Witaj Ana! dzięki za Twoją pamięć! U nas ten okropny ból w miejscu cięcia przy żebrach. Trwa to już bardzo długo, chociaż wczoraj był pierwszy dzień spokoju. Ale dziś ból wrócił. Bez silnych tabletek przeciwbólowych się nie da. Ciągle nie wiem z czym to się wiąże. Lekarze uspokajają, ale ból nie mija to myśli krążą w dziwnych kierunkach...
Kiepsko też po ostatniej chemii (7 cykl), wcześniejsze nie były takie ciężkie. Myślę, że organizm daje znaki ze już zmęczony. :(
Jestem na etapie "nie myślenia" co dalej. Leczenie trwa i tego się trzymam. Ściskam!
typ EOX - epirubicyna, oksaliplatyna i kapecytabina. Początkowo reakcje uboczne nie były zbyt silne. Nawet byłam zdziwiona że M przechodzi to tak w miarę lekko. jednak ostatnie cykle były już gorsze jeśli chodzi o apetyt czy odruch wymiotny. Ale to zaraz po "wlewie". Po kilku dniach się normuje i można jeść.
Witam, ponownie się przypominam. Pytanie - zadane może zbyt późno, ale interesuje mnie odpowiedź - co decyduje o tym, że leczenie jest paliatywne w takim przypadku jak nasz? W wypisach poszpitalnych napisane jest ze trzy węzły chłonne okołoprzełykowe z przerzutami gruczolakoraka. Czy to dlatego ze są w takich miejscach ze się nie da ich wyciąć? I druga kwestia - jeżeli choroba reaguje na leczenie, czyli węzły zmniejszają się to nie jest tak ze podaje się te chemie żeby się zmniejszyły do końca? Jest w ogóle możliwe coś takiego?
Czy ktoś może wypowiedzieć się nt. leków przeciwbólowych? Czy to możliwe aby lek przeciwbólowy matrifen nie działał na pacjenta? M. zastosował ostatnio, z uwagi na długotrwały ból głowy, a także bóle o których już pisałam (żebro w miejscu cięcia). Po ponad dobie głowa nadal bolała, żebro mniej. Po konsultacji z lekarzem plaster usunęliśmy ale zastanawiam się czy to po prostu taki organizm ze brak reakcji na ten lek, czy o co chodzi? z tego co czytam to bardzo silny lek i dziwi mnie ze nie zadziałał.
Witam. Czy nagłe osłabienie organizmu w naszym przypadku to wynik postępującej choroby czy przyczyny szukać gdzieś indziej? Od dwóch miesięcy nie ustępują bóle głowy, M. ostatnio trochę chudnie i traci siły. Nie bardzo wiem co robić. Juz myślałam żeby zgłosić się do hospicjum po pomoc jakaś, ale boję sie bo jak M. to usłyszy to zupełnie się załamie. Gdzie się zgłosić - do onkologa? czy lekarza rodzinnego? I w jaki sposób w ogóle można pomóc? Dodam ze M. miał tez problemy z jedzeniem trochę (odruchy wymiotne), ale nie jest tak, że nie je nic. Wspieramy się nutridrinkami cały czas. Czy lekarz pomoże jeszcze jakoś?
Chemia skończyła się około 1,5 miesiąca temu i przecież organizm miał się regenerować, a tu w drugą stronę jakoś to idzie...
Nie stwierdzimy via internet skąd nagłe osłabienie, zgłoście się do swojego lekarza prowadzącego, być może skieruje na TK głowy z powodu uporczywego bólu, ewent. zleci inne badania.
TK już zlecone. Czekamy na wyniki. Tylko to osłabienie mnie martwi. Bo głowa bolała już wcześniej i jakoś było jeszcze w miarę. A teraz od kilku dni totalna zniżka formy zarówno fizycznej jak i psychicznej.
Witam po dłuższym czasie .
Ważne żebys utrzymała M psychicznie no i żeby jednak sporo jadł i nabierał sił za wszelką cenę. Trzymam za Was kciuki i sciskam Darek
Dzięki Darku. Skontaktowałam się z Panią doktor od leczenia bólu. Mam nadzieje że uda jej się zaradzić coś. Bardzo miła osoba. W razie potrzeby obejmie M. opieką domową paliatywną. Na razie nic mu nie mówię, bo to zbyt groźnie brzmi. Ale myślę że dla niego byłoby dobrze jakby stale miał kontakt z jakimś lekarzem. A jestem ciekawa jak to jest u tych którzy maja w swoim mieście onkologów prowadzących. Czy w takich przypadkach pomaga onkolog czy też szukacie pomocy u innych lekarzy (rodzinny)?. U nas onkolog 50 km stąd.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum