Koniecznie powinniście mieć morfinę krótkodziałającą w tabletkach, do zastosowania w sytuacji zaostrzenia dolegliwości bólowych. I masz 2 dni na zorganizowanie kolejnych plastrów Durogesic, działaj, bo POZ często nie chce przepisywać leków opioidowych, być może będzie konieczna wizyta lekarza z hospicjum.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
w sobote będzie lekarka z hospicjum.
ostatnio chciała te tabletki przepisac, ale mama wymiotowała i nie jadła, wiec na pusty zoładek nie było sensu.
[ Dodano: 2013-11-06, 22:46 ]
plastry już mam. ale problem jest taki, że 50 już nie wystarczyła. dokleiłam połowe, czyli na 75 i to samo, ból. dokleiłam drugą połowę i mama mówi, ze czuje ból, ale nie taki już intensywny.
ale to już jest 100
a jeszcze tydz. temu 50 wystarczała. co to się może dziać, że nagle ból tak się nasilił?
ja tak sobie myślę, może jestem w błędzie, że teraz po tych plastrach to mógł się tez mamie próg bólu zmniejszyć. dopóki była na durogesticach to było ok, potem te transec jednak są słabsze,[ bo są stosowane także w kontuzjach u sportowców] i w tym momencie u mamy nie zadziałały i poczuła ten ból, który towarzyszył jej jeszcze przed chemioterapią, no i jego intensywnośc stała się nie do zniesienia.
Bywa i 100, nie martw się. Ważne, żeby nie bolało.
Ból najtrudniej opanować, kiedy się "rozhuśta" - potrzebne wtedy są większe dawki silniejszych leków. Prawdopodobnie taka sytuacja wystąpiła u Twojej Mamy.
ultra napisał/a:
ostatnio chciała te tabletki przepisac, ale mama wymiotowała i nie jadła, wiec na pusty zoładek nie było sensu.
W takiej sytuacji należy założyć wenflon podskórny i podawać morfinę podskórnie.
ultra napisał/a:
w sobote będzie lekarka z hospicjum.
To zamów plastry w aptece, bo na pewno nie mają "na zapleczu" - leki opioidowe w większości aptek sprowadza się na zamówienie. Więc jeśli sprowadzą Ci z soboty na poniedziałek, to sama rozumiesz...
ultra napisał/a:
co się teraz może dziać?
A tego to nigdy nie wiadomo :(
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
witam,
mama od wczoraj non stop śpi. budzę ją na posiłki, ale malutko je, tylko mówi, że chce spać, że mam jej dać spać, teraz zażyczyłam sobie pobudkę po 14.
moja siostra jest już w terminie porodu i dziś już przyjęli ją na oddzial, mama sama powiedziała, że przesypia stres.
plastry mam przepisane przez lekarkę rodzinną, więc do poniedziałku wystarczy.
o co powinnam jutro zapytać onkolog?
[ Dodano: 2013-11-08, 10:46 ]
Madziu70, bardzo dziękuję Ci za odpowiedzi i rozwiewanie moich wątpliwości. bardzo dziękuję.
Wiesz, sytuacja jest dynamiczna i trudno przygotować pytania na zapas...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
tak myślałam, że o to chodzi.
18.11 wizyta w CO i tk, boję się jak szlag.
ona non stop spi, plaster ma znowu 100, jest na takim chaju, wytrzeszcza strasznie oczy, normalnie przerażająco to wygląda. raz mówi normalnie, raz od rzeczy.
moja kumpela, zajumujaca się psychoterapią, stwierdziła, ze u mamy jest ogromny problem z głową, że ona chce chorować, bo wówczas ktoś się nią opiekuje, nie jest sama. a jakby była samowystarczalna, to wypadało by wrócić do swojego pustego domu.
często zapewniam ją, że nie będzie sama, ale widać to nie skutkuje.
ponad to, kolezanka twierdzi, że zachwanie mamy wskazuje na wczesną fazę choroby alzheimera
normalnie ja się boję, że ona mi do tego 18go nie dotrzyma. że mi umrze w domu we snie. nie chce jesc. jedyne co to mleczne zupy, non stop, ale to i tak po kilka łyzek.
jestem obecnie na etapie braku empatii, czuje się taka bezradna i dobija mnie to, że mama tak ma w dupie wszytsko, tzn. ja tak to odbieram, bo być może ona wcale nie ma, czuje się fatalnie.
podziwiam wszystkie osoby, które zajmują się chorymi, szczególnie te, które to robia zawodow z zupełnie obcymi , nie związanymi emocjonalnie osobami.
bo ja mam dość.
moja kumpela, zajumujaca się psychoterapią, stwierdziła, ze u mamy jest ogromny problem z głową, że ona chce chorować, bo wówczas ktoś się nią opiekuje, nie jest sama. a jakby była samowystarczalna, to wypadało by wrócić do swojego pustego domu.
Twoja mama cierpi, jest poważnie chora, odczuwa ból. Nikt z nas nie wie dokładnie, jak zachowywałby się w takiej sytuacji. Ludziom nierzadko ból odbiera świadomość, więc zmiana zachowania czy zachowywanie się nie tak, jak życzyłoby sobie tego otoczenie, nie jest tu czymś niespotykanym. Jest ciężko i będzie ciężko - nikt nie obiecywał że będzie łatwo. Ale to jest chory człowiek, który w tej chwili stoi na pierwszym miejscu i teorie, że ma "problem z głową" nie są tu - w mojej prywatnej ocenie oczywiście - na miejscu.
ultra napisał/a:
ponad to, kolezanka twierdzi, że zachwanie mamy wskazuje na wczesną fazę choroby alzheimera
wiesz co, skończyła ratownictwo medyczne i psychoterapię.
ona ma takie przyczynowo-skutkowe podejście do choroby, uważa, ze wszystko zależy od głowy/nie przepracowanych spraw z dzieciństwa itp.
pomagała podnieść się z choroby naszej polskiej baletnicy.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-11-11, 17:40 ] To super.
Forum bazuje jednak na EBM, nie na nieprzepracowanych wydarzeniach z dzieciństwa, i prosimy o uszanowanie tego.
[ Dodano: 2013-11-11, 17:42 ]
ale masz rację, nikt nie wie, jak sam zachowywał by się w takiej sytuacji. ja o sobie myślę, że mnie coś takiego również zwaliłoby z nóg.
to ja mam problem z tym wszystkim, z całą tą sytuacją. to spadło na mnie, jak grom z jasnego nieba.
przechodziałam już różne fazy, od szoku, rozpaczy, poprzez pogodzenie się z losem, akceptacją, po niemoc, az teraz mam jakąs taką agresję w sobie, nie umiem tego wytłumaczyć. mam wrażenie, ze wszyscy skupiają się na chorobie mamy, a nikt nie dostrzega całej reszty, tej logistyki wokół niej, która jest na mojej głowie.
nie wiem, boj się tego co przyjdzie, jestem przerażona, nie przygotowana w ogóle. nie gotowa na najgorsze.
[ Dodano: 2013-11-11, 17:45 ]
wiem na czym bazuje forum dlatego nie poruszałam tego tematu.
natomiast lekarka z hospicjum sama tez powiedziała, ze mama nie walczy, widać, ze się poddała, że nie chce nawet próbować choćby po kilka kroków dziennie zrobić. ja ją po łazienki zaprowadzam. i tyle jej wysiłku fizycznego.
poza tym ciągle jej pani doktor mówi o nawadnianiu, piciu wody, a mama wykrzywia się, nie chce pić.
Madziu, co oznacza to co napisałaś, że syt. jest dynamiczna?
ela1 napisał/a:
dynamiczna - szybko postępuje progresja.
Nie miałam na myśli szybko postępującej progresji. Dynamiczna sytuacja oznacza: szybko zmieniająca się. Dziś jest źle, jutro może być poprawa. Lub: dziś jest dobrze, a jutro fatalnie.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
nutridrinki jedynie smak neutralny, ale to jeden w ciągu dnia wmuszę.
megace skonczyl się, ale jutro już będzie nowa butla.
a także sevredol awaryjnie. a od wczoraj bierze venlecitine na poprawę samopoczucia [lęk o działaniu przeciwlękowym i przeciwdepresyjnym].
ponadto co rano euthyrox 75 i po śniadaniu jakiś na m, zapomniałam nazwę, ale dzilanie polega na przesuwaniu treści żołądkowej w celu wydalenia.
ale zapracia nadal są. jak poczuje się lepiej to zapodamy czopek glicerynowy.
[ Dodano: 2013-11-11, 23:43 ]
słoiczki już też przerabiłyśmy, ale nie chce.
obiady staram się robić zawsze pod jej gusta, ale mięsa nie tknie, wszystko co mączne, jakies kopytka, naleśniki, czy ziemniaki. surówek zero, owoców zero, jedynie jabłko ugotowane.
no i nie chce pić, muszę stać na nią żeby piła.
aaa i jeszcze siemię lniane robię codziennie, ale też ostatnio slabo pije, po łyczku.
Witam,
U nas ostatnie 3 dni były nerwowe, bardzo kiepskie.
Wizytę przeniósł onkolog w CO z 18go na 20go.
Mocny plaster w połączeniu z tymi tabl psycho zadziałały tak, ze mama dostała mega wytrzeszczu oczu. Chyba, ze to z innego powodu. Ale widok przerażający bo te oczy takie obce jakby martwe jakby to nie ona patrzyła.
No i gada od rzeczy czasami mam ciary ze strachu, np. Siedzę przy niej coś tam mowię a ona mnie pyta dlaczego oni tak kiwają głowami. Kilka razy pytam kto, a ta jakby nie słyszała pytania i po chwili jakby się otrząsnęła i mówi, ze nie wie o czym rozmawiamy. Ja jestem totalnym schizem i dopytuje czy ona kogoś tu widzi a ona znowu jakby nie słyszała pyt.
Ciary przechodzą po plecach nie raz.
Od wtorku nie jestem z nią non stop tylko wychodzę do męża pomoc mu w firmie i dla mnie te kilka h to super reset mózgu. Mamie tez to odpowiada mówi ze ma spokój i może spać. Zostawiam jedzenie prZy łóżku. Coś tam zje.
Ma mniejszy plaster od wczoraj i widzę dziś lepszy stan, nie na aż takim haju.
Dała się wykąpać nawet.
Oby zmierzało ku lepszemu jej samopoczuciu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum