Ja mogę podzielić się moim doświadczeniem z chemią. A trochę tego jest, bo leczę się 3.5 roku.
Prży rozpoczynania kolejnych chemii pierwsze wlewy zawsze były najgorsze dla mnie. Czułam się źle i ladowalam na zwolnieniu. Po kilku wlewach było już lepiej, i wracałam do pracy.
Pamiętam też, że denerwowało mnie jak wszyscy nade mną stali, dopytywali jak się czuję i wciskali mi różne rzeczy. Chciałam mieć święty spokój, żeby sobie wszystko przemyśleć. Leżałam. Nie chciało mi się wstawać.
Moja propozycja? Zgłoś się do psychoonkologa w szpitalu i z nim obgadaj swoje lęki i niepokoje. Ja chciałabym, żeby moi bliscy tak zrobili. Pozdrawiam.
_________________ Jak się człowiek uprze, żeby żyć, to medycyna jest bezsilna :P
Leyomyosarcoma G2
Hospicjium domowe to wielka ulga i pomoc dla rodziny i opiekunów chorego. Może przyjść moment i pewnie przyjdzie kiedy pracy będzie tyle, że nie będzie wiadomo w co ręce wsadzić. Odpadnie bieganie do lekarza rodzinnego po receptę na potrzebne leki, dostaniecie telefon do lekarza, który przychodzi z wizytą dwa razy w miesiącu i pielęgniarki, która przychodzi dwa razy w tygodniu i udziela wielu rad i wskazówek dotyczących postępowania z chorym. To bardzo dobra instytucja. Weż skierowanie i nie pytaj taty o zdanie. Jeśli poprosisz o to to, nie użyją przy wizycie słowa hospicjum, które dla niektórych chorych kojarzy się jednoznacznie, a wcale tak nie jest.
To dobre informacje ale wiadomo, chemia to nie woda i może trochę sponiewierać, trzeba się z tym liczyć. Cieszę się, że tato ma lepsze dni bo i Ty wtedy jesteś spokojniejsza.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum