To są tylko moje przypuszczenia, czytałam jeszcze objawy i wszystko by się zgadzało :(
"ROZPOZNANIE: OBJAWY
Objawy miejscowe: Kaszel, Duszność, Krwioplucie, Ból w klatce piersiowej, Nawrotowe lub
przedłużające się zapalenie płuc, Chrypka (tego już nie ma bo tata nie ma krtani), Zaburzenia połykania, Ból barku
Objawy ogólne: Bóle stawów, Osłabienie ogólne, Ubytek masy ciała, Podwyższenie ciepłoty
ciała, "
źródło: http://e-onkologia.am.wroc.pl/docs/NOWOTWORY PLUCA I SRODPIERSIA.pdf
Poza tym przeraża mnie wielkość tych pakietów :( Strasznie się boje co dalej będzie ..
Tyle że w płucach nie znaleziono jak na razie żadnej zmiany litej, dającej podejrzenia ogniska pierwotnego raka płuca. Są jedynie powiększone węzły chłonne.
W tej sytuacji należy rozważać albo związek z wcześniejszym pierwotnym rakiem krtani bądź zupełnie nowy nowotwór.
I jeszcze prośba - rozumiem, że powyższy fragment dot. objawów wkleiłaś z jakiejś strony internetowej.
Każdy cytat opatrzony musi być znakiem cytowania, jak i podane musi być jego źródło - podaj więc proszę tutaj lub na PW adres strony, z jakiej skopiowałaś powyższe informacje.
To ja już nie wiem co gorsze :( Do poniedziałku trzeba czekać, pewnie znowu będzie trzeba pobrać wycinek .. ja zniosę wszystko, żeby tylko było to wyleczalne :(
No i byliśmy dzisiaj u onkologa .. i tak jak myślałam powiedział że są zmiany nowotworowe na płucach. Nie wiadomo co z przełykiem. Operować się nie da bo są zaatakowane węzły chłonne. Więc pewnie radio albo chemioterapia. Zlecił szereg kolejnych badań. Dziś znowu zrobili na miejscu tomografie (szkoda że od razu nie mogli), zlecili usb jamy brzusznej (środa) i jeszcze jakieś dwa badania. Czyli znowu czekanie :( Lekarz powiedział że zdarza się właśnie że po raku krtani następuje rak poniżej .. Tata już jest zmęczony, dziś stwierdził że przypuszczał że to już jego końcówka :( ja jestem załamana ..
przeczytalam Twoja historie Kasiu i w pelni Cie rozumiem. Sama jestem w podobnej sytuacji. Moj tata rowniez mial raka krtani i bedzie mial rurke do konca zycia. Przed nami radioterapia. Poki co wyniki po operacji usuniecia krtani i czesciowo wezlow chlonnych sa dobre - nie ma zmian nowotworowych, ale ja w dalszym ciagu sie boje Od operacji zlecial juz ponad miesiac to pojawia mu sie krew, nie wiem czy to normalne... moze to rurka podraznia, moze po kaszlu Nie wiem czy to normalne czy powinnismy jechac do lekarza :( W dodatku teraz sie przeziebil i meczy sie z kaszlem i katarem, gorzej mu sie oddycha Bardzo bym chciala, zeby ten koszmar sie w koncu skonczyl
Mam nadziejue, ze bedzie wszystko wporzadku u Twojego taty. Musi walczyc. Tobie zycze duzo sily, aby pokonac te raczysko razem z tata.
Witaj .. Jak widać jak już rak raz zaatakuje trzeba być bardzo czujnym .. my też miesiąc po operacji, czyli równo rok temu robiliśmy badania które wyszły pięknie, a teraz okazuje się że znowu nowotwór atakuje :( Lepiej z każdą wątpliwością jechać do lekarza, aczkolwiek wiem że u nas też czasami pojawiała się krew. Radioterapia mimo wszystko to też dość ciężki okres .. mój tata jadł w tym czasie same płynne pokarmy bo tak miał popaloną skórę na szyi .. jest to spory ból .. radzę kupić taki specjalny krem (u nas lekarz nie powiedział o nim od razu, być może by zaoszczędził trochę bólu) .. mogę podać Ci nazwę jaki mój tato używał .. niestety ale ludzie bo laryngektomii są bardziej podatni na infekcje :( Szkoda że u nas od razu nie rozpoznano problemu tylko miesiąc leczono na zapalenie oskrzeli :( jedyna dobra wiadomość to taka, że wszystkie badania jakie zlecił nam onkolog udało się załatwić na ten tydzień więc może w przyszłym zaczniemy to leczyć i mam nadzieję że i tym razem wygramy. Pozdrawiam Cię serdecznie i również życzę tacie zdrowia.
Od operacji zlecial juz ponad miesiac to pojawia mu sie krew, nie wiem czy to normalne... moze to rurka podraznia, moze po kaszlu Nie wiem czy to normalne czy powinnismy jechac do lekarza :(
Pozdrawiam
Witaj.
Jeśli rurka podrażnia, czasami pojawia się krew w niej oraz plucie krwią wraz z wydzielająca się flegmą - jest to normalny objaw, tak przynajmniej tłumaczyli mi to lekarze w przypadku mojego Taty.
Strach jest objawem naturalnym przy raku. Mój Tato nie ma tyle szczęścia i oprócz wyciętej krtani, ma zaatakowane węzły chłonne przyuszne, z którymi walczymy właśnie po skończonej radioterapii (ponad rok).
Słowa mojego Tato "Mimo wszystko i tak jest dobrze bo mam dla kogo walczyć z tym chole...m"
Kaska89:Śledzę wątek od jakiegoś czasu i mogę jedynie życzyć powodzenia w leczeniu Taty oraz cierpliwości i siły abyś mogła to przejść razem z nim ... trzymam kciuki.
Witaj Yarass
U mojego taty krtań była wycięta wraz z węzłami chłonnymi więc myśleliśmy że dzięki temu jest większe prawdopodobieństwo że nie będzie nic złego się działu ale jednak stało się jak się stało.. ja już się bardzo optymistycznie nastawiłam na tą sprawę, mam nadzieję że wyniki badań nie podetną mi skrzydeł i że to nie będzie aż tak poważne .. teraz mamy jutro, w czwartek i piątek badania więc się dowiemy więcej szczegółów .. trzymajcie kciuki.
Witaj Yarass
U mojego taty krtań była wycięta wraz z węzłami chłonnymi więc myśleliśmy że dzięki temu jest większe prawdopodobieństwo że nie będzie nic złego się działu ale jednak stało się jak się stało..
U mojego Taty też tak było, że miał wyciętą krtań wraz z węzłami chłonnymi. Cały problem tkwi w tym, że wszystkich węzłów ponoć nie da się wyciąć.
Miałem to szczęście, że w miejscu gdzie była przeprowadzana operacja był konkretny lekarz.
Na pytanie jakie Tato ma rokowania odpowiedział:
" Wycieliśmy tyle ile mogliśmy w 100 % nie daję pewności, że wszystko zostało wycięte, bo niestety może zostać mała komórka która będzie atakować"
Jak powiedział tak się sprawdziło. Tato obecnie jest po chemii i czekam właśnie na wyniki z BACC oraz dziś byłem na USG. Też czekam na wyniki i ta niepewność i czekanie jest najgorsze w takiej chorobie (byle do czwartku i piątku).
No nic zostaje zawsze wiara, że się uda , czasem modlitwa a czasem trochę farta.
A więc zrobiliśmy wczoraj USG jamy brzusznej i dziś gastroskopię. Poszliśmy od razu do naszego onkologa. Zobaczył i kazał się wstrzymać z resymulacją na którą byliśmy umówieni na jutro. Zadzwonił gdzieś i umówił nas na konsultację do profesora Orłowskiego (podobno ten co robił operację prof Relidze) .. niby bardzo znany itp ale opinii nie ma najlepszych no ale to tylko konsultacja .. znowu nic konkretnego nam nie powiedział ale na chłopski rozum chyba nie jest źle .. z przełyku nie pobierali wycinka bo lekarka powiedziała że tam wszystko ok .. onkolog powiedział jeszcze że będzie chciał "poszerzyć" tchawicę czy coś takiego (po to ta konsultacja). Znowu nie jestem pewna dokładnie. Czyli znowu czekanie do poniedziałku
Gorączka, duszności, duże osłabienie i zmiany nowotworowe
Witam.
Nie wiem do jakiego działu dać ten temat więc mam nadzieję że tu może być. W skrócie - mój tata rok temu miał usuniętą krtań. Do niedawna było wszystko dobrze ale w sierpniu zaczął się źle czuć.
Lekarz zdiagnozował zapalenie oskrzeli. 2 tygodnie antybiotyków nie dały poprawy. Przepisano zastrzyki, które też nic nie dały. W międzyczasie raz wzywaliśmy karetkę bo duszności były tak silne.
W końcu udaliśmy się do onkologa, ten kazał zrobić TK która wykazała pakiety powiększonych węzłów chłonnych ze zmianami nowotworowymi. Następnie zlecono USG i gastroskopię. Po badaniach skierowano nas do Warszawy do szpitala na oddział torakochirurgii na poszerzenie przełyku. Więc w poniedziałek tam byliśmy, zabieg wykonano (puki co tata nadal nie czuje poprawy) a wczoraj tatę odebraliśmy i jest już w domu.
Jednak wczoraj dostał bardzo wysokiej gorączki dochodzącej do 41 stopni, Zadzwoniliśmy do lekarza, ten kazał zbić i w razie gdyby wróciła jechać do szpitala. Rano znowu - 39,4, zadzwoniliśmy na pogotowie, zabrali tatę, zbadali, przepisali antybiotyk i wypuścili. Wróciliśmy właśnie do domu ale tata nadal ma 38,6 stopni gorączki :(
Ja już nie wiem co robić. Od 2 miesięcy mój tata strasznie się męczy, schudł ponad 10 kg bo nie może jeść i pije tylko zupki i inne papki w małych ilościach, strasznie go dusi, gdyby nie sterydy udusiłby się (powiększone węzły uciskają tchawicę), jest poprostu wykończony, żaden lekarz puki co nam nie pomógł. Do tego z rurki tracheotomijnej wydobywa się bardzo brzydki zapach (podobnie było rok temu po usunięciu krtani). Może ktoś doradzi co robić, bo ja już nie mam pomysłów. Jutro jeszcze jest umówiona na rano wizyta domowa lekarza rodzinnego, myślałam żeby poprosić o skierowanie na oddział laryngologiczny.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: jusia: 2013-09-19, 18:48 ] Proszę nie zakładać kolejnego tematu - scaliłam.
[ Dodano: 2013-09-19, 19:05 ]
jusia - czy jeden użytkownik może założyć tylko jeden temat? bo mój aktualny problem nie ma nic wspólnego z rakiem krtani taty dlatego założyłam nowy temat, będąc pełna nadziei że ktoś mi pomoże, doradzi. Poza tym wątpię że ktoś będzie wchodził na stary temat założony rok temu. Wychodzi na to że pisanie tu na forum było błędem, szkoda.
Kaska89, proszę wyjaśnij zatem kogo dotyczy problem, o którym obecnie piszesz.
Niezależnie od tego kim jest osoba, o której mówimy, to jak rozumiem w CT KLP widać rozsiew nowotworowy i zmiany uciskają przełyk i z tego powodu go poszerzono. Mamy zatem dwie opcje: albo infekcja i zapach (o którym piszesz) jest wynikiem martwicy (i infekcji w obrębie) dużej zmiany nowotworowej, albo infekcja jest wynikiem zabiegu. Niezależnie od tego co jest prawdziwe, to trzeba dać kilka dni antybiotykowi na działanie (w tym czasie może się pojawić gorączka, którą trzeba zbijać, np pyralginą). Jeśli w ciągu dwóch (do trzech) dni sytuacja się nie poprawi, to (moim zdaniem) znaczy, że potrzebna jest hospitalizacja (i dokładne określenie rodzaju infekcji).
Jeśli chcesz uzyskać dokładniejsze informacje na temat nowotworu, to proszę zamieść wyniki badań, o których wspomniałaś powyżej.
Pozdrawiam,
Michał.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: jusia: 2013-09-19, 20:47 ] Ostatnie niemerytoryczne wypowiedzi przeniosłam do działu tymczasowego.
[ Dodano: 2013-09-19, 22:32 ] Kaska89, nie jestem w stanie stwierdzić z opisu CT czy zmiany pierwotne są w płucach, czy jest to wznowa węzłowa z poprzedniego nowotworu. Jeśli była robione histopatologia, to proszę zamieść wynik tego badania.
Niezależnie od tego jaki to nowotwór, to priorytetem jest obecnie opanowanie infekcji. Stąd nadal uważam, że postępowanie, które zaproponowałem powyżej wydaje się być rozsądne.
Pozdrawiam serdecznie,
Michał.
P.S. Powyższa sytuacja jasno pokazuje, że wątki merytoryczne funkcjonują najlepiej, kiedy mają formę: pytanie-odpowiedź; pytanie-odpowiedź; ... (bez dalekich analogii do rzeczy niezwiązanych z chorobą).
Nie wiem czemu usunęło mi post. /Trzeba było przywrócić forum do stanu sprzed zarażenia wirusem - jusia/
Zapach z rurki zniknął całkowicie. Może był wynikiem poszerzonego przełyku. Z tym przełykiem też jest problem bo tata mówi że czuje się gorzej niż przed zabiegiem chce w tej sytuacji zadzwonić do lekarza z Warszawy, nie wiem czy czasami zabiegu nie będzie trzeba powtórzyć przed naświetlaniami.
Antybiotyk przerwaliśmy po 5 (z 7) dawkach ponieważ po nich tata czuł się dużo gorzej.
Temperatura jest w granicach 36,6 - 37,5
Histopatologia nie była robiona
Do tego na własną rękę zrobiliśmy badanie wydzieliny z rurki pod kątem bakteriologicznym i wyszło że tata ma gronkowca złocistego
Do tego nasz największy problem - w naszym CO zepsuła się maszyna od naświetlań i zamiast wczoraj je zacząć musimy czekać ok 3 tygodni :( Chyba pech nas nie opuszcza
Tata został objęty opieką paliatywną.
Jutro jak do CO i porozmawiam z kierownikiem pracowni radioterapii (nasz onkolog prowadzący), bo tata coraz gorzej się czuje, i żeby powiedzieć mu o bakterii.
Co jeszcze powinnam zrobić? ja już nie mam pomysłów jak pomóc :(
Co jeszcze powinnam zrobić? ja już nie mam pomysłów jak pomóc :(
Hej,
robisz co mozesz... reszta nalezy do lekarzy... Najgorzej, ze tyle trzeba czekac na wszystko... same limity i te kolejki / NFZ jest do niczego Mam nadzieje, ze wszystko bedzie wporzadku z Twoim tata... ze zostanie wyleczony.
My jestesmy na etapie radioterapii. Ostatnio byl robiony tomograf i maska na radioterapie. Teraz tata ma ukladany plan leczenia i za ok 2 tygodni pojedzie na oddzial i bedzie lezal ok 6 tygodni gdzie bedzie mial naswietlania. I tak nie przestane sie bac Tym bardziej, ze niecaly rok temu zmarla moja mama rowniez na nowotwor Mam juz dosyc
Witaj. Dziś byłam nawet u kierownika pracowni radioterapii, myślałam że coś osiągnę, jednak rozmawiałam z nim może z 5 minut, powiedział że gronkowca narazie zostawimy w spokoju póki nie da konkretnych objawów, na lampy tata musi czekać ok 2 tyg (przed nim są 22 osoby oczekujące) ale w razie naprawy urządzenia będzie o tacie pamiętał - tyle mi powiedział.
Jutro umówiłam się jeszcze prywatnie do innego onkologa, sama tam pojadę i może coś jeszcze doradzi. Chwytam się już wszystkiego.
Powiedzcie mi jeszcze jak to jest z tą wagą przy nowotworze? tata bardzo schudł (sama skóra i kości), wazy już 54kg (ważył ok 70). Tłumaczę sobie to tym, że mało je, napewno poniżej swojego zapotrzebowania co musi skutkować chudnięciem. Ale czy o to chodzi?
Tata dziś poprosił aby załatwić do domu notariusza, ze chce testament spisać :( że czuje że nie daje już rady, zaczął mówić o swoim pogrzebie, co zrobić, ale ja nie mogłam tego słuchać :( ja sobie z tym nie poradzę :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum