Będzie dobrze, najważniejsza jest wiara, trudno o tym mówić w takich momentach, ale to jest najważniejsze, człowiek który wątpi i traci ducha...dostarcza drugiemu mniej wsparcia, co jest dla niego niewskazane...Więc głowa do góry, myśli pozytywne dadzą Wam siłę do walki, ściskam cieplutko, Ania.
Dziękuje bardzo za wsparcie. Myśli staramy się mieć same pozytywne, wczoraj byliśmy u taty, pożartowaliśmy itp. Puki co jedyne dobre wieści to takie że wszystko bardzo ładnie się goi, jak w środe miał wielką głowę tak wczoraj opuchlizna już ładnie zeszła i tylko trochę zostało. Tata sam się karmi przez strzykawkę do nosa. Widać że raczej jest zadowolony i pewien wiary że będzie dobrze. Mówi też że jak nie dodyka szwów to go nie boli nic
Tak wiem, to daje mi dużo sił, bo wiem że wszystko zmierza ku dobremu ale szczyt szczęścia będzie po kolejnych badaniach, jak lekarze powiedzą że nie ma przerzutów. Ale najważniejsze że tata zadowolony, jedyne co mnie martwi to to, co już pisałam, wczoraj mówił że palić nie musi, ale wódki po powrocie chętnie się napije :( zastanawia mnie jak bardzo może to mu zaszkodzić? wiem że go nie namówię żeby nie pił, nie jest alkoholikiem, ale człowiekiem, który uważa się nadal za zdrowego mężczyznę i lubi się napić. Jak wczoraj stwierdził "żołądek mam przecież zdrowy, baa nawet ręka sprawna żeby kieliszek udźwignąć" - nie wiem co o tym myśleć :( mam nadzieje że to nie przyniesie dużych szkód a jego optymizm nadrobi inne negatywne czynniki.
O widzę, że tata szaleje! Nie wiem czy tak od razu złapie za mocny alkohol... Może plany mieć, bo to zawsze lepiej niż apatyczne leżenie. Żołądek ma zdrowy, ale jakim cudem wódka ma trafić do żołądka bez udziału gardła? Przez tak zoperowane gardło raczej się nie da. Niech spróbuje mikro łyka a sam zrozumie, że to był głupi pomysł. Przed nim jeszcze sporo leczenia, bo operacja to zwykle początek. Oczywiście początek wyleczenia ma się rozumieć. Jak ma humor i optymizm to bardzo dobrze. Martw się jak nie będzie chciał wódki, fajek i słodyczy a na razie jest ok.
Saro dziękuje Ci za te wszystkie wpisy - naprawdę pomagasz no tata szaleje żebyś wiedziała.. od samego początku ma dobrą psychikę, jest bardzo optymistycznie nastawiony, zamiast martwić się sobą to przejmuje się mężczyzną co leży z nim w pokoju, bo on ma tylko 40 lat i na to samo choruje a mój tata ma 56. No zanim go wypuszczą mają mu jakiś niebieski płyn wprowadzić do żołądka żeby sprawdzić szczelność przewodu pokarmowego (czy coś takiego). Najważniejsze dla mnie puki co że szybko się goi a tata jest zadowolony a nie zdołowany czego się najbardziej obawiałam. Dziękuje również Kasi za te miłe wpisy :* pozdrawiam i życzę zdrowia Kochani:*
Witam dawni tu nie pisałam. Tata po operacji miał radioterapię, a potem nie było żadnych komplikacji, jednak od początku sierpnia znowu zaczęły się problemy. Tata miał gorączkę i duszności,. Od razu pojechaliśmy do lekarza który stwierdził zapalenie oskrzeli i przepisał antybiotyki. Minął tydzień i nic się nie poprawiło więc zrobiono RTG płuc i przepisano zastrzyki. Płuca wyszły w porządku jednak duszności się nasiliły. Pierwsza seria zastrzyków (10 zastrzyków 2X dziennie) nic nie pomogła więc zapisano kolejną serię ale w trzecim tygodniu choroby duszności tak się nasiliły że zadzwoniłam po karetkę. Tacie podano tlen, odessano ssakiem wydzielinę, dano zastrzyk sterydowy który tymczasowo pomógł. Tata dostał skierowanie na oddział laryngologiczny ale tam powiedziano że oni nic nie pomogą trzeba iść do onkologa. Onkolog zlecił tomografię klatki piersiowej (które będzie we wtorek). Puki co tata przyjął znowy zastrzyk i czekamy na badanie z wielką niecierpliwością. Onkolog powiedział że to mogą być jakieś komplikacje popromiennie, może być jakiś przerzut ale bez badania można strzelać w ciemno :( i tak już 3 tygodnie tata się męczy, tylko podczas działania zatrzyku jest lepiej bo inaczej duszności były straszne.
I chyba rak znowu atakuje :( tato otrzymał wyniki z TK klatki piersiowej :( jednak konsultacje mamy dopiero w poniedziałek :( jestem już załamana :( Może ktoś z Państwa jest w stanie powiedzieć coś na temat tych wyników?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-08-30, 16:21 ] Bardzo prosimy o usuwanie także danych osobowych lekarzy z wklejanej dokumentacji.
Zmiany węzłowe w śródpiersiu mają charakter rozr - nowotwór?
Witam. Nawet nie wiem czy w dobrym dziale piszę ale mam nadzieję że tak ..
Jestem już na skraju załamania :( Otóż mój tata rok temu zachorował na nowotwór złośliwy krtani, którą mu wycięto (podaje link do tej historii http://www.forum-onkologi...tani-vt6077.htm ) .. Minął rok od operacji, naświetlań i było wszystko w porządku do pewnego momentu :(
Na początku miesiąca tata zaczął się źle czuć. Poszedł do lekarza, ten zdiagnozował zapalenie oskrzeli i leczył antybiotykami które nic nie pomogły. Po tyg przepisał zastrzyki, tata czuł się coraz gorzej - dusiło go strasznie. Raz wezwaliśmy nawet karetkę. Zastrzyki nadal nie pomogły, została przepisana kolejna seria. (w międzyczasie było robione RTK klatki piersiowej i badania krwi). Poszliśmy po 3 tygodniach do onkologa który zlecił tomografię Klatki piersiowej i dziś odebraliśmy wynik jednak konsultacje mamy dopiero w poniedziałek, jednak to co przeczytałam zmroziło mi krew w żyłach :( W załączniku podaje te wyniki - bardzo proszę powiedzcie mi coś więcej na ich temat - jak bardzo to może być poważne, czy można to wyleczyć. Strasznie się boje.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-08-30, 16:20 ] Wątek scalony do głównego wątku.
Na razie ma żadnych informacji dot. nowego nowotworu, dlatego chwilowo wątek zostaje połączony z wątkiem, jaki również dotyczy Twojego Taty i jego historii choroby dot. raka krtani.
W razie zdiagnozowania odrębnego nowotworu złośliwego wydzielony zostanie odpowiedni wątek w danym dziale.
Re: Zmiany węzłowe w śródpiersiu mają charakter rozr - nowot
Kaska89 napisał/a:
Witam. Nawet nie wiem czy w dobrym dziale piszę ale mam nadzieję że tak .. Jestem już na skraju załamania :( Otóż mój tata rok temu zachorował na nowotwór złośliwy krtani, którą mu wycięto ( podaje link do tej historii [url=http://www.forum-onkologiczne.com.pl/forum/rak-krtani-vt6077.htm][/url] ) .. Minął rok od operacji, naświetlań i było wszystko w porządku do pewnego momentu :( Na początku miesiąca tata zaczął się źle czuć. Poszedł do lekarza, ten zdiagnozował zapalenie oskrzeli i leczył antybiotykami które nic nie pomogły. Po tyg przepisał zastrzyki, tata czuł się coraz gorzej - dusiło go strasznie. Raz wezwaliśmy nawet karetkę. Zastrzyki nadal nie pomogły, została przepisana kolejna seria. ( w międzyczasie było robione RTK klatki piersiowej i badania krwi). Poszliśmy po 3 tygodniach do onkologa który zlecił tomografię Klatki piersiowej i dziś odebraliśmy wynik jednak konsultacje mamy dopiero w poniedziałek, jednak to co przeczytałam zmroziło mi krew w żyłach :( W załączniku podaje te wyniki - bardzo proszę powiedzcie mi coś więcej na ich temat - jak bardzo to może być poważne, czy można to wyleczyć. Strasznie się boje.
Witaj. Zmiany rozrostowe, szczególnie jeśli mamy do czynienia z pakietem tak jak podano w wyniku niestety mogą nie wróżyć niczego dobrego. Niemniej nie powinnaś zakładać najgorszego scenariusza, tylko poczekać na fachową opinię specjalisty. To już w poniedziałek. Zmiana rozrostowa w śródpiersiu faktycznie jest przyczyną duszności, tak samo jak taka sama zmiana na wątrobie może być przyczyną ucisku na drogi żółciowe. Pozdrawiam i życzę tacie zdrowia.
Tak wiem że mamy do czynienia z przerzutem, wiem że to prawdopodobnie rak płuc :( tata jeszcze nie wie, co dokładnie to jest, nic mu nie mówię puki co. Jednak czy coś więcej można z tych wyników wywnioskować? ja już jestem załamana tym wszystkim :( myślałam że najgorsze już za nami :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum