soja, wierzę ,że naprawdę będzie u was dobrze. Powiem Ci, że dzięki Tobie dotarłam na to forum, po tym jak przeczytałam,że chemia działa u was na raka w wątrobie po wielu nocach szukania choć jednej takiej nadziei,jednego przypadku.. obudziłam moją mamusię w środku nocy i płakałam ze szczęścia ,że jest .. nadzieja .. ,że to możliwe, tym samym Twoja mamusia dała nadzieję mojej.
Zazdroszczę wam..marzyłam by u ans potoczyło się dokładnie tak samo i wierzę ,że jeśli akurat wy dostałyście tą szansę to nie po to by zakończyć tą historię inaczej.
Naprawdę bardzo w Was wierzę,podziwiam Cię, i z całego serca życzę powodzenia.
Witaj soja ! Super , że obejdzie się bez Twojej operacji na jaskrę. Swoją drogą długo czekacie na wyniki TK , mozna wiedzieć gdzie było robione badanie, u nas zazwyczaj wyniki sa po ok. 3-7 dniach. Pozdrawiam i ściskam Was mocno !
Witaj anettus . Badanie było robione tradycyjnie w CO w Gliwicach. Kurcze, super byłoby czekać tak krótko jak mówisz 3 -7 dni. A wy gdzie robicie badanie, ze tak szybko wyniki ? Jak się ma twoja mama ?
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Witam. Dziś mamcia miała odbiór wyników i konsultacje. Niestety ta gadzina się ruszyła. Część guzków zna wątrobie zmalała, ale dwie uparte gadziny postanowiły urosnąć . Teraz będzie chemia taxanami . To skan z TK mamy :
[ Dodano: 2010-08-25, 13:18 ]
Przepraszam, ale coś mi się wkleić skan nie chce.
Trudno cokolwiek napisać sensownego ... Chyba jedynie to, że walka zawsze ma sens.
O to, co jest możliwe do wygrania, a zawsze jest to wiele - poprawa jakości życia mamy,
spędzenie razem tych najcenniejszych teraz chwil, jakie macie ...
Wiem jak bardzo jest ciężko. Trzymaj się, pozdrawiam serdecznie i życzę Wam dużo sił
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję wam . Po tej ostatniej wizycie coś we mnie pękło. Tak jakbym dopiero teraz zrozumiała, że ona ma raka i że on ją zżera, a ja jestem kompletnie bezsilna . Cały czas chce mi się ryczeć i nawet nie mogę na nią patrzeć, bo mi żal serce ściska . Cholerny rak. Nienawidzę go. Jak mi ją zabierze to chyba wyląduję w wariatkowie, albo się otruję. Nie mogę przestać zadawać sobie tego idiotycznego, banalnego pytania bez odpowiedzi - Dlaczego ona ? Dlaczego nie ja ? K...a , poprostu nie chce mi się już żyć :( . Przepraszam, że wylewam tu swoje żale i zaprzątam wam głowę swoimi wypocinami, ale nie mam z kim pogadać, a krew mnie zalewa. Gdybym tylko mogła jej jakoś pomóc. Gdyby było skuteczne lekarstwo, to sprzedała bym nerkę, kawałek wątroby i co się tylko da, żeby je kupić . Jak ona odejdzie to pójdę razem z nią, bo bez niej nie mogę żyć. K....a, k....a, k....a . Przepraszam za przekleństwa.
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
soja, jak ja Ciebie doskonale rozumie... Nawet nie wiesz jak bardzo...
Z tym ze ja musze myślec o dzieciach... A nie mogę pozwolić na to zeby je wychowywała np teściowa. Dla tego musze cały czas być silna, i nie wolno mi nawet pomyśleć dla czego nie ja... Za to mówię- "jest tylu beznadziejnych wrednych , głupich ludzi którzy po tysiąckroś zasługują na własnie taki los jaki ma moja mama, dla czego oni sobie żyją tyle lat spokojnie bez problemów a moja mama... Człowiek który wszystkim serce by oddał..." serce boli :(
Soju serce mi pęka jak czytam Twoje słowa... Tak mi przykro
Kochana nie zadręczaj siebie, bo to tylko pogorszy sytuację. Najważniejsze, że jesteś z mamą, ona ma w Tobie - córce - największe wsparcie. Trudno mi Ciebie pocieszać, bo sama borykam się z chorobą mojej mamy, ale wiem, że bez naszej pomocy, one nie dały by sobie rady, już dawno...
Dlatego spróbuj wziąść się w garść, jestem z Tobą myślami i całym moim obolałym sercem.
Ściskam mocno
_________________ Póki oddycham - nie tracę nadziei !!!
Och Soja nawet nie wiesz jak ja Cię rozumiem. Uwierz mi , że dokładniem wiem co czujesz, każda z nas martwi sie o swoją mamę. Ten psychiczny niepokój i zamiartwianie sie co przyniesie kolejny dzień lub tydzień po prostu nas wyniszczają, ale ja cały czas staram sie tłumaczyc sobie , że ona mimo że chora to jednak jest przy mnie. A co bedzie jak jej zabraknie - w moim przypadku zostane kompletnie sama , nie mam taty bo zabrał go nowotwór, nie mam rodzeństwa, zostane sama jak palec. Wiem mam męża i dzieci, ale przecież mame ma się tylko JEDNĄ. Jestem z Tobą i trzymam kciuki aby kolejna dawka chemii zadziałała tak dobrze jak poprzednia. Wiem , że mieszkamy blisko siebie może kiedyś spotkamy się w realu i wtedy sobie pogadamy. Trzymaj się pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam mocno !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum