Jestem taka szczęśliwa, ze udało mi się znaleźć to forum. Przedstawię krótko historie taty.
Tata ma 59 lat. W sierpniu ubiegłego roku zdiagnozowano u niego raka trzustki. Tata zaczął powoli chudnąc od stycznia ubiegłego roku, ale na nic się nie skarżył, wiec zgoniliśmy to na karby cukrzycy, która leczył u lekarza rodzinnego od około 2 lat. Kiedy pojawiła się cukrzyca nie było to dla nas wielkim zdziwieniem, ponieważ oboje rodzice taty, jak i jego rodzeństwo na nią cierpią. Dopiero w okolicach czerwca mama uznała, ze cos jest niepokojącego w tym chudnięciu i wybłagała skierowanie na badania do szpitala. Tata spędził tam około 1,5 tygodnia. Wszystkie wyniki zdawały się być w normie. Lekarz prowadzący stwierdził cos niepokojącego dopiero w ostatnim badaniu - w USG jamy brzusznej i już kolejnego dnia tata był wieziony do pobliskiego miasta na TK. TK pozwoliło postawić wstępna diagnozę - rak głowy trzustki. Nieresekcyjny.
Następnie tata miał robiona laparoskopie, żeby pobrać materiał do badania hist pat i okazało się, ze to gruczolakorak głowy trzustki. Następnie pojawiła się żółtaczka, protezowanie (pierwsza próba się nie powiodła, druga do tej pory funkcjonuje).
Kiedy tato wyszedł ze szpitala po protezowaniu we wrześniu wyglądał bardzo źle. Schudł ogromnie i jego waga spadla do 57kg (tato średnio ważył 77kg). Zajęło nam kilka miesięcy, żeby doprowadzić go do wagi prawie 65kg.
Po konsultacjach z onkologiem, tata został zakwalifikowany na chemie paliatywna, ale ponieważ bilirubina była wciąż wysoka, to podanie tej chemii przeciągało się z tygodnia na tydzień. W tym czasie siostra i ja przekopałyśmy Internet wzdłuż i wszerz, czytając na temat choroby, rokowań, chemii: szans, jakie nam daje i skutków ubocznych, alternatywnych sposobach walki z rakiem, cudownych diet i innych, jak odkwaszanie przez kąpiele w wodzie zasadowej z minerałami.
Po wielu burzliwych dyskusjach, podjęliśmy razem rodzinnie decyzje, aby nie podawać tacie chemii, lecz leczyć go medycyna naturalna.
Kolejne TK było wykonane w październiku i nie pokazało większych zmian, ani na lepsze ani na gorsze. Tata bardzo dobrze się czul i przybierał na wadze. Sporo jadł, codziennie chodził na spacery i angażował się w prace domowe na tyle ile mógł.
Właśnie wczoraj dostaliśmy opis ostatniego TK. Jeszcze czekamy na wizytę, ale jesteśmy zbyt niecierpliwi. Chcemy wiedzieć co się dzieje. Chcemy wiedzieć, ze wybraliśmy dobrze. Tata ostatnio mniej je i szybciej się meczy. W nocy z wtorku na środę dostał wymiotów, a także potrójnie się wypróżnił. Mówi, ze czuje dziwne 'mrowienie' w żołądku (w sierpniu miał stan zapalny żołądka).
Do tej pory każde badanie morfologii krwi było lepsze od poprzedniego.
Oboje rodzice tak się wystraszyli tego ostatniego epizodu, ze podjęli decyzje o powrocie do rozmow o chemii podczas kolejnych konsultacji.
Dlaczego pisze? Niestety nie mogę powiedzieć nic dobrego o pani onkolog, która prowadzi tatę. Szczerze wątpię, czy ta kobieta wogóle wie co to jest empatia - traktuje moich rodziców jak przedmioty. Nie możemy z nią porozmawiać. Bardzo, bardzo proszę moderatorów o spojrzenie na 3 opisy TK: z sierpnia, października i stycznia. Chcemy wiedzieć, czy nastąpił progres, regres czy stagnacja.
Jakiekolwiek inne sugestie co do dalszego postepowania będą również bardzo, bardzo docenione.
Gorąco pozdrawiam i dziękuje za pomoc.
Asia
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2017-01-20, 11:38 ] Załączając wyniki badań, proszę usuwać dane lekarzy.
JoAsiu32,
Witaj na forum.
Przede wszystkim napiszę, że najbardziej wiarygodne ocenianie postępu choroby lub efektów leczenia powinno być dokonywane w oparciu o ten sam rodzaj badania obrazowego. Czyli tk porównujemy z tk, mri z mri. Tutaj mamy różne badania.
Niemniej można zaobserwować guz trzustki o, teoretycznie, podobnych wymiarach, porównywalne są także węzły chłonne. Praktycznie jednak guz/naciek powiększył się - w pierwszej tk nie ma mowy o naciekaniu ani tętnicy krezkowej ( SMA) ani żyły krezkowej (VM). W październiku i obecnie naciek jest już wyraźnie opisany.
W Waszym wypadku nie było prowadzone żadne leczenie onkologiczne więc nie można raczej stosować RECIST 1.1 do ceny stanu aktualnego - nie jestem radiologiem, moim zdaniem jest to progresja ( na pewno pomiędzy 1 i 2 tk, naciek na tętnicę krezkową).
Piszesz, że morfologia ok - a masz ostatnie wyniki? A jakaś biochemia? Próby wątrobowe, bilirubina, inne?
JoAsia32 witaj na forum.
Już przy pierwszej diagnozie wykazano nieresekcyjny guz głowy trzustki i zaproponowano co prawda chemię ale tylko paliatywną.
JoAsia32 napisał/a:
Po konsultacjach z onkologiem, tata został zakwalifikowany na chemie paliatywna,
To znaczy że ta chemia - gdyby ją wdrożono - i tak nie wyleczyłaby taty tylko działałaby objawowo.
JoAsia32 napisał/a:
Oboje rodzice tak się wystraszyli tego ostatniego epizodu, ze podjęli decyzje o powrocie do rozmow o chemii podczas kolejnych konsultacji.
W związku z tym, że nie było prowadzone żadne leczenie - nie biorę tu pod uwagę metod alternatywnych bo te nie mają tu udowodnionego, pozytywnego wpływu - choroba rozwija się dalej i prędzej czy później będzie dawała o sobie znać.
JoAsia32 napisał/a:
Niestety nie mogę powiedzieć nic dobrego o pani onkolog, która prowadzi tatę.
Lekarze są różni jedni bardziej empatyczni drudzy mniej. Oczywiście nie mają prawa traktować pacjenta przedmiotowo szczególnie w takiej trudnej sytuacji no ale w praktyce bywa to różnie.
Najważniejsze jednak jest czy są w efekcie dobrymi specjalistami czy nie. Jeżeli nie może pomyśleć o dodatkowej poradzie u innego specjalisty.
pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Koleżanki już wszystko wyjaśniły, ja tylko odniosę się do tego:
JoAsia32 napisał/a:
Niestety nie mogę powiedzieć nic dobrego o pani onkolog, która prowadzi tatę. Szczerze wątpię, czy ta kobieta wogóle wie co to jest empatia -
Zawsze jest możliwość zmiany lekarza lub konsultacja z innym niezależnym lekarzem, który potwierdzi decyzję pierwszego lub wymyśli coś innego.
Z empatią może być różnie, pewnie że chcielibyśmy żeby traktowano nas "po ludzku" a nie jak kolejny numerek. Nie każdy empatię posiada, poza tym ludzi mnóstwo w centrach onkologii i leci to wszystko taśmowo, taka jest przykra prawda.
Witaj na forum, czasem bywa tak że guz "definitywnie nieresekcyjny" po leczeniu chemioterapeutycznym i radiologicznym stać się może resekcyjny. Przeczytaj naszą historię a zobaczysz że leczenie czasem prowadzone jest tak że pacjent ma szansę na przeżycie jeszcze kilku lat. Szczególnie jak ma się tak mało lat jak Twój tato. Świat nie kończy się na jednym onkologu i jednym ośrodku leczniczym, trzeba zasięgać opinii w kilku miejscach i pozwolić pacjentowi decydować o swoim leczeniu. Żadna dieta ani sole nie są w stanie uchronić na dłuższą metę przed rozwojem choroby nowotworowej- szczególnie trzustki.
Pozdrawiam
JoAsiu,
Metody alternatywne nie są uznane przez świat medycyny konwencjonalnej nie dlatego, że istniej spisek firm farmaceutycznych przeciwko szeroko pojętej witaminie C (a zapewne o tym przekonały Ciebie i Twoją rodzinę rozliczne fora naciągaczy), tylko dlatego, że nie mają potwierdzenia w wieloośrodkowych badaniach klinicznych. Nowotwór to potężny diabeł - jeśli nauczyłabyś się dokładnie (zajmuje to lata, uprzedzam) dostępnej o nowotworach i immunologii organizmu ludzkiego wiedzy, to wiedziałabyś na pewno, że ani sole, ani diety nie są w stanie tak skomplikowanego tworu pokonać
W kolejnych badaniach (trzecie, tak jak pisała missy, jest nie do porównania z dwoma pierwszymi) jest progresja nowotworu. Powiększyły się zarówno wymiary samego guza jak i naciek wokół (węzły, naciek tętnicy krezkowej, wszczepy do otrzewnej). Pamiętaj też, że guz rośnie w postępie geometrycznym - każda nowa komórka nowotworu rozmnaża się i może dawać przerzuty. Tak więc przyrost guza o 4 mm w ciągu 2 miesięcy może dać kolejny przyrost, o wiele większy w ciągu następnych dwóch...
Bardzo cenny jest wpis poli66.
JoAsia32 napisał/a:
W nocy z wtorku na środę dostał wymiotów, a także potrójnie się wypróżnił.
Mam nadzieję, że nie doszło do niedrożności przewodu pokarmowego. Jeśli tak - być może konieczna będzie operacja - zespolenie omijające. Nie zawsze można ją wykonać - zależy od stanu ogólnego chorego i miejsca hipotetycznej niedrożności.
JoAsia32 napisał/a:
Oboje rodzice tak się wystraszyli tego ostatniego epizodu, ze podjęli decyzje o powrocie do rozmow o chemii podczas kolejnych konsultacji.
Moim zdaniem jest to jedyna słuszna decyzja w tej sytuacji.
Myślę ciepło
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
I to najlepsza decyzja, zbyt długo tato był bez leczenia i niestety powiem za koleżankami na pewno z jakąś szkodą dla Niego i myślę, że ogromną.
Na niektóre rodzaje raków medycyna nie jest w stanie do końca pomóc to metody niekonwencjonalne tym bardziej sobie z tak potężną chorobą jak rak sobie nie poradzą, przynajmniej do tej pory nigdy o tym nie słyszałam.
Może warto chociażby sprawdzić, jak Tato zareaguje na chemię, jak będzie się po niej czuł. Część chorych dobrze ją znosi, a część strasznie, może to pomoże podjąć decyzję, która jest trudna. Życzę wszystkiego dobrego.
Po poniedziałkowej konsultacji, tato miał zrobione wyniki krwi (załączam) i został dopuszczony do chemii. W niedziele będą mu zakładać port i zostanie na dwa dni w szpitalu, a potem chemia. Niestety nie mogłam być na konsultacji, a z relacji mamy wiem tylko, że ma być to agresywna chemia podawana przez 3 dni, potem tydzień przerwy i znowu 3 dni chemii. Mam nadzieje ze następnym razem będę mogła pójść z tata do lekarza i dokładnie się dowiem jaka to będzie chemia. Czy ktoś może wie jakie są rodzaje chemii możliwych do podanie tacie?
Madzia, czy rzucisz okiem na te wyniki? Onkolog powiedziała, ze są dobre. Tata tez czuje się teraz ok, ale podczas weekendu dostał wysokiej temperatury, 38,5 stopnia. Nie wiemy skąd przyszła, bo nie było innych objawów infekcji. Mama podała mu czopki, przez noc się wypocił i rano czul się już dobrze. Mam pytanie, mamie powiedziano (inny chory), ze takie niewytłumaczalne gorączki znikające po 24h zdarzają się kiedy rozrasta się nowotwór? Czy to możliwe? Tata miał podobny epizod około 3 tygodni temu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Asia
JoAsia32,
Wyniki są "dobre" jak na standardy chorego z nowotworem - jednak widać, że coś się dzieje. Jest podwyższone białko ostrej fazy zapalenia, są podwyższone parametry wątrobowe, zaczyna się niedokrwistość chorób przewlekłych.
Ola Olka dobrze napisała w temacie gorączek.
Choroba postępuje. Dobrze, że nie tracicie czasu.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
A co to dokladnie znaczy? Co to jest niedokrwistosc chorob przewleklych? Czy jest cos co mozemy zrobic zeby pomoc tacie, zeby zapobiec temu co wyzej napisalas?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum