Ile? nie wiem sama...
Zupełnie nie radzę sobie z codzienności, wypieram z umysłu i serca tą najgorszą prawdę, że Roberta nie ma...
Dla mnie Jest i zawsze będzie.
Dni mijają zupełnie niepostrzerzenie- nie odróżniam dni tygodnia, wiem tylko ,że weekendy, kiedyś tak przez nas oczekiwane stały się teraz tymi najgorszymi.
Wszystko jest puste, dni puste, życie puste i ja zupełnie pusta w środku. Czuję się jakby ktoś zabrał mi część siebie samej- nie ma mnie...został tylko cień człowieka, który zakłada maskę na "dzień dobry" i zdejmuje ją na dobranoc.
Tylko wtedy gdy zostaję sama wyję wręcz z rozpaczy...
Wiem, muszę żyć i niestety to życie toczy się dalej, ale każdy następny dzień jest coraz gorszy.
I nie wierzcie w ten stereotyp, że czas leczy rany- to nieprawda, czas nie jest w tym przypadku żadnym sprzymierzeńcem. Bo jak można liczyć na upływ czasu, gdy tęsknota z każdym dniem jest większa.
Codzienie robię dwie kawy, przygotowuję trzy porcję obiadu, pytam się " jak było w pracy", rozmawiamy o tych ważnych i mniej ważnych sprawach, mówię " Kochanie idziemy już spać, książka leży na Jego półeczce, zapalam Mu lampkę nocną ... i codziennie proszę, żeby się do mnie przytulił...tak jak zawsze przy zaśnięciu...
Tylko, że odpowiedzi na moje pytania "słyszę" tylko sercem...tylko sercem czuję przytulenie...
I codziennie proszę, żeby został i żebym mogła Go spotkać chociaż we śnie...tylko że sen nie przychodzi...
Dziękuję Wam za wsparcie, wrócę ale jeszcze za chwilę....
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Gosiu, bardzo dobrze Cię rozumiem. Myślę, że podobnie wszyscy, którzy byli z Tobą w tym czasie.
Czas kiedyś przytępi ten ból, choć nigdy całkowicie, ale na pewno nie są to tygodnie ani miesiące. Potrzeba dużo więcej.
Wracaj do nas, kiedy będziesz mogła i chciała. Nie zmuszaj się do czegokolwiek.
Jesteśmy tu i zawsze masz swoje miejsce na naszym forum, które na Ciebie czeka.
Trzymaj się ...
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Gosiu, domyślasz się pewnie, że mnie osobiście również bardzo mocno boli strata Twojego ukochanego męża. Może zróbcie coś razem z córeczką, co przyniesie Wam nieco ukojenia? Może kino, wypad gdzieś, może zabawa z psiakami? Życzę Ci wiele sił...
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Gosiu nie ma słów pocieszenia...Nie wiem co napisac bo chyba nikt nie umie pomóc Ty to przezywasz i my na swój sposób równiez bo człowiek się zzywa mimo ze sie nie znamy ale jestesmy jak Rodzina blisko i zawsze wysłuchamy Przytulam Was..
Ciężko sie czyta Twoje posty, bo tyle cierpienia przeplata się z wielką milością...
Tyle bólu...
Peti, nie znajduję słów pocieszenia... bo co moge napisać? że będzie lepiej, że czas ukoi bolesne wspomnienia?
Wiemy, że za jakiś czas bedzie troszkę lepiej, ale nigdy nie bedzie już tak jak było... Pewna część życia się skończyła niestety.
Niestety, bo to cholernie niesprawiedliwe:(
Zdaję sobie sprawę, że chyba jedynym co każe Ci żyć jest Wasza ukochana córeczka.
Modlę się byście wspólnie znalazły choć troszkę ukojenia, wytchnienia...
Rozmawiajcie, wspominajcie, nie zamykajcie się...
Gosiu to jeszcze nie ten czas na ukojenie bólu, tamten dopiero nadejdzie, taka kolej rzeczy... Mnie też jeszcze jest bardzo ciężko, chociaż jutro minie 7 miesięcy, ale mam takie uczucie, że czasami ból odpuszcza. Jego miejsce zajmują wspomnienia, ale już nie tak bolesne jak na początku.
Przytulam , wiki
_________________ Pomiędzy ziemią a niebem kwitną pola nadziei
Gosiu jestes wielka ,za Twoją milosc do Małżowinka ,dopiero dzis przeczytalem o odejsciu Twojego Małżowinka bo jestem marynarzem i niedawno wrocilem ze statku,a tam nie mam neta.ale historie Twoja czytalem wczesniej i wierzylem ,ze bedziecie dalej i dlugo razem,ale dzis jak przeczytalem wszystko od konca lutego to po prostu ryczalem ,ale wierzę ,że jestescie i bedziecie z Małżowinkiem dalej RAZEM.Bądż dzielna Gosiu, masz dla kogo żyć.Pozdrawiam bardzo mocno
_________________ Mamusia odeszła 10.10.2011 o 02:50. Spoczywaj w pokoju.Byłem razem z Nią i tatą do końca. krzysiek-matros
Te święta są wyjątkowe...wyjątkowo trudne, to prawda.
Jednak mimo, tego Wam wszystkich chciłybyśmy zyczyć przede wszystkim spokoju w sercach , ukojenia w trudnych chwilach walki i spokoju duszy w czasie żałoby.
Tym wszystkich , którzy walczą chciałabym przekazać słowa mojego Ukochanego Małżowinka " Wszyscy jesteśmy wojownikami i nie możemy nigdy się poddać. Chociażby los chciał inaczej, my zawsze wygrywamy. Musimy zyć tak, żeby choroba nie zwyciężyła i nie zaczęła dominować w naszym życiu"
I dlatego, musimy podnieść głowę i iść dalej, nawet jeśli los nie sprzyja i w sercu wielka wyrwa.
Ja idę, bo tego chciałby mój Ukochany... mimo, że potykam się, zatrzymuję i wielokrotnie cofam się...jednak muszę iść dalej. Z sercem pełnym miłości i tęsknoty, ale wiem, że nie jestem sama. I nigdy nie będę.
Sciskam Was bardzo mocno.
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Moja droga Gosiu w tych przedświątecznych przygotowaniach wciąż myślę o was.A to za sprawą uwielbianego tak przez twojego małżowinka -żurku.Tradycyjna potrawa tych świąt i ulubiona naszych małżonków.Zawsze o was myślę kiedy gotuję tą zupe mojemu małżonkowi.I tak też będzie jutro.Serdecznie pozdrawiam ewaG
Gosiu często myślę o was chociaż was nie znam i wiem jak bardzo cierpisz. Mój mąż rok temu zachorował też na to paskudztwo. Lekarze niestety niewystarczająco doświadczeni w tego typu nowotworze nie dawali mu zbytnio nadziei bo to było ostatnie stadium. Tyle łez wylałam, tyle niewiadomych. Nie miałam w sobie tyle siły co Ty. Przespaliśmy tamtą wiosnę, nic z niej nie pamiętam jedynie strach przed każdym kolejnym dniem. Dwa lata bezskutecznie staraliśmy się o dziecko aż tu nagle jest, niestety po miesiącu straszna diagnoza, która już na zawsze odmieniła nasze życie. Dziś jesteśmy razem, jest zdrowy, córeczka też ale strach pozostał. Przed każdą kontrolą nie potrafię żyć, boje się jak dziecko, nie potrafię się zająć nawet własną córką. Gdyby mi go zabrakło.....lepiej nie myśleć. On jest moją podporą, moim słońcem, moim całym światem. Nauczyłam się że trzeba żyć każdym dniem, boje się planować
boje się przewidywać. Dziś śmieszą mnie problemy jakie miałam wcześniej i kłótnie zupełnie niepotrzebne. A najpiękniejszym widokiem na świecie jest Tomek bawiący się z córeczką. Wiem, że to Boga zasługa do szpitala jeździł z Pismem Swiętym i czytał je, kiedy inni się z niego śmiali.
Gosiu jestem z Wami, tak bardzo wam kibicowałam. Wiem, że to malo pocieszające ale my też kiedyś odejdziemy i spotkamy się z naszymi kochającymi bliskimi po tamtej stronie. Narazie czuwa nad wami, kocha was i widzi twoją każdą łzę. Nie smuć się nie możesz mu powiedzieć żegnaj, a do zobaczenia!Walczyłaś o niego jak lwica jednak Bóg chciał inaczej...Nie poddawaj się dla niego, macie przecież córeczkę, w której jest jego część. Spotkacie się ale jeszcze nie teraz.
Wesołych Swiąt
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum