Wojtek - ja też udaję - też dla innych jest u mnie "nieźle". I też tak jak Ty wiem, że to wszystko pozory. I tak jak Ty jestem w tym wszystkim zagubiona... Serdecznie Cię ściskam dużo wytrwałości i wiary, że wszystko ma jakiś sens.... /aga
_________________ czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija, nawet mnie to dotyczy.
Wczoraj po raz pierwszy od kilku tygodni przespałem spokojnie prawie całą noc. Dzisiaj cały dzień byłem w biegu. Chciałem jeszcze pojechać na cmentarz, ale już nie mam siły.
W całym tym chaosie zdałem sobie sprawę, że nie mogę teraz się zatrzymać. Muszę skończyć studia, obronić się, znaleźć pracę - tego chciała Mama i teraz muszę to zrobić. Dla niej.
Dziękuje wszystkim.
Wojtku, czytam Twoje słowa i czuję się tak, jakbym pisała to ja. Bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało. Doskonale wiem co czujesz. Pamiętaj tylko, że w tym całym biegu nie możesz zapomnieć o sobie, o swoich potrzebach. Boli, wiem, że boli. Bo czuję też swój ból i on mi o tym przypomina. Ale tak ma być. Daj sobie czas. Trzeba teraz usiąść, zadumać się, chociaż na chwilę. Bo jeśli teraz nie dasz sobie szansy na żałobę będzie Ci jeszcze ciężej.
Pamiętaj, jesteśmy.
_________________ "To jednak idzie o miłość, o życie, o dobro, o światłość, o pokój i tak dalej i tak dalej, i niedobrze, niedobrze jest z tym na planecie, słabo z tym jest, ale o to idzie, o to się trzeba bić."
Teraz czuję, że to wszystko schodzi ze mnie. Spróbuje do końca tygodnia chociaż trochę odpocząć, bo inaczej to się źle dla mnie skończy. Teraz już półprzytomny jestem. Od poniedziałku powrót to "normalnego" życia...
Jeszcze raz dziękuje.
Wojtek88, odpocznij, odeśpij. Organizm potrzebuje siły, żeby poradzić sobie z tym wszystkim.
_________________ "To jednak idzie o miłość, o życie, o dobro, o światłość, o pokój i tak dalej i tak dalej, i niedobrze, niedobrze jest z tym na planecie, słabo z tym jest, ale o to idzie, o to się trzeba bić."
Robiłem dzis mały porządek i znalazłem od groma leków przepisanych przez lekarza. Większość z nich oddam do hospicjum, ale zostało ok 15 tabletek Xelody i Tyverbu. Macie koncepcje co z nimi zrobić? Zwrócić do szpitala?
K*wa i poco tu sie modlić!!! dlaczego bóg nam go zabrał!! miał taki uśmiech na twarzy jakby mu ulżyło
Boże dlaczego !!!!
ja też tak sama siebie pytałam, ale otrzymałam odpowiedź na kazaniu podczas mszy pogrzebowej...
on tam był bardziej potrzebny, taki dobry człowiek nie mógł zostać tu na ziemi gdzie tyle zła, on tu nie pasował
mój braciszek też zastygł z uśmiechem na twarzy, to pomogło nam uwierzyć, że jest mu dobrze... po tym cierpieniu...
zmarł w domu i Jego ciało pozostało w domu do pogrzebu (1,5 dnia) mogliśmy z nim się pożegnać i modlic przy nim
płaczę...i nawet nie mam Cię jak pocieszyć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Usłyszałam podobne kazanie na pogrzebie dziadka co matka1982, tutaj jego misja się skończyła, tam go potrzebują teraz. azzazzum sam to w sobie musisz poukładać, zrozumieć, że teraz ty cierpisz, ale twój tata już nie, on zawsze będzie przy tobie. Ja sobie po śmierci dziadka wmawiam wręcz, że teraz dziadka nic nie boli, nie cierpi, myślę, że pokonał raka po raz trzeci tym razem już za zawsze. Dzisiaj mija tydzień od pogrzebu, nadal jest mi ciężko, ale staram się uśmiechać bo wiem, że dziadek jest przy mnie cały czas.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum