Ciężko mi znaleźć źródło teraz, te 2% dotyczyło chyba ryzyka odrzucenia przeszczepu przy przeszczepach autologicznych a nie % udanych procedur. Mimo wszystko przy zachowaniu wszystkich środków ostrożności ryzyko nie jest tak ogromne, ale nawet 10% w medycynie jest określane jako bardzo duże ryzyko.
[ Dodano: 2013-02-08, 12:53 ]
Wszystko zależy jak będzie przeprowadzana procedura. Przy przeszczepie komórek od samego siebie ryzyko odrzucenia jest mniejsze niż od dawcy, szczególnie niespokrewnionego. Dużo właśnie zależy od stopnia zgodności. Nie chcę tutaj za dużo pisać bo i moja wiedza jest taka sobie, musisz zaufać lekarzowi, na pewno wie co robi. Jeśli ryzyko przewyższałoby korzyści nie podejmowano by takiej decyzji. Obecnie jest na prawdę mało zgonów po przeszczepach, co nie zmienia faktu iż jest to procedura podwyższonego ryzyka - gdyż wymaga szczególnej uwagi przy planowaniu i prowadzeniu procedury.
Vanceon, postaram się jeszcze raz Ci to wyjaśnić. Te kwestie przyjmowania i odrzucania przeszczepu szpiku. I jeszcze raz napisać o zagrożeniach. Ale być może w niedzielę lub w poniedziałek (teraz nie mam czasu).
Co do statystyk dotyczących przeszczepów (auto- i allo-), nie ma takowych dobrych. Bardzo trudno je wydobyć od środków transplantacyjnych.
statystycznie: % zgonów czy nie powodzeń przeszczepu szpiku - to nie tylko % zgonów w szpitalu (w trakcie procedury przeszczepu szpiku), ale także ilość zgonów po wyjściu ze szpitala w wyniku powikłań. Jeśli są jakoweś statystyki to obejmują całokształt niepowodzeń (i zgony i nawroty w ciągu 5 lat od przeszczepu).
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Co do danych statystycznych dotyczących przeszczepów szpiku kostnego (czy to allo-, czy auto-) nie ma. Jakieś krążące obiegowo to: powodzenie autoprzeszczepów od 40% do 70% w zależności od choroby.
Jeszcze raz wyjaśnię co to oznacza, to nie oznacza, że ok. 40-70% umiera w tych 2-4 tygodniach (czy wtedy, gdy jest w trakcie procedury przeszczepiania), ale to jest procent niepowodzeń (nawroty, zgony) w ciągu 5 lat od przeszczepiania.
W większości przypadków przeszczepy się 'przyjmują' (mam tu na myśli, moment wszczepienia komórek macierzystych i 'zadomowienie') (na marginesie najwięcej niepowodzeń w tym momencie jest, gdy przeszczep jest z powodu aplazji szpiku).
Przeszczepienie autologiczne – polega na podaniu własnych komórek macierzystych z krwi obwodowej lub szpiku, pobranych od pacjenta przed zastosowaniem leczenia które ma działanie mieloablacyjne ('wyczyszczenie starego szpiku'). Tego typu przeszczepy są generalnie bezpieczniejsze (nie ma choroby „przeszczep przeciwko gospodarzowi” (gvhd)). Ze względu na ryzyko zanieczyszczenia przeszczepianego szpiku komórkami nowotworowymi, oraz brak korzystnej reakcji „przeszczep przeciwko białaczce” (GvL - Graft versus Leukemia, gdy jest gvhd można domniemywać, że jest gvl)), wyniki leczenia tą metodą nowotworów hematologicznych są nieco gorsze, niż w przypadku przeszczepów allogenicznych (czyli większe ryzyko wznowy).
Z autoprzeszczepem wiąże się niski odsetek powikłań śmiertelnych (tym bardziej w momencie wszczepiania komórek krwiotwórczych i 'zadomowiania się'), natomiast istnieje (jak już wspominałam) wysokie ryzyko wznowy (i ryzyko wznowy to główny odsetek niepowodzeń w autoprzeszczepie szpiku).
Główne zagrożenie w trakcie procedury przeszczepiania to (oczywiście) zerowa odporność (teraz to się bardzo poprawiło, bardzo się dba o to, sterylność, izolacja itd., mówi się <5% zgonów).
Po wyjściu ze szpitala, odporność jest obniżona (co prawda taka, że można już wyjść ze szpitala), ale nadal niepełna (dlatego też już poza szpitalem należy być ostrożnym, przede wszystkim uważać w kontaktach z ludźmi (aby nie byli zainfekowani, zresztą przy wyjściu ze szpitala dostanie wytyczne jak dbać o siebie po przeszczepie).
Wszczepia się komórki krwiotwórcze i czeka się na ich 'zadomowienie' (ok. 2 tygodni, choć oczywiście to zależy od organizmu) (tzn. gdy pojawią się pierwsze białe krwi można uznać, że szpik się zadomowił).
Gdyby jednak dość długo nie pojawiały się białe krwinki (czyli szpik by się nie zadomawiał), to pewnie by zaczęto podawać czynniki wzrostu, aby odbudować szpik (nie potrafię powiedzieć jak się sprawdza w przypadku autoprzeszczepów czy nowy szpik to 'nowy' szpik czy 'stary';
Oczywiście podaje się chemię, aby wyczyścić 'stary' szpik, natomiast to nie jest tak, że wyczyszcza się co do ostatniej komóreczki.
W 30. dobie po przeszczepie szpiku (dla przypomnienia, miałam alloprzeszczep) mój chimeryzm nie wynosił 100% (nie pamiętam dokładnie ile, ale było to dziewięćdziesiąt parę procent, czyli dziewięćdziesiąt parę % to był szpik nowy (szpik od dawcy), natomiast pozostałe procent mój 'stary').
Nie wiem co Ci jeszcze napisać.
Skoro lekarze decydują się u Twojego Taty na autoprzeszczep szpiku to i tak daje on większe szanse na całkowite wyleczenie niż gdyby tego autoprzeszczepu nie przeprowadzono.
[ Dodano: 2013-02-10, 21:14 ]
I nie zakładaj od razu najgorszych scenariuszy
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
U Twojego taty chłoniak niewyleczalny.....to nieciekawie, będę szczery. Bo tylko iles lat z nim się zyje i kończy się smiercią. Twój tato ma przed sobą w najlepszym razie życie psa..Twój tato nie dozyje starości, przykro mi :(. Moja babcia tez zachorowala na chłoniaka ale nie bylo dla niej nawet szans na leczenie, odmowili chemii, odmowili nawet leczenia hematologicznego, po prostu był to w jej wypadku wyrok :( Ciezko mi sie z tym pogodzić, odeszła trzy miesiące po diagnozie
Dzięki za miłe słowa. Nie wiem jak to będzie. Póki co - do autoprzeszczepu i żeby wszystko pomyślnie przebiegło. Remisja już jest. Żeby tylko trwała jak najdłużej. Moim zdaniem Tata może żyć jeszcze kilkanaście lat bez problemu, bo to naprawdę bardzo silny i zdrowy człowiek. W trakcie całej chemioterapii czuł się normalnie (a nawet lepiej, bo zanim przed leczeniem był trochę słabszy) i złapał mniej infekcji niż ja. Ale nie wiem, to ktoś kto jest świadkiem takich osób może potwierdzić. Moim zdaniem - przy szczęściu kilkanaście lat.
Wybacz ale jestem rozgoryczony i niezbyt optymistycznie nastawiony wobec wszelkich nowotworów, nie było moim celem dołowanie Ciebie a jedynie złość że te paskudne choroby nad nami panują i pocieszanie nic nie daje. Moja babcia odeszła. Fakt ze miała prawie 84 lata nie łagodzi bólu. Co to jest kilkanascie lat w zyciu człowieka? Ale cos optymistycznego: medycyna idzie cały czas do przodu i pracuja nad calkowitym pokonaniem raka. Wierzę ze to się stanie i może Twój tato doczeka chwili kiedy to co ma bedzie mozna całkowicie wyleczyć i będzie zyl do poznej starości. Jest to możliwe i tego Ci życze.
Przykro mi Dawid, ale musisz się z tym pogodzić. Babcia miała 84 lata. I to o wszystkim zdecydowało. Dziękuj Bogu, że to babcia i w takim wieku. Mój Tata jest o 40 lat młodszy.
Do 2030r. ma nastąpić jakaś rewolucja z grafenem, więc trzymam za nich kciuki.
Badania nad leczeniem nowotworów to obecnie najbardziej doinwestowane badania medyczne. W pewnym momencie to musi zaprocentować, jednostek wybitnych nie brakuje, a odpowiednio poprowadzone badania mogą przyczynić się do wprowadzenia nowych schematów, leków.
Cały czas do przodu, nawet jeśli powoli, to zawsze z nadzieją!
Dawidx, naprawdę, proszę żebyś pomyślał w jakie słowa ujmujesz swoje myśli. Ja wiem, że Ty piszesz ogólnie rzecz ujmując prawdę (zgodnie z dzisiejszym stanem medycyny, który jak zauważa greg, z roku na rok się zmienia) i zwykle popieram mówienie prawdy w dobrej wierze. Jakoś jednak nie umiem zrozumieć co chcesz osiągnąć pisząc komuś "Twój tato ma przed sobą w najlepszym razie życie psa" i nie wydaje mi się, by to coś było dobre.
Potraktuj to jako oficjalne ostrzeżenie, jeśli jeszcze raz zobaczę że w jakimś wątku umyślnie robisz ludziom krzywdę, dostaniesz ban na pisanie na 45 dni. Polecam też poszukanie jakiejś grupy terapeutycznej dla ludzi po stracie bliskiej osoby, bo mam wrażenie, że trochę nie ogarniasz.
Czy nie lepiej aby pozwalać FL (chłoniakom grudkowym) u osób z dobrym ogólnym stanem zdrowia i młodym wiekiem do przekształcania się w DLBCL?
Ale to nie jest tak, że każdy chłoniak grudkowy się przekształci w DLBCL, tylko czasami tak bywa. Poza tym wtedy taki pacjent nie ma rozpoznania "DLBCL" tylko rozpoznanie "DLBCL na podłożu FL" i uzyskanie remisji tego DLBCL nie powstrzyma nawrotu FL. Można powiedzieć w uproszczeniu, że taki pacjent ma wtedy oba chłoniaki. To nigdy nie jest korzystna sytuacja.
vanceon napisał/a:
Czy chłoniak wyleczalny, czyli np. DLBCL też może nawrócić?
1. Czy Tata będzie już słaby i bardzo podatny na wszelkie infekcje po pobraniu tego szpiku teraz w marcu, czy dopiero w maju kiedy będą go przeszczepiać?
2. Czy ta bardzo mocna chemia będzie podana tuż po pobraniu szpiku (teraz w marcu) czy dopiero w maju tuż przed autoprzeszczepem?
3. Czy może zdarzyć się taka sytuacja, że pobrany szpik będzie zły i będzie trzeba szukać dawcy?
1. Czy Tata będzie już słaby i bardzo podatny na wszelkie infekcje po pobraniu tego szpiku teraz w marcu, czy dopiero w maju kiedy będą go przeszczepiać?
a cóż poeta miał na myśli
Być może umknęło mi kilka informacji o leczeniu Twojego Taty. Domyślam się, że teraz w marcu będzie miał podawane komórki krwiotwórcze do autoprzeszczepu, natomiast autoprzeszczep szpiku będzie miał w maju? Czy TAK?
Jeśli TAK, to ...
1. przed pobraniem komórek macierzystych do autoprzeszczepu Tata też będzie miał podawana chemię i też (i w większości przypadków tak się dzieje) spada odporność (ona spada w różnych stopniu, zależności od organizmu)
2. przed autoprzeszczepem szpiku podawana jest chemia tzw. mieloablacyjna (czyli mająca za zadanie wyczyścić cały szpik), wtedy odporność spada do 'przysłowiowego 'zera''
vanceon napisał/a:
Czy ta bardzo mocna chemia będzie podana tuż po pobraniu szpiku (teraz w marcu) czy dopiero w maju tuż przed autoprzeszczepem?
Odpowiedź powyżej. Chemia będzie podawana i przed pobraniem komórek macierzystych do autoprzeszczepu, i przed autoprzeszczepem szpiku
(uwaga: pisze się, autoprzeszczep szpiku natomiast tak naprawdę jest to przeszczepienie komórek macierzystych)
vanceon napisał/a:
3. Czy może zdarzyć się taka sytuacja, że pobrany szpik będzie zły i będzie trzeba szukać dawcy?
Może się zdarzyć sytuacja, że będzie za mało pobranych komórek macierzystych do autoprzeszczepu, to wtedy powtarza się procedurę pobrania komórek macierzystych (nie potrafię odpowiedzieć, ile taki prób się powtarza,
o przeprowadzeniu alloprzeszczepu (czyli przeszczepu od dawcy 'obcego') decydują lekarze)
Jeśli chodzi o 'zanieczyszczenie' pobranych komórek macierzystych do autoprzeszczepu komórkami nowotworowymi - teraz udoskonala się metody, aby takich zanieczyszczeń nie było, natomiast oczywiście nikt nie jest w stanie na 100% powiedzieć, że jakaś jedna komóreczka nowotworowa się nie przedostała.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Być może umknęło mi kilka informacji o leczeniu Twojego Taty. Domyślam się, że teraz w marcu będzie miał podawane komórki krwiotwórcze do autoprzeszczepu, natomiast autoprzeszczep szpiku będzie miał w maju? Czy TAK?
Tak. Dziękuję za odpowiedź.
W tym pierwszym punkcie chodziło mi o to od kiedy Tata będzie miał tą zerową odporność (czyli będzie zupełnie odizolowany od świata). Czy teraz od marca, czy dopiero potem od maja. Akurat pod koniec marca, kiedy Tata wróci, będę cały czas przebywał w domu i będzie Wielkanoc. Fajniej byłoby, żeby już wtedy nie siedział zamknięty na swoim piętrze w domu.
Vanceon, już chyba o tym pisałam.
Pobranie komórek do autoprzeszczepu - cała procedura trwa ok. 4 tygodni (tak mniej więcej) i wtedy pacjent przebywa w szpitalu. Jeśli Tacie podadzą chemię (tę przed pobraniem komórek macierzystych) to nie wypuszczą ze szpitala (tzn. przypuszczam z dużym prawdopodobieństwem, że po chemii lekarze Taty nie wypuszczą do domu). Tata będzie mieć obniżoną odporność, natomiast może mu spaść do zera, ale nie musi.
Czy Wy wtedy będziecie mogli odwiedzać Tatę - zależy od organizacji szpitala.
A Wy w tym czasie jeśli chcecie mieć kontakt z Tatą musicie być zdrowi.
vanceon napisał/a:
Fajniej byłoby, żeby już wtedy nie siedział zamknięty na swoim piętrze w domu.
Jeśli Tata będzie już w domu na Święta (podkreślam słowo "jeśli", bo nie wiem tak naprawdę od kiedy Twój Tata będzie w szpitalu na tę procedurą pobrania, czy już może jest) to też powinniście być zdrowi, nie zainfekowani, ewentualni goście też powinni być zdrowi.
Jeszcze raz Ci opiszę pokrótce to pobranie komórek macierzystych do autoprzeszczepu:
chemia - spadają wyniki morfologii (i tu najbardziej rozchodzi się o te białe, które odpowiedzialne są za odporność; poziom spadku białych/odporności jest różny; w zależności od tego i od organizacji szpitala Tata będzie w izolatce lub nie ('izolację ochronną' robi się wtedy gdy poziom białych krwinek jest poniżej 1 tys./mm3 - tzn. takie zasady są w moim szpitalu; w niektórych szpitalach w czasie 'izolacji ochronnej' można odwiedzać chorego oczywiście zachowując wszelkie zasady ostrożności (tzn. bycie zdrowym, niezainfekowanym, odzież ochronna, maseczki itp.)) - przed wzrostem wyników morfologii krwi pobiera się komórki macierzyste (w którymś momencie, tego dokładnie nie wiem) - cała ta procedura trwa ok. 4 tygodni
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum