnia mama tylko zagląda do ojca, Wieczorami leże koło taty ok godziny, potem mama całą noc.
- Przestałam wbijać mu neoparynę, powiedziałam, że "pani doktor tak kazała". Odpowiedział, że dobrze, bo nie lubi igieł.
Dajemy sobie radę. Moja mama to jest anioł normalny
Dobrej nocy i miłego weekendu:*
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2017-02-25, 14:00 ]
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Zastanawiam się nad wezwaniem księdza, sama nie wiem CO go jeszcze trzyma,
Wezwij. Czasem właśnie TO, nawet jeśli stosunki z Panem Bogiem i Kościołem całe życie były takie sobie.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Moja mama to jest anioł normalny
To genetyczne jest...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Ma wstręt do światła, woli ciemność i ciszę, wcześniej lubiał jak "coś gadało" w tle. Nawet światełko przy gniazdku go drażniło (pozaklejałam wszystko)
Kiedy przekaże Ci, że nie chce byś go dotykała (gestem, skrzywieniem twarzy, zabraniem dłoni choćby o milimetr) - nie dotykaj. Gdy będzie odchodził - nie masuj, nie myj, nie przebieraj. Nie gol, nie zmieniaj pościeli. Nie głaszcz... Ostatnie chwile wymagają absolutnego spokoju i skupienia by przejść na tamtą stronę.
Rodzina przyzwyczajona do troski, pielęgnacji, dotyku - na tym etapie czuje się często izolowana i odsunięta. Pojawia się żal i poczucie winy. Niepotrzebnie. Ze śmiercią nie można iść w gwarnej gromadzie, to spotkanie jest tak intymne, że wymaga spokojnego, skupionego "sam na sam"...
Przedtem mogą być: wysoka gorączka, silne poty, niepokój (np. wstawanie i kładzenie się, na przemian), charczący oddech /przykry dla rodziny bo brzmi fatalnie - w rzeczywistości nie oznaczający cierpienia chorego/, zasinienie paznokci, dłoni, stóp i coraz częstsze przerwy w oddychaniu. Wypróżnienie się. Puls rośnie, ciśnienie spada. Jeśli nastąpi bezmocz (przestanie siusiać w ogóle) - to pozostało nie więcej niż 48 godzin.
W w/w sytuacji rezygnuje się z mycia, przebierania, dotykania i WSZYSTKICH leków prócz leków sedacyjnych - w warunkach domowych tę rolę pełni zazwyczaj jedynie morfina, podawana podskórnie lub w wyjątkowych sytuacjach dożylnie.
To podróż wyjątkowa. Można w niej towarzyszyć tylko do pewnego momentu, potem najważniejsze jest to by nie przeszkadzać...
Ściskam
DumSpiro-Spero, dziękuję Ci za ten wpis, zwłaszcza, że zrobiłaś to o 2 w nocy
Dzisiaj jest bardzo "dziwny". Zwilżyłam mu usta a jego to bolało. Więc nie dotykam tak jak mówisz.
Dzisiaj dopiero założymy wenflon podskórny (Powód, tata nie się nie godził, nie dało się przekonać, nawet mi, a mnie zawsze słuchał).
Teraz o 13 nie mógł wziąć tabletek, ciągle odpływał (wywracał oczami i machał ręką, że "dobrze, zaraz, dobrze).
Wczoraj lekarz przepisał dexaven i morfinę.
O 16 będzie pielęgniarka i zaczniemy podawać podskórnie.. dzisiaj już wszelkimi siłami musi mieć ten wenflon.
Jest cholernie ciężko.
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Zwilżyłam mu usta a jego to bolało. Więc nie dotykam tak jak mówisz.
Kasia, opisałam sytuację odchodzenia, agonii. Czy już mamy z nią do czynienia (z ostatnim etapem trwającym zazwyczaj ok. kilku dni) tego nie wiem. Cechuje go szereg zmian w zachowaniu, ale i samym ciele chorego, część z nich opisałam wyżej.
Jeśli to jeszcze nie to - to pewne zabiegi pielęgnacyjne wciąż są pożądane. Np. smarowanie popękanych ust maścią zaleconą przez lekarza (może być to jakiś stan zapalny wzmagający cierpienie chorego).
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Wczoraj lekarz przepisał dexaven i morfinę.
Jeśli odchodzi to podawanie dexavenu mija się z celem.
Dexaven teoretycznie nie będzie wydłużał czasu umierania, ale pewne rzeczy są niemierzalne i do końca tego nie wiemy (badania kliniczne na takim etapie życia ludzkiego są trudne do przeprowadzenia).
Na wcześniejszym etapie może być przydatny bo znosi obrzęk, poprawia apetyt.
Jednak na końcu, gdy chory nie może już połykać, a jego organizm sam naturalnie się wygasza (temu okresowi towarzyszy brak łaknienia i odwodnienie, ale na tym etapie nie jest ono zjawiskiem niepożądanym, wręcz przeciwnie, samo naturalnie znosi obrzęki a więc zmniejsza cierpienie) powyższe traci sens.
Może przeszkadzać w umieraniu, bo może pobudzać (sterydoterapii potrafi towarzyszyć bezsenność).
Choć gdy proces umierania jest "galopujący" to dexaven najprawdopodobniej ani nie zaszkodzi ani nie pomoże, będzie jak placebo. Prawdopodobnie.
Piśmiennictwo zawiera jedną konkretną wskazówkę odnośnie standardu postępowania - w okresie agonii odstawiamy wszystko poza lekami sedacyjnymi/silnymi opioidami.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Takie objawy umierania ma już od kilkunastu dni.
I na pewno umiera. Stan terminalny (uważany za okres, w którym rozpoczyna się proces umierania) trwa nawet ok. 1 miesiąca. Pytanie tylko czy to już okres końcowy czyli agonia.
Oddaje mocz? Jak często i czy w zwykłej, jak dotychczas, ilości?
Wewnętrzna strona dłoni i paznokcie (dłonie, stopy) - są jakieś zasinienia?
Nie pije i nie je obecnie już nic?
Gdy śpi - ma miarowy oddech, bez bezdechów?
Oddaje mocz? Jak często i czy w zwykłej, jak dotychczas, ilości?
2-3 razy na dzień ok. 100ml każdorazowo. Znacznie zmniejszona ilość.
Wewnętrzna strona dłoni i paznokcie (dłonie, stopy) - są jakieś zasinienia?
Bez zmian, są zimne i blade. Nic poza to.
Nie pije i nie je obecnie już nic?
Wczoraj wypił ok 200ml herbaty. Przy czym dużo wymiotował.
Gdy śpi - ma miarowy oddech, bez bezdechów?
Śpi z wpół przymkniętymi oczami i otwartymi ustami (dlatego co chwilę staram się nawilżyć wargi).
Oddech nie miarowy, raz oddycha głęboko, rak płytko, momenty bezdechów nawet po pare sekund
Dzięki za odpowiedzi
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Myślę, że to kwestia kilku dni, jednak szacuję "na odległość". Z opisu tak to wygląda...
Tak jak wspominałam wyżej - jeśli przestanie oddawać mocz to będzie to doba/dwie. Czasem krócej.
Gdyby na obecnym etapie zalecono nawadnianie to powinno być to nie więcej niż 500 ml dziennie i podawane bardzo powoli, do wkłucia podskórnego. Więcej i/lub dożylnie - nie.
Sporo o tym tutaj:
Mit kroplółwki wzmacniającej - Fundacja Onkologiczna DSS
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum