Witaj Małgosiu:)
wydaje mi się, że hemoglobina jest zbyt nisko, żeby można było podać chemię. Mój Tatuś w takim przypadku miał najpierw przetaczaną krew.
Trzymam kciuki za Ciebie. Przed Tobą trudny czas
Nie wiem, czy kolejna chemia nie zaszkodzi...
Hej mama od czwartku w domu, bez żadnych przygód. Je normalnie, nogi przestały puchnąć bo przestała brać sterydy, w tą środę sprawdzimy wyniki i 21 jesteśmy umówione do "chemika" u którego byłam poprzednio sama i poinformowałam go o sytuacji mamy. Powiedział że odstawimy Xelodę ale jakąś chemię musimy dać, że nie możemy tak zostawić...
boimy się ze sytuacja się powtórzy, chociaż nasza kochana pani doktor stwierdziła że jednak było to zatrucie chemią. Masakra bo reakcja mamy była okropna, wszystkie możliwe skutki uboczne po jednym wlewie i po trzech dawkach Xelody
Cieszymy się stabilizacją- "Chwilo trwaj"
Witajcie
mama po dwóch kursach samym irynokanem. Oczywiście nie obyło się bez wcześniejszego podania potasu, Zarzio i Aranespu. Bardzo niska morfologia a podwyższona kreatynina (najpierw 2,58, póżniej 2,46, obecnie 2,01).
Mama przeszła na plastry Transtec 35, przynajmniej nie ma bóli w okolicach wątroby i żołądka, ma stałe mdłości wiec mało co je, (jogurty naturalne plus krakersy i kaszka manna z odrobiną masła) stosujemy przeciwymiotne czopki Zofran. W poniedziałek robimy morfologię i zobaczymy czy podadzą trzecią dawkę irynokanu.
Lekarz POZ zlecił rtg płuc bo niepokoiły go jakieś szmery. Bardzo proszę o interpretację:
"zagęszczenia odoskrzelowe w dolno-przysercowym polu płuca prawego. Płuca bez zmian ogniskowych. Przepona wolna. Sylwetka serca niepowiększona. Aorta piersiowa poszerzona, miażdżycowa. Zmiany zwyrodnieniowe Vth".
Miałyśmy jutro jechać do chemika, pobrać badania i zdecydować co robić dalej... Mama od rana wymiotuje, żadne tabletki i czopki nie dają rady,
czy powodem może być zatrucie np. z powodu niewydolności nerek?
(kurcze nefrolog dopiero 2 lipca).
Powędrujemy jutro do lekarza POZ i on zdecyduje czy nie trzeba mamy wysłać do szpitala- mam mętlik w głowie, wczoraj było ok, zjadła trochę kluseczków, pół bułeczki, dzisiaj wymiotuje nawet wodę (wymioty były najpierw treścią żołądkową, później żółcią).
Czy poddacie mi co mam u lekarza wyprosić- co robić?
Dyziu "dałeś czadu", moja mama prawe nic nie je więc raka nie karmi a tym bardziej cukrem... tyle na ten temat, oczywiście że zastosowana dieta może wspomóc ale uzdrowić w życiu według mojego przekonania.
Co do mamy to pognałam do lekarza POZ, zlecił badania i Furaginum 0,04. Badania odebrałam dzisiaj i jutro jedziemy z nimi do chemika, ale są tak oczywiste że następna chemia stoi pod znakiem zapytania.
Poniżej najważniejsze i najbardziej "kontrowersyjne" w sytuacji mamy i dlatego prosze o ewentualne wnioski:
WBC 9,70 10 3/ ul (4,00-10,00)
RBC 3,12 10 6/ul (4,00-5,00)
HGB 9,2 g/dl (12,0-16,0)
HCT 29,7 % (37,0-47,0)
ALP może być podwyższone w chorobach nerek. Na pewno jest stan zapalny, płytki aż takie wysokie nie są, lekko ponad normę. Za niskie neutrofile i parametry czerwonokrwinkowe mocno obniżone, pewnie szpik kiepsko pracuje.
Jutro szpital, mimo szczerych chęci mamy do jedzenia bardzo ją muli i wcześniej czy później wymiotuje. Lekarz POZ wypisał skierowanie ponieważ chemik-onkolog omówił chemii do czasu "poprawienia stanu nerek".
Czy jest możliwe że paskuda się 'rozpada" i stąd ta toksyczność i wymioty (zasugerował mi to lekarz POZ oraz że podwyższone ALP to przerzuty do kości)?
Mam nadzieję że na internie obniżą kreatyninę i będzie można zrobić TK bo gadają na około że nowotwór się rozsiał a poza tą jedną zmianą nic innego nie znaleźli i mnie to wkurza. Mam badania mam dowód to gadam a nie takie może to może tamto.
Witam
Mama po 5dniowym pobycie w szpitalu. Dziś byłyśmy u nefrologa zleciła badania i TK ale bez kontrastu bo z taką kreatyniną (1.24 [mg/dl]) nie zrobią, dobrze bo chociaż będziemy wiedzieć czy coś nowego się nie pojawiło na jelicie na co wskazywały by mamy wymioty treścią brunatną i brak wypróżnienia od kilku dni.
Wyniki usg (według radiologa powinno być TK, ale lekarz na oddziale to "olał".
"Wątroba powiększona z licznymi zmianami ogniskowymi. Pęcherzyk żółciowy usunięty. Objawów cholestazy nie stwierdza się. Trzustka niepowiększona bez zmian ogniskowych. Śledziona niepowiększona jednorodna. Nerki położone typowo, bez zastoju, bez złogów. Echogeniczność kory nerek prawidłowa. Pęcherz moczowy pusty".
Inne wyniki:
Morfologia: WBC 8.10 później 5.70 [10^3/ul], RBC 3.22 później 3.13 [10^6/ul], HGB 9.4 później 9.3 [g/dl], HCT 31.2 później 30.9 %, MCV 96.9 później 98.7 [fl] MCHC 30.1 [g/dl], MCH 29.2 później 29.7 [pg] PLT 330 później 284 [10^3/ul]
Biochemia: Cholesterol całkowity 347.8 [mg/dl] Cholesterol HDL (bezpośr.)30.1 [mg/dl] Cholesterol LDL (wyliczany) 286.1 [mg/dl] Bilirubina całkowita 0,72 [mg/dl], AST 15.1 [U/l], ALT 5.2 [U/l] GGTP 41 [U/l] D-Dimery 0.74 [ug/ml] glukoza 84.6 [mg/dl], potas 3.24 później 4.07 [mEq/l], Mocznik 23.9 później 17.6 [mg/dl], kreatynina 1.89 później 1.24 [mg/dl], GFR (MDRD) 26.78 później 43.55 [ml/min/1.73m^2]
Gdyby okazało się że badania ok kontynuujemy chemię jeśli lekarz da przyzwolenie. Zastanawiam się nad zapisaniem mamy do hospicjum domowego chodzi mi zwłaszcza o to nawodnienie (lekarka uznała że od tego m.in. zależy poziom kreatyniny i mama musi dużo pić), tylko nie wiem czy z tego typu opieki korzysta się z przypadku gdy jeszcze podawana jest chemia. Może ktoś coś?
No i drugi aspekt czy chemia nie powoduje większego spustoszenia w organizmie mamy niż sam guz?!
Ciąg dalszy walki trwa, dzisiaj mama na pilne skierowanie od nefrologa miała TK (bez kontrastu bo kreatynina 1,7). Poniżej wyniki:
"Stan po operacji wątroby. W prawym płacie /? przecież go kurna nie ma/ oraz w okolicy widoczny rozległy obszar niejednorodnych, zlewających się zmian tkankowych o łącznym wymiarze ok. 104x103x105 /piłka baseballowa/ otaczający ŻGD /co to jest?/ najpewniej naciekaniem na okołokawalne pakiety węzłów chłonnych (? gdzie to i co to). Opisywana zmiana w części grzbietowej przylega do prawej nerki, w części dolnej przylega do odcinka zstępującego dwunastnicy i głowy trzustki z radiologicznymi cechami naciekania, oraz najpewniej w całości nacieka nadnercze prawe (nadnercze niewidoczne). Poza tym w lewym płacie wątroby pojedyncze obszary obniżonej densyjności średnicy do 31 mm mogące odpowiadać zmianom meta.
Przestrzeń okołonerkowa prawa z pasmowatymi zagęszczeniami oraz z podwyższeniem densyjności tkanki tłuszczowej trzewnej o cechach odczynów naciekowych.
W części dolnej ŻGD nieliczne węzły chłonne największy 21x18mm. Nieliczne węzły chłonne okołoaortalne, największy 17x10 mm. Pojedyncze węzły chłonne we wnęce wątroby, największy 19x13 mm.
Stan po usunięciu pęcherzyka żółciowego. Drogi żółciowe wewnątrzwątrobowe nieposzerzone, zewnątrzwątrobowe niewidoczne, najpewniej objęte naciekiem.
Pogrubienie trzonu nadnercza lewego do 12 mm.
Śledziona powiększona ok. 140 mm długości. W kielichu górnym lewej nerki złóg 5 mm.
Wolnego płynu w jamie brzusznej nie uwidoczniono.
W segmencie 5 płuca lewego guzek śr. 9 mm. Kości bez uchwytnych zmian meta."
Czy możecie napisać co nas może teraz czekać, jakich objawów poza nudnościami i wymiotami możemy się spodziewać chciałabym być przygotowana?
Rejestruję mamę do chemika zobaczymy co powie bo chyba w tej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest powstrzymanie rozrostu guza, tyle że nie wiem czy to nie będzie dla mamy obciążeniem. Co ja mam robić?
Mamy lekarz POZ jest na urlopie i nawet nie mam na razie co marzyc o skierowaniu do hospicjum domowego (lekarka go zastępująca z łaską wypisała mamie plastry (Transtec) i czopki (zofran). Mama chodzi czasem wyjdzie na podwórko, nie chce spać czy kłaść się do łóżka w ciągu dnia, pije Nutridrinki i ucierane zupki (w jednym dniu jest ok a na następny już wymioty) jest wszystkiego świadoma nie wie o rozległości guza i nie wiem jak mam jej powiedzieć że umiera.........
A musisz mówić? Wyczuwasz, że mamie ta wiedza jest potrzebna? Jeśli masz informację, że zakończono leczenie przyczynowe lekarz powinien Ci wypisać skierowanie do HD. W razie problemów ja zawsze prosze o odpowiedź na piśmie. Zawsze skutkuje. Pozdrawiam.
[ Dodano: 2015-07-13, 18:00 ]
Nasz lekarz POZ kazał nam się zastanowić (czym żywo mnie zestrestresował) czy ta chemia paliatywna jest potrzebna. Mówił, że jedyne co spowoduje to przedłużenie cierpienie. Byłam oburzona do granic możliwości. A teraz bym się jednak zastanowiła. Ale to po fakcie. Dowiedz się od specjalisty jaki ma sens, co będzie korzystniejsze. Pozdrawiam.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Zaklepany termin u chemika przyszły czwartek. Zaklepana wizyta w HD mam czekać na telefon, dzisiaj czeka mnie rozmowa z mamą. Musze jej przekazać wyniki i jednocześnie powiedzieć na głos coś czego obydwie się boimy ale chyba tego potrzebujemy na oczyszczenie atmosfery. Dronka82 masz racje jeśli nie będzie chciała rozmawiać o śmierci to ja o tym nie wspomnę. Ja mam spokojniejszą psyche, że robię według mojej opinii to co dla niej najlepsze, a ona ma przynajmniej opiekę. Dziś nic jej nie boli poza nudnościami, je rano serek w między czasie pije nutridrinka (mokka najlepsza) później miksuje sobie zupę którą najczęściej jej i babci przywozimy lub warzywka, żeby nie musiała gotować, (chociaż uparta to ona jest Zosia-samosia kleiczki sobie sama też gotuje), na wieczór najczęściej kisielek i dziękuje Bogu jak nic z tego nie zwymiotuje.
Chwilo trwaj.....
Lekarka z HD była (wspaniała młoda osoba) leki wypisane. Z pielęgniarką z HD doskonały kontakt-mama ma zwiększoną dawkę Transtecu na 52,5, oraz Metoklopramid który wraz z Zofranem zatrzymał wymioty i odbijania. Mamy Megalię i Dexamethazon(ten przez 5 dni). Mama je i ma zachciewajki- nawet chlebek ze skórką i pomidorka, zupki niemiksowane
Zapisanie mamy do HD to najlepsze co mogłam dla niej teraz zrobić....
Oczekujemy wyników badań i wizyty u chemika
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum