Tak, 83 to mój rok urodzenia.
Miło mi, że mój wątek skłania do zwierzeń. Cóż, w zasadzie słuchanie zwierzeń to mój zawód
Z okazji Taty urodzin nie przewidywałam jakichś specjalnych działań. Nie bardzo będę mieć czas - najpierw całe przedpołudnie siedzę z synkiem, który jest chory aktualnie i nie chodzi do żłobka, a całe popołudnie spędzę w pracy... Ale tak sobie teraz pomyślałam, że może - choć w zasadzie jestem niepijąca - wypiję wieczorem małą lampkę czegoś mocniejszego, za Jego spokój...
Dużo zdrowia i siły dla Twego Taty!
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
kretko, dawno do Ciebie nie zaglądałam ,czas leci a tęsknota coraz większa .Pamiętam jak to u nas było a teraz za chwile juz 14 miesięcy bez Tatki :(
Wczoraj miałam cięzki dzień codziennie sobie myśle jak "TAM" jest i czy "TAM" coś jest ??
Życzę Tobie dużo siły i zdrówka dla synka ,aaaa napisz mi jak Twoja mama?
_________________ Tatulek [*] 12-12-2011 godz 7:50 .Spoczywaj w Pokoju.
Asiu, to prawda... Tęsknota coraz większa. U mnie to jest taka cicha tęsknota, nadal rzadko zdarza mi się płakać, ale myślę o Tacie codziennie i coraz częściej pojawia się żal, że tyle się już nie wydarzy...
Mama średnio. Ma lepsze dni i gorsze, ale generalnie bardzo, bardzo tęskni, wiem, że często płacze... Jestem z nią stale w kontakcie, zresztą widujemy się w pracy (tak się złożyło, że pracujemy w tej samej poradni) i staram się ją jak najczęściej rozśmieszać opowieściami o Tymku (moim synku). To jej bardzo pomaga. Martwię się, bo planuje od września iść na emeryturę. Zastanawiam się, czy się nie pogrąży w rozpaczy wtedy, jak będzie miała dużo czasu na myślenie... No ale siłą jej nie powstrzymam. Już od dawna o tym myślała (pracujemy w oświacie, przysługuje jej wcześniejsza emerytura), ale z różnych względów nie umiała podjąć decyzji. A teraz mówi, że ma już dość pracy...
[ Dodano: 2013-01-30, 09:06 ]
Oj, przepraszam za to pogrubienie
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
Myślałam, że to tylko u mnie tak z tą tęsknotą i żalem, ale widzę, że tak po prostu jest...
Tyle chciałoby się jeszcze zrobić, powiedzieć, usłyszeć... Za szybko ludzie odchodzą...
Ja w marcu wypiję kieliszek.
Zdrówka dla syna życzę! A mama może jeszcze zmieni zdanie?
A może dobrym wyjściem byłaby dla niej praca na pół etatu? Miałaby czas na pobycie sama ze sobą i czas na bycie z ludźmi.
kretko, myśle ,że dobrze by było aby miałą Mama zajęcie .Moja Mama niestety nie pracuje i ma baaaardzo dużo czasu ,też płacze ,też tęskni mieszka sama ja staram się być u Niej raz w tygodniu ,codziennie dzwonie ale Wiem jak smutne ma wieczory ,samotne :( próbowałam Mam,e namówić na pare rzeczy ale nie zgodziła się nawet na forum ja zalogowałam dla samotnych ale też coś opornie Jej idzie
Wszystko takie trudne
_________________ Tatulek [*] 12-12-2011 godz 7:50 .Spoczywaj w Pokoju.
Dawno nie pisałam.
Minęły 4 miesiące (!) od śmierci Taty...
Nie chodzę na cmentarz, ale nie ma dnia, żebym o Tacie nie myślała. Niestety najczęściej są to wspomnienia już z okresu choroby. Obrazy i odczucia pojawiają się same, znikąd, nieproszone. Gdy mam szczęście to przed oczyma staje mi Tata z okresu leczenia przerzutów do płuca, gdy jeszcze wydawało się, że może być dobrze. Tata z czasu, gdy byłam w ciąży. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że gad zagnieżdża się już w mózgu... Lecz kiedy jest gorszy dzień, widzę Tatę w ostatnich dniach - słabego, chudziutkiego, bez kontaktu z rzeczywistością. Albo dzień śmierci. Albo nawet pierwsze dni po niej - szykowanie się do pogrzebu, informowanie bliskich... Wraca to do mnie wciąż i wciąż...
Chcę żeby przychodziły dobre wspomnienia. Z czasu sprzed choroby. Czy jeszcze na to za wcześnie?
Ciągle mam w telefonie numer Taty komórki, na poczcie mailowej jego adres e-mail. Nie umiem ich wykasować, chyba nigdy tego nie zrobię.
Na co dzień mam dużo zajęć, mało o tym myślę. Jednak gdy jest chwila spokoju i przychodzą te wspomnienia... żal aż mnie ściska za gardło :(
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
Kretko,
Ten czas tak szybko biegnie, że ciężko uwierzyć, że pół roku już...:(
U nas za chwilę 9 miesięcy i też nie wierzę:( A płaczę więcej niż zaraz po śmierci.
Czas nie leczy ran, tylko przyzwyczajamy się do tego bólu, do tej tęsknoty.
Rany są i będą. Pewnie do końca naszego życia.:(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum