1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Mam dość chorego męża
Autor Wiadomość
Agniemich 


Dołączyła: 07 Lip 2014
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #1  Wysłany: 2014-12-10, 08:59  Mam dość chorego męża


Wiem, ze temat postu dziwny i kontrowersyjny. Ale nie poradzę. Takie mam uczucia.
Mąż choruje od sierpnia tego roku. Rak żołądka. Jest po 3 cyklach chemii i po operacji resekcji żołądka. Ale o wynikach i walce z tym dziadostwem pisze w innym temacie na forum.
Powiem tak. Mąż od rozpoznania choroby strasznie się zmienił. Na początku jeszcze ok, jakoś do wytrzymania. Problemy zaczęły się przed sama operacją i trwają do dziś. Mąż zrobił się złośliwy, chamski, opryskliwy i ciągle tylko rani mnie i syna. Ja cierpliwie to wszystko znoszę, bo przecież chory. Dbam, opiekuje się, pomagam jak tylko mogę i zagryzam język. Rozumiem, że los go skrzywdził, że ma prawo do lepszego czy gorszego dnia i cały czas przy nim stoję. Może na mnie liczyć w każdej sytuacji. Ale już mam dość. Przygotowuje specjalne posiłki, bo bez żołądka to dieta. Po operacji czytałam co można a co nie można mężowi jeść i tłumaczyłam mu. Ale moje posiłki są beee. Kupuje sobie jakieś puszki rybne i inne niedozwolone rzeczy a moje obiady idą do śmieci. Puszki!! Przecież to niedozwolone. Mąż dalej dużo pali. Nie stosuje się w ogóle do zaleceń. Tak jakby mu nie zależało na zdrowiu i życiu. Tak też mi wykrzyczał, że sobie umrze i tyle. Żeby dać mu spokój i się odwalić. Powiedział to znacznie ciężej ale nie będę tu tego przytaczać. To wszystko słyszy nasz 12-sto letni syn i pyta się mnie czy tatuś nas nie kocha bo chce umrzeć i nie zależy mu na nas. Co ja mam temu dzieciakowi powiedzieć?
Mąż albo milczy, a jak już się odezwie to w ten sposób - krzykiem i po chamsku. Zarówno do mnie jak i do dziecka. Jak chce porozmawiać to mnie ignoruje, nie odpowiada na pytania. Mam dość. Nie piszcie proszę że potrzebny psycholog i że mąż musi do psychologa, bo mnie nie posłucha. Przecież mam się odwalić. Tak sobie myślę, niech sobie leci "na zatracenie" jak chce umierać. Żeby zająć się lepiej sobą i dzieckiem. Tylko czy będę umiała odpuścić?
 
Ptaszenio 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2014
Posty: 1239
Skąd: Wrocław
Pomogła: 277 razy

 #2  Wysłany: 2014-12-10, 10:17  


Agniemich,
jasne, że nie zmusisz męża do wizyty u psychologa, ale możesz pójść do specjalisty z synkiem - to może być pomocne. Choćby jedno spotkanie.

Mąż o siebie nie dba? Może to nie zabrzmi dobrze, ale chory nie ma obowiązku o siebie dbać... mąż jest rozgoryczony, być może choroba wyzwoliła w nim pewne cechy, może to przejściowe... jesli zdecydujesz się zabrać synka do psychologa, poinformuj o tym męża. Jeśli nie udaje się Wam porozmawiać - spisz na kartce swoje i dziecka uczucia i zostaw mężowi do przeczytania w spokoju.

Działaj przede wszystkim dla siebie i dziecka, bo tylko wtedy będziesz w stanie wesprzeć męża w walce o zdrowie.
 
łezka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 111
Pomogła: 20 razy

 #3  Wysłany: 2014-12-10, 10:59  


Agniemich!
Dla mnie Twój post wcale nie jest dziwny i nie jest kontrowersyjny.Oglądałam niedawno program.Szef hospicjum gdzieś tam na Pomorzu osoba duchowna (sam chory na glejaka) opowiadał o relacjach chory- najblizsi.Siedziałam i pierwszy raz słuchałam,,programu o raku'
z otwarta paszczą.Pamietam z tego coś bardzo ważnego jakby apel do chorych,żeby nie zapominali że choroba nie usprawiedliwia ich przed złym traktowaniem swoich najblizszych.
Są chorzy.To fakt. Często nawet nieuleczalnie. Ale w dalszym ciągu są MĘŻAMI,ŻONAMI ,SYNAMI I MATKAMI , OJCAMI . Póki żyją choroba ich z tego nie zwalnia,a chamstwa nie da się usprawiedliwiać chorobą

Z pewnoscią Ci niewiele pomogłam.Dołączam się do Ptaszenia.Pomyśl o sobie i Synku.
Rozumiem Cię i przytulam...
 
ileene 



Dołączyła: 13 Maj 2014
Posty: 610

 #4  Wysłany: 2014-12-10, 12:04  


Ja powiem tak – jeśli mąż odrzuca Twoją pomoc – zostaw go samemu sobie, niech struga bohatera, paląc, nie trzymając diety, pamiętaj! bierze odpowiedzialność sam za siebie, wie wszystko lepiej więc odpuść, nic na siłę, obserwuj co się będzie działo, w razie czego jesteś w pobliżu, zadbaj o siebie i syna, bo nie zasługujecie na takie traktowanie.
A o dziecku ja bym sobie jeszcze porozmawiała z nim prosto i otwarcie.
 
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #5  Wysłany: 2014-12-10, 12:36  


Każda z nas ma tutaj własny punkt widzenia. Ja też go mam. ;)
U ich podstaw takich zachowań zawsze leżą konkretne przyczyny. Krótko mówiąc jest to odpowiedź chorego na rzeczywistość. Chyba nie do końca zaakceptował u siebie chorobę nowotworową, nie mówiąc o wszelkich dolegliwościach z nią związanych i dalszych perspektywach. W tej chorobie nastrój bywa zmienny. To znaczy obniżony, z objawami pobudzenia i irytacji...

W tej sytuacji moim zdaniem zez względu na wszystko należy zachować spokój, opanowanie i być cierpliwą. Natomiast jeśli zostaną przekroczone dopuszczalne granice zachowania trzeba jak najszybciej skontaktować się z lekarzem prowadzącym lub psychiatrą. Nie wiemy też o ewent. ogniskach w mózgu, które w dużym stopniu zmieniają osobowość chorego..

Pozdrawiam
_________________
Aegrotus sacra est...
 
ZofiaKwiatek 


Dołączyła: 05 Lis 2014
Posty: 31
Pomogła: 8 razy

 #6  Wysłany: 2014-12-10, 14:43  


Niestety ale takie zachowanie to częsty problem. Miałam ten sam problem i nie dało się go rozwiązać do śmierci chorego, efekt jest taki że pozostawił same złe wspomnienia o sobie.
Może zapytaj męża czy chce żeby pozostały po nim same złe wspomnienia? Żeby syn na wspomnienie o swoim ojcu miał kwaśną minę?
 
Lidia Bieńkowska 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 20 Kwi 2013
Posty: 1456
Skąd: Warszawa
Pomogła: 193 razy

 #7  Wysłany: 2014-12-10, 17:25  


Agniemich, ten temat jest trudny a nie kontrowersyjny.
Mam to samo i to już trzy lata. Myślę, że gdzieś z tyłu głowy tak sobie poukładali, uważają, że my jesteśmy winne i tak im dobrze.
Musisz zawalczyć o siebie i syna, stań z boku nie angażując się, rób tylko to co musisz.

Wiem jakie to trudne ale możliwe.
Trzymam kciuki...dasz radę.
_________________
Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #8  Wysłany: 2014-12-10, 19:18  


On jest w stresie, panicznie się boi i każdy mu przeszkadza i denerwuje. Nie bierz tego do siebie to choroba. Nie możesz go opuścić bo sama byś sobie tego nie darowała. Ale nie narzucaj się za bardzo z pomocą (a zwłaszcza nie mów o tym - to mu przypomina że jest "niepełnowartościowy"). Tłumaczenie czegokolwiek nie ma sensu, w tym stanie odruchowo będzie robił odwrotnie. Prawdziwy wrzask i awantura załatwi jedną sprawę i i spacyfikuje go na krótko - więc to jest metoda do załatwiania ważnych spraw, ale nie można za często bo przestanie działać.
Nie bądź za potulna, łagodna i wszystko wybaczająca. Chyba nie jest z nim tak źle jeżeli po tych puszkach nie ma bólów lub innych dolegliwości. Pilnuj żeby jadł i żeby waga nie spadała (nie musi rosnąć). Te wszystkie porady jakie czytałaś mają znaczenie dla zapewnienia choremu komfortu. Czy będzie jadł wióry czy zmiksowane mięsko nie ma żadnego wpływu na raka, prawdę mówiąc nic co można w tej chwili zrobić nie ma wpływu na pojawienie się lub nie przerzutów.
Każ mu każdorazowo zejść Ci z oczu jeżeli pozwoli sobie na nieodpowiednie odzywki, a sama musisz zdusić w sobie potrzebę omówienia z nim wszystkich jego dolegliwości i bólów. Niech ma co chciał. W razie prawdziwego zagrożenia wezwiesz pogotowie, ale nie wyprzedzaj wydarzeń, nie pytaj co chwilę "nie boli", "dobrze się czujesz" itp. 12 lat to już duży chłopak, możesz zaprowadzić do psychologa, albo sama godzinami powtarzać "to choroba - musimy przetrzymać" Dzieci szybciej niż dorośli akceptują rzeczywistość.
_________________
sprzątnięta
 
sarenka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 08 Wrz 2011
Posty: 650
Pomogła: 120 razy

 #9  Wysłany: 2014-12-11, 01:33  


Jolana, -może ma rację,że mogą być przerzuty w mózgu.Myślę,że warto byłoby porozmawiać z onkologiem na ten temat. Do samej rozmowy mąż nie jest potrzebny.
Jeśli medycznie w głowie nic się nie dzieje,to na chamstwo nie ma usprawiedliwienia. Nie wolno godzić się na wyzwiska i złe traktowanie Ciebie i waszego Synka. I powiedz to mężowi. Nie chce jeść tego co mu zrobisz,no to nie. Niech sobie kupuje puszeczki i co tam sam chce. Chce palić papierosy,proszę bardzo,ale niech sam się truje,nie Was. Pomóc można komuś tylko wtedy,kiedy ten ktoś naszą pomoc przyjmie.

[ Dodano: 2014-12-11, 02:21 ]
Agniemich, -jeszcze raz przeczytałam wątek merytoryczny dot.Twego męża i już sama nie wiem czy mam rację pisząc nieco wcześniej w tym temacie. Tylko widzisz ja nie daję rady słuchać jak ktoś odzywa się po chamsku do mnie,odczuwam wówczas dosłownie fizyczny ból.
Złe słowo potrafi bardzo boleśnie ranić. A Ty przebijając się przez niemoc służby zdrowia bardzo dużo zrobiłaś dla swego męża.I masz prawo do zmęczenia i zniechęcenia. I do odpoczynku. Dla mnie zawsze w kazdej sytuacji najważniejsze są dzieci ,więc chroń syna. I nie jest tak,że On nie widzi co się dzieje.Widzi dużo więcej niż nam sie wydaje. Tyle po nas zostaje,co pamięć. I od nas zależy jaka będzie dobra czy zła. I nie ma znaczenia czy żyje się długo czy krótko.
 
Agniemich 


Dołączyła: 07 Lip 2014
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #10  Wysłany: 2014-12-11, 09:32  


Dzięki Wam za te wszystkie wpisy. Dobrze wiedzieć, ze nie tylko ja się z tym męczę.
Wiele razy chce to zostawić, albo odpuścić, tłumacząc sobie, że na siłę nie będę go ratować. Ale słowa tak ranią, tak ranią…….Jestem już zmęczona. Nie potrafię obojętnie przejść koło pewnych spraw. Piszecie zostawić go. Ok. Ale taka sytuacja: Mąż musi odebrać dokumenty z pracy, żeby złożyć do ZUS-u. Chodzi o świadczenie rehabilitacyjne. Umówiliśmy się, że pojedzie moim autem. Odwiezie mnie do pracy, pojedzie, załatwi i przyjedzie po mnie. Pytam się wczoraj, czy ustalenia aktualne. Cisza…… I tak kilka razy mówię jak do ściany. Ignoruje mnie. Po wielkich staraniach mówi, że on nie pojedzie autem a pojedzie autobusem. Od przystanku autobusowego do pracy ze 3 km. Pogoda byle jaka. Miał problem z płucami niedawno-zapalenie i płyn. Każda infekcja może zaszkodzić a 18.12 ma zacząć chemie. Będzie jakiś stan zapalny, to jeszcze przesuną….. może na Święta……? I znów kłótnia. Takich sytuacji jest wiele, gdzie robi mi na złość w takich ważnych rzeczach, terminowych. I tak naprawdę to cholera wie czy pojedzie, załatwi, odbierze? A papiery do ZUS-u trzeba składać już.
Próbowałam już wielu rzeczy: po złości-kłótnie spływają po nim jak po kaczce, na litość-mąż jak kamień a lituje się nade mną jedynie syn jak się popłacze, obrażę się-to jeszcze lepiej bo się nie odzywam i nikt mu nie truje i dalej robi swoje. Wiem, wiem, nie ma recepty na postępowanie. Jedynie co mogę, to wyżalić się Wam, żeby było lżej…..
 
DorotaP 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 28 Lut 2011
Posty: 987
Pomogła: 359 razy

 #11  Wysłany: 2014-12-11, 11:30  


Agniemich napisał/a:
Jedynie co mogę, to wyżalić się Wam, żeby było lżej…..
:/pociesza:/
 
ZofiaKwiatek 


Dołączyła: 05 Lis 2014
Posty: 31
Pomogła: 8 razy

 #12  Wysłany: 2014-12-12, 10:59  


ew. nie odzywać się kilka dni, nie odbierać tel. może sobie przemyśli swoje zachowanie
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #13  Wysłany: 2014-12-12, 11:15  


Moim zdaniem tak można traktować człowieka zdrowego, a nie człowieka ciężko chorego. Tym bardziej, że ostatnio wykazał ducha walki. Zgłosił się punktualnie do lekarza. Niestety przez nieodpowiednie potraktowanie go przez lekarza ( błąd jatrogenny?) ponownie zamknął się w sobie i zareagował w sposób typowy dla siebie

W wątku merytorycznym jest wzmianka na ten temat...
_________________
Aegrotus sacra est...
 
WeMgle 


Dołączyła: 05 Sty 2015
Posty: 13
Pomogła: 1 raz

 #14  Wysłany: 2015-01-06, 12:08  


U podłoża złości, agresji, stoi zawsze strach. Należy przyjrzeć się sobie z boku, zadać sobie pytanie, co ten strach w danej sytuacji zmieni? Na ogół nie zmienia nic, a jeśli już to na gorsze. Buduje mur między nami a rodziną, a nawet zaostrza przebieg choroby. Jeśli czegoś nie da się zmienić (np. nieuleczalna choroba), po co się bać? Jeśli jest szansa na najmniejszą choćby zmianę na lepsze, tym bardziej nie ma sensu się bać. Strach jest emocją zbędną. W miłości natomiast można odnaleźć spokój ducha, a nawet radość z każdej doświadczanej chwili.
 
Megan_D 


Dołączyła: 15 Gru 2014
Posty: 66
Pomogła: 10 razy

 #15  Wysłany: 2015-01-07, 21:29  


Pani Agniemich
Sama choroba niesie za sobą rozmaite emocje i przeżycia, zarówno osoby chorej jak i osób bliskich. Dla nas często ,,choroba'' staje się pewnym centrum, pewną osią wokół, której wszystko się kręci. ,,Choroba'' dezorganizuje życie, zmienia priorytety, wymaga wprowadzenia zmian i dostosowania naszego własnego rytmu...My sami przeżywamy wiele emocji - strach, ból, panikę, radość, smutek, rozpacz...To samo osoby chore - tylko śmiem stwierdzić, że w innym i często mocniejszym wymiarze. Często ograniczenia, ból i szereg objawów somatycznych uruchamia całe spectrum objawów psychicznych, w tym rozmaitych i często dla nas (patrzących z boku) nieadekwatnych reakcji i stanów. Co możemy zrobić? Każdy z nas powinien sam na to pytanie odpowiedzieć - gdyż my sami znamy najlepiej ukochaną dla nas osobę - może przeczekać? Może wdać się w dyskusję? Może skinąć głową a i tak robić swoje? Tylko, że każdy pani ruch wymaga jeszcze większej dozy cierpliwości i zrozumienia :) mimo, że często przykro i boli zachowanie chorego...

Nie pamiętam, gdzie wyczytałam (ale mam potwierdzenie również od lekarza), iż w przypadku raka żołądka i dwunastnicy często towarzyszącymi objawami jest zwiększona nerwowość, depresja itd.
Pozdrawiam serdecznie.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group