Katarzynko, proszę, nie zadręczaj się
Często o takich rzeczach nie myśli się, będąc w szoku i wielkim smutku...
A może napisz do Taty list i połóż na grobie albo jeśli nie chcesz, żeby ktoś go przeczytał - spal. Poleci do nieba, do twojego tatusia.
W mojej "mowie" (to trochę za wielkie słowo) nie padną chyba podziękowania jako takie do Taty, ale napisałam w skrócie o jego zaletach, o dobroci jakiej nauczył mnie i Brata, i wyrażę na koniec nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy...
Czekam aż Mama zaakceptuje tekst.
Nikt z nas go nie przeczyta, damy księdzu. Ja na pewno nie dałabym rady, choć chciałabym
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
Kretko,
Masz rację, może napiszę taki list. Ale na razie chyba ne jestem jeszcze w stanie:( usiłowałam napisać taki piekny tutaj na Forum, ale nie dałam rady... napisałam kilka zdan i w ryk:(
A im dalej tym jest gorzej. Wzruszam się coraz bardziej.
My niestety z ksiedzem mieliśmy troche przebojów, a raczej z pogrzebem..:(
Po pierwsze tata nie był chowany w swojej parafii, tylko w innej, na miejscu Taty teściów - mojej mamy rodziców. Miejsce było opłacone (2 lata temu 400 zł.) ale pani z biura parafialnego oprócz wszytskich kosztów zażądała jeszcze 800 zł. za to, że tata jest "nowy" jak to określiła na cmentarzu (na oplaconym miejscu) paranoja:(
Więc zbulwersowani udaliśmy sie do księdza proboszcza, ale był na urlopie.
Zostal tylko młody wikary i to On odprawil Mszę św. daliśmy 450 zł i kartkę z kilkoma zdaniami o tacie - ksiądz Taty zupełnie nie znał, więc prosiliśmy by kilka zdań powiedział takich od serca - o Tacie...
Kazanie było w miarę ładne, ale o Tacie było słownie jedno zdanie:(
myślę, że gdybym i dała radę napisać mowę pożegnalną to i tak ks. nie przeczytałby jej.
A nikt z nas nie dałby rady przeczytać:(:(:(
Oj niestety z tymi czarnymi to są same problemy. Conajmniej jakby łaskę robili. Co maja robić ludzie, ktorzy wybrali inna drogę niż nasza wiara? Nie maja prawa do pochówku ?
U nas było tak, że w naszym miescie Księdzu płaci się 500 + 50 za mszę. Ale niedawno nasz kosciól stal się bazyliką więc ksiądz w tym roku zaśpiewal juz 850zł + 200 dla organisty + 100 dla jeszcze kogoś, nie wiem nie pamietam bo na tym etapie juz we mnie wrzało. Chyba koscielnego.
Nie odzywałam się bo nie chciałam mamie zrobic obciachu.
Dodatkowo myślalam, że mnie potrzepie jak na pogrzebie podszedł koscielny do ławki najbliższej rodziny z tacą !!! To chyba za to wział te 100 zł !
Nie no naprawdę nie mają sumienia a wydawało by się ze to oni maja nas tego uczyć, bycia dobrym wyrozumiałym człowiekiem.
Taki list pisany i kładziony na grobie to swietny pomysł !!!!!
Przeczytałam tu i pomyslalam ze tak zrobie. Co prawda skonczylo sie na pisania czegos w rodzaju blogu z tytulem "rozmowy z tatą" bo wygodniej miec mi to w sieci. Mogę pisac z kazdego kompa w pracy domu i mobilnego.
Zaczynalam od kartki ale chyba juz nie potrafię, ciagle cos kresle wstawiam a ja lubie porządek ... wiec został mi net.
Też myslalam ze nie dam rady. Chwila zastanowienia i slowa pociekły .... pociekły też łzy, ale po napisaniu tego poczułam się lżej.
Takie emocje na swieżo napisane moge kiedys jeszcze przeczytać ... bo zapomniec nie chcę.
Kiedys wydrukuje i dam przeczytać mamie, ale jeszcze nie teraz bo ją by to rozłożylo teraz na łopatki.
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
Witaj Eluniu:)
Od razu cieplej na serduchu mi sie zrobiło, jak zobaczyłam wpis od Ciebie.
Bardzo Ci dziękuję za to, że pamiętasz o nas...
Elu,
Co słychać u mnie? Niby normalnie funkcjonuję, pracuję za trzech, wiele osób się dziwi, że ja - osoba przewrażliwiona, z nerwicą lękową, panikara itp. tak dobrze sobie radzi. Czasami nawet słysze idiotyczne słowa - Ale sie szybko pogodziłaś, ale się szybko pozbierałaś...
Może i tak, ale to poza na zewnątrz. Dla ludzi...
Wewnątrz jest jedna wielka rana. Moje serce w wielkiej części obumarło. Im dalej, tym gorzej, bo tęsknota jest coraz większa i większa, czuję wręcz fizyczny ból tęskniąc za Taty głosem, za słodkim przekomarzaniem się, za Taty obecnością.
To nieprawda, że czas leczy rany. Absolutnie nie. Po prostu w miarę upływu czasu przyzwyczajamy się do tego cierpienia i i bólu, ale to nie znaczy, że ból jest mniejszy.....
Staram się nie myśleć za dużo, bo jak sobie uświadamiam, że Taty nie ma i juz Go nie zabaczę, to boję się, że zwariuję:(
Elu, ja nadal nie wierzę w to co się stało:( Im bliżej rocznicy Taty śmierci, tym gorzej, bo znowu wracam myślami do tamtych ostatnich godzin:( To silniejsze ode mnie....
Niestety, jakoś wokół dużo osób z rakiem. Mam wrażenie, że to juz epidemia:( Moja przyjaciółka straciła niedawno Tatę - rak płuc (jej Tata miał rok przed moim operację, ale niestety po 3 latach nastapiła wznowa i przerzuty). Moja pracownica pochowała miesiąc temu Tatę (50 lat...)- rak płuc... Czy do licha naprawde nikt nie może wygrać z tym badziewiem?!
Gdzie mogę staram się nagłaśniać szkodliwość palenia i korzyści płynące z profilaktyki rtg płuc. Wysłałam już wiele osób na rtg marudząc im non stop... Mając do dypozycji gazetę, staram się pomagać innym na tyle ile mogę. Jeśli uratuję chociaz jedną osobę będę przeszczęśliwa.
Szkoda tylko, że wlasnego Taty nie uratowałam:(
PS. Niedawno robiłam gruntowne porządki w redakcji. Wpadła mi gazeta sprzed 13 lat z wywiadem, ktory przeprowadziłam z panią onkolog z WCO na temat wzrastającej liczby zachorowaćń na rakaw moim mieście. Na okładce gazety były płuca z rakiem:( Widok potworny, który miał zadziałać na wyobraźnię palaczy...Poryczałam się jak głupia jak zobaczyłam ten wywiad...bo innych przestrzegałam, a naiwnie myślałam, że mojemu Tacie, który 20 lat temu rzucił palenie nic nie grozi:(
Eluniu, dziękuję Ci bardzo za wszystko:):):)
A jak u Ciebie?
ściskam mocno wszystkich forumowiczów:)
K. z P-nia
Im bliżej rocznicy Taty śmierci, tym gorzej, bo znowu wracam myślami do tamtych ostatnich godzin:(
Mam to samo Kasiu, ten miesiąc jest dla mnie koszmarny bo praktycznie od poczatku lipca tamtego roku zaczęły się poważne problemy i tułaczka po szpitalach, i teraz jak przyszedł lipiec wszystko wróciło
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Kochana Kasiu,
Cieszę się, że się odezwałaś
Co u Mnie ?. bardzo dobrze opisałaś wszystko co czujesz, to samo u Mnie, nadal czekam.., nie wierzę w to co się stało..., i bardzo, bardzo, aż do bólu tęsknię....
9 dni temu pochowałam naszą ukochaną sunię Monikię, no i zostałam zupełnie sama
Kasiu masz dużą, wiedzę na temat raka płuc, więc możesz dużo pomóc innym w walce.
Ja długo nie byłam na forum, ponoć miało mi to, w jakiś sposób pomoć...,. ale niestety nie pomogło, więc zaczełam znowu tutaj zaglądać.
Dobrze, że wciągnęłaś się w wir pracy, to chyba najlepsze dla Nas....
Bardzo mocno sciskam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Rok...
12 miesiecy temu mój Tato odszedł.
Tyle dni, tyle godzin, tyle minut bez Niego.
Nadal nie dociera to do mnie, nie wierzę, że stało się TO, co najgorsze, że już Go nie zobaczę, nie przytulę, nie poprzekomarzam się z Nim.
Boli jak cholera, bardziej niż na początku:( Czas nie leczy ran.
Wiem, że Tata nie chciałby bym się zadręczała. Dlatego normalnie funkcjonuję, radząc sobie całkiem dobrze w tym zwariowanym, "normalnym" świecie.
Ale ta tęsknota za Tatą mnie obezwładnia. Rozkłada. Rozwala.
Moje serce to jedna, wielka rana. Wiem już, że nigdy sie nie zagoi. To niemożliwe.
Tęsknię potwornie. Dlaczego to tak boli?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum