czy to możliwe, że się zmniejszyło, czy to błędy pomiaru?
Może "powiększone" było na zdjęciu zwykłym, a "niepowiększone" na bocznym? Często dorabia się boczne właśnie po to, żeby określić, czy serce powiększone, czy nie.
zeta napisał/a:
jeśli pierwotny guz był w płucach, to następczy guz na nadnerczu leczy onkolog specjalizujący się w nowotworach płuc
Dokładnie tak. Bo jeśli jest to przerzut, to ma budowę i cechy raka pierwotnego a zatem leczy się go jak raka płuca, chociaż nie w płucu jest obecnie.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Bardzo dziękuję :-)
Mam nadzieję, że pomimo mojej znacznie zmniejszonej wydolności oddechowej w porównaniu do sprzed operacji, uda mi się pozbyć tego guza nadnercza operacyjnie. Wszędzie, tutaj także, czytam, że mój typ raka słabo reaguje na chemię. No, jest oczywiście taka wersja rzeczywistości, w której to wcale nie jest meta, tylko taki dziwnie densyjny udawacz raka...
cieszę się, że u ciebie lepiej. Moja Mama też jest po lobektomii, ma płyn w opłucnej, którego nie może się pozbyć. Miała już 2 razy dren. Jak myślisz, co ci pomogło w pozbyciu się płynu w opłucnej, czy są na to jakieś leki?
Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się.
Jak dawno Twoja Mama miała lobektomię? Bo u mnie zniknięcie płynu trwało prawie 3 miesiące.
Fajnie, że zapytałaś "jak myślisz, co ci pomogło..." , bo dzięki tak zadanemu pytaniu mogę spokojnie odpowiedzieć (bo nie jestem pewna, czy tak było, jak myślę).
Wydaje mi się, że pomogły mi trzy rzeczy:
1. pozycja przy spaniu i w ogóle leżeniu: miałam operację po lewej stronie, więc starałam się leżeć i zasypiać na prawym boku - byłam dodatkowo zmotywowana do tego, bo RTG wykazał, że mi się wszystko w środku przesunęło w lewą stronę
2. starałam się jak najwięcej się ruszać - dokładnie to były spacery co najmniej 1 godzina codziennie bez względu na pogodę (pewnie dlatego się przeziębiłam i dostałam zapalenia płuc) i lekkie ćwiczenia w domu - wymachy i krążenia rąk, elementy tańczenia przy muzyce
3. starałam się jak najczęściej (jak tylko sobie o tym przypomniałam) oddychać w ten sposób, żeby wydech był co najmniej 2 razy dłuższy niż wdech (liczyłam: wdech 1,2; wydech: 1,2,3,4...
A może miałam po prostu szczęście?
Autorytetem zawdzięczanym wykształceniu kierunkowemu, podeprę wypowiedź zety. Dobrze myślisz.
A poza tym, miałaś oczywiście po prostu szczęście
I trzymajmy się tego, że będziesz je mieć nadal
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
dziękuję za Twoją odpowiedz. Mama miała lobektomię 18.02.16. Jednak od początku miała powikłania. Miała przeciek powietrza, z którym została wypisana do domu. Po dwóch dniach dostała wielkie boleści. Torakochirurg się nie poznał, stwierdził nerwobóle pooperacyjne i zlecił tomograf z kontrastem za kilka dni.
Tomograf wykazał powietrze i płyn w opłucnej. Następny pobyt w szpitalu i dren.
O ćwiczeniach lekarze nic nie mówili. Będziemy Mamę mobilizować do ćwiczeń. Dziękuję za Twoją podpowiedz.
U Mamy też śródpiersie jest przesunięte w lewą stronę i też ma guzek w nadnerczu.
PET wykazał "hypodensyjny guzek prawego nadnercza, który nie wykazuje cech zwiększonej utylizacji glukozy". Czy miałaś robiony PET? Czy masz skierowanie na chemię?
Co u mojej Mamy mnie zastanawia to bóle żeber. Operacja była radykalna, PET nie wykazał przerzutów, a bóle żeber były przed operacją i są nadal.
Iwa, jeśli chcesz, to podaj mi swój adres e-mail, to podeślę Ci kilka plików dotyczących tzw. pozycji ułożeniowych i ćwiczeń po operacji płuc. Jeśli chodzi o oddychanie, to w szpitalu pokazywali takie ćwiczenie: rurka do butelki/szklanki i dmuchanie na wydechu tak, żeby jak najdłużej robiły się w wodzie bąbelki - ja to zastępuję tym liczeniem. Możesz też namówić Mamę do śpiewania (ja nie śpiewam, bo mam fajnych sąsiadów i nie chcę im sprawiać przykrości) - nawet do głośno puszczanej piosenki - to pomaga wydłużyć oddech.
Mój guzek niestety wygląda na meta - tak wyszło w TK. W środę idę do onkologa od płuc - może da mi skierowanie na PET - chociaż ja wolałabym, żeby mi to jak najszybciej wycięli. Chemii mi nie proponowano i bardzo się z tego powodu cieszę, bo nie wiem, czy bym się zdecydowała - dziś myślę, że wolę żyć krócej ale w lepszej kondycji - nie wiem, co pomyślę, jak mi powiedzą: bierz chemię, bo jest źle.
Może ból żeber nie ma związku z rakiem. A to na pewno żebra bolą? Wszystkie na raz, czy tylko któreś, po jednej stronie? Cały czas bolą, czy od czasu do czasu? Nie jestem lekarzem, ale trzeba się przyjrzeć temu bólowi. Może skonsultować z jakimś rehabilitantem? Skoro PET nic złego nie pokazał, to może to kwestia napięcia mięśni, coś z unerwieniem?
zeta,
Bóle po torakotomii mogą się utrzymywać wiele miesięcy i nie ma to związku z nowotworem, tylko z operacją. Mam dobre doświadczenia z buprenorfiną przezskórną - nawet niewielkie dawki pomagają ten ból opanować. Zwykłe środki przeciwbólowe mogą nie podziałać rewelacyjnie - ten ból ma sporą komponentę tzw. neuropatyczną.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dziewczyny, trzymajcie się swojego tematu w wątku, bo się bałagan robi. Iwa niech pyta o swoje sprawy w swoim wątku, a Ty odpowiadaj jej tamże tu poruszamy tylko sprawę choroby zety.
Jeśli chcecie po prostu pogadać - dajcie znać, założymy wątek wsparcia czyli tzw. "kciuki".
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Będzie badana ewentualna mutacja genu EFGR - jutro wypożyczam preparaty z mojego płuca.
Chyba muszę się zacząć sprężać z porządkami w szafach...
I też przepraszam za powyższe zamieszanie. Na usprawiedliwienie mam tylko swoją radość, że ktoś mnie o coś tutaj zapytał i miałam miłe wrażenie, że mogę spróbować pomóc :-)
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Madzia70: 2016-04-20, 20:54 ] .
Spokojnie, nikt nie zamierza Was tępić i nie oczekuje przeprosin
Po prostu doświadczenie (również powyższe, z bólem żeber ) uczy, że żeby zachować spójność porad (a temu Forum służy przede wszystkim) trzeba się trzymać swojego wątku. Zawsze można napisać "zajrzyj, proszę do mnie i doradź coś"
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Minęło już ponad 110 dni od operacji a ja nadal po wejściu na 2 piętro ziaję i łapię powietrze, jak ryba wyrzucona na piach. Podobno nie mam już płynu (tak pokazał Rtg) lub mam "niewielką ilość (wg TK z kontrastem). Zapalenie płuc wyleczyłam biorąc 32 dni antybiotyki. Saturacja 98,6% - aż za duża. Codziennie robię co najmniej 10 000 kroków (często nawet 14-15 tysięcy).
Co/czy mogę coś zrobić, żeby poprawić swoją wydolność? Czy mam się pogodzić, że tak już będzie i cieszyć się, że póki co nie jest gorzej? To poczucie duszności trudno mi zaakceptować, bo zawsze byłam nadaktywna, bardzo ruchliwa a teraz po założeniu butów dyszę przez kilka minut
Będę wdzięczna za info: czy możliwe jest zrobienie TK lub PET bez lekarskiego skierowania?
Rozumiem, że trzeba będzie za to zapłacić. Dzwoniłam do dwóch prywatnych przychodni i w obu oczekiwali skierowania - czy tak jest wszędzie?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum