Czy ktoś się orientuje o co chodzi w tym opisie (odnośnie opisu w poprzednim poście)?
I mam pytanie, jeszcze jedno: czy to możliwe żeby objawy uboczne, po radioterapii, dopiero teraz "wychodziły"?
blatka, niestety nie orientuje się co oznacza ten opis natomiast jeśli chodzi o skutki uboczne to jak najbardziej mogą sie jeszcze pojawic. A co sie dzieje, że myslisz że to od radioterapii?
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Tata, od paru lat leczył się na zakrzepice miał rany na nogach, które trudno się goiły - od roku było ok, teraz otwiera się znów ranka na prawej nodze a do tego bardzo boli Go lewa stopa, przy dużym palcu- nie może chodzić
blatka, nie powiem Ci czy to moze byc od radioterapii wydaje mi sie ze ta otwierająca się ranka może i tak bo po radioterapii pogarszają sie wyniki krwi więc moze to mieć jakiś związek z gojeniem się ran, ale ból w stopie nie mam zielonego pojęcia. Trzymajcie się Zdrówka dla taty
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Nie wiem czy to może być przyczyną,ale przyszło mi na myśl:
•Ból i opuchlizna palucha--
Jeśli dolegliwości dotyczą dużego palca stopy, prawdopodobnie w organizmie rozwija się dna moczanowa - choroba polega na odkładaniu się w stawie kryształków moczanów.
Wyrózniamy dnę pierwotną i wtórną i tak np.:
Dnę wtórną, której przyczynami może być zwiększone wytwarzanie kwasu moczowego jako jednego z efektów takich chorób jak białaczka, czerwienica prawdziwa, niedokrwistość hemolityczna czy też jako efekt rozpadu komórek wskutek chemio- lub radioterapii nowotworów. Inną przyczyną dny wtórnej jest zmniejszone wydalanie kwasu moczowego wynikające z głodu, chorób nerek (np. niewydolności), kwasicy ketonowej lub mleczanowej oraz działania niektórych leków, np. moczopędnych.
Wiesz Jusia to by mogło tłumaczyć ból palca, ponieważ Tata będąc w szpitalu miał złe wyniki badań nerkowych, dlatego nie można było podjąć leczenia chemioterapią. No cóż zobaczymy, na razie Go obserwuję.
Witam Wszystkich
Minęło 10 dni od radioterapii, na razie specjalnych zmian nie widać, no może troszkę bardziej nasilił się kaszel(?) ale póki co jest ok.
Niedługo święta - jedne z piękniejszych i bardziej rodzinnych dni w roku. Co zrobić żeby zachować radość i spokój w te święta?
liczba osob wyleczonych z raka pluca jest bardzo skromna. Jesli przyjac, ze wyleczenie to 5 lat bez wznowy. Blatki Tato mial ja po 10 latach...to przygnebia, ale 10 lat to kawal zycia...
To pomyłka, bowiem nie mamy do czynienia z wznową. Jest to drugi (niezależny) pierwotny rak płuca.
W/w rozpoznajemy gdy:
ognisko raka płuca powstaje po upływie 2 lat od skutecznego leczenia poprzedniego guza
gdy zdiagnozowany guz jest innej postaci histologicznej.
Pacjent leczony na raka płuca jest znacznie bardziej narażony na to, że w przyszłości rozwinie się u niego kolejny pierwotny rak płuca, niż u osoby która na tę chorobę nigdy nie zapadła.
Istotne dane:
prawdopodobieństwo rozwinięcia się drugiego pierwotnego raka płuca u pacjenta onkologicznego wynosi 15-25% (rozpiętość ta obejmuje wyniki uzyskane w badaniach prowadzonych przez różne ośrodki na świecie)
zazwyczaj wystąpienie drugiego guza pierwotnego dotyczy raka płaskonabłonkowego (gruczołowego rzadko)
ryzyko wystąpienia drugiego pierwotnego guza płuca jest tym większe, im więcej czasu upłynie od leczenia guza pierwszego, stąd -
- częściej się to spotyka u pacjentów u których leczenie radykalne pierwszego guza nastąpiło przed/do 60 roku życia
- oraz u pacjentów u których pierwsze leczenie radykalne dotyczyło guza o niskim zaawansowaniu, tj. T1N0M0 lub T2M0N0 .
Leczenie u tych pacjentów jest zazwyczaj takie samo jak w przypadku każdego innego pacjenta, chorującego na raka płuca po raz pierwszy, z wyjątkiem tych pacjentów, którzy pierwotnie przeszli pneumonektomię. Drugi pierwotny rak płuca rozpoznawany jest zazwyczaj w stosunkowo wczesnym stopniu zaawansowania ze względu na kontrole przeprowadzane po leczeniu pierwszego. U blatki taty minęło 10 lat od pierwszego leczenia i lekarze stracili tzw. 'czujność onkologiczną', co było błędem.
blatka napisał/a:
Kiedy lekarz prowadzący(w przychodni przyszpitalnej) jak zwykle obejrzał badania i wezwał lekarza z oddziału na konsultacje. Po naradzie stwerdzili, że nie jest dobrze itrzeba natychmiast rozpocząć leczenie.
Przypuszczam (po obrazie TK i objawach), że lekarz zobaczył obraz zagrożenia rozwinięcia się ZŻGG (zespołu żyły głównej górnej) - stąd zalecono (i słusznie) pilne naświetlania.
blatka napisał/a:
Szanse przeżycia do 5 lat wynoszą około 30% - zawsze to coś i tego się trzymam
blatko, dane które podajesz dotyczą pacjentów leczonych naświetlaniem radykalnym, z rakiem płuca w I stopniu zaawansowania.
Pacjenci z rakiem płuca o st.zaawansowania IIIB , leczeni radykalnie chemioradioterapią mają na przeżycie 5 lat ok. 5-10% szans.
blatka napisał/a:
Natomiast nie wiem czy Tata miał radioterapię radykalną czy paliatywną. Czy na podstawie tego opisu może mi ktoś powiedzieć jaka to radioterapia? :
" Napromienianie Fot.X 15MeV techniką 2D z 2 pól przeciwległych na okolicę płuca prawego z objęciem śródpiersia 2 xdziennie 200cGy/t do 3600cGy/t (18 frakcji)."
Powyższe leczenie jest leczeniem paliatywnym. Najlepszym z możliwych, dającym szansę nie tylko na ustąpienie przykrych objawów związanych z chorobą, ale i na przedłużenie życia. zarezerwowane jest wyłącznie dla pacjentów w dobrym stanie ogólnym.
blatka napisał/a:
Minęło 10 dni od radioterapii, na razie specjalnych zmian nie widać, no może troszkę bardziej nasilił się kaszel(?)
To naturalne. Spowodowane jest to obrzękiem śluzówki będącym bezpośrednim skutkiem naświetlań. Oczywiście jest to reakcja przejściowa, jednak czasami na tyle dolegliwa, że należy tymczasowo podać kortykosteroidy (np. Dexamethason), które znoszą obrzęk.
blatka napisał/a:
Niedługo święta - jedne z piękniejszych i bardziej rodzinnych dni w roku. Co zrobić żeby zachować radość i spokój w te święta?
blatko kochana, zajrzyj do wątku JaInki...
ściskam mocno.
Twój tata to niesamowity gość...
bardzo, bardzo mi przykro, że Was to spotkało.
Witam Wszystkich w piękny zimowy wieczór., Bardzo dziękuję DDS - tak to prawda obecna choroba nowotworowa mojego Taty jest guzem pierwotnym. Poprzedni nowotwó to był gruczolakorak, leczony operacyjnie w I stadium zaawansowania, dlatego mieliśmy tyle szczęścia i dodatkowego czasu. Teraz jest to rak w fazie IIIb niedrobnokomórkwy i niestety boje się tego.
Myślałam, że radioterapia zdziała cuda jednak jakoś nie widzę tego. Stan specjalnie się ani nie pogorszył ani nie polepszył. Niepokoi mnie jednak fakt, że znów pojawiły się zabarwienia (krew?) w spluwacinie a przecież miało tego nie być! Poza tym Mama narzekała, że Tata ostatnio jakby gorzej słyszał. Jeszcze parę miesięcy temu nie zwróciłaby na to uwagi teraz każde niedomaganie, nawet najmniejsze, powoduje u mnie lęk. Nie wiem czy powinniśmy udać się z tym do lekarza czy może wstrzymać się do lutowych badań kontrolnych - podpowiedzcie coś, proszę
Nie wiem czy powinniśmy udać się z tym do lekarza czy może wstrzymać się do lutowych badań kontrolnych - podpowiedzcie coś, proszę
Ja miałam często takie wątpliwości. Ale okazało się "w praniu", że najlepszy jest kontakt telefoniczny z lekarzem prowadzącym. W Centrum Onkologii jest to przyjęte - jak na Płockiej, nie wiem. Ale co Ci szkoda spróbować zadzwonić na oddział, gdy lekarz ojca ma dyżur.
Podobno każde krwioplucie może być groźne.
Jest też nr informacji onkologicznej: 0800 493 494, pn. - czw. 16 - 22, bezpłatny - korzystałam, często się spóźniają, ale są bardzo rzeczowi, można się poradzić na spokojnie.
A co do naświetlania. Ja po miesięcznej serii czułam się fatalnie. Właściwie od jakiegoś dwudziestego do miesiąca po- codziennie coraz gorzej. Głównie co do osłabienia, poczucia zmęczenia, potów i takiego "gubienia nóg", tj. słabszego odczuwania. I dopiero potem zaczęło mi się poprawiać.
Za to naświetlanie sporo zmniejszyło skorupiaka i na przeszło rok zahamowalo rozwój. Więc się opłaca.
Witam Was po długiej przerwie. Chciałam złapać chwilę oddechu przed następnym starciem, oderwać się od tej wstrętnej choroby aleee nie! - to świństwo nie daje zapomnieć o sobie
Wczoraj Tata zrobił podstawowe badania - morfologia +prześwietlenie. W poniedziałek jedziemy na wizytę kontrolną na Płocką (Wa-wa). I co? - chyba nie jest najlepiej, z oceną jednak powstrzymam się do poniedziałku. Mam trochę doświadczenia w zmaganiach z tą chorobą i wiem, że opis prześwietlenia nie jest najlepszy, ponieważ pojawiły się jakieś zmiany we wnęce płuca lewego, do tego pogrubiona przepona i na domiar złego żebra uszkodzone. Krótko mówiąc obraz przerzutów w płucu lewym, czy guz pierwotny w płucu lewym a przerzuty w płucu prawym. Czuję, że będzie ciężko Pocieszające jest to, że morfologia jest dobra poza OB 58, czyli organizm jeszcze walczy, ale mam qurka nastrój! Znów świat zszarzał
Pozdrawiam ciepło,
Beata
Blatka, trzymaj sie dzielnie i nie daj szarosci. Trzymam kciuki, cieplo pozdrawiam, a Tacie - zycze mnostwa pozytywnej energii...btw jak to wszystko znosi Twoj Tata?
a
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Dziś Tata jest radosny - Dzień Dziadka Wszystkie wnuczęta (pięcioro + jeden prawnuk) pchają się do Dziadiusia i Babci - jest świątecznie
Wczoraj jak zobaczył swoje wyniki tylko westchnął ... cóż trzeba się godzić z losem i wyrwać od życia, co się jeszcze da - tak powiedział.
Czekam do poniedziałku
Pozdrawiam i dzięki agakata.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum