Może ktoś mnie oświeci co to są te "bomby kobaltowe", ostatecznie radioterapię przechodziłam i wiem na pewno że napromieniowanie przeprowadza się fotonami z akceleratorów. Świętokrzyskie centrum jest jednym później powstałych więc szansa, że aparatura jest nowsza niż w W-wie jest większa. To czy uda się ominąć serce, najbardziej zależy od planowania i budowy pacjenta. Ostatecznie ja miałam napromieniowaną lewą pierś, a serce nie było w żadnym fragmencie w polu. Nie podoba mi się takie podejście radioterapeuty, skoro już byłaś to te podstawowe rzeczy można było ustalić i tak musi Cię zapoznać z ryzykiem i korzyściami i uzyskać Twoją zgodę na piśmie, takie odkładanie wszystkiego na ostatnią minutę, a później, "Proszę podpisać i idziemy na symulator" bez możliwości zastanowienia się. Coś tam pisałaś o możliwości konsultacji, wykorzystaj to. Nie chcę Cię buntować, ale po obciążającej serce chemii, naświetlanie serca to może być trochę za dużo
Nie można rozmawiać o naświetlaniach, kiedy nie wiadomo jak na guza zadziała chemia. Przecież ustalając pole objęte naświetlaniem radioterapeuta potrzebuje konkretne wymiary guza z najświeższych badań. A skoro radio planowana jest po chemii, to badania konieczne do obliczenia obszaru naświetlanego będą zapewne wykonane tuż przed nią, po zakończeniu chemioterapii.
W tym momencie radioterapeuta mógł jedynie porozmawiać sobie o możliwych skutkach ubocznych, odczynie popromiennym i tego typu kwestiach. I nie dziwię się, szczerze mówiąc, że tego nie zrobił - pacjent ma w trakcie choroby tyle spraw na głowie, że lepiej o wszystkim informować na bieżąco, bez niepotrzebnego zaprzątania myśli czymś, co nastąpi dopiero za kilka tygodni.
Chyba, że ktoś woli wiedzieć wcześniej - wtedy oczywiście każdy ma prawo pytać i oczekiwać od lekarza odpowiedzi.
No tak, ale tak czy inaczej radioterapeuta musi się opierać na świeżym obrazie - dlatego właśnie lekarka odesłała naszą amri do czasu zakończenia chemii
Ja tez mam wyznaczona wizyte u radioterapeuty dopiero po zakonczeniu chemii. Takie sa procedury. Przynajmniej tutaj. Wstepnie powiedziano mi tylko, ze bede miala 6 tygodni naswietlen, ale cos wiecej dopiero powie mi radioterapeuta na konsultacji. Poki co skupiam sily na przetrwaniu chemi. O radio bede myslec pozniej.....
WOW, jaka dyskusja
Richelieu, dzięki za porcyjkę czytania O ile dobrze wydedukowałam, to w naszym ośrodku sprzęt jest z końcówki lat 90-tych
Na razie myślę o chemii, jak już to przetrwam (jak pisze Mana ), będę myślała o radio.
Mam pewną możliwość konsultacji, więc mam nadzieję, że nie będzie się to działo na ostatnią chwilę, w pośpiechu
Gaba -bomba kobaltowa to najprościej aparatura do radioterapii gdzie"paliwem" jest izotop kobaltu Co60.Akcelerator przyspiesza czasteczki promieniowania gamma ( fotonow gamma) zwiększjąc ich energię. Kiedyś paliwem był Cez Cs137 , teraz już wycofany.
W 2002 roku było głośno o Białymstoku ,gdzie kilka pacjentek zostało poparzonych przez stare aparaty do radioterapii.Fizyk został uniewinniony ,lekarka prowadząca też.Po tym incydencie CO dostało dopiero nowy sprzęt.
Tyle, że bomby kobaltowe nie są stosowane do napromieniowania w raku piersi od wielu lat, a jeżeli gdzieś są to należy wiać daleko, więc pytanie o nową bombę kobaltową mogłoby wywołać wrażenie "daleko posuniętej ignorancji". Napromieniowanie jest prowadzone fotonami o wysokiej energii i tego terminu należy się trzymać (promieniowanie gamma to jednak coś innego). "Jakość" radioterapii jest w większym stopniu zależna od prawidłowego zaplanowania dawek i później od dokładności każdorazowego ułożenia delikwenta i kontroli sprzętu niż wieku akceleratora.
Niestety nie ma żadnych urządzeń bezawaryjnych, mniej lub więcej ryzykujemy wsiadając do autobusu, samochodu i samolotu. W wypadku w Białymstoku karygodne jest nie to że do niego doszło, ale że było 5 ofiar a nie max. 2. To wina organizacji nadzoru urządzenia i obsługi która pracowała na zasadzie "nam myśleć nie kazano".
I jak Amri, gotowa do jutrzejszej bitwy? Ja ide po poludniu, bo chce jeszcze wczesniej skorzystac z rehabilitacji. Dzisiaj spedzilam ponad 6h w szpitalu i nie udalo mi sie wyskoczyc na rehabilitacje. Wszystkie badania mialam oki, wiec jutro 2 cykl, a 27 stycznia 3.
Trzymaj sie dzielnie, bedzie dobrze, albo odrazu albo najwyzej po kilku dniach. Da sie to przetrzymac....
Papa
Już po bitwie Nie było tak źle... i na razie czuję się dobrze... Ale pewnie "atrakcje" czekają mnie w kolejnych dniach Kolejna chemia 3 lutego.
Okazało się, że mam kiepskie żyły... a w zasadzie to mam jedną, która zapewne długo nie wytrzyma, więc na kolejnej wizycie muszę poprosić lekarza, aby założono mi port.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum