Witam
mam dziś w pracy urwanie głowy a sytuacja z godziny na godzinę wygląda coraz gorzej...
rano tato miał problem żeby mamę obudzić żeby przyjęła leki - miała problem połknąć jedną tabletkę ale się udało. Nie chciała jeść , wypiła pół actimela trochę herbaty i cały czas śpi - tato mówi że z otwartą buzią i momentami pochrapuje.
Wiem że zbliżamy się do finału ogromnymi krokami- ja chyba jutro pojadę do rodziców.
Nie mamy lekarza takiego zorientowanego w opiece hospicyjnej- hospicjum domowe jedynie wypożyczyło nam fotel (który już oddaliśmy ) i łóżko i była pielęgniarka ale w sumie to tylko chwilę z tatą porozmawiała - problemem jest to że rodzice nie mieszkają w mieście... Brat wpadł dziś na pomysł żeby zadzwonić do hospicjum stacjonarnego i spróbować umówić wizytę prywatną lekarza z hospicjum - na razie siedzę na telefonie i ... ciężko cokolwiek załatwić. Czekam też jak mi dr oddzwoni - przeprosiła ale właśnie wchodziła na wizytę do pacjenta i ma oddzwonić jak wyjdzie. Mi się już myślenie zatrzymuje...
Mam nadzieję że mama po południu się ocknie i będzie chciała jeść i pić - tato mówi że już się tak zdarzało...
Myślę, że dla nas już na jakiekolwiek leki jest już za późno. Myślę że mama może już wpadać w hipoglikemię - mało jedzenia w dużych odstępach czasu i nieregularnie.
Tacie powiedziałam dziś przez telefon żeby przygotował się na najgorsze...
Dziś już nie chcę jechać ze względu na dziecko ale juro mogę już rozplanować wyjazd - jak trzeba będzie to pojadę jeszcze dziś - czuję się jakaś poddenerwowana...
przepraszam za chaos wypowiedzi... zaczynam się rozsypywać...
_________________ los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
Poproś Tatę, żeby zwilżał usta, nasączonym gazikiem. To pochrapywanie może być spowodowane rozluźnieniem mięśni.
Zbliżają się ciężkie chwile, dużo sił życzę.
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
na prośbę taty nie pojechałam do rodziców - twierdzi że sobie radzi, mama większość czasu przesypia, niem a z nią kontaktu i on nie widzi potrzeby żebym siedziała...
mama od wczoraj nie chce jeść - wczoraj zjadła-wypiła tylko nutridrinka i cały czas przysypia - nie ma z nią kontaktu. Wczoraj brat pogonił swoją żonę i przyjechała razem z księdzem - mama została chyba namaszczona - tato wyszedł z pokoju i nie wie co było...
tracimy kontakt z mamą - dziś w nocy budziła się 2 razy mimo podania tabletki na spanie. Dziś już mało mówi - na pytania odpowiada lekkim ruchem głowy. Cały czas przysypia...
Tato pyta co kilkanaście minut czy chce pić jeść smaruje jej usta wazeliną...
Moje dziecko wyczuwa że coś jest nie tak - dziś się kurczowo mnie trzymała w drodze do przedszkola i dopytywała czy oby na pewno po nią przyjdę...
_________________ los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
jest źle... dziś mama nie połyka już płynów - zakrztusiła się i wypluła wodę. Tabletek już nie łyka - tramal w syropku
tato wezwał pogotowie - w sumie po nic...
w poniedziałek będę załatwiać miejsce w hospicjum...- jak mama dożyje do poniedziałku...
_________________ los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
właśnie wróciliśmy do domu - cicho pusto ciemno... mamusia została w hospicjum, ma pokój jednoosobowy, pielęgniarki bardzo miłe, Pani doktor bardzo sympatyczna, miła i jednocześnie konkretna... jutro rano muszę jeszcze pozałatwiać formalności ponieważ dziś już dyrektorki nie było jak dojechaliśmy - karetka przyjechała późno...
nie mogłam jechać za karetką - dławiły mnie łzy że podjęliśmy taka decyzję... 30 km cierpień...
żyję w przekonaniu i z nadzieją że to jest właściwa decyzja - że mama ma fachową opiekę całą dobę i że zadbaliśmy o wszystko co było możliwe do zrobienia - proszę nie podważajcie mojej wiary w zasadność tej decyzji...
muszę odpocząć - nie spałam w nocy a dziś dzień cały w rozjazdach... odezwę się jutro... zobaczymy jak mama się będzie jutro czuła po nocy poza domem w nowym obcym otoczeniu...
spokojnej nocy...
_________________ los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
żeby mama jak najmniej odczuła to że nie jest w domu warto zadbać o kilka rzeczy.
Może być jej ulubiona szklanka , lampka czy poduszka ., koszulka, ulubione ręczniki .
Postarajcie się tak podzielić czas żeby w miarę możliwości być przy niej.
Może jakies dyzury ? . na zmianę żeby ktoś z nią był.
Rodzina może być z chorym w hospicjum stale . Myślę że warto o to zadbać , żeby kiedyś nie załować że odeszła w samotnosci.
Dopytaj jutro o wszystkie szczegóły. Im bardziej domowy stworzycie klimat tym lepiej.Bez rożnicy wtedy staje się czy to hospicjum czy dom. Dom to ludzie - bądzcie na tyle ile to możliwe.
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
JMD,
Jestem z TOba w TWojej decyzji, wiem przez co przechodzisz.
Mama teraz ma opiekę fachową całodobowo i Ty masz ten komfort, ze jeżeli coś sie zacznie dziać i trzeba będzie szybko działać, to nigdzie indziej nie udałoby sie szybciej pomoc, jak właśnie tam w szpitalu.
Trzymaj sie, trudny czas przed TOba, życzę siły.
[ Dodano: 2014-03-03, 21:44 ]
Nie zawsze uda sie byc przy kimś kto odchodzi i nie zawsze ten kto odchodzi, chce aby bliscy byli przy nim. Myśle, ze tak sie właśnie dzieje, ze ten kto nie chce umierać przy bliskich, wybiera taki moment kiedy ich nie ma.
Moja mama odeszła w samotności na łóżku szpitLnym. W nocy, kiedy nie było przy Niej nikogo. I ja wierze, ze chciała mi oszczędzić takich wspomnień jej konającej.
dziękuję za słowa wsparcia... właśnie wstałam mobilizuję siły żeby zjeść śniadanie i jechać do mamy, czekam też na telefon z domu jak wstanie moje dziecko -czy i tam jest wszystko ok... dziś czuję się troszkę spokojniejsza... dom mnie przeraża pustką - kole mnie w oczy brak mamy - to tylko jeden pokój w którym ostatnio przebywała, jedno łóżko które będę musiała oddać do hospicjum domowego ( to wypożyczone) , szafa pełna jej ubrań których już nie założy - już tylko piżamy są potrzebne...
w hospicjum warunki uważam że są dobre - mama ma pokój jednoosobowy, z wyjściem na balkon, w oknach firaneczki i zasłonki, szafka nocna taka domowa a nie "szpitalna" metalowa, telewizor (chociaż mama nie widzi...) pościel kolorowa, miła w dotyku taka domowa, ściany ładnie pomalowane na stonowane ale jasne i jakby radosne kolory - wszędzie czysto, jasno, zadbanie. Pielęgniarki też były miłe, zainteresowane tym co się mówiło na temat mamy jej potrzeb, przyzwyczajeń... Ponieważ jest to ośrodek katolicki jest też kaplica, świetlica, widziałam na korytarzu że są spotkania rodzin... zobaczymy jak dziś... a tak jeszcze mi się przypomniało - jak wczoraj przyjechaliśmy z mamą do hospicjum to jak mamę ulokowali na łóżku w "jej" pokoju to ja wróciłam do auta po pampersy, piżamy, kosmetyki to w między czasie do taty podszedł psycholog czy psychiatra i rozmawiał z nim - tato miał możliwość się wygadać, powiedzieć co czuje... - przede mną się nie otwiera - twierdzi że wszystko ok, że daje radę... a tam pierwszy raz widziałam łzy w oczach... chyba to dobrze...
Na razie zmykam - tato wstał zaczynamy się brać do "życia"...
_________________ los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
Napewno dobra decyzja. Ja mamę pomału nakręcam, że jest coś takiego, że można w razie czego liczyć na pomoc kiedy jesteśmy bezsilni. Tak naprawdę kiedyś to przyjdzie i jeśli będę musiała może to drastyczne słowo, ale wyjścia nie będzie to też to uczynię. Kiedyś nadchodzi to uczucie , że nie dam rady, ten lęk i dobrze , że możemy skorzystać z takiej pomocy, bo co same byśmy zrobiły. Pozdrawiam.
stan mamy określony został jako ciężki, poważny. Dziś na śniadanie zjadła 2-3 łyżeczki więcej nie chciała. Próbowali podpiąć kroplówkę ale żyły są już zniszczone dodatkowo z miażdżycą więc czekamy na wkłócie centralne pod obojczykiem. Jeśli nadal nie będzie chciała jeść to jest zalecenie podawania pokarmu przez sondę. Zlecona jest też lewatywa - "skoro leki od góry nie pomogły to trzeba od dołu"... leki tylko przez kroplówkę / zastrzyk...
wracam do domu...
_________________ los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
JMD, to ważne że mama jest pod dobrą opieką. Moja mama odchodziła w domu, byliśmy z nią, ale cały czas bałam się, że nie dam rady, że gdyby była np w szpitalu, to ktoś kto zna się lepiej na objawach i potrzebach chorego, szybciej pomoże. Myślę że hospicja są potrzebne, właśnie by zapewnić taką całodobową opiekę fachowców. Niestety, nie zawsze można...
JMD, dobrą decyzję podjęliście, a z tego co piszesz nie ma problemu by być tam tak długo jak się chce, więc badźcie z mamą. Ona na pewno czuje waszą obecność.
Jeśli macie taką mozliwość, skorzystajcie też z pomocy psychologa, pomóżcie też sobie...
Dużo sił życzę.
Magda
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum