zeto, gratuluję dobrych wyników. Mój Tato jest dokładnie w siódmej dobie po lobektomii. Jeszcze jest w szpitalu. Oczywiście już modlę się za dobre wyniki badań. Naczytałam się na tym forum wielu historii ale Twoja na prawdę daje mi nadzieję, że z Tatą też będzie dobrze. Modlę się i za Tatę i za tych wszystkich ludzi, o których tu czytam i którzy walczą z chorobą. Bardzo, bardzo się cieszę, że u Ciebie jest ok. Nie wiem dlaczego, ale od momentu, kiedy dowiedziałam się o chorobie Taty i podjęliśmy walkę, wszyscy chorzy, których poznaję w szpitali i o których czytam na forum stają mi się szybko bardzo bliscy i bardzo im kibicuję. Pozdrawiam Ciebie i życzę Tobie wyłącznie bardzo dobrych wyników badań.
Ku pokrzepieniu serc: zaczęłam 3 rok nowego życia po operacji
Zaglądam tutaj co kilkanaście dni, ale jak widzę 3 kolejne ekrany z datą 2018 i 2017 to zaczynam się czuć nieswojo - trochę jak odmrożony dinozaur.
I mój szacunek i podziw dla Prowadzących to forum sprawia, że wirtualnie padam na kolana
Najnowszy opis TK: drobne guzki w prawym płucu jak poprzednio. Tylko, że "poprzednio" ani słowa o żadnych guzkach nie było. Pozostaje cieszyć się, że przez 6 miesięcy nie urosły, no tak?
Czuję się dobrze. Jak na osobę po 2 latach od lobektomii, to nawet bardzo dobrze. I, w oparciu o osobiste doświadczenia, którymi tu się dzielę, powiem tak: największą głupotą, jaką od tej lobektomii zrobiłam było to, że nie cieszyłam się życiem tak, jak ono na to zasługuje. Muszę codziennie sobie powtarzać: "niechaj myśl o śmierci nam życia nie zohydza" - to jest naprawdę świetna maksyma
Nie wiem, jak mi się to udało, te dwa lata - ale życzę wszystkim chorym, by im też się udało, najlepiej nie dwa a dwadzieścia lat
Ku pokrzepieniu serc: zaczęłam 3 rok nowego życia po operacji
To naprawde wiadomość ku pokrzepieniu serc! Tak trzymaj dalej!
zeta napisał/a:
Pozostaje cieszyć się, że przez 6 miesięcy nie urosły, no tak?
Myślę że tak. Małe drobne guzki mogą występować w płucach nawet u całkiem zdrowych ludzi. Oczywiście trzeba zachować czujność jeżeli ma się za sobą przeszłość onkologiczną ale z opisu wynika że nic się z nimi nie dzieje.
zeta napisał/a:
Tylko, że "poprzednio" ani słowa o żadnych guzkach nie było.
Tu trzeba zapytać opisującego/prowadzącego lekarza co miał na myśli.
zeta napisał/a:
Muszę codziennie sobie powtarzać: "niechaj myśl o śmierci nam życia nie zohydza" - to jest naprawdę świetna maksyma
Popieram!!!
Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu "niezohydzonych" dni
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
to zaczynam się czuć nieswojo - trochę jak odmrożony dinozaur.
Odmrożony dinozaurze bądź z nami jeszcze długie, długie lata.
zeta napisał/a:
drobne guzki w prawym płucu jak poprzednio. Tylko, że "poprzednio" ani słowa o żadnych guzkach nie było.
Że nie urosły to tylko plus, ale niech lekarz wyjaśni co porównał. Może być tak, że poprzednio nie opisał tych guzków bo według niego nic niepokojącego nie wnosiły, nie były niczym groźnym, teraz je sobie opisał ale na szczęście nic się z nimi nie dzieje, są sobie, nie rosną i najprawdopodobniej są to pozapalne gadziny
zeta napisał/a:
Czuję się dobrze. Jak na osobę po 2 latach od lobektomii, to nawet bardzo dobrze
Melduję, że brakuje mi niecałe 50 dni do tysiąca przeżytych po operacji!!! Czuję się całkiem nieźle, guzki nie zaczęły rosnąć, dyszę, jak dyszałam, zapalenia płuc nie miałam od 2016 roku, niedługo będę miała Rtg, a on, mam nadzieję, niczego złego nie pokaże. A TK to już będzie, jak będę miała na liczniku ponad 1000 dni.
Mam nadzieję, że i Słoneczko i Uoni i wszyscy inni szczęśliwie walczący też się dobrze czują.
Serdeczności dla wspaniałych moderatorów - jak to robicie, że się nie wypaliliście? Jeszcze raz dziękuję za Wasze wsparcie
Trudności mam w dotarciu do forum - wchodzę poprzez stronę fundacji i taki link dałam w grupie o raku płuc na fejsie - żaden link bezpośredni nie działa, niestety. Trochę też niepokoi informacja na belce na górze strony, że jest ona "niezabezpieczona" - żeby tylko znowu nie było jakichś poważniejszych problemów...
Melduję, że brakuje mi niecałe 50 dni do tysiąca przeżytych po operacji!!!
Super. Super. Super. Tak trzymaj!
zeta napisał/a:
Trochę też niepokoi informacja na belce na górze strony, że jest ona "niezabezpieczona" - żeby tylko znowu nie było jakichś poważniejszych problemów...
To dlatego że strona nie jest szyfrowana - nie ma komunikacji https. Przy HTTPS używany jest do szyfrowania protokół TLS. Zapobiega to przechwytywaniu i zmienianiu przesyłanych danych. Wiele stron "chodzi" jeszcze bez szyfrowania - na HTTP - ale przeglądarki to wychwytują i dają ostrzeżenie. Nie ma to bezpośredniego wpływu na techniczne funkjonowanie strony.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Ola Olka - dziękuję za wyjaśnienia. A czy mogłabyś mi podać bezpośredni link do tego naszego forum? Podałabym go w grupie "Rak płuc" na FB, bo bardzo wiele osób chciałoby tutaj wejść a mają poważne z tym problemy. Czy tylko tak "na okrągło", przez stronę Fundacji można tutaj dotrzeć?
zeta,
Trzymaj się dziewczyno, cieszymy się, że jest dobrze i niech tak pozostanie. Mam nadzieję, że zadyszki ustąpią.
zeta napisał/a:
Serdeczności dla wspaniałych moderatorów - jak to robicie, że się nie wypaliliście?
Dziekuję w imieniu swoim. W moim przypadku raka w rodzinie mam ciagle więc ten temat jest u mnie już od lat prawie na porządku dziennym i wiem jak ludzie potrafia się gubić w tym gąszczu załatwiań/badań/wyników, jaki strach towarzyszy tej chorobie, jak mogę pomóc to zawsze to robiłam/robię, ten typ tak ma
Próbowałam kilkakrotnie wejść tutaj ale nie udawało mi się.
A chciałam powiedzieć, że żyję już ponad 1600 dni od operacji - ponad 4 lata! W całkiem dobrej formie. Co prawda przez epidemię nie miałam badań kontrolnych od jesieni (w marcu miałam mieć Rtg - przeniesiony na wrzesień) i nie mam wglądu w moje płuca, ale jeszcze działają, więc postanowiłam się tutaj zameldować.
Bardzo bym chciała móc napisać, co mi pomogło tyle czasu przeżyć ale naprawdę nie wiem - głównie popijam różne polskie ziółka (leczę też sobie napadowe migotanie przedsionków, bo leki od kardiologa mi szkodziły).
Muszę jeszcze dodać: guzek na nadnerczu opisywany kilkakrotnie jako meta został dokładnie zbadany i okazało się, że to nie jest meta tylko gruczolak :-)
Pozdrawiam serdecznie tych, którzy mnie jeszcze pamiętają! Wszystkim życzę dobrych dni w dobrym zdrowiu
Ja ją, ja pamiętam! 😁
Czytałam dokładnie Twój wątek, bo podobna sytuacja do sytuacji mojego taty i.. Ogromnie się cieszę, że się odezwałaś! Nadzieja w tej chorobie jest ważna. 4 lata... Pięknie zdrówka na dalsze lata! Ściskam mocno
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum