Pielęgniarki podające tacie chemię powiedziały, że schemat, który tata dostaje, czyli 1 dzień Cisplatyna i Etopozyd a drugi i trzeci dzień tylko Etopozyd to normalne i dziwiły się, że wcześniej (podczas pierwotnego leczenia) było inaczej. Jak jest to przyjęte?
A tak ogólnie to stan taty jest kiepski - b. słaby, nic prawie nie je, pomimo starań z naszej strony. Nie wymiotował, ale ma kamień na żołądku. Nie gotujemy w domu, bo zapach mu przeszkadza. Cały dzień śpi lub leży.
_________________ "Wiele rzeczy można teraz odłożyć. Wiele może poczekać, ale czasu, który jest jeszcze nasz, wspólny - odłożyć na później nie można."
Astro, moja mama też miała przez 3 dni etopozyd, tylko w pierwszym dniu dostawała dodatkowo jeszcze jeden składnik, przepraszam nie pamiętam teraz nazwy, w/g schematu KE.
Tak miała od drugiego cyklu bo pierwszy był inny PE, lecz ze względu na duże nawodnienie i obrzęki lekarka zmieniła na mniej nawadniający i dlatego od drugiego cyklu 1. dnia była długo, potem sam etopozyd po godzince przez kolejne dwa dni. Więc to chyba nie jest jakiś wyjątek.
Pamiętam też że był taki czas, że nie mogłam przy mamie wcale gotować, drażniły ją zapachy. Musiałam zamykać drzwi do kuchni i wietrzyć, bo mama była bardzo wrażliwa na wszystko, co czuła.
Pozdrawiam. magda
Dziekuje za odpowiedz.Balam sie ze cos jest nie tak z ta chemia. Tata rzeczywiscie zle znosi zapachy.Nie gotujemy u rodzicow. Na szczescie mieszkamy w jednym domu w dwoch osobnych mieszkaniach wiec jestesmy zarowno razem jak i osobno. Mam nadzieje ze ta chemia pomoze, chociaz troche.Bardzo bym chciala aby tata dozyl do marca do 10 urodzin mojej corki, a swojej jedynej wnusi...
_________________ "Wiele rzeczy można teraz odłożyć. Wiele może poczekać, ale czasu, który jest jeszcze nasz, wspólny - odłożyć na później nie można."
Witajcie.
Odzywam się po dość długiej nieobecności. Nieobecności w pisaniu, gdyż regularnie czytałam forum.
Mój tata jest po 3 wlewach chemii: trzy dni co 3 tygodnie, przy czym pierwszy dzień dostawał cisplatynę i etopozyd, a potem tylko etopozyd. Przy trzecim wlewie dostał karboplatynę i etopozyd w 1 dniu i etopozyd w dwóch kolejnych.
Wczoraj miał kontrolne TK. Wynik wskazuje na to, że masa guza nie zmniejszyła się od ostatniego badania przeprowadzonego w listopadzie 2013r. Guz w węźle chłonnym powiększył się do 10 mm od ostatniego badania.
Lekarz uważa, że nie ma sensu podawać tacie ostatniego wlewu, gdyż guz nie zareagował za podawane leki.
Mam w związku z tym pytania:
1. Czy lekarz ma rzeczywiście rację i nie ma sens taty męczyć?
2. Co teraz? Zakończenie leczenie i czekanie na śmierć?
3. Czy teraz zapisać tatę do hospicjum, co by mu ulżyli w cierpieniu, jeśli nadejdzie?
4. Ile tacie zostało? statystycznie ...
Dziękuję i pozdrawiam...
_________________ "Wiele rzeczy można teraz odłożyć. Wiele może poczekać, ale czasu, który jest jeszcze nasz, wspólny - odłożyć na później nie można."
Zmiana na karboplatynę nastąpiła z powodu nieustających wymiotów, a co za tym idzie, osłabienia i spadku wyników krwi do stanu zerowego. Po karboplatynie nie miał takich mdłości.
Jeśli chodzi o wyniki, to ma strasznie słabe, jak mu do środy nie podejdą w górę, lekarz chce tatę położyć na dwa dni i krew przetoczyć.
Lekarz tacie wczoraj powiedział, że dalszego leczenia nie będzie, ponieważ nie przyniosło ono rezultatów. Tata jakoś podszedł do tego spokojnie ... myślę, że się pogodził. Jest b. słaby. Na 2 piętro wchodzi na raty z przysiadaniem na stopniach. Przyczyną jest też to, że guz wciska mu się w serce i ma słabsze krążenie. Jest mu np. ciągle zimno.
_________________ "Wiele rzeczy można teraz odłożyć. Wiele może poczekać, ale czasu, który jest jeszcze nasz, wspólny - odłożyć na później nie można."
Poza tym rak płuc nie jest uleczalny. Jeden zabija po kilku miesiącach, inny po kilku latach.
Co to za bzdury? Raka płuca można wyleczyć tak samo jak każdy inny nowotwór. Warunkiem tego jest rozpoznanie postawione odpowiednio wcześniej i zastosowanie radykalnego zabiegu operacyjnego. Jeśli u większości chorych rozpoznaje się zaawansowanego raka płuca z obecnymi przerzutami to rzeczywiście rokowanie jest niepomyślne. Stwierdzenie jednak, że rak płuca jest chorobą nieuleczalną jest olbrzymią bzdurą i nie powinno na Forum Onkologicznym pojawić nigdy.
astro napisał/a:
Przykro mi, że Twojego dziadka to spotkało. Mój tata wykrył guza relatywnie szybko, bez przerzutów, żyje już rok, ale to jego "ostatnia prosta". Zakończyli leczenie, a guz jak był, tak jest, teraz zapewne będzie się rozsiewał.
Dlaczego wobec wczesnego wykrycia guza, Twój tata nie był operowany?
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
astro
przeciez pisząc w wątku o swoim Tacie juz na samym początku podałaś wyniki TK jednoznacznie wskazujące na naciekanie guza w plucu na naczynia krwionośne i uciskające przełyk oraz przerzutami do węzłów chłonnych. Samo naciekanie naczyć krwionośnych powoduje, że jest to guz nieoperacyjny. podejrzewano przerzuty do płuca
Więc coś tu nie pasuje......
popieram vioom
_________________ Omnia tempus habent
Mamcia 03.07.1955 - 14.12.2015
Rak drobnokomórkowy również może być operacyjny, jeśli jest wykryty w wystarczająco wczesnym stadium zaawansowania. vioom wyjaśniał już tę kwestię:
Cytat:
Raka płuca można wyleczyć tak samo jak każdy inny nowotwór. Warunkiem tego jest rozpoznanie postawione odpowiednio wcześniej i zastosowanie radykalnego zabiegu operacyjnego. Jeśli u większości chorych rozpoznaje się zaawansowanego raka płuca z obecnymi przerzutami to rzeczywiście rokowanie jest niepomyślne. Stwierdzenie jednak, że rak płuca jest chorobą nieuleczalną jest olbrzymią bzdurą i nie powinno na Forum Onkologicznym pojawić nigdy.
a my całkowicie zgadzamy się z jego opinią.
To, że ktoś o czymś nie słyszał, nie oznacza, że tego nie ma.
Posta (wraz z poprzednimi dot. Twojego Taty i Twojej opinii) przenoszę do Twojego, astro, wątku, ponieważ w żaden sposób nie nawiązują one do merytorycznego wątku monisia90nika.
U mojego taty rak pluca został wycięty , kiedy nie było jeszcze przerzutów.
Od pierwszej diagnozy do smierci upłynęło 11 lat .
wznowa nastąpiła po ponad 10 latach
Tak więc zdarza się i to wcale nie rzadko ze rak staje się chorobą przewlekła a nie smiertelną.
Są tutaj osoby , u ktorych po operacji i leczeniu, rak pozwala zyc wiele , wiele lat. Sa takie, ktore umierają z zupełnie innego powodu niż nowotwór płuca.
Każdy rak wczesnie wykryty daje możliwość wyleczenia.
rak płuc NIE= się wyrok śmierci
pozdrawiam
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Witajcie,
Mój tata praktycznie nie je. Jest bardzo słaby, nie ma siły na nic, praktycznie cały czas poleguje. I bardzo, ale to bardzo kaszle. Kaszel brzmi jak suchy, ale po odkaszleniu tata wypluwa duże ilości jakby śliny. Kaszel powoduje u niego wymioty. Ale wymiotuje tą jakby śliną. Kaszel bardzo go osłabia. Albo to nie kaszel, bo ogólnie słaby jest strasznie. Boli go w klatce piersiowej i głowa, czasem plecy.
Brał ostatnio Thiocodin, ale źle się po nim czuje, tzn. uważa, że ma wszystkie uboczne skutki wypisane w ulotce. I przestał brać. Strasznie się męczy.
Czy on już umiera? Jak mogę mu pomóc? Co mam robić? pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, nie wiem, co mogę zrobić ... Pomóżcie...
_________________ "Wiele rzeczy można teraz odłożyć. Wiele może poczekać, ale czasu, który jest jeszcze nasz, wspólny - odłożyć na później nie można."
Witaj astro. Twojego Tatę jak najszybciej powinien osłuchać lekarz. Dobrze byłoby żeby tato był pod opieką hospicjum - zarówno tata jak i członkowie rodziny otrzymają ogromne wsparcie ze strony tej instytucji. Ale przede wszystkim chodzi tu o Twojego tatę, który potrzebuje fachowej pomocy.
Dziś na popołudnie tata jest umówiony z onkologiem. Onkolog przez telefon zasugerował chemię, ale patrząc, jak tata się czuje, myślę, że chemia mogłaby odwrotny skutek przynieść. Jest za słaby. Poza tym, nie zgodzi się. O hospicjum rozmawialiśmy z nim kilka razy - powiedział, że na razie nie potrzeba. Ale ja wiem, że potrzeba. Ja potrzebuje, bo załamałam się strasznie! Nie umiem patrzeć na jego cierpienie i nic nie robić.
Poczytałam wczoraj trochę i być może ten kaszel i plwociny sugerują wodę w płucach - plwociny są spienione. Poza tym boli tatę w klatce piersiowej i plecy na wysokości płuc.
Kto może pomóc rodzinie chorego? Mam tu także na myśli moją mamę ...
_________________ "Wiele rzeczy można teraz odłożyć. Wiele może poczekać, ale czasu, który jest jeszcze nasz, wspólny - odłożyć na później nie można."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum