Wydaje mi się, że tak, tzn znów zrobiło się zgrubienie i znów skóra wokół jest bardzo ciepła (jajca można smażyć ).
Ale nie ściskam i wyciskam jutro idę do kontroli i a nóż obejrzy.Jeśli nie, otworze swoją sale operacyjną wieczór i zobaczę co się święci.
Bardziej martwi mnie rana pod pośladkiem. Na zewnątrz jest nie wielka dziura, wewnątrz jest przestrzeń. Problem jest taki, że z tej rany wydobywa się dość nie przyjemny zapach (delikatnie mówiąc), przypominający zapach jaki czuć było z rany wtedy jak trafiłam do szpitala tu w Krakowie.
Jest tak już od jakiegoś czasu (teraz mam wrażenie, że jest gorzej) , zgłaszałam lekarzowi oczywiście, ale bez efektu.
Zuziu zawsze do Twojego wątku zaglądam (chociaż ostatnio nie pisałam, ogólnie teraz mało piszę).
Ty zamiast ściskać i wyciskać, przyciśnij solidnie lekarza i nie popuść, dopuki coś nie zrobi.
Niech Ci już to "boli" da spokój, ciężko czytać, a co dopiero przechodzić coś takiego.
Przytulam
Byłam u lekarza, zrobiła się martwica w ranie pod pośladkiem, stąd ten nieprzyjemny zapach (czytaj smród ).
Problem tym, że dojście do środka rany jest mocno utrudnione, bo otwór jest na prawdę mały. Troszkę tkanek udało się usunąć i zobaczymy. Mam kilka razy dziennie płukać ranę.
Lekarz rozłożył ręce, i stwierdził, że nie wie jak mi pomóc, bo opcja jest taka, żeby to otworzyć i oczyścić, ale lekarz nie był do tego chętny...
Już chyba wolałabym takie wyjście, niż paprać się z tym, nie wiedząc co dalej. W końcu to trwa już 3 miesiąc...
W związku z tym pod wielkim znakiem zapytywania stoi mój udział w zlocie
Musze się poważnie zastanowić i dam znać jak najszybciej.
Zuziu a ja troszkę prywaty jeśli można.
Moje doktory umawiają mi jakieś badanie w Krakowie. Jakaś nowość jeśli chodzi o diagnostykę obrazową guzów neuroendokrynnych. Szczegółów jeszcze nie znam, jak tylko poznam dam znać. Chodzi mi o niewielką pomoc w poruszaniu się po Krakowie, ewentualne pokierowanie jakimi środkami komunikacji dojechać do szpitala. Mogłabym na Ciebie liczyć, pomimo,że sama choreńka jesteś?
zufed,
Wiesz co? "Samo" to sie goi już trzeci miesiąc. Tu akurat byłabym zwolenniczką rozwiązań radykalnych. Rozciąć, oczyścić. Bez tego będziemy się bujać kolejny kwartał, mam wrażenie, wycinając po troszeczku, w zakresie dostępu. Weź ich tam za łby, niech sobie radzą
gabi30, tak się cieszę, że się pojawiła jakaś możliwość działania
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Wiesz co? "Samo" to sie goi już trzeci miesiąc. Tu akurat byłabym zwolenniczką rozwiązań radykalnych. Rozciąć, oczyścić. Bez tego będziemy się bujać kolejny kwartał, mam wrażenie, wycinając po troszeczku, w zakresie dostępu. Weź ich tam za łby, niech sobie radzą
Zuziu wstąpiłem aby powiedzieć że jest mi przykro, że nie jedziesz... ale powiem tylko że będziemy wszyscy trzymać nie tylko kciuki...
Madzia 70 Ma absolutną rację....
Wszystkim chętnym za pomoc bardzo dziękuję. Obecnie czekam na telefon z terminem badania. Jakie to badanie , nie zapamiętałam ,wiem jedynie ,że Kraków jako jedyny w Polsce wykonuje to badanie . Nawet nie wiem jaki szpital. Lekarka mówiła,że będzie to na pewno jeszcze w maju. Więc czekam i jak poznam szczegóły dam znać.
Pozdrawiam Gabi
A kiedy masz kontrolę? Wiem,że do Warszawy jest kawał drogi,ale może tam oczyszczą porządnie, pielęgniarki w zabiegowym czegoś by nie zdziałały? Do zabiegowego chyba nie trzeba się rejestrowac, babcia jechała z marszu.Bo ta rana za długo się paprze na moje laickie oko.
_________________ Babcia - Leiomyosarcoma, przerzuty na płucach, wątrobie, mostku i śledzionie
Moja najdzielniejsza na świecie(*)kiedyś wyjdzie mi na spotkanie
Zuziu, to co teraz napiszę mnie samą przyprawia o dreszcze, ale czytałam ostatnio, ze bardzo dobrym sposobem na trudno gojące się rany są tzw. żywe opatrunki . Czyli prosto mówiąc do rany przykłada się kompres ze specjalnie wyhodowanymi larwami much . One tam włażą i oczyszczają ranę zjadając wszystkie chore tkanki . Z tego co widziałam to rzeczywiście potrafią wyleczyć rany, które doprowadziły prawie do amputacji ( było o facecie, który miał cukrzycową stopę i praktycznie nie miał pięty . Żadne leczenie nie skutkowało . Robaczki wkroczyły do akcji i uratowały nogę ) . Wiem, że to obrzydliwe i nawet nie potrafię powiedzieć, czy bym się na takie coś zdecydowała ( chyba nie ), ale zawsze to jakaś opcja w razie czego . Do poczytania : http://www.nto.pl/apps/pb...NKA03/735282599 , http://zdrowie.wieszjak.p...czeniu-ran.html , http://www.swiat-zdrowia....aki-ktore-lecza
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum