1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
Wojtek88
Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 703195
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2011-11-21, 22:25 Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
Witam wszystkich.
18 listopada o 6:30 moja mama przegrała z rakiem.
Pod koniec czerwca 2009 roku zdiagnozowano u niej przewodowego raka piersi. W połowie lipca przeszła operację usunięcia piersi wraz z węzłami chłonnymi. Następnie przeszła jeden cykl chemii AC. Terapię tolerowała całkiem dobrze. Co prawda musiała chodzić w peruce, była osłabiona, miała słaby apetyt, ale w porównaniu do tego co się mówi o przechodzeniu chemioterapii przez te leczenie przeszła według mnie na prawdę dobrze. Kiedy już myślałem, że będzie dobrze, choroba uderzyła ponownie.
W październiku pojawiły się przerzuty do wątroby - USG pokazało, że cała wątroba jest usiana zmianami metastatycznymi. Początkowo lekarze starali się poprawić jej stan zdrowia. Ciśnienie krwi i wyniki badania krwi były bardzo złe i dalsze leczenie nie było realizowane. Wtedy dostała również skierowanie do hospicjum.
Ku zdziwieniu lekarza wyniki zaczęły się poprawiać i z czasem zastosowano leczenie 5x Herceptyna i Taxol. Mimo, że wg ostatniego wypisu ze szpitala było to leczenie paliatywne, wyniki krwi i badanie USG poprawiały się i był moment, że na wątrobie nie było żadnych śladów przerzutów, badanie echo serca wzorowe. W sumie Herceptynę otrzymała ok 35 razy. Jeszcze na wiosnę tego roku wróciła na parę miesięcy do pracy. Dalej była na badaniach cytologicznych i biopsji drugiej piersi, ponieważ na USG wyszła jakaś zmiana. Wyniki w porządku. Wszyscy byliśmy pewni, że wygraliśmy z rakiem.
W połowie wakacji u mamy pojawiły się problemy z wypowiadaniem się i rozumieniem słów. Myślałem, że to jakieś skutki uboczne poprzednich terapii.
Na początku września rezonans magnetyczny głowy i wyrok. Ogniska raka w płacie ciemieniowym, skroniowym, potylicznym i móżdżku. Przy okazji na USG wykryto zmiany w nerkach. Zmiana leczenia na Xeloda+Tyverb. Wydawało mi się że jej stan minimalnie polepsza. Skierowano ją na Radioterapię do szpitala MSWiA do Olsztyna. Na kilka dni przed wyjazdem do Olsztyna zaczęła się trwająca kilka dni biegunka. Dowieźliśmy z ojcem mamę do Olsztyna, wtedy po raz ostatni chodziła. Miała mieć 10 naświetlań, ze względu na jej stan miała tylko 5. Do Elbląga 29 października przywiozła ją już karetka. Zorganizowaliśmy jej specjalne łóżko rehabilitacyjne i sprzęt do rehabilitacji. Nie chodziła już więc ja, brat, tata, ciocia musieliśmy ją nosić do toalety. Jadła co raz mniej. Pielęgniarka założyła jej cewnik i pampersa, bo już nie dawaliśmy rady nosić jej do toalety.
Spaliśmy parę godzin na dobę, co chwile przewracaliśmy ją z boku na bok, bo tak było jej wygodniej.
Od ostatniego wtorku jej stan szybko się pogarszał. Traciła kontakt ze światem, miała takie mętne, puste spojrzenie. Patrzała na mnie i pytała się brata kto to jest, gdzie jest Wojuś? W środę miała już zapadnięte oczy, wyglądało to strasznie. Miała płyn w płucach i coraz większe problemy z oddychaniem, ledwo co się ruszała, nie mogliśmy zrozumieć co chciała nam powiedzieć. Nocą z czwartku na piątek już ledwo oddychała. O 6 rano przyjechało pogotowie i stwierdzili, że w tym stanie mogą jedynie w szpitalu ściągnąć jej płyn z płuc, ale może ze szpitala już nie wrócić, nie byli w stanie zmierzyć jej ciśnienia, tętno wynosiło prawie 160 uderzeń. Za radą ratowników dostała morfinę. Nie oddaliśmy jej do szpitala, chcieliśmy żeby została z nami. Widok, kiedy przez kilka godzin walczyła o każdy oddech był straszny. Jeszcze próbowała ruszać rękami, próbowała coś mówić, ale nie wiem czy była jeszcze świadoma. Odeszła od nas w piątek o 6:30. Tydzień przed moimi urodzinami, tydzień przed wizytą u swojego onkologa. Do końca wszyscy byliśmy przy niej, do końca trzymałem ją za ręke.
Nie odpowiem już jej jak zapyta mnie jak było na uczelni, że ujdzie, nie odpowiem już jej jak zapyta mnie kiedy wróce, że niedługo, a jakby co niech dzwoni, nie pojedziemy już na spacer nad morze, nie zobaczy już mojego dyplomu, na którym tak bardzo jej zależało, nie powiem jej nigdy, że będzie babcią...
Dziś był jej pogrzeb, cały dzień byłem dziwnie spokojny, dopiero teraz płacze.
Do środy są z nami wujek i ciocia która przez cały czas nam pomagała. Nie wiem co będzie jak zostane tylko z bratem i ojcem.
Od jutra pewnie znowu będe udawał, że nie mam żadnych problemów, że u mnie wszystko w porządku
Boje się co będzie za tydzień, za miesiąc.
Dziękuje za to forum, bardzo mi pomogło.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2011-11-22, 15:38 ]
Kondolencje dla Wojtka88 zostały wydzielone tutaj: http://www.forum-onkologi...6,150.htm#85970 |
|
|