izowita
my z mama mamy tak samo- ja zgrywam przy niej silną a ona przy mnie. Ciągle taką zgrywałam, nawet jak Tato umierał- nikomu nie pisłam słowa,że jestem tak przerażona ,że nie mogłam na nogach ustać. na pogrzebie nie płakałam- dla mamy. I wiesz sama nie wiem czy to dobrze- czy nie lepiej byłoby jakbyśmy się przy sobie wypłakały, porozmawiały.
Spokojnie jeszcze przyjdzie na to pora myslę ... na poczatku emocje sa zbyt silne. Gdy tato umierał nie chciałam płakać przy nim mimo, że serducho wyło dla niego. Przyjdą swieta to gwarantuje ci ze siądziesz z mamą i sie popłaczecie. Bo u mnie tak bedzie napewno .....
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
we wtorek minie rok..... jest tylko gorzej.....pustka taka w domu że nie moge tam dlugo przebywac choc staram sie dla taty....nie moge nawet spac....chyba boje sie ze gdzies w korytarzu zobacze znow ja na podlodze cala obolala..... to jest we mnie od roku....i wiem jedno.......czas nie leczy ran.....wyje jak bóbr na mysl o wszystkich swietych ...... tego jak czlowiek jest pusty i inny bez tej jednej jedynej ukochanej kobiety .....nie da sie opisac w zaden sposob..... ;(((((((((((((((((
U mnie w ogóle nie sprząta się rzeczy Taty. Myślę, że byłabym wręcz zła, gdyby ktoś je ruszył.. Nie mam takiej myśli,że wszystko musi zostać nieruszone, ale jakoś.. wcale nie chcę Taty "wyrzucać", pozbywać, sprzątać.
Na cmentarzu byłam RAZ, posprzątam wieńce i znicze z pogrzebu. Byłam tam i wiem, że tam go chowałam, ale nie czuję, nie czuję, że tam jest. Jest w moim domu.
Tak mnie boli, gdy znajomi mówią "mój Tato tamto.. zrobił.. powiedział.. Rodzice mają rocznice.. "....
Oj jak ja bardzo to rozumię....
Byłam ostatnio na zaleglej imprezie ( urodziny rocznica i parapetowka) bylo sporo ludzi - rozmawiali o rodzicach a mnie krew zalewała wprost. Tak się skladało, że żadne z obecnych osób nie straciło jeszcze rodzica.
Każde zdanie o rodzicach( a było tego sporo bo rocznica była ) sprawiały mi wielki ból. Widać było ze się zle bawie bo pózniej dzwonili do mnie z pytaniem czemu.
A co do rzeczy - zauważyłam, że mama uprzątneła Taty leki ktore zawsze stały pod ręką ... wywołało to u mnie szok wielki, ale nie winię jej. Bo to ona musiała ciagle na nie patrzeć i myslę, że to chyba jednak lepiej.
Przyjdzie pora na inne rzeczy też, ale jeszcze nie teraz.
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
Coś ze mną nie w porządku
Nie płaczę. Nie umiem. Czuję wielkie napięcie, ale łzy nie chcą popłynąć, choć nawet specjalnie je prowokuję smutnymi wspomnieniami Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Przeżywam, jestem zamyślona, różne obrazy stają mi przed oczami, mózg jakby nie mój. Ale łez nie mam, chociaż bym chciała
Na cmentarz się nie wybieram póki co, nie czuję potrzeby. Dla mnie Tata jest zupełnie gdzie indziej, na pewno nie tam.
Mama sprzątnęła wszystkie leki (część wyrzuciła, te które nie zdążyły być nawet otwarte, oddała do hospicjum), wyrzuciła część Taty ubrań, tych najbardziej zniszczonych (np. piżamy, których używał w szpitalu). Poprosiłam, żeby wszystkiego się nie pozbywała i powiedziała, że raczej nie ma zamiaru. Ale trochę musiała ogarnąć rzeczywistość wokół siebie, myślę, że chciała się pozbyć tego, co przypominało jej o Taty chorobie i ostatnich dniach... Nie winię jej, choć trochę przykro. Ale rozumiem, że to było jej potrzebne, żeby się zacząć zbierać do kupy.
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
Czas niekoniecznie leczy rany jak to się mówi, od śmierci mojej mamy minęło prawie 14 miesięcy a ja psychicznie czuję się gorzej. Wiadomo gdy jestem zabiegana , wychodze ze znajomymi to nie myślę ale wieczorem gdy kładę się spać i patrzę na zdjęcie mamy stojące na szafce łzy same cisną mi sie do oczu. Coraz bardziej za nia tęsknie, chce ja przytulić, płaczę coraz częściej, włąsciwie to codzennie,ogladam zdjęcia, słucham piosenek o mamie. Nikogo tak nie kochałam jak jej, byładla mnie całym moim światem, moim oparciem, przyjaciółką razem z jej śmiercią straciłam wszystko, Boże dlaczego ?
_________________ 08.10.2011. g. 10:15 (*)
Gdyby miłość mogła leczyć a łzy wskrzeszać, byłabyś z nami Mamusiu!
Błagam wróć...
mam identycznie....i te piosenki.....;((((( w rocznice śmierci włączyłam film z siostry wesela sprzed 4 lat.....wyłam jak bóbr przez cały dzień......głaskałam monitor gdy było na nią zbliżenie....taka szczęśliwa, wzruszona.....;(((((((((((( taka.....(przepraszam za wyrażenie).,....żywa...... obecna ;(((((((((((((((( nie wyobrżam sobie kiedyś mojego ślubu bez niej.....niby marzę jak każda dziwczyna o białej sukni o super weselu pięknej fryzurze a z drugiej strony.........;((((((((
Niestety to ogromna strata, nie wyobrażam sobie swojego wesela bez mamy...mam jeszcze młodszą siostrę ma 15 lat kilka dni po mamy smierci patrząc na zdjęcie ślubne starszej siostry powiedziala do mnie "Ją mama poblogosławiła do ślubu nas już nie pobłogosławi" zamrałam, nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Tak bardzo chciałabym usłyszeć glos mamy...za szybko to wszystko się stało, za szybko i za wcześnie.... :(((((((((((
[ Dodano: 2012-12-01, 23:33 ]
kolejny wieczór , kolejne łzy, ból , cierpienie i coraz większa tęsknota...czym sobie na to zasłużyłam , dlaczego straciłam najcenniejszą mi osobę ? :(
_________________ 08.10.2011. g. 10:15 (*)
Gdyby miłość mogła leczyć a łzy wskrzeszać, byłabyś z nami Mamusiu!
Błagam wróć...
witam
u mnie za cztery dni minie miesiąc od śmierci taty,z każdym dniem jest inaczej,coraz bardziej zaczyna do mnie docierać to co bezpowrotnie minęło.gdzieś w głębi mnie zaczyna się moja żałoba,dopiero teraz bo wcześniej działo się ze mną coś na zasadzie wyparcia.trudno ująć w słowa to co dzieje się w mojej głowie,a dzieje się dużo.raz mam złość do siebie że nie wygnałam taty do lekarza wcześniej,za chwilę wkurzam się na tatę że był tak uparty,że bagatelizował swój pogarszający się stan zdrowia,później znów mam pretensje do lekarzy,że może jednak mogli mu jakoś pomóc.Istna zamieć w mojej głowie.
Tak bardzo boję się świąt,wigilii,bo zawsze to tata zaczynał dzielić się z nami opłatkiem.Tak bardzo żal mi mamy,ona całe dnie jest w domu,ciągle ma wrażenie że tata jest na podwórku,że zaraz przyjdzie na kawę.
szkoda mi mojego młodszego brata,ma 18 lat , ja miałam to szczęście że tatę miałam 35 lat przy sobie,a on,dopiero co wkroczył w dorosłość a tu tak sobie los zakpił z nas.
Wiem że cała ta pisanina jest kiepska pod względem polonistycznym,ale w tej chwili mam to gdzieś,chcę po prostu tej żółci trochę z siebie wyrzucić
pozdrawiam wszystkich,pa
_________________ "Jeżeli do łóżka chorego nie zaniesiecie miłości, lekarstwa nic nie dadzą"
Ojciec Pio
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum