Tak, pozytywne nastawienie i wsparcie bliskich niesamowicie pomaga w ujarzmieniu gadziny
Chociaż wiadomo, że nie wyleczy ale pomaga;)
Jestem tego samego zdania co Kobiecinka
Tu się wyraziłam:
http://www.forum-onkologi...,585.htm#127127
"Niech te badania sobie dowodzą co chcą, i być może pozytywne myślenie nie przedłuży nam życia, ale podniesie jakość"
[ Dodano: 2012-06-25, 17:14 ]
Na temat emocji, jak sobie ludzie radzą w chorobie onkologicznej możesz poczytać w dziale Psychoonkologia/emocje w chorobie nowotworowej http://www.forum-onkologi...orowej-vf21.htm
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
badanie TK ma na celu sprawdzenie i ocenę np. jamy brzusznej i miednicy małej a także klatki piersiowej czy np. chłoniak nie nacieka na śledzionę albo nie są powiększone węzły chłonne np klatki piersiowej piszę np. ponieważ nie wiemy czego było robione TK
pozdrawiam .
_________________ Bije zegar godziny , my wtedy mówimy: '' Jak ten czas szybko mija '' - a to my mijamy .
Stanisław Jachowicz
Nie panikuję, chociaż sytuacja i najgorszy scenariusz są tak okropne, że ja czasem się zastanawiam jakim prawem jeszcze normalnie funkcjonuję.
Wiem, że tata w CO-I w zeszły piątek miał robioną tomografię. Coś chyba źle podsłuchałem, a więc jednak nie całego ciała. Pisałem jednak tylko o tym, bo chciałem się dowiedzieć w czym ta tomografia ma nam pomóc.
nie podsłuchuje się tylko pyta się lekarzy o wszystko co się chce wiedzieć bo potem wychodzą z takiego podsłuchiwania nie potrzebne nie domówienia pamiętaj o tym ,
pozdrawiam cieplutko .
_________________ Bije zegar godziny , my wtedy mówimy: '' Jak ten czas szybko mija '' - a to my mijamy .
Stanisław Jachowicz
vanceon, tk robi się standardowo w czasie diagnozy, żeby zobaczyć jak wyglądają węzły i narządy w środku.
Czasem robi się to badanie w środku leczenia i zawsze kilka tygodni po zakończonym leczeniu.
A po zakończonym leczeniu jest to jedno z badań kontrolnych, robionych raz lub 2 razy w roku.
vanceon, w chłoniakach nie mówi się raczej o przerzutach, chłoniak jest zawsze chorobą całego układu chłonnego (stopień III) lub jego połowy (stopień I/II) lub układu chłonnego i innych narządów (stopień IV). Nie ma więc szczególnej różnicy w leczeniu czy rokowaniach czy zajęty jest jeden węzeł chłonny, czy piętnaście. Dlatego proszenie o to, by nie było przerzutów jest bezcelowe - niezależnie od tego co będzie zajęte będzie leczenie, a takie proszenie sugeruje, że jak już będzie zajęty jakiś narząd to Ty zrobisz z tego tragedię.
Możliwe, że miał TK całego ciała, nie wiem czemu sądzisz, że nie.
TK robi się po to, by potem w trakcie leczenia zrobić znowu TK i sprawdzić czy guzy się zmniejszyły.
Dziękuję bardzo, nareszcie jakieś konkretne informacje. Niestety, samo wpisanie w Google "chłoniak" zbyt wiele nie daje, a na taką stronę z pewnością bym nie trafił. Dopiero 11 lipca dowiemy się na co tata jest tak naprawdę chory. Wtedy będę mógł przeczytać odpowiedni arkusz.
Sformułowanie "przerzut" zakłada, że istnieje jedno ściśle określone miejsce pierwotne w którym pojawiły się komórki nowotworowe, które następnie przeniosły się i zaczęły rozwijać w innym miejscu. W chłoniakach i białaczkach jest inaczej - komórki te od samego początku, od powstania pierwszej nieprawidłowej komórki są w ruchu i zajmują najpierw jedno miejsce, potem kolejne. Dlatego w chłoniakach nie używa się pojęcia przerzut, tylko pojęcia organy zajęte.
Wyjaśniając jeszcze prościej: masz dwa budynki. W każdym są karaluchy.
W pierwszym budynku karaluchy najpierw były w mieszkaniu nr. 5 a potem przeszły wentylacją jeszcze do mieszkania nr. 22. Są w tych dwóch mieszkaniach i w wentylacji pomiędzy, prawdopodobnie rozłażą się powoli po wentylacji - to jest rak i jego przerzuty.
W drugim budynku karaluchy weszły najpierw do wentylacji i łaziły po niej, nie wchodząc w ogóle do mieszkań, tylko rozmnażając się w wentylacji. W końcu, jak jest ich już za dużo, powoli wchodzą do mieszkań - to jest chłoniak i miejsca zajęte.
No wiem, teraz to brzmi strasznie, ale te drugie karaluchy (chłoniaki) są wyjątkowo podatne na truciznę (chemioterapię) a te pierwsze można wytłuc tylko ręcznie (operacyjnie). Dlatego sytuacja w której np. wątroba jest zajęta przez chłoniaka jest nieporównywalnie lepsza niż sytuacja, gdy w wątrobie znajdują się przerzuty raka z innego organu. Oczywiście są wyjątki - raki dobrze reagujące na chemioterapię i chłoniaki odporne na wszelkie leczenie, ale generalna zasada jest właśnie taka jak opisałam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum