Dzień dobry,
mój partner miał operację wycięcia guza żołądka (część żołądka ocalała, większość została wycięta). Po operacji usłyszeliśmy od lekarzy, że jest dobrze, lepiej nawet, niż wynikało to z diagnostyki. Trzy tygodnie czekał na wynik badania histopatologicznego. Wyniku nie dostał do ręki, enigmatycznie mu powiedziano, że węzły "11 z 23" (rozumiem, że oznacza to, że 11 jest zainfekowanych rakiem). Wizytę u onkologa wyznaczono na czwartek za tydzień, oszaleję do tego czasu, na necie nic nie mogę znaleźć, więc pytam tutaj: czy na podstawie tej informacji można coś wywnioskować? Jest bardzo źle? Powiedziano mu, że będzie szybka terapia, ale co to znaczy "szybka" - że szybko się skończy czy że trzeba szybko brać się do roboty? Bardzo, bardzo proszę o wszelkie informacje, które macie....
Z gory dziękuję i pozdrawiam
Asia
Nie rozumiem dlaczego pacjent nie dostał wyniku hist.-pat. po operacji. Każdy z nas taki wynik dostaje do ręki. Na podstawie tego badania można dopiero podjąć leczenie bo wiadome jest z czym walczymy.
Co było powodem, że tego wyniku nie posiadacie?
Dlaczego nie dostał wyniku? Ponoć od razu ten wynik poszedł do onkologa i od razu zapisali go na tę wizytę za tydzień. A z wyniku tyle tylko zapamiętał, co napisałam wyżej :( Czyli onkolog ma wynik i będzie wdrażał terapię, ale ja nic nie wiem i przez tydzień osiwieję nie wiedząc dokładnie, jaka jest sytuacja :(
Nie oszalejesz tylko musicie cierpliwie poczekać, innego wyjścia nie ma. Nerwy i latanie po necie niczego nie przyśpieszy ani nie pomoże. Rozumiem Wasz strach, Twoje nerwy ale cierpliwości, czwartek już nie tak daleko. Węzły jak są zaatakowane rakowo to nie jest dobrze, bo mogą być przerzuty w innym miejscu ale nie ma co gdybać, trzeba cierpliwie poczekać. Trzeba było dopytać lekarza co ma na myśli mówiąc 11 z 23, nam bez wyników trudno coś wnioskować.
Dzień dobry ponownie,
dorwałam się do wyników mojego faceta. Badanie histopatologiczne:
ROZPOZNANIE:
Op.1 (1-52)
Signet ring cell carcinoma G3
pTNM: pT2N3aMx.
Rak śluzowokomórkowy (sygnetowaty) żołądka naciekający ogniskowo mięśniówkę właściwą bez jej przekraczania.
Margines dystalny resekcji: 8 mm.
Znaleziono i przebadano 23 węzły chłonne - w 11 obecne przerzuty raka gruczołowego (11/23).
Op.2 (53-54).
W wycinkach z pierścienia zespolenia zmian nowotworowych złośliwych nie stwierdza się.
Pytanie: czy jest bardzo źle? Dopisano na tym wydruku, że "pilny kontakt z lekarzem prowadzącym", więc domyślam się, że rewelacyjnie nie jest Ale może ktoś coś powie językiem zrozumiałym dla laików, czego się spodziewać? Wizyta u lekarza dopiero w czwartek :(
Z góry bardzo dziękuję za wszelkie informacje!
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2015-09-20, 10:41 ] Post scalony do odpowiedniego wątku. Proszę o stosowanie się do Regulaminu Forum (cz. I, pkt 3).
Ten rodzaj nowotworu (sygnetowaty) rokuje źle. Do tego jest G3, czyli najwyższy stopień zezłośliwienia. W prawie połowie zbadanych węzłów chłonnych znajdują się przerzuty. W praktyce oznacza to leczenie wyłącznie paliatywne, prawdopodobnie w schemacie FOLFOX.
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Chciałabym się tylko upewnić: czy dotyczy to również sytuacji, w której guz został wycięty? Zdziwiła mnie trochę ta opieka paliatywna, ponieważ mój partner czuje się dobrze, pracuje i żyje normalnie, nic go nie boli, patrząc z boku nikt nie powiedziałby, że jest chory. Czy może chemia jednak mogłaby pomóc?
Będę bardzo wdzięczna za pomoc.
Pozdrawiam
AsiaBetis,
Przed Wami na pewno jakieś leczenie uzupełniające, cth lub crth. Poczytaj tutaj:
http://www.onkologia.zale...pokarmowego.pdf od str.125.
Skuteczność leczenia będzie zależała od różnych czynników, między innymi od stanu ogólnego Twojego partnera. Skoro czuje się dobrze, pracuje, nie ma żadnych szczególnych dolegliwości to jest to oczywiście bardzo korzystna sytuacja przed rozpoczęciem kolejnego etapu leczenia.
W klasyfikacji pooperacyjnej TNM macie oznaczenie Mx, czyli brak określenia czy są obecne przerzuty odległe. A czy przed operacją nie była wykonana tomografia jamy brzusznej i klatki piersiowej? To istotne badania określające punkt wyjścia a propos dalszego leczenia.
Prof, pisząc o leczeniu (a nie opiece) paliatywnym, przedstawił tzw.radykalnie racjonalną ocenę sytuacji - fakt, złośliwość guza jest wysoka (G3), zajęta jest spora ilość węzłów chłonnych. Ale dobrą wiadomością są czyste marginesy cięcia chirurgicznego oraz to, że generalnie guz był operacyjny. Trzeba sprawdzić co z tą tomografią, leczyć się i dbać o możliwie najlepszą formę organizmu.
Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki za odpowiedź!
Tak, miał robione wszystkie badania (prześwietlenie, tomografię, badanie krwi na obecność markerów nowotworowych) i wszystkie wyniki były dobre - brak nowotworu w innych organach.
Mam nadzieję, że istnieje jakaś szansa dla niego, skoro napisano na wydruku wyników badań, że zalecane jest szybkie podjęcie terapii... To chyba znaczy, że chcą go leczyć...
Pozdrawiam serdecznie
Póki choroba się nie rozniosła po innych organach jest jeszcze możliwość leczenia radykalnego tego drania. Choroba jest zaawansowana, ale to nie oznacza, że nie ma szans.
AsiaBetis, w czwartek zapewne dostaniecie zalecenia dotyczące dalszego leczenia. Daj znać czego się dowiedzieliście, to będziemy w stanie więcej konkretnych rzeczy powiedzieć.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za odpowiedzi! Trochę rozjaśniło mi to temat, a faktycznie, po czwartkowej wizycie napiszę, czego się dowiedzieliśmy. Jeszcze mam takie pytanie - nie to, że nie ufam naszej służbie zdrowia, ale siostra mojego partnera mieszka na stałe w Niemczech. Jak myślicie, może byłoby sensownie pojechać jeszcze tam, pokazać wyniki? Ewentualnie później, bo zakładam, że mój partner od razu dostanie chemię, czy naświetlanie, czy jakiekolwiek leczenie...
Jeśli macie z kim skontaktować się w Niemczech w sprawie zasięgnięcia drugiej opinii, to oczywiście możecie to zrobić po uzyskaniu informacji jakie leczenie planują lekarze prowadzący. Póki nie wiecie jakie są plany, to nie ma czego konsultować i porównywać.
Pozdrawiam serdecznie.
byliśmy u onkologa i muszę powiedzieć, że jego diagnoza brzmiała całkiem optymistycznie: guz był zaawansowany, ale został wycięty, więc jest dobrze. Na moją nieśmiałą uwagę, że przeciez są przerzuty w wyciętych węzłach chłonnych, lekarz odpowiedział, że są, ale właśnie w wyciętych, a przecież nie wiemy, co jest w tej części, która została, może tam nic nie ma. Ale oczywiście, może tam coś jeszcze siedzieć, więc teraz trzeba zastosować skondensowaną terapię, mocne uderzenie, czyli radio- i chemioterapia.
Kiedy wygadałam się, że mieliśmy jechać na urlop, ale oczywiście nie musimy, lekarz kazał nam spokojnie odpoczywać i zacząć terapię po powrocie. Powiedział, że ten rak to nie jest białaczka, która rośnie codziennie, w tym raku tydzień czy dwa nie robi różnicy.
No i teraz już zgłupiałam, bo tu poczytałam, że sytuacja jest bardzo poważna, a z drugiej strony lekarz tryskający optymizmem... Proszę, złóżcie to jakoś do kupy :(
No i co z tym urlopem, jak myślicie, możemy jechać? Czy lepiej nie ryzykować? Przy czym nie wiemy jeszcze, jakie są terminy na tę radioterapię, może się okazać, że tak czy inaczej za dwa tygodnie...
Bardzo, bardzo dziękuję z gory za wszystkie odpowiedzi!
Pozdrawiam serdecznie
AsiaBetis,
Myślę, że sama czujesz, jak bardzo teraz przyda się Wam ten urlop. Dobrze mieć do czego wracać wspomnieniami w trakcie męczącego i paskudnego leczenia. Jedźcie odetchnąć i nabrać sił.
Pozdrawiam serdecznie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum