Codzienny dzień daje nam inne sytuacje-dziś jest źle.
Byliśmy u pani profesor-hepatolg- mielismy robione wyniki krwi na ewentualną obecność wirusa odp. za przewlekłe zapalenie wątroby typu B, którą Małżowinek przechodził naście lat temu. Ten wirus może drzemać w organizmie i uaktywnić się wskutek chemioterapii.
Jeśli będzie wirus to będzie leczenie pod tym kątem, jeśli nie - to znaczy że następuje mechanizne uszkodzenie wątroby i trudn będzie cokolwiek poradzić.
Lekarz onkolog powiedziała mi że prawdpodobnie nie będziemy razem już na święta wielkanocne.
Serce mi pęka...
Małżwinek zaczyna się zamykać w sobie...często śpi- a w tym przypadku senność to objaw uszkodzenia wątroby.
Nie dam rady żyć bez Niego....nie dam...
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Teraz to jest ogromnie ciężkie, niewyobrażalne dla Ciebie, nikt nie zrozumie Ciebie, kto tego nie przyżył. Bo inaczej się wszystko przeżywa w przypadku Taty, inaczej już w przypadku Mamy a jeszcze zuoełnie inaczej w przypadku Męża.
Dlatego chciałam Ci tylko powiedzieć, że napewno trzeba mieć nadzieję, cieszyć się dniem codziennym, bo na nic innego niestety nikt nie ma wpływu ------- i tu jest problem, bo nie ma nikt wpływu na to co się teraz będzie działo.
Wierzę, że dacie radę przez to przejść, że będziecie razem na Wielkanoc!!! Twój mąż jest silny, więc wierzę, że bedzie inaczej niż lekarz mówił. Że nie podda się tak szybko.
Nie myśl o tym co będzie później, bo czlowiek nie jest wtedy chyba ogarnąć tego wszystkiego. Naturalne, ze byłoby Ci źle bez męża, ale na razie nie myśl o tym, bo nie ogarniesz. Wszystko powolutku, zobaczymy co się będzie działo, mając nadzieję, że Mąż będzie skutecznie walczył.
Dzisiejsze słowa pani profesr po interpretacji wyników: nie ma objaww niewydolności wątroby, jest natomiast problem z uszkodzeniem spowodowanym nowotworem.
Mamy w każdym bądź razie walczyć dalej, bo jest szansa, że zdrowa część wątroby wspomagana lekami i dietą będzie w stanie funkcjonować i przetwarzać te wszystkie toksyny.
Jednak nie daje żadnej pewności, że to się uda, ale walczymy dalej. W poniedziałek jadę do niej po następną porcję leków.
Tylko żeby ta bilirubina zaczęła spadać...nie wiem na jakim poziomie jest dzisiaj, bo rzmawiałam telefnicznie z panią profesor.
Biedna wątroba moja kochana walczy, ale widzę konsekwencje jej pracy ciężkiej- moje Kochanie senny jest często i niestety słaby, ale na szczęście leki moczopędne zaczęły działać , bo obrzęki z nóg schodzą.
Tak chciałabym móc oddać mu część swojej wątroby! Ta bezsilność jest straszna!
Najbardziej dokuczają nam bóle pleców z powodu powiększonych węzłów okołoaortalnych, ale to na szczęście ból, który można zniwelować w miarę słabymi lekami przeciwbólowymi.
Każdego dnia dziękuję za dzień razem i błagam o kolejny...
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Witaj Peti,
wiem że jest Wam ciężko, wiem, bo idziemy tą samą drogą - niestety. Ale nie można się poddawać. Mój Mąż w przerwie między pierwszym i drugim cyklem leczenia też skarżył się na bóle wątroby, pleców. Bałam się że to przerzuty do kości. Prawdopodobnie bóle pleców były związane ze zmianami w nadnerczach. Wprawdzie drugie leczenie nie pomogło na zmiany - niestety powiększyły się, za to skończyły się wszystkie dolegliwości. Nie wiem na ile pomogła tu chemia, ale w czasie jej brania mój Mąż wziął serię zabiegów hipertermii. Miało to wspomóc działanie chemii i umożliwić lepszy jej dopływ do guzów. W tej kwestii to chyba za bardzo nie podziałało , ale za to możemy potwierdzić że rzeczywiście działa to przeciwbólowo. Od końca listopada mojego Męża nic nie boli . Podsypia tak samo jak Twój Małżowinek, ale nie jest cierpiący, więc warto było.
może pomogło by to i Twojemu Małżowinkowi?
pozdrawiam Was bardzo cieplutko
walczmy dalej
Ale co to był za dzień- w nocy prawie nie spaliśmy, bo bóle pleców nam strasznie dokuczały, rano postanowiliśmy, że pojadę na onkologię po silniejsze przeciwbóle- tak było umówione z lekarz prowadzącą.
Ale jest sobota i wiadomo co się dzieje na odziale-lekarz jakiś taki nieznany -uparła się cholera, że żadnych leków nie przpisze. Tłumaczę babie jaka jest sytuacja i słyszę słowa : my nie jesteśmy od wypisywania leków przeciwbólowych- i tutaj szlag mnie trafił- chyba na niej wyładowałam całą swoją złość.
Wyszłam z tego szpitala i co robić- na szczęście są przyjaciele w potrzebie, i poszukaliśmy lekarza dyżurnego w naszej przychodni rodzinnej i bez problemu dostaliśmy plastry przeciwbólowe.
Zajęła mi ta zabawa z prośbą o zniwelowanie bólu prawie 3 godziny ( a mój Kochany cierpiał w tym czasie)- w poniedziałek pojadę do poradni leczenia bólu , żeby nie było więcej takiej sytuacji, że lekarz mi łaskę robi, żeby wypisać leki przeciwbólowe.
Zmęczeni jesteśmy tą nieprzespaną nocką- oby dziś w nocy Kochanie mogło odpocząć.
Plastry jako tako działają, ale Małżowinek stwierdził, że chyba jest już uczulony na jakikolwiek ból i dlateo wydaje mu się, że pomaga ale nie do końca.
Patrzę na te jego oczy moje ukochane i błagam, żeby znów rozbłysły dawnym blaskiem i żebym usłyszała na moje narzekanie jego " e tam".
coraz trudniej mi się pogodzić...w żaden sposób nie umiem się przygotować- wczoraj Małżowinek planował zmianę samochodu służbowego, z Najmłodszą umiawiali się że zrobią krewetki w domu....Boże, jeśli jesteś..pomóż nam!
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Kochani noc minęła spokojnie- wreszcie lek działa jak powinien i Małzowinek mój ukochany odpoczął w nocy.
Nawet siedział z nami przy sniadaniu przy stole ( co wcześniej stanowiło problem, b było niewygodnie) i gadalismy jak za dawnych czasów.
Jutro lecę do pani profesor, błagać o leki które przystopują te nieodwracalne uszkodzenie wątroby. Nistety mamy objawy marskości wątroby- osłabienie, senność, pojawiające się zaczerwienienie dłoni. Na szczęście nic nie boli- oby tak zostało.
Ja wiem, że ten proces jest nieodwracalny, ale tak chciałabym go zatrzymać- stosujemy Hepa Merz i ostropest plamisty- ale przecież muszą być jeszcze jakieś inne leki wspomagające tą naszą biedną wątrobę.
Każdy dzień, gdy możemy być zupełnie świadomie razem, bez przeszkód w postaci bólu, to dar od losu, jednak zupełnie nie potrafię patrzeć w przód.
Chyba muszę nauczyć się cieszyć się każdym dniem danym nam razem, gdy możemy cieszyć się że mogę patrzeć na Niego, rozmawiać z Nim i czuć jego bliskość.
Boże, jeśli jestes, dziekuję Ci za spokojną noc! Gdyby miłość mogła uzdrawiać....oddałabym wszystko za zdrowie, a może to za duzo, za zatrzymanie choroby.
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Boże, jeśli jestes, dziekuję Ci za spokojną noc! Gdyby miłość mogła uzdrawiać....oddałabym wszystko za zdrowie
Jest jest, Gosiu. Czasem ciężko jest nam zrozumieć sens tego wszystkiego co się wokół nas dzieje, ale ja wierzę, że to wszystko ma swój cel...
Jestem z Wami i trzymamy wszyscy mocno kciuki! - "Fasolka" też ma przykazane:)
myślę, że nasz ból nie był tak bardzo uciązliwy i mocny- co potwierdził dziś Małżowinek- i Transtec 35 może być troszkę za mocny- wydaje mi się to dlatego, że moje Kochanie "odlatuje" mi w sen strasznie często- czy to może być tego przyczyna, czy już oznaki marskości wątroby?
Gdy się przebudzi jest w pełni świadmy, nie ma zaburzeń koncentracji ani zaburzeń mowy- tylko to przysypianie.
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Niestety ja sie zupelnie nie znam na lekach, ale myślę, że lekarz powinien umieć dobrac leki przeciwbólowe optymalnie, ale niestety pewnie jeśli chcemy, żeby nie bolało, to musimy sie liczyć ze większą ilościa snu. Sen to również pewnie taki odpoczynek od bólu u naszych bliskich.
U mojego Taty na początku brania tych lekarstw przecibólowych następowała bardzo duża senność.Nieraz jak ma gorszy dzień to śpi na fotelu i oczy mu się zamykają.
Jeśli Twój mąż od niedawna przyjmuje silne leki przecibólowe, to myślę, że mogą mieć działanie nasenne. Organizm tak pewnie reaguje.
Ja po 5 ibupromach na dobę potrafie mieć niezły odlot i spać gdziekolwiek.
Wiem, ze jest to smutne jak nasi kochani coraz więcej nam śpią, ale najważniejsze, że ból ustępuje, korzystajcie z chwil po przebudzeniu. Ja zawsze "atakuje " Tatę jak tylko wstanie, bo wtedy jest najbardziej energiczny i rozmowny.
Peti, myśle, że faktycznie takie przysypianie jest wynikiem leku, jest to wpisane w jego działania uboczne.
Logicznie, każdy lek przeciwbólowy działa inaczej na każdy organizm.
Jeżeli ból nie jest silny, możecie smiało zmienić na słabszy.
Gosiu, a czy Ty dbasz o siebie ? Czy już troszeczke lepiej się czujesz ?
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Peti KOchana
Transtec może powodować takie senne samopoczucie. To jednak bardzo silny lek...
No własnie może lepsza byłaby kombinacja leków słabszych, wzajemnie się uzupełniających? A Małżowinek konsumował już tramal? też daje różne skutki uboczne, ale chyba jest ciut słabszy niż transtec, a silny ból znosi dość dobrze. Mój Tata 15 lat temu zażywał go w dużych ilościach i normalnie funkcjonował (praca, prowadzenie auta - choć nie powinien).
A czy jak te plecki Małżowinka bolą to jakiś lek z grupy diclofenaków nie byłby dobry? (olfen, diclo duo).
pozdrawiam cieplutko:)
Myślę o Was i trzymam kciuki za Wątróbkę...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum