Witam,
Mamuśka miała biopsje nosogardła 13.11.
Lekarz przeprowadzający zabieg powiedział mi potem, że wg niego to w nosogardle nic nie ma. Że ten wycinek nie wygląda tak jak powinien, jeżeli miałby być tam nowotwór. Na wynikach wcześniej widać wzmiankę o migdale, że jest lekko powiększony i do daleszej obserwacji.
Dzień później konsylium (14.11):
Babeczki twierdzą, że nie zaczną leczenia bez wyników - wiadoma sprawa. Udaje mi się je namówić na zlecenie biopsji migdałków. Twiedziły, że zrobi się ją, jak nosogardło nie wykaże nic. Naciskam na zrobienie tego od razu, żeby nie trzeba było potem znowu wszystko o 2tyg odkładać bo jeszcze jedna biopsja. Nie było łatwo, ale udało się. Wyznaczają termin planowania leczenie (tomograf + przygotowanie maski) na 23.11.
Biopsje migdałków udaje się zrobić 20.11 dopiero. Okazuje się, że migdałki rozlatywały się w trakcie wycięcia. Były w bardzo złym stanie.
Dzień planowania (23.11):
Za świeżo po zabiegu migdałków. Nie da się nic zrobić. Przkładają planowanie o tydzień na 1.12.
W poniedziałek (27.11) będziemy mieli wyniki nosogardła, możliwe że do 1.12 migdałków też.
Mamuśka leczy teraz zęby jak najszybciej (dzięki za rady). Używamy pasty mocno fluorowej. Mamy dodatkowo żel - Enamelon.
Próbujemy także oleju konopnego. Czekamy na etap przywyczajenia się organizmu do zewnętrznego bodźca. Jest przynajmniej trochę śmiesznie
Mamuśka miała ostatnimi czasy trochę doła, ale walczymy z tym wszyscy. Robię co mogę by się nie bała, i chciała walczyć (najbardziej boi się chemii, nie chciała się poddać).
Fizycznie jest dobrze, nawet lepiej niż jeszcze 3-4tyg temu. Ciężo powiedzieć co dokładnie na to wpłynęło. Ja więżę holistycznie, że wszystko - dobra dieta, wycięcie cukru, pozytywne nastawienie, terapia konpna. Mamuśka widzi zmiany na dobre, to ją trzyma przy wierze
Za tydzień powinno być już wszystko jasne. Czekamy niecierpliwie.
Dziękujemy za porady i słowa wsparcia!