Mam ogromną prośbę.
Jestem świadoma jak bardzo jest żle... Czy ktoś, na podstwie tego wyniku usg, jest w stanie określić, chociaż trochę, ile czasu nam zostało?
aleksandra_ przykro mi ale faktycznie nie jest dobrze. Z opisu badania są liczne przerzuty, praktycznie wszędzie. Dokładniejszy wynik co do rozmiaru rozsiewu da wam jednak zalecane TK.
aleksandra_ napisał/a:
Czy ktoś, na podstwie tego wyniku usg, jest w stanie określić, chociaż trochę, ile czasu nam zostało?
Tego ci nikt nie powie, wszystko zależy od organizmu chorego jak długo bądzie walczył. Teraz musicie patrzeć by tatę zabezpieczyć przeciwbólowo. Czy macie już wsparcie hospicjum domowego?
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Tak, tato zabezpieczony bólowo przez hospicjum.
Już przeszliśmy przez kilka leków, zaczynając od kodeiny.
Obecnie plastry 100 + Tarcin + kilka innych wspomagaczy.
Btw ekipa z hospicjum to super ludzie. Jeśli ktoś kiedyś będzie miał wątpliwości, to nie zastanawiajcie się.
Pięknie się opiekują, absolutnie wsłuchani w pacjenta i jego potrzeby.
My przebyliśmy dość długą drogę, odwiedziliśmy różnych lekarzy, ale hospicjum jest numer 1.
Szczęście w nieszczęściu, że tam trafiliśmy.
Olu jest bardzo źle, przykro mi ogromnie, choroba rozsiewa się wszędzie, pełno zmian przerzutowych.
aleksandra_ napisał/a:
ile czasu nam zostało?
Tu trudno oceniać bo wszystko zalezy od siły organizmu od tego jak silne jest serce ale raczej nie jest to długi okres, może pół roku, może krócej, raczej maksymalnie do roku czasu i to taki trochę na wyrost czas, chcę się mylić w ocenie.
aleksandra_ napisał/a:
Tak, tato zabezpieczony bólowo przez hospicjum.
To najważniejsze, Oni zadbają nad leczeniem objawowym i teraz to dla taty najważniejsze, żeby jak najmniej bolało, być z Nim, żeby czuł, że jesteście, pomagacie, wspieracie, żeby się nie bał.
Dużo sił życzę w tej trudnej drodze, pozdrawiam serdecznie.
Każdy dzień to walka, a to z zaparciami po lekach przeciwbólowych, a to z samym bólem.
Lekarka z hospicjum ciągle zwiększa dawki, by nie bolało.
Mam wrażenie, że w tempie ekspresowym choroba postępuje... Już następny guz 'wylazł' na światło dzienne, wyczuwalny pod skórą palpacyjnie.
Tato mówi, że z tygodnia na tydzień rosną okropnie.
Zapisałam tatę na wizytę celem 'doboru' radioterapii, żeby te guzy na kościach choć trochę wstrzymać.
Na chwilę obecną mamy problem z apetytem, tato mówi, że nic mu nie smakuje. Macie na to jakiś sposób?
Dodam, że pije nutridrinki, ale przez to że mało je, ciągle traci na wadze.
Całkiem niedawno się to zaczęło, podejrzewam, że to też skutek postępu choroby, ale żeby jakoś przetrwał tę radio, musi jeść
Powiem Wam, że już tak bardzo jestem zmęczona... walka z wiatrakami, zero dobrej wiadomości od prawie 2 lat. Nic nie działa, chemia nie działała, tata nie zakwalifikował się na 2 badania kliniczne - robili badania molekularne i podobno raczysko jest wyjątkowo złośliwe...
Serce mi pęka jak pomyślę, że niedługo taty nie będzie. Nie wiem co jeszcze mogłabym zrobić. Choć zdaje się, że próbowaliśmy już wszystkiego, byłam u tylu lekarzy na konsultacjach... Gdynia, Gdańsk, Warszawa, Słupsk, Poznań.
Czuję się, jakbym waliła głową w ścianę. A tata umiera na moich oczach.
Ehhh, ciężko
Witaj. U mojego Taty również był problem z apetytem mimo picia nutridrinków. Z polecenia udaliśmy się do Braci Bonifratów na konsultację. Pani onkolog specjalizująca się w ziołolecznictwie przejrzała dokumentację leczenia i przygotowała mieszankę "na apetyt, na dolegliwości żołądkowe". Jedno ale, tata nie przyjmował w tym czasie chemii ani żadnych leków. Pani doktor zaznaczyła, że zioła nie idą w parze z chemią.
dziękuję za sugestię, pomyślę o tym. Muszę poczekać co będzie z radioterapią, żeby nie zrobić krzywdy. I dopytać Pani Doktor jak to się ma do leczenia przeciwbólowego.
Raz jeszcze dziękuję!
_________________ "Smutek to najdziwniejsze z uczuć; czyni nas bezradnymi. Jest jak okno otwarte wbrew naszej woli – przy nim można wyłącznie dygotać z zimna. Z czasem jednak otwiera się coraz rzadziej i rzadziej, aż wreszcie całkowicie stapia się z murem"
aleksandra_, przykro mi bardzo.
Poczytałam co u Taty....i serce pęka.
U mojego taty jak przerzuty ruszyły to w ciągu 2ch miesiecy było po wszystkim
Na apetyt podawałam mu nutridrinki i kupowałam syropy dla dzieci na apetyt.....bo tabletki nie pomagały ...a i to niewiele pomogło.
Jak tata nie je to w formie płynnej choć po troszkę rosołu podawaj.
Życzę wytrwałości ....a tacie jak najmniej cierpienia.
Nic innego mądrego nie napiszę-trzymaj sie .
Walczymy póki się da.
Pani doktor z HD ma przepisać jakaś receptę na leki na apetyt.
Jak nie podziałają spróbujemy syropkow.
Dziękuje!
_________________ "Smutek to najdziwniejsze z uczuć; czyni nas bezradnymi. Jest jak okno otwarte wbrew naszej woli – przy nim można wyłącznie dygotać z zimna. Z czasem jednak otwiera się coraz rzadziej i rzadziej, aż wreszcie całkowicie stapia się z murem"
Na apetyt zazwyczaj z leków na receptę to Megalia, stosowana u osób z chorobą nowotworową, żeby ten apetyt trochę powrócił. Jeżeli po tym leku nie będzie poprawy apetytu to znaczy, że choroba jest już w takim zaawansowaniu i tak postępuje, że już nie pomogą tego typu leki i apetyt raczej się nie poprawi, wtedy do jedzenia nie zmuszamy bo chory już nie daje rady jeść, łaknienie zanika, organy nie pracują już prawidłowo. Taki brzydki scenariusz niestety.
Dziękuję Marzenko, powiem tacie, żeby Panią Doktor zapytał o receptę zatem i zobaczymy.
Taka informacja, jak brak apetytu (mimo prochów), to też jakaś informacja. Miła nie jest, ale daje jakąś wiedzę na temat faktycznego stanu zdrowia.
Nawet gdyby tato nie miał już długo żyć, co boli mnie bardzo, najważniejsze żeby nie cierpiał, bo odkąd są przerzuty w kościach, zaczęła się prawdziwa 'zabawa' z lekami przeciwbólowymi.
_________________ "Smutek to najdziwniejsze z uczuć; czyni nas bezradnymi. Jest jak okno otwarte wbrew naszej woli – przy nim można wyłącznie dygotać z zimna. Z czasem jednak otwiera się coraz rzadziej i rzadziej, aż wreszcie całkowicie stapia się z murem"
przerzuty w kościach, zaczęła się prawdziwa 'zabawa' z lekami przeciwbólowymi.
Bóle spowodowane przerzutami do kości są rzeczywiście ogromne i trudne do okiełznania ale trzeba próbować różnych kombinacji leków, modyfikować podawanie dawek, musicie to z lekarzem trochę poeksperymentować i da się to trochę okiełznać.
Każdy ma inny organizm. Mój tata miał przerzut do kości w wyniku którego doszło do samoistnego złamania ręki. Zaczynaliśmy od Ketonalu, Tramalu, Skudexa, Padolten -ból cały czas występował. Co dziwne ból ustępował po Pyralginie w saszetkach...
Ale z Twoich postów wynika że to jest chory świadomy swojej choroby i jeszcze samodzielnie decydujący o leczeniu. Nie wiem czy rzeczywiście ma trudności z przełykaniem i je mniej niż powinien, czy po prostu utracił uczucie przyjemności z jedzenia i dlatego narzeka na brak apetytu, a w rzeczywistości przyjmuje potrzebną ilość pożywienia. Megalia tej przyjemności jedzenia nie przywróci, natomiast odpowiednio zmotywowany chory może zaakceptować fakt że jedzenie to już nie przyjemność ale obowiązek odpowiedniego odżywienia organizmu i wyznaczone ilości zjadać. Będzie radioterapia na te kości? Wtedy trzeba dodać trochę więcej białka do diety.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum