Vanceon, już chyba o tym pisałam.
Pobranie komórek do autoprzeszczepu - cała procedura trwa ok. 4 tygodni (tak mniej więcej) i wtedy pacjent przebywa w szpitalu. Jeśli Tacie podadzą chemię (tę przed pobraniem komórek macierzystych) to nie wypuszczą ze szpitala (tzn. przypuszczam z dużym prawdopodobieństwem, że po chemii lekarze Taty nie wypuszczą do domu). Tata będzie mieć obniżoną odporność, natomiast może mu spaść do zera, ale nie musi.
(...)
Jeszcze raz Ci opiszę pokrótce to pobranie komórek macierzystych do autoprzeszczepu:
chemia - spadają wyniki morfologii (i tu najbardziej rozchodzi się o te białe, które odpowiedzialne są za odporność; poziom spadku białych/odporności jest różny; w zależności od tego i od organizacji szpitala Tata będzie w izolatce lub nie ('izolację ochronną' robi się wtedy gdy poziom białych krwinek jest poniżej 1 tys./mm3 - tzn. takie zasady są w moim szpitalu; w niektórych szpitalach w czasie 'izolacji ochronnej' można odwiedzać chorego oczywiście zachowując wszelkie zasady ostrożności (tzn. bycie zdrowym, niezainfekowanym, odzież ochronna, maseczki itp.)) - przed wzrostem wyników morfologii krwi pobiera się komórki macierzyste (w którymś momencie, tego dokładnie nie wiem) - cała ta procedura trwa ok. 4 tygodni
Hm, to ja mam zupełnie inne doświadczenia, jeśli idzie o pobieranie komórek do autoprzeszczepu. Najpierw chemia mobilizacyjna ESHAP - 5 dni (o ile dobrze pamiętam) i do domu. Chemia straszna, dużo cispatyny, po której nic nie jadłam, straszne wymioty, osłabienie. I co ciekawe - odporność nie spadła, za to poleciały płytki krwi i hemoglobina. Potem po tygodniu codziennie (przez 4 dni - od piątku) po dwa zastrzyki Neupogenu - aby wyprodukować śliczne komórki macierzyste, a raczej przerzucić je do krwi obwodowej. Następnie od poniedziałku codziennie rano do przychodni na badanie krwi, gdzie sprawdzano, czy jest odpowiednia liczba komórek macierzystych. Aferezę - czyli zabieg pobierania komórek - miałam w czwartek. Do tego dnia przyjmowałam Neupogen. Sama afereza trwała ok. 4-5 godzin. Po zabiegu wróciłam do domu z listą rzeczy do zabrania na przeszczep. Z tym, że u mnie na razie nie ma konieczności robienia przeszczepu i mam nadzieję, że stanie się cud i nie trzeba będzie.
Ważne, żeby po chemii mobilizacyjnej nie załapać żadnej infekcji.
Do aferezy trzeba wkłuć dwa solidne wenflony. W przypadku osób, które mają problemy z żyłami (u mnie) - robi się wkłucie centralne tzw. dializowe. Na blogu opisałam, jak wyglądała afereza i przygotowania http://chorobajasna.blogs...-i-afereza.html (jak nie wolno linkować, to proszę usunąć).
Tata dowiedział się dzisiaj, że będzie miał teraz w maju jak pojedzie na autoprzeszczep (już przeszczepienie komórek) naświetlania. Ktoś wie po co? I czy skoro będzie miał naświetlania, to czy dostanie też chemię?
Tata się zdziwił, bo każdy z kim rozmawiał nie ma naświetleń, tylko samą chemię.
Vanceon, czy możesz napisać jak u Twojego Taty przebiegało pobieranie komórek krwiotwórczych do autoprzeszczepu? Czy podobnie jak u Rodzynki, czy podobnie jak ja opisywałam?
Bardzo proszę i myślę, że warto również abyś (chociaż pokrótce) opisał.
vanceon napisał/a:
maju jak pojedzie na autoprzeszczep (już przeszczepienie komórek) naświetlania. Ktoś wie po co? I czy skoro będzie miał naświetlania, to czy dostanie też chemię?
Vanceon, nie wiem dlaczego, ale znam osoby, które czy to przed przeszczepem, czy przed autoprzeszczepem szpiku miały naświetlania; (o ile sobie przypominam) to było naświetlane całe ciało (innych historii sobie nie przypominam).
Poczytam jeszcze gdzie indziej.
Pozdrawiam
[ Dodano: 2013-04-02, 20:01 ] Vanceon, tutaj jest dość dobra 'książka' o przeszczepach szpiku
http://mdr.org.pl/wp-cont...08/poradnik.pdf
(co prawda sprzed dwóch lat, co niektóre rzeczy się zmieniły, ale nie istota przeszczepu szpiku)
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Obawiam się co to będzie. Tata jedzie w środę do Gliwic na autoprzeszczep. Miał wyrywanego jakiegoś martwego zęba. Boli go coś przy poliku/w miejscu tego zęba. Miał tam wszystko oglądane przez mikroskop 2 razy i nic nie było złego. Co to może być? Czy tam w Gliwicach też ktoś będzie sprawdzał zęby?
Może po prostu boli go rana po usunięciu? Jeśli nic tam nie ma, to pewnie nie ma też stanu zapalnego. Myślę, że powinni sprawdzić w Gliwicach co i jak, czy nie ma przeciwwskazań,ale nie zaszkodzi, jak im tata powie o tych bólach, żeby dokładniej to sprawdzili. Bo to jest autoprzeszczep, poważna sprawa, więc musi wszystko być cacy. A poza tym do środy to jeszcze jest trochę czasu, więc może tacie przejdzie
Nie wiem, ja już mam mentlik w głowie. Jeździ do tych dentystów, patrzą pod mikroskopem i nic nie ma, a teraz mi mówi przez telefon, że jest załamany bo go boli już od tygodnia. Nie wiem co to będzie...
Po wyrwaniu zęba, przynajmniej przez 3 pierwsze dni trzeba bardzo uważać na zębodół. Tworzy się skrzep który jest naturalnym opatrunkiem i jak się go przez przypadek wypłucze albo uszkodzi można długo się z taką raną męczyć. Nie zaleca się intensywnego płukania i jakiegokolwiek grzebania w ranie po zębie.(to wszystko powinien wyjaśnić chirurg który wykonywał zabieg)
Miałem usuwane dwie ósemki 10 dni temu i wiem co piszę.
Jeśli wszystko idzie bez powikłań, to po wyrwaniu mamy 3 dni opuchlizny i bólu, później objawy stopniowo zanikają, po ok 7 dniach rana powinna być już na tyle wygojona, że nie trzeba się specjalnie przejmować.
Bardzo ważna jest bardzo delikatna i dokładna higiena jamy ustnej po każdym posiłku. W przypadku obniżonej odporności antybiotyki profilaktycznie.
Zalecenia w Gliwicach są takie, że wszystkie zabiegi w obrębie jamy ustnej powinny być wykonane co najmniej 2 tygodnie przed planowanym przyjęciem. Jednak pewnie każdy przypadek i tak rozpatruje się indywidualnie.
[ Dodano: 2013-04-30, 00:02 ]
Ból po tygodniu nie jest czymś normalnym, być może wdała się jakaś infekcja albo stan zapalny. Warto aby zobaczył to ktoś kompetentny, być może niezbędne będą antybiotyki.
Radzę udać się do jakiejś kliniki chirurgii twarzowo-szczękowej, gdzie z reguły pracują najlepsi stomatolodzy-chirurdzy. Niech to zobaczy, przedstawcie sytuację, całą historię choroby, wspomnijcie o planowanych autoprzeszczepie. Nie ma czasu na partaczy, którzy oglądną i powiedzą że wszystko jest ok, pomimo że nie jest.
Cześć Vanceon nic się nie martw. Twój Tato jest pod dobrą opieką. Jestem z nim w ciągłym kontakcie. Długi weekend przesiedzi bezczynnie, ale w poniedziałek pewnie założą mu centralne dojście i zaczną działać. Przed przeszczepem jeszcze raz będzie lekarz oglądał "paszcze". Nic się nie ukryje. Pozdrawiam. Ania.
Dokopałem się w necie na fajny blog, gdzie pewna dziewczyna opisuje każdy swój dzień pobytu na oddziale gdzie otrzymała chemię BEAM i następnie przeszczepiono jej komórki macierzyste.
Na pewno będzie to ciekawa lektura dla kogoś kto szykuje się do przeszczepu, albo chciałby wiedzieć jak to wygląda wszystko w praniu.
Dokopałem się w necie na fajny blog, gdzie pewna dziewczyna opisuje każdy swój dzień pobytu na oddziale gdzie otrzymała chemię BEAM i następnie przeszczepiono jej komórki macierzyste.
dzięki za "dziewczynę" wstąpił we mnie nowy duch czytając te słowa :lol:
Na pewno będzie to ciekawa lektura dla kogoś kto szykuje się do przeszczepu, albo chciałby wiedzieć jak to wygląda wszystko w praniu.
gdy okazało się że jestem chora dokładnie rok temu, poszukiwałam jakiegoś rzetelnego miejsca w sieci które pokaże mi jak to wygląda i na co mam się szykować. Przez to że nie znalazłąm takiego miejsca-stworzyłam moje.
to że ktoś poolecił mojego bloga i ocenił jako "fajny" jest najwyższym uhonorowaniem. Bardzo Wam dziękuję (chętnie czekam też na wskazówki co byście chcieli tam znaleźć, sepracja macierzystych jest pisana od końca),
Pozdrawiam
Sybilla
_________________ chłoniak szarej strefy cHL/DLBCL
w 34 letniej kobiecie w 2012 roku
Jestem z powrotem, trochę czasu mnie już tutaj nie było.
Od tamtej pory Tata pojechał do Gliwic. Podróż minęła mu średnio, bo zważywszy na odległość (ponad 400km) i niską temperaturę trochę się wymęczył w pociągu. Na dodatek z rana, kiedy już zajechał i ledwo co odłożył torby, przy jedzeniu bułki na śniadanie złamał mu się ząb, jedynka. Nie wyglądał za ciekawie, ale tutaj to już tylko wielkie podziękowania i moja wdzięczność dla Ani Konopki i jej męża, który zawiózł Tatę dentysty w Gliwicach.
Do zeszłego poniedziałku Tata leżał na sali z dwoma panami. Mówi, że było nie za miło, bo jeden z nich bardzo źle znosił chemię i często wymiotował, co w końcu do oglądania nie jest za miłe. Tata już od tygodnia na izolatce. Mówi, że jest zadowolony bo ma ciszę. I telewizor. Jeśli mam mu wierzyć na słowo, to schudł 10kg i ma jeszcze sporo włosów. Oby wszystko szło tak dalej. Nie ma tylko apetytu i prawie nic nie je, ale chyba jakoś to przejdzie.
Powiedz tacie że musi jeść... Nawet jakieś ciastko przegryźć od czasu do czasu, może jakiś kisiel expresowy też. Ważne jest aby się odżywiać, wtedy szybciej może nastąpić regeneracja szpiku.
A jak tata zniósł chemię?
Gratuluję Ani Konopce i jej mężowi postawy, taka postawa bezinteresownej pomocy zasługuje na wyróżnienie.
Cześć,
po przeszczepie jest kiepsko z jedzeniem. Nie da się czasami nic przełknąć. Na oddziale mają w razie czego Nutridrinki. Za jakiś czas apetyt wróci.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum