Kasiu, kochana przeczytałam merytoryczny i nie wiem co napisać
...
Smutne a zarazem dziwne to wszystko. Stan taty praktycznie z dnia na dzień tak bardzo się zmienił
Tyle dni już upłynęło a jeszcze nic konkretnie nie wiadomo
Mam mętlik w głowie.
Z jednej strony czytając Twój wpis przypomina mi się mój tatko a z drugiej strony mówię sobie "ale przecież mój tata miał bardziej zaawansowaną chorobę - płuca itd a Kasi tata miał przecież operację ... więc kurcze, dlaczego jest aż tak podobnie ?"
Mój tata też nie chciał od Nas jeść (pewnie pamiętasz moje wpisy) a od pielęgniarek jadł
Też był pobudzony, wyzywał i pomimo iż nogi odmówiły posłuszeństwa próbował wyjść z łóżka przez barierki
momentami mówił dziwne rzeczy po czym przychodziły chwile kiedy mówił normalnie ...
U Nas niby przyczyną nie był przerzut do móżdżku (był zbyt mały) tylko zaawansowana choroba płuc plus bardzo mocny spadek elektrolitów, który pomimo podawanych kroplówek ciągle spadał ... Jak jest z tym u Twojego taty ? Sprawdzają to ? Czy po kroplówkach robiono badanie ?
Kasiu jak czytam Twoje wpisy to mam siebie przed oczami, też po tyle godzin siedziałam przy tacie ... mówiłaś abym odpoczęła ale tak się nie da, siły same przychodzą i z drugiej strony rodzina na co dzień widzi chorego a lekarze nie, więc szybciej idzie ocenić kiedy coś się zmienia i można natychmiast zareagować powiadamiając o tym kogo trzeba.
Dużo sił Kasiu
Trzymaj się ...