kamila2342 przykro mi że to tak się rozwija. Poczekaj jeszcze na wyniki biopsji gruboigłowej wtedy określony zostanie rodzaj nowotworu i rodzaj chemii którą zastosują. Potem zobaczymy jak zadziała. Nawet chemia paliatywna może poprawić sytuację chorego, czasami wydłużyć życia a napewno pomóc objawowo.
kamila2342 napisał/a:
Jestem załamana, to wszystko nie tak, nie tak miało być. Nie dam sobie rady sama na świecie
Oczywiście że nie tak miało być. Nikt nie planuje choroby, stresu, cierpienia. Musisz teraz zebrać siły, narazie nie jesteś sama na świecie - jest mama która teraz Cię potrzebuje, Twojej pomocy i Twojego poparcia. Wiem że to piekielnie trudne ale trzymaj się.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Witajcie. Mamie puchna nogi wieczorem jest gorzej rano opuchlizna jest mniejsza. Czy to możliwe, że to limfa? Czytałam o różnych plastrach na tę dolegliwość, kropelkach itp. Nie jestem jednak pewna, czy można to stosować samemu bez konsultacji.
kamila2342,
Wątek przerzucę do Nowotworów piersi i tytuł na razie damy rak piersi z przerzutami, myślę, że na tą chwilę będzie dobrze.
Cytat:
Nie dam sobie rady sama na świecie
Kamilo,
Na razie mama jest, nie myśl co będzie bo takim myśleniem dobijasz sama siebie, stajesz się smutna i mamie również się to udziela a mama potrzebuje jeszcze sił.
Zapewne dostanie mama chemię paliatywną jeżeli Jej stan na to pozwoli i może uda się jeszcze trochę tego czasu uszczknąć od życia ale musisz mieć świadomość, że mama ma przerzuty na wątrobie a to już gorzej wróży i ten czas wspólny może nie być za długi.
Nie myśl o przyszłości bądź z mamą tu i teraz, trzeba żyć teraz z dnia na dzień i dbać żeby mama nie cierpiała. Pomyśl już o hospicjum domowym żeby mieć zabezpieczenie medyczne to pomoże Ci również przejść tą trudną drogę a mamie ulżą w cierpieniach.
Dasz sobie radę sama na tym świecie, bo będziesz musiała. Jak umiera ktoś nam bliski świat się nie zatrzymuje, życie toczy się dalej i my musimy wraz z tym prądem życia iść dalej. Dasz radę, tak jak my wszyscy musieliśmy sobie ją dać, nie będzie łatwo ale nie ma innej drogi.
kamila2342 napisał/a:
Mamie puchna nogi wieczorem jest gorzej rano opuchlizna jest mniejsza. Czy to możliwe, że to limfa?
Najprawdopodobniej, choroba nowotworowa to niestety czyni. Każdy lek musisz ustalić z lekarzem, sama nic nie podawaj. Możesz mamie pod nogi coś wyżej podkładać to nie zaszkodzi.
Trzymaj się i czekamy na dalsze wyniki, pozdrawiam ciepło.
kamila2342,
Obrzęk nóg to częsta dolegliwość naszych chorych. U Mamy jest spowodowana prawdopodobnie zastojem chłonki (limfy) i odbiałczeniem związanym z zajęciem wątroby. Żadne kropelki tu nie pomogą, jeśli pisząc o plasterkach masz na myśli kinesio-taping to może to być pomocne, ale musi to zakładać wykształcony rehabilitant. Jeśli chodzi o uzupełnienie białka - bez recepty dostaniesz preparat Protifar w aptece.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Witajcie. No i dramat. Wyniki z biopsji gruboigłowej najgorsze z możliwych. Mama niknie w oczach. Chude rączki tylko brzuch i nogi spuchnięte :( Wczoraj jak ją zobaczyłam to się załamałam Dzisiaj drugi doktor ma już zadecydować o leczeniu. Najgorsze, że nie mogę przy tym być a powinnam Wątroba mameciska. Bierze ona Esentiale, heparegen, l-ornitynę, hepatil, ostropest, czystek. Ciezko jej jeść, bo mówi, że szybko robi się pełna. Zobaczymy, co dzisiaj powie lekarz. Zastanawiam się jednak nad konsultacją w Bydgoszczy.
Mama liczy na to, ze zatrzymają ją na oddziale i poprawią jej kondycję. No i chyba muszą zrobić jakieś aktualne badania krwi. Leczenie jeszcze nie podjęte a choroba biegnie jak szalona
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2017-02-10, 10:01 ] Załączając wyniki badań, proszę usuwać dane lekarzy.
kamila2342,
Nie jest dobrze. G3 rokuje źle. Nastaw się też psychicznie na to, że wyniki badań w obecnym stanie Mamy mogą wyjść na tyle nieprawidłowe, że nie będzie podjęte żadne leczenie.
Tak czy inaczej ewentualne leczenie będzie leczeniem paliatywnym - czyli nie wyleczy Mamy z choroby, może tylko poprawić komfort życia, być może je przedłużyć. Na Twoim miejscu szybko zapisałabym Mamę do hospicjum domowego - są kolejki, czasem oczekiwanie jest wielotygodniowe. Nie poradzicie sobie teraz bez fachowej pomocy.
Przykro mi, że nie mam dla Ciebie lepszych wiadomości.
Myślę ciepło
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Hospicjum by mamę załamało. Wczoraj jak lekarz powiedział, że to taki paskudny rak mama płakała załamana, a ja tu jeszcze wyjadę z hospicjum. Nie oddam mamy, nie poddam się. Ona wierzy, ja tez... Nie dam sobie rady bez niej...
Tu nie chodzi o oddanie mamy ale o pomoc dla niej. I właśnie to jest "nie poddawanie" się. Bo dużo więcej w obecnej sytuacji nie możesz zrobić. Teraz trzeba walczyć o taki stan by nie bolało, o pomoc by zachować spokój i godność. Nie musisz "wyjeżdżać" z HD możesz powiedzieć, że po prostu teraz lekarz i pielęgniarka będzie przychodził do niej do domu by jej doglądać. Pokaż tę pozytywną stronę.
kamila2342 napisał/a:
Nie dam sobie rady bez niej
Narazie musisz dać sobie pomóc w sytuacji w której się znalazłyście. Trudnej sytuacji. To ciężki czas i bez profesjonalnej pomocy może byś tylko gorzej, będziecie obie cierpieć - mama fizycznie a ty psychicznie.
Strasznie mi przykro. Serdeczne uściski
[ Dodano: 2017-02-10, 09:43 ]
Oczywiście fakt skorzystania z hospicjum nie wyklucza prowadzenia leczenia - w waszym wypadku prawdopodobnie paliatywnego. Tak że działaj. Trzymam kciuki.
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Dzisiaj mama była u tego drugiego onkologa. Stwierdził, że na razie żadnego leczenia nie podejmie ze względu na złą kondycję mamy. Swoją droga jak mógła to ocenić na oko? Fakt, mama schudła i to bardzo, puchną jej nogi, wątroba uciska. On stwierdził, ze jest woda w brzuchu. Dał mamie Megace i kazał jeść 7 posiłków dziennie, żeby się wzmocnić. Za tydzień badania krwi, jak będą dobre to jakieś leczenie paliatywne. Czemu jednak nie zrobił teraz od razu badań krwi tylko na oko stwierdził? Gadałam z nim potem przez telefon i powiedział, ze mama jest umierajaca, w każdej chwili może stać się nieszczęście. Nadaje się tylko do hospicjum. Nie wiem co myśleć. Skonsultuję mamę z innym onkologiem.
Kamila, załatw to hospicjum jak najszybciej, przecież w razie bólu zostaniesz bez pomocy. Wiem że Ci trudno i przykro mi to pisać ale lekarze naprawdę potrafią rozpoznać zły stan "na oko".
żadnego leczenia nie podejmie ze względu na złą kondycję mamy. Swoją droga jak mógła to ocenić na oko?
Nie wiem jak mama wygląda ale na pewno patrząc na pacjenta można "na oko" ocenić, że jest wyniszczenie organizmu. Miał zapewne lekarz wcześniejsze wyniki mamy więc na ich podstawie też mógł ocenić mamy stan no i po trzecie może mamę zbadał i widział, że nogi puchną, czyli wątroba słabo sobie radzi, jest zapewne powiększona to już powody do tego, że chemii nie powinien lekarz podać bo mogłaby mamę zabić a nie pomóc.
kamila2342 napisał/a:
Czemu jednak nie zrobił teraz od razu badań krwi tylko na oko stwierdził?
bo sama napisałaś i się dowiedziałaś od lekarza
kamila2342 napisał/a:
i powiedział, ze mama jest umierajaca, w każdej chwili może stać się nieszczęście. Nadaje się tylko do hospicjum.
Już wcześniej kamilo pisaliśmy Ci, że mama w stanie jakim obecnie jest może nie nadawać się do leczenia, że Jej stan jest bardzo poważny.
kamila2342 napisał/a:
Skonsultuję mamę z innym onkologiem.
Możesz, to Twoja decyzja tylko pomyśl czy mama ma jeszcze siłę chodzić po lekarzach, czy ma siłę na leczenie jeśli wyprosisz takie u lekarza. Może trzeba pomyśleć o hospicjum, zadbać żeby objęli mamę opieką i dać mamie godnie, bez cierpienia przeżyć tyle ile jest Jej dane.
Wiem, że nie to chciałaś przeczytać i bardzo mi przykro, że nie mam nic optymistycznego do napisania ale taki moment następuje, że medycyna jest bezsilna wobec tej choroby, bardzo mi przykro.
Mama niknie w oczach. Chude rączki tylko brzuch i nogi spuchnięte
Sama tak oceniasz stan Mamy, lekarz dodatkowo stwierdził, że jest wodobrzusze. Zobacz, jak piorunujący przebieg ma ta choroba - zaczęłaś u nas pisać niecałe 3 miesiące temu...
kamila2342, przykro mi, ale to jest moment, żeby się ogarnąć. Rozpaczać będziesz potem. Nie tarmoś umierającej matki po onkologach, zapewnij jej spokojne życie (= hospicjum domowe), ile by go nie zostało. Jak się będziesz czuła, kiedy
marzena66 napisał/a:
wyprosisz leczenie u lekarza
a Mama po pierwszej dawce umrze, bo leku (bardzo silnego!!!!!!!!!) nie wytrzyma wątroba (bardzo mocno uszkodzona przez przerzuty) i nerki?
Poczytaj różne wątki tutaj. Nie pamiętam takiego, w którym osoba pisząca nie żałowałaby "wyproszonej" chemii. Na szczęście lekarze ulegają rzadko, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
Może trochę brutalnie. Ale dla lekarza zawsze priorytetem jest dobro chorego, dobro rodziny idzie w drugiej kolejności. Teraz trzeba się zająć Mamą - sobą zajmiesz się później.
Myślę ciepło - i o Mamie, i o Tobie
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie pamiętam takiego, w którym osoba pisząca nie żałowałaby "wyproszonej" chemii.
Jedną z takich osób jestem ja, wyprosiliśmy, wybłagaliśmy, że może choć trochę pomoże, dziś bardzo tego żałuję, po chemii był już tylko 1 dzień wspólny.
Weź nasze rady do serca żebyś kiedyś nie musiała cierpieć, że nie tą drogę wybrałaś ale oczywiście to tylko nasze rady, poparte naszą wiedzą i własnym doświadczeniem a Ty zrobisz to co uważasz za słuszne.
Mojej Mamci, na szczęście, nie kontynuowano uporczywej terapii. Wzięła tyle chemii, że dzisiaj się dziwię, jak to wytrzymała. Umarła w domu, będąc po opieką HD. Do hospicjum stacjonarnego nigdy iść nie chciała, chociaż w momencie znacznego pogorszenia stanu zdrowia zaczęła o nim wspominać. Ale nie ze względu na siebie, ale na nas. Chciała nas odciążyć.
Bądź z Mamą, póki jest czas. I załatw Jej odpowiednia opiekę przeciwbólową, żeby ostatnie momenty nie były męczarnią.
_________________ Omnia tempus habent
Mamcia 03.07.1955 - 14.12.2015
Dziękuję Wam za wszystko. Stawiacie mnie do pionu. Choć ciężko, strasznie ciężko, podświadomie ja to wszystko wiem. Jutro jadę do mamy, muszę zabrać ze sobą córki co też nie ułatwia sprawy, ale może trochę rozweselą babcię. mama nie chce umierać, powtarza mi to ciągle... Dzisiaj ciotka, która jest teraz w Człuchowie z mamą zabiera ją na badania krwi i do tego hospicjum. Chca porozmawiać z lekarzem, żeby poradził jak działać. Żal w piersi mam taki ogromny, że mam wrazenie, ze serce mi pęknie.... Przez telefon gadamy kilka razy dziennie, słyszę wtedy jak ciężko oddycha, każda czynność jest monstrualnym wysiłkiem. Mama czuje się zmęczona, często by spała. Może to i dobrze, że może spokojnie spać. Bólu też nie odczuwa, na razie jak coś to wystarcza ibuprom.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum