Witam . U nas nic nowego. Mamie zaczynają powoli odrastać włoski . 25 jedzie do Gliwic na konsultacje w sprawie radioterapii. Cały czas mi chodzi po głowie jak się pozbyć tych resztek z wątroby . Przy odbieraniu wyników onk powiedział, że narazie zostawią je w spokoju i będą zbijać lekami. Z tego co widzę to mama nie dostała żadnych leków mogących w jakikolwiek sposób zbić to co zostało. Same leki osłonowe i regenerujące miąższ wątroby. Pojadę z mamą do Gliwic i będę męczyć onka o termoablację. Bo przecież to co zostało, wcześniej, czy póżniej znowu ruszy . Na tą chwilę mama na nic nie narzeka. Błony śluzowe się zagoiły, wymiotów już nie ma. Mamy za to w domu jakieś choróbsko grypopodobne. Ja mam od 2 dni 38,5 gorączki, kaszel jak u konia na zdechnięciu i nos jak wulkan. Czuję się okropnie .
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Witam . U nas spokój . Mama dostała znowu stront w zeszłym tygodniu. Następne kontrolne TK dopiero w sierpniu. Oczywiście w międzyczasie będzie robić badania na własna rękę, żeby nic nie przegapić. Wątroba stoi w miejscu i jest grzeczna. Długo się nie odzywałam i rzadko piszę, bo miałam mały wypadek. Moja córcia z mężem wygłupiali się i rzucali w siebie misiem, a ja patrzyłam na telewizor. Mój mąż tak walnął tym miśkiem, że oberwałam prosto w oko, aż mi okulary spadły. Jak na złość trafił w moje lewe oko, które jest niedowidzące. Praktycznie przestałam widzieć na to oko, ale uparłam się, że na pogotowie nie pojadę. Ustaliłam sobie termin do okulisty na następny tydzień. Poszłam no i klops - uszkodzona siatkówka. Tak więc teraz jestem prawie kretem . Dobrze, że drugie oko mam sprawne ( tylko -1 dioptria ) . Żle mi się funkcjonuje, bo jeszcze nie mam nowych okularów, a oko się goi. Jestem chyba największym pechowcem z możliwych . Dostać miśkiem w oko przez okulary <glupek> .
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
To znowu ja . Nikt do mnie nie zagląda . Smutno mi . Mamusia ma się na szczęście dobrze. Miała robioną scyntygrafię kości. Wynik : częściowa remisja . Oby tak dalej. Jest troszkę słaba, ale po tylu chemiach, izotopach i bóg wie czym jeszcze to raczej normalne. Plewi ogródek, zmienia firanki i robi wszystko czego jej nie wolno . Przy tym jest uparta jak osioł i nie daje się odciągnąć od roboty. Teraz kiedy to piszę ona zamiata podłogi . To jakiś syndrom sprzątactwa chyba. Tk ma dopiero w sierpniu, więc muszę ją zawlec na usg, żeby sprawdzić, czy wątróbka się nie buntuje.
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
To znowu ja . Nikt do mnie nie zagląda . Smutno mi . Mamusia ma się na szczęście dobrze. Miała robioną scyntygrafię kości. Wynik : częściowa remisja . Oby tak dalej. Jest troszkę słaba, ale po tylu chemiach, izotopach i bóg wie czym jeszcze to raczej normalne. Plewi ogródek, zmienia firanki i robi wszystko czego jej nie wolno . Przy tym jest uparta jak osioł i nie daje się odciągnąć od roboty. Teraz kiedy to piszę ona zamiata podłogi . To jakiś syndrom sprzątactwa chyba. Tk ma dopiero w sierpniu, więc muszę ją zawlec na usg, żeby sprawdzić, czy wątróbka się nie buntuje.
skad ja to znam mimo wszystko nie pozwól mamie na zbyt wiele. Ja moją mamcię nie raz ochrzaniłam czy wyrywałam sciery do mycia okien zeby się za to nie chwytała.
Oby cały czas do przodu i coraz to lepiej
Gratuluje to naprawde duży sukces. pozdrowienia i zyczenia: dużo zdrowia dla twojej mamy:) Wiesz twoj post daje mi nadzieje,ze może byc dobrze.. Zawsze jak mam chwilke zwatpienia to najlepszym lekiem jest no to historia twojej mamy..Fakt,ze komuś się udaje!może nam też sie uda..
U nas jak dotąd wszystko dobrze. Nic się nie zmieniło. Mama nadal nie usiedzi nawet na chwilę . Gotuje, sprząta i gdyby ktoś nie wiedział o jej chorobie to nigdy by w nią nie uwierzył patrząc co robi . Coś nowego będzie wiadomo dopiero w sierpniu po kontrolnym TK. Mam oczywiście nadzieję, że wyniki będą dobre. Szczerze mówiąc czasem się zastanawiam skąd ona bierze tyle siły . Naprawdę dzielna ta moja mama. Prawdziwa bohaterka . Dziękuję, że o nas pamiętacie i bardzo się cieszę, że moja mama swoją historią daje komuś nadzieję.
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Witaj Soja,
Dopiero teraz udało mi się przeczytac cala Twoja historie,przede wszystkim historie Twojej Mamy,aż kilka łez poleciało... tyle przeżyłyście ciężkich chwil i chorób
Ale ciesze się ze się trzymacie i walczycie!!!Trzymam kciuki
Mam tez pytanko Twoja Mama ma przerzuty na kości i oprócz chemii ma jakieś wlewy a moja nic,co te wlewy dają?aż zapytam lekarza jak pojedziemy na druga chemie czy nic nie potrzeba (u mojej Mamy to chemia jak dobrze zrozumiałam przed operacyjna)
ściskam mocno
Cześć Gosiaczek . Dziękuję za miłe słowa. Zaskoczyłaś mnie tym, że twoja mama nie dostaje wlewów na kostki. Chyba, że bierze bifosfoniany ( bo o nich mowa ) doustnie. Bifosfoniany to w tej chwili bodajże najlepszy sposób na przerzuty do kości. Są dostępne w postaci doustnej lub dożylnej ( takie właśnie dostaje moja mama ). Dożylne wlewy są lepsze, bo lepiej się wchłaniają do organizmu. Dostaje je raz w miesiącu. Jest to lek o nazwie Aredia. Popytaj lekarza dlaczego mama nic nie dostaje, bo to naprawdę dziwne . Sprawdż może jeszcze, czy mama nie bierze bifosfonianów doustnie. Ich nazwy to np. bonefos. Wlewy u mojej mamy spowodowały częściową remisję przerzutów w kościach, ale ich główna rola to utrzymanie uwalniającego się z chorych kości wapnia w ryzach, żeby nie doszło do hiperkalcemii, która jest bezpośrednim zagrożeniem życia. Z tego co wiem to każdy chory z przerzutem do kości powinien brać ten lek. Pozdrawiam i napisz czy się w tej sprawie coś dowiedziałaś.
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Hm...nic nie dostaje bierze tramal i atosse na wymioty(od czasu do czasu),jak tylko pojedziemy na chemie to zapytam(19 lipca)bo niby jutro jedziemy na naświetlanie i na rtg ale chyba nie dam rady dostać się do tego lekarza.Dzieki za info.
Pozdrawiam
Witam. Gosiaczek - co z tymi bifosfonianami u twojej mamy ? Moja mama czuje się nieżle, tylko te upały dają popalić. Ja dzisiaj tak trochę z innej beczki. Po licznych wizytach u okulistów i perypetiach rodem z dr.housa wkońcu stwierdzono u mnie jaskrę. Dostałam skierowanie na operację przeciwjaskrową w trybie pilnym. Jutro mam sie zgłosić w szpitalu. W związku z moją niewiedzą na temat jaskry bardzo proszę o jakieś info tzn. jak przebiega taka operacja ? Czy będę musiała zostać w szpitalu ? Znieczulenie ogólne, czy miejscowe ? Jak długo się czeka na operację w trybie pilnym ( boję się o wzrok ) ? Czy kiedyś i tak oślepnę ? Proszę o jakiekolwiek info. Wiem, że może zaśmiecam mamie wątek, ale w necie nic ciekawego nie mogę znaleść, a tu na forum jest mnóstwo mądrych ludzi, którzy napewno coś wiedzą. Pozdrawiam
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Witaj Soja ,
Byłam dziś z Mama na 2 chemii pytałam lekarza o te bifosfoniany,ale po pierwsze nasz lekarza nie było bo jest na urlopie a ten co nas przyjol wyjaśnił mi ze na razie nie ma potrzeby i po 3-4 chemiach mój lekarz zobaczy jaki jest stan i będzie prowadził dalsze leczenie,więcej na moim wątku napisze.
Strasznie mi przykro ze masz problemy ze wzrokiem jak tylko będziesz miała termin operacji to daj znać będziemy trzymać kciuki mocno mocno
Niestety o jaskrze nie mogę się nic wypowiedzieć bo się nie znam...
Jak tam Twoja Mamusia?
Buziaki
Gosiaczku, mama ma się całkiem dobrze . Ja niestety już drżę na myśl o badaniach kontrolnych w sierpniu . Boje się o tą jej nieszczęsną wątrobę. Mama ma problem z prawą ręką. Przez wiele czynników boli ją ta ręka bardzo. Lekarz zapisał jej więc plastry durogesic 25 . Zdziwiłam się, ze tak zaszalał, bo mama do tej pory brała tylko tramal 200 rano i wieczorem. Pomyślałam - chłopina zwariował . Powiedziałam to mamie, ale ona sie uparła, żeby plaster nakleić. No i miałam rację. Zwaliło ją poprostu z nóg. Wymioty przeokropne, biegunka jak stąd do warszawy, mama pijana jak po litrze - wyglądała poprostu okropnie . Wytrzymała z tym plastrem około 14 godzin i go odlepiła. Teraz leży i nie może dojść do siebie. Gorzej niż po chemii. Echhh, kpnęłabym tego lekarza nie powiem gdzie .
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
O kurcze to rzeczywiście silne,czyli tramal juz nie starcza?
Moja bierze rano 50 i na noc 150 i nic ja nie boli,tyle ze była wiele razy naświetlana przeciwbólowo.
buziaki
W czwartek mamcia ma kontrolne TK jamy brzusznej . Chyba nie muszę pisać co wyprawia mój żołądek . Zawsze przed kontrolami przeżywam prawdziwy horror. W dodatku nie mogę z mamą jechać, bo muszę być w pracy. Ogólnie ona czuje się dobrze, ale boimy się o tą wątrobę . Jak myślicie - będzie dobrze ?
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Tak właściwie to nie mogę osiwieć, bo mam fryz w kolorze platynowy blond . A tak na serio to jest jedna z rzeczy, których najbardziej nienawidzę - czekanie na wyniki . To jak czekanie na wyrok . Przelatują przez głowę człowiekowi różne czarne scenariusze i najgorsze jest to, że jeden z nich może się okazać prawdą. Moja mamusia ukrywa emocje i nie widzę po niej jakiegoś wyczekiwania, ale pewnie w głębi duszy jest jak ja kłębkiem nerwów. Apropos mojej jaskry - nie będą mnie operować ze względu na młody wiek. Lekarka mi powiedziała, że dopóki się da, będziemy ratować oczy farmakologią.
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum