Witajcie
Od czwartku chemia- wlewka irynotekan i xeloda do domu. Także od wczoraj xeloda i dzisiaj masakraaaaa. Nudności, ból brzucha a za nimi wymioty, pomimo brania Atossy, odstawiliśmy bo z lekarzem kontaktu nie ma (wiadomo sobota i to w dodatku świąteczna), w dzienniczku pisało żeby odstawić i skontaktować się z lekarzem jeżeli wymioty będą częściej niż raz na 24h- podjechałyśmy na pogotowie dostała przeciwwymiotne i przeciwbólowe. Teraz się boi tknąć jedzenia, pije dużo wcisnęłam jej kanapeczkę bez skórki z samym masłem i osłonowy Essox bo nie miałam polprazolu. Jak się rano powtórzy to znów lecimy na pogotowie i tak do wtorku kiedy będę mogła skontaktować się z lekarzem lub pielęgniarką na chemii dziennej, albo musi zmienić dawkę albo chyba lepiej dla mamy chemia na oddziale dożylna.
Czy miał ktoś kiedyś taką sytuacją przy Xelodzie? Wszędzie piszą że jest dobrze tolerowana, dlaczego na mamę akurat tak poskutkowała
Ja co prawda z innego rejonu, może jednak te wskazówki okażą się uniwersalne. Nam nieco pomogły (na ból brzucha no-spa), klasyczne, delikatne interwencje: http://www.forum-onkologi...apie-vt5694.htm
No i tacie bardzo smakowały wtedy lody - zjadał litry. Jak nie umiał nic jeść, a już na pewno nie przełykał tabletek - kupowałam mu kapsułki, proszek wsypywałam do wody i wypijał. Tak podawaliśmy buraka w kapsułce (choć opinie na jego temat są różne, po operacji żelazo, multilac w trakcie chemii). Wszystko konsultowaliśmy z onkologiem, co jest warunkiem koniecznym. Pozdrawiam ciepło.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Witajcie
Niedziela była bez dodatkowych "wrażeń' zaczęło się dzisiaj popołudniu, non stop wymioty (co wypiła lub zjadła zwymiotowała z takimi "fusami". Pojechaliśmy na pogotowie, lekarz skierował do szpitala na ewentualne uzupełnienie elektrolitów. W szpitalu podali przeciwwymiotny, polprazol, poltram i sód (obniżona morfologia, ale elektrolity oprócz sodu ok). Odesłali do domu i kontakt z lekarzem prowadzącym, mama od razy w domu znów wymiotowała (tym razem samą żółcią i herbatą którą ją "pasę") zjadła na wcisk kaszki manny na razie ok ale jestem cały czas pod telefonem.
Już głupieje nie wiem co mam robić???
Lekarz dopiero jutro tylko co on może mi zaradzić przez telefon....
[ Dodano: 2015-04-07, 15:29 ]
Lekarza prowadzącego nie było, rozmawiałam z innym, wysłała do lekarza pierwszego kontaktu po Dexamethason i Torecan, jakby nie przeszło na oddział wewnętrzny miejscowego szpitala.
Pierwszego kontaktu lekarz wypisał co trzeba a z badań i kart wypisowych zakomunikował że on to widzi że to kwestia tygodni może paru miesięcy
Teraz trochę próbuje jeść, zjadła kleik i o nie zwróciła, odruchy są nadal i obawiam się że coś blokuje lub uciska żołądek (gastroskopia robiona końcem stycznia nic nie wykazała ale z tym cholerstwem nigdy nie wiadomo).
Wczoraj pod tą kroplówką zapytała mnie "Dziecko ile ja jeszcze będę żyła?" - nie potrafiłam jej odpowiedzieć, mówię tylko że musi jeść żeby ten kryzys przetrwać.
Mam nadzieję ze po torekanie przejdą te wymioty,zadzwonię to lekarza i może spróbujemy inna chemię ale nie wiem czy jest sens ją męczyć. Nie chciałabym sobie później zarzucać że nie zrobiłam wszystkiego co mogłam.
Ciężko mi...
Małgosiu ja mogę tylko napisać że jestem z Wami i mnie tez jest ciężko czytając to co u Was się dzieję.
A nie można wrócić do tej chemii którą miała kiedyś i całkiem dobrze tolerowała? nie znam się ale tylko to mi przyszło na myśl.
Zawiozłam mamę na oddział do wspaniałej pani doktor która mam nadzieje poprawi jej stan zdrowia i psyche. Przynajmniej jestem spokojna że gdyby się coś działo będzie w "dobrych rękach". Niestety wiem już że wyleczenie nie ma tu miejsca, pani doktor poinformowała że mama raczej szykuje się do odejścia, chociaż nie zdaje sobie z tego sprawy. Najważniejsze jest teraz uzupełnienie płynów, dopasowanie leków przeciwwymiotnych i przeciwbólowych. Cały czas dzisiaj trzymała mnie za rękę, prawie płakała jak wychodziłam, ale zakazała mi jutro przyjeżdżać (figa i tak pojadę)... ciężko
Wiem jak jest ci ciężko,ale wytrwasz, bo chcesz, bo kochasz... Chłoniesz każdą chwilę i zrobiłabyś wszystko by nie cierpiała.Twoja troska jest pełna podziwu.Ściskam serdecznie.
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Mama czuje się dobrze, nic jej nie boli jest ożywiona, nie ma odruchów wymiotnych, pije kubki herbaty- tyle ze nie je, jak nie je nie boli, nie nudzi, boi się teraz że jak każą jej zjeść zacznie się od nowa. Dziś miała usg i na pozostałym fragmencie wątroby "licznie usiane guzy o średnicy ok. 2 cm:", tak mi lekarz przeczytał najważniejszą część wyniku reszta ok. I dostała niekontrolowanego wodnistego stolca w kolorze żółtym. Dlatego mam do Was pytanie: Co teraz czeka mamę? Jakich oznak mogę się spodziewać, na co być gotowa?
Malgosiu. Nie wiem czego możesz się spodziewać. Nie wiem jaki będzie kolejny dzień. Ale pamiętaj każdy walczy na swój sposób i najważniejsze by być i kochać bo może to być tydzień miesiąc..
A świadomość pacjenta co do odchodzenia to wiem że jest ogromną mimo że często wydaje się nieprawdopodobne.
Mocno sciskam. Aby ten czas nie był dla mamy i Ciebie okrutny.
Wiesz,czytam, że martwisz się, czy zrobiłaś wszystko... A ja mam odwrotnie - jeśli za mocno nacisnę, jeśli niepotrzebnie zmobilizuję i wywołam skutek odwrotny - większe cierpienie, utratę godności... Ta cała choroba wymaga niezwykłej delikatności i umiejętności współodczuwania... Może czasem trzeba przestać działać, bo można wyrządzić więcej szkód. Ciągle waham się między tym, co powinnam, gdzie należy działać, a kiedy odpuścić, kiedy naciskać, a kiedy pozostawić sprawy własnemu biegowi. Masz stabilizację - ciesz się nią. Guzy - co mają nawywijać - i tak nawywijają. Dobre samopoczucie mamy jest na wagę złota. "Trwaj chwilo, jesteś piękna..." Niech tak będzie długo.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Dziś już mama zjadła kleik, popołudniu zupę ryżową, oraz sucharki zamoczone w herbacie. Boże jak się cieszę, jak głupia że zjadła i nie wymiotowała a nawet odruchu wymiotnego nie miała (podawane są leki dożylnie i domięśniowo).
Jak napisała Dronka82 "Trwaj chwilo, jesteś piękna..."
Mama je tylko nie wiem na ile to zasługa leków a na ile jej psyche. Dostaje domięśniowo przeciwbólowe- Poltram (zdążyłam zauważyć), oraz dożylnie przeciwwymiotne. Lekarka po konsultacji z hepatoonkologiem zastosowała sterydy- mama ma bardzo niskie leukocyty i białko (popija Nutridrinka) jutro badania kontrolne pokażą czy jest poprawa. Jest ospała ale to też wina ciśnienia ma 100/50, 90/50 i w takich granicach, chodzi tyle ile może dzięki temu że nic ją nie boli wróciła chęć do życia, jednak strach cały czas "wisi w powietrzu".
Mama nadal w szpitalu, leukocyty się podnoszę ale pomalutku, wczoraj doszedł obrzęk nogi wokół lewej kostki, a dziś chrypa bez bólu gardła. Gdyby badania pobrane dzisiaj wyszły dobrze pomału szykowała by się do domu a tak to jedna wielka niewiadoma.
Jeśli lekarze są jeszcze w stanie choć trochę podreperować zdrowie mamy, to te parę dni lepiej jak jest pod Ich opieką. Czasami zabranie o jeden dzień za wcześniej i już masa niewiadomych nas dopada i bezradność.
Badania ogólne z 20.04.
Morfologia krwi obwodowej: Erytrocyty 3,12 L mln/ul [4.00-5.20], Hemoglobina 9,2 L g/dl [12.0-16.0] Hematokryt 28,5L5 [36.0-46.0] MCV 91,3 fL [80.0-98.0] MCH 29,5 pg [27-34] MCHC 32,3 g/dl [31-37] RDW-SD 42,7 fL [37-46] RDW-CV 12% [11-16] Leukocyty 3,2 L tys/ul [4-10] odsetek limfocytów 10% odsetek komórek pośrednich 10,3% odsetek neutrofili 79,7% Limfocyty 0,3 L tys/ul [1-4] komórki pośredniej wielkości 0,3 tys/ul [0,2-1] neutrofile 2, 6 tys/ul [2-7] płytki krwi 147 L tys/ul [150-400] MPV 10,9 fL [8-12] PDW 16,2 H fL [9-14] P-LCR 33,9% [15-35]
ALT 20 U/l [5-32], AST 17 U/l [5-31] Białko w surowicy: 5,64 L g/dl [6-8]
Usg jamy brzusznej: "Pęcherz moczowy wypełniony częściowo. Wolnego płynu nie stwierdzam. Wątroba ze zmianami meta w rzucie lewego płata śr. 70 mm w lewym płacie liczne normoechogeniczne śr. do 20mm Drogi żółciowe nieposzerzone. Pęcherzyk żółciowy usunięty. Trzustka, śledziona w normie.Nerki bez cech zastoju i złogów. Prawa nerka ze zwiększoną ilością tkanki tłuszczowej we wnęce."
Czy ktoś mógłby mi zinterpretować badania w kwestii zwłaszcza usg "zmiany normoechogeniczne" to co?
"nerka ze zwiększoną ilością tkani tłuszczowej to co?
Czy stan mamy mimo niskich badań będzie się kwalifikował do chemii? co myślicie o stanie ogólnym?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum