1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
kretka83 - komentarze
Autor Wiadomość
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #46  Wysłany: 2013-01-06, 11:43  


kretka83 napisał/a:
Co gorsza znowu śnił mi się Tato - chory. Od śmierci śnił mi się jakieś 4 czy 5 razy - zawsze poważnie chory już


kretko obraz chorego taty to jest to czego się nie zapomni,
dlatego własnie tak sni Ci się tata , mnie także własnie chory się sni , a minęło juz tyle czasu ,
nigdy nie snił mi się inaczej

najpierw jest szok ,a po czasie przychodzi swiadomośc tego że to co się stało jest nieodwracalne,
przychodzą mysli, że juz nigdy nie zrobimy razem tego czy tamtego,
uswiadomienie sobie tego jest trudne , bardzo trudne
to także wymaga czasu

moze wspominajcie tatę w tych pięknych chwilach waszego zycia , wtedy będzie z wami , taki jaki był stale , to pomaga
wiem ,że na razie bolą wspomnienia ale warto spróbować ,
być może poczujecie się lepiej, będzie trochę lżej

tatę poczujesz dopiero na cmentarzu kiedy stanie pomnik, to był dla mnie bardzo trudny moment , i chyba dla wielu osob wtedy własnie jest to ostatnie pożegnanie

trzymaj się
pozdrawiam
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #47  Wysłany: 2013-01-06, 12:22  


Niki, dziękuję.
Staramy się wspominać Tatę takim, jakim był przed chorobą, czy już w jej trakcie, ale gdy zdawało się jeszcze, że może ją pokonać. Wesoły, pełen energii, dbający o bliskich.
Staramy się też żyć jak wcześniej (tak właściwie to inaczej się nie da, bo świat toczy się tak samo przecież), ale są od czasu do czasu te chwile, gdy ból rozdziera serce... Wiem, że trzeba to przetrwać, tak już po prostu jest...
Co do pomnika - może masz rację. A może ja nigdy nie poczuję tam Taty. Nigdy nie czułam potrzeby odwiedzania zmarłych na grobach i to się nie zmieniło. Nie ciągnie mnie na cmentarz. Nie wiem dlaczego.
_________________
Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
 
jo_a 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 1951
Skąd: Górny Śląsk
Pomógł: 313 razy

 #48  Wysłany: 2013-01-06, 12:40  


Cytat:
Nie wiem dlaczego.

Bo każdy jest inny, to nie podlega dyskusji. Jeden woli słodką do granic pepsi... Inny wodę bez gazu.
Jeden ciastka, inny mięso, jeszcze inny wybiera śledzie.
_________________
„Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
 
Chanel 



Dołączyła: 16 Sty 2012
Posty: 113
Skąd: Śląsk
Pomogła: 11 razy

 #49  Wysłany: 2013-01-06, 13:24  


Cieszę się kretko, że święta miło Wam upłynęły.

U mnie jest tak, jak Niki napisała
Cytat:
najpierw jest szok ,a po czasie przychodzi swiadomośc tego że to co się stało jest nieodwracalne,
przychodzą mysli, że juz nigdy nie zrobimy razem tego czy tamtego ...
.
Cytat:
kiedy stanie pomnik, to był dla mnie bardzo trudny moment , i chyba dla wielu osob wtedy własnie jest to ostatnie pożegnanie


Fakt - każdy jest inny. Np. mojej siostrze pomaga oglądanie zdjęć z mamą a u mnie odnosi to wręcz odwrotny skutek.

Nowy Rok się zaczął, więc spokojnego i dobrego roku życzę Ci kretko!
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #50  Wysłany: 2013-01-06, 16:24  


jo_a, dziękuję. Ja codziennie myślę o Tacie, codziennie go wspominam i to mi wystarcza...

Chanel :cmok:
_________________
Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #51  Wysłany: 2013-01-06, 18:17  


Kretko,
Może ta depresyjna pogoda sprzyja podlemu nastrojowi? Albo powoli dopiero do Ciebie dociera to, co się stało... U mnie wlaśnie był szok, do momentu śmierci mnóstwo łez, od pogrzebu mało, a teraz jest od jakiegos czasu jest dołek:( i ogromna tęsknota... taka do bólu fizycznego. Mogę ryczeć i ryczeć, ale tak intymnie, wieczorami...

Piszesz, że nie czujesz Taty swojego na cmentarzu. Ja też absolutnie nie. Ale jestem w sumie niemal codziennie. Mi akurat przynosi to jakieś ukojenie. Jak pisała Niki, może jak pomnik będzie to poczujemy bardziej Naszych Ojców?
każdy jest inny i inaczej przeżywa żałobę.

Wiesz Kretko, ta świadomość, że Oni juz nie wrócę zaczyna chyba docierać dopiero po jakims czasie...I to jest ciężkie do ogarnięcia:(
Wiele dobrego w Nowym Roku...
_________________
Katarzynka36
 
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #52  Wysłany: 2013-01-08, 17:39  


Katarzynko :cmok:

Smutno mi dziś. I ostatnio coraz częściej.
I złości we mnie dużo, nie godzę się z tym, że osoby tak wspaniałe jak mój Tato muszą cierpieć i odchodzić przedwcześnie...
Wszystko mi się z Nim ostatnio kojarzy.
Wzięłam dziś na wyjście torebkę, którą Tata mi zafundował - ostatni prezent od Niego chyba. Smutek.
Szłam do domu drogą, którą Rodzice, trzymając się pod ręce, przyszli do nas pierwszy raz na nowe mieszkanie. Smutek.
Kupuję nowego laptopa, Tata go nie zobaczy. Smutek.
Moje dziecko będzie miało w żłobku bal przebierańców, chce się przebrać za sowę albo jeżyka. Dziadek go nie zobaczy. Smutek.
Chcę się poradzić, czym najlepiej przyprawić odsmażane ziemniaki - nie mam kogo. Smutek.
Do dupy to życie...
_________________
Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
 
jo_a 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 1951
Skąd: Górny Śląsk
Pomógł: 313 razy

 #53  Wysłany: 2013-01-08, 18:51  


kretko83...
Cytat:
czym najlepiej przyprawić odsmażane ziemniaki

Na patelni rozgrzewamy pokrojony w plastry boczek, wrzucamy pokrojoną cebulkę... kroimy rzeczone w plastry, wrzucamy na cebulkę i boczek, solimy do smaku.
(możesz też popieprzyć).
:)
_________________
„Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #54  Wysłany: 2013-01-08, 19:54  


jo_a, dzięki. Muszę wypróbować ten wariant :)
_________________
Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
 
Neatheriel 


Dołączył: 21 Sty 2013
Posty: 2

 #55  Wysłany: 2013-01-21, 02:19  Moj dziadek jest chory..


Hej.. W jedna noc przeczytalem cały twoj dzial.. nigdy cie nie sledzilem.. Pomoglas mi.
Dowiedzialem sie kilka tygodni temu (mam 16 lat) ze moj dziadek ma raka.. płuc, zaczęły sie przezuty na kosci, jutro bedzie podjeta decyzja chemio - radioterapia.
Nie wiem co mam robic, moja mama ciagle placze, ja udaje, pocieszam ja, mowie ze bedzie dobrze. A przychdozi noc i wylewam łzy, nie spie całymi nocami. Cała nasza rodzina jest tak cholernie zrzyta, wszyscy zawsze razem, babcia z dziadkiem mieszkaja klatke dalej, zamiast do domu ze szkoły, ide do nich, wszystko dziadek zawsze był i jest w stanie dla nas zrobic, przypominam sobie wszystkie chwile jakie sa z nim zwiazane, to mnie tak strasznie boli, niemam ochoty zyc jak o tym mysle, o tym jak bedzie cierpial, o tym co bedzie, jak to sie okaze nie uleczalne, o tym jak mu nic nie pomoze, poprostu nie daje rady, nie moge powiedziec nic mamie, bo ona sie zalamuje, najgorsze jest to, zenie moge dziadka zobaczyc - lezy on w szpitalu - w poznaniu, ja mieszkam 300 km od. Dzwonie do niego dzien w dzien, slysze jak sie skarzy, ze go bola juz kosci, ze ma temperature, ze nic nei da rady. Momentami musze sie rozlaczac, mowiac ze zadzwonie potem, bo nie dam rady zatrzymac łez, a neichce zeby on to słyszał. Zawsze było w nim tyle zpaału, jest silny, wierzy, ze to nie koniec. Jest ze mna dziewczyna, która mnie wspiera, rozumie kazda moja chwile, jestesmy razem 1,5 roku. Przychoodzi do mnie i placze jej w ramieniach, niemam siły, przerosło mnie to, płacze tylko jak o tym mysle, a ona tego slucha i stara sie mnie pocieszac. Czasem nawet niemam siły, spakowac sie do szkoły, i poprostu nie ide... Jak mnie dopadaja mysli w trakcie zajec, ze on tam lezy.. ze cos mu jest, umieram, zaczynam plakac, musze wyjsc. Musze sie wam wygadac, bo wirtualnie, da sie pisac, nawet jak leca łzy, a z mowieniem - sami wiecie, jest ciezko. Moze niektórzy bede uwazali ze mam tylko 16 lat i nic nei rozumiem - ale tak nie jest. Jestem dojrzały i wszystko wiem. Nie moge patrzyc na moja mama jak sie meczy, babcia ciagle placze, mimo wszystko staraja sie byc twardzi,, caly czas im mowie ze bedzie dobrze, wierze w to cholernie, tak chciałbym z dziadkiem spedzac dalszy czas zycia, zawsze ogladamy razem mecze, skoki, naprawiamy cos, pomaga mi we wszystkim.

Prosze pomozcie mi, nie daje rady juz.. :(

Łukasz.
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #56  Wysłany: 2013-01-21, 16:28  


Neatheriel, nie wiem, jak to się stało, że trafiłeś akurat do mnie... Ale cieszę się, że już mogłam pomóc i mam nadzieję, że jeszcze pomogę. I na pewno nie tylko ja. To forum pełne jest ludzi, którzy przeżywają lub przeżyli to co Ty. Którzy chorują, którzy znają i kochają kogoś chorego. Takich, których bliscy wygrali i takich, którzy niestety bliskich musieli pożegnać. Jestem pewna, że znajdziesz tu dużo wsparcia. Ja dostałam go bardzo wiele, i w czasie choroby Taty i po jego śmierci.
Nie wiem, co Ci doradzić, bo nie ma uniwersalnej rady, jak się zachowywać w kontakcie z chorym i jego najbliższymi. Uważam, nie tylko jako córka człowieka, który zmagał się przez kilka lat z rakiem i przegrał, ale też jako psycholog, że najlepiej jest robić to, co serce Ci dyktuje. Jeśli masz potrzebę się wypłakać - płacz. Jeśli chcesz pogadać z dziadkiem osobiście - jedź i pogadaj. łap lepsze chwile. Póki życia, póty nadziei, a więc miej ją, ale też staraj się żyć tak, jak gdyby czas się kończył. Jeśli chcesz powiedzieć coś ważnego dziadkowi - zrób to. Ja powiedziałam Tacie na kilka tygodni przed śmiercią, gdy już był bardzo, bardzo słaby i trochę w swoim świecie, ale jeszcze kontaktował, że go kocham. Wiem, że usłyszał i jestem niesamowicie szczęśliwa, że mu to powiedziałam, choć przecież wiem, że wiedział. Ale świadomość, że to zostało powiedziane jest jednak bardzo ważna. Daje dużo spokoju, gdy tej osoby zabraknie.
Trzymaj się mocno i jakbyś potrzebował wsparcia, pisz w każdej chwili, także na priv.
_________________
Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
 
Neatheriel 


Dołączył: 21 Sty 2013
Posty: 2

 #57  Wysłany: 2013-01-21, 20:22  Dziekuje.


Dziekuje, z pewnoscia napisze niedługo, jak sie dowiedziałem? Poprostu wpisalem, o jakims forum onkologicznym i napotkalem twoj temat.
Dzisiaj dowiedziałem sie, ze dziadek ma przezuty z płuc na kości i na nadnercza, ALE:
Jest w bardzo dobrym stanie, mozna go wyleczyc, lekarza powiedzieli, ze to nie mozliwe, ze on, taki człowiek , który ma raka, ma tak dobre wyniki. Dziekuje za te słowa, wiele dla mnie znaczą. :)
Rozmawiałem z nim dzisiaj, humor go nie opuszcza i jak zwykle cięty humorek był :)
Najwazniejsze jest to, ze wiem, ze sie nigdy nie podda, bo za bardzo kocha swoja zone, mnie, dzieci. W tej chwili lezy w szpitalu, mama ma sie lepiej jak to usłyszała.
Chemia co 2 tygodnie, czy to normalne? Bo najczesciej chyba ludzie lezą w szpitalu jak maja chemie, a on bedzie w domu, moze wszystko robic, nawet nie zdajecie sobie sprawy jak sie ciesze.. Poprostu musze sie komus wygadac.. ;)
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #58  Wysłany: 2013-01-22, 16:42  


Neatheriel, cudowne wiadomości. Do końca trzeba wierzyć, że będzie w miarę dobrze, a jeśli dziadek czuje się dobrze i ma dobre wyniki, to kto wie - może jeszcze sporo dobrych lat przed Wami? Mój Tato od pierwszych przerzutów (do płuc, potem pojawiły się także w innych miejscach) przeżył 3,5 roku, z czego prawie trzy - w całkiem dobrej formie. Nastawienie dziadka jest bardzo ważne - jeśli ma dla kogo żyć, chce walczyć, to już bardzo dużo. Istnieje małe prawdopodobieństwo, że zostanie wyleczony, z tego musisz sobie zdawać sprawę. Ale nawet jeśli nie będzie zdrowy, to może być jeszcze dużo spokojnego, radosnego czasu przed Wami. Łap te dobre chwile, ile się da.
Jeśli chodzi o chemię to chyba bywa różnie, słabo się na tym znam. Mój Tato, tak samo jak Twój dziadek, przez cały czas trwania choroby miewał chemię co dwa tygodnie (a przeszedł wiele cykli) - co drugi czwartek wchodził na chemię do szpitala i w sobotę wychodził.
Jeśli chcesz uzyskać jakieś bardziej fachowe informacje dotyczące leczenia to poszperaj na forum, bo wiele osób na tym się dobrze zna (np. Abesnteeism).
_________________
Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #59  Wysłany: 2013-01-29, 17:46  


Jutro mój Tata miałby 59 urodziny :-(
_________________
Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
 
miss_misery 


Dołączyła: 29 Sty 2013
Posty: 46
Pomogła: 6 razy

 #60  Wysłany: 2013-01-29, 19:15  


Przeczytałam Twój wątek merytoryczny i wątek kciukowy zasmarkując przy okazji cały rękaw i podejmując w końcu decyzję, by zarejestrować się na forum. Historia walki Twojego Taty z chorobą jest niezwykła, tak jak niezwykły jest jej bohater.
Dlatego też pewnie Twój wątek skłania w jakiś magiczny sposób do dzielenia się emocjami ;)
Mój tata dopiero zaczyna leczenie (rak jelita grubego, prawdopodobnie z przerzutami, czekamy na spłynięcie wszystkich wyników), przez 1,5 roku wypierał chorobę, aż zaszła tak daleko, że już nie był w stanie. Dla mnie diagnoza była wybawieniem, uspokoiłam się, minął nerwowy kaszel, o wiele gorszy do przetrwania był czas przed nią, gdy już byłam intuicyjnie pewna, ze to rak, a nie byłam w stanie zmusić ojca do badań.
Tak jak radzisz staram się teraz łapać dobre chwile. Bo póki co są dobre :)
Życie spłatało mi takiego figla, że w czasie, gdy tata leżał w szpitalu, na sali obok umarł mój dziadek (ojciec mojej mamy) również z powodu nowotworu jelita grubego. To był zresztą również dzień urodzin mojego taty. Nie mogliśmy już z mężem płakać. Wyciągnęliśmy butelkę wódki i wypiliśmy po 2 kielichy, za zdrowie ojca i za spokojną śmierć dziadka. Jakkolwiek głupie by to nie było, dziadek na pewno byłby zadowolony, a mój tata, cóż, jak mu to powiedziałam, to się śmiał.
Czy zamierzasz uczcić urodziny Taty?
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!(jeśli 83 to Twój rocznik, to mój jest ten sam)
_________________
Don't worry. Don't be afraid, ever...
Because this is just a ride.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group