1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Autor Wiadomość
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #106  Wysłany: 2011-05-02, 07:01  


Witajcie,

Dziadziuś ma problemy z oddychaniem.
Zwiększona męczliwość i duszności pojawiły się trzy dni temu.
Od tej pory dusi się nawet przy podniesieniu głowy- (oczywiście przy asekuracji) do poprawienia poduszki.

Pokarmy jeszcze przyjmuje, ale dosłownie symboliczne porcje.
Wczoraj zjadł zaledwie kilka łyżek zupki, odrobinę kurczaka i mikroskopijną cząstkę jabłka.
Pije.
Choroba potwornie Go wysuszyła.
Nie uwierzycie, ale w przeciągu 2 tygodni spadł z wagi i wychudł o połowę.
Teraz to dosłownie kość powleczona cieniutką warstwą skóry...

Brzuch bardzo twardy.
Powierzchniowo znacznie powiększony.
Wyglądem przypominający brzuch ciężarnej, łącznie z wypchnięciem pępka.
Bolesny po spożyciu posiłku.

Łaknienie.
Dziadziuś mówi, że nie odczuwa już uczucia głodu i każdy posiłek przyjmuje na siłę, bo tak trzeba.
Czasem skubnie coś na co bardzo ma ochotę (brzoskwinki z puszki, kiełbaska podwawelska, jabłko, czasem nawet pieroga i piwo karmi- wszystko w tyc swoich mikroskopijnych ilościach).

Świadomość w pełni zchowana.
Epizody splątaniowe już nie powracają.
Powróciła natomiast żółtaczka.

Dylematy moralne.
Dziadziuś chce iść do Hospicjum, w którym kilka lat temu po wylewie w stanie krytycznym prawie rok czasu była Babusia (i która wyszła z tego i przerzyła jeszcze 9 lat)- zaczął o tym ostatnio mówić i coraz częściej do tego wraca.
Dziadziuś ma jeszcze cichą nadzieję, że gdyby może tam trafił- to jeszcze nie wszystko stacone.
Wiem, że tam miałby dobrą opiekę i fachową pomoc medyczną o każdej porze dnia i nocy.
Wiem, bo widziałam zaangażowanie personelu w opiekę nad Babusią.
To co my czujemy jest nieważne.
To jego ostatnie dni i wola.
To On powinien mieć komfort psychiczny (o ironio!)
I tak będziemy do Niego dojeżdżać.

Nie wiem tylko czy zdążymy.
On naprawdę dogasa... :cry:
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
ana7 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 06 Lis 2009
Posty: 871
Pomogła: 122 razy

 #107  Wysłany: 2011-05-02, 14:45  


Rozumiem.
Dojeżdżajcie Praptaku, skoro Dziadziuś tak chce tam być.
Rozumiem Cię doskonale.
Przesyłam dużo siły. Również ucałowania dla Cudownego Człowieka- Dziadziusia - jak najmniej cierpienia.
Jestem z Wami

ania
 
 
ela1 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 27 Lut 2010
Posty: 2479
Pomogła: 516 razy

 #108  Wysłany: 2011-05-02, 19:47  


Praptaczku, tak masz racje najważniejsze jest to, co Dziadkowiaczek teraz chce.
Niedługo spotka się z Babunią.......

Trzymajcie się jakoś.
_________________
"Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
 
Erevain21 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 209
Skąd: Wrocław/Lublin
Pomógł: 77 razy

 #109  Wysłany: 2011-05-03, 16:29  


piwo karmi:) piwo jest wysoko odzywcze, bardzo dobry wybór(podswiadomy?nie wnikam i nie ma zamiaru :) ) .Pozdrawiam i zycze duzo siły.
 
Maggie 



Dołączyła: 27 Sie 2010
Posty: 90
Skąd: Szczecin
Pomogła: 8 razy

 #110  Wysłany: 2011-05-04, 07:48  


Praptaku, myślę, że Dziadziuś chwycił się myśli, że w hospicjum Go wyleczą , tak jak Waszą Babcię. może warto byłoby Go uświadomić,żeby nie przeżył rozczarowania, że w Hospicjum się nie leczy docelowo, tylko łagodzi ból. to samo możecie robić będąc pod opieką hospicjum domowego, a Dziadziuś byłby cały czas z Wami.opieka w hospicjum nie neguję , że jest bardzo dobra (tak jak w naszym), ale chyba w takiej sytuacji najważniejsza jest bliskość rodziny, tym bardziej, że jesteście ze sobą związani. takie wnioski wyciągnęłam czytając Twoje posty.
pozdrawiam i życzę dużo siły.
_________________
Maggie
 
 
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #111  Wysłany: 2011-05-06, 21:21  


Maggie,

Dziadkowiak jest rozeznany w sytuacji, wie na czym polega opieka Hospicyjna, zna stan swojego zdrowia- jest świadom nieuniknionego.
Ale jak wiesz, są różne postawy wobec świadomości nieuleczalnej choroby i nadciągającego nieubłagalnie kresu życia.
Dziadziuś boi się śmierci i myśl o niej chce jak najdalej od siebie odsunąć, a pomysł z Hospicjum daje Mu nadzieję...
Nie mogę, nie mam prawa Mu tej ostatniej iskierki nadzieji gasić.
On wie, że ma raka. Wie, że nie ma szans na wyleczenie.
Wierzy jednak, że Hospicjum może Mu ten czas przedłużyć i złagodzić...

Nie chcę Go tam wysłać.
Uważam, że opieka nad Nim jest moim obowiązkiem.
Ale jeśli taka jest Jego wola- jeśli to w jakikolwiek sposób miałoby wpłynąć choć przez chwilę na poprawę stanu psychicznego Dziadziusia- to moje dylematy nie są ważne.

Narazie jest jak jest.
Na miejsce w Hospicjum trzeba czekać...
Nie jest pewne czy zdążymy.
Ważne są intencje i podjęte działania.
I to, że Dziadziuś widzi, że liczymy się z Jego zdaniem.
Że ma poczucie, że w swojech chorobie nie jest osamotniony, ani tym bardziej ubezwłasnowolniony.

Na poniedziałek ma planowaną hospitalizację i wykonanie niezbędnych badań do oceny stanu zdrowia i postępów choroby.

Dwie noce temu miał kryzys.
Zaburzenia oddychania.
Duża bolesność brzucha.
Szczęściem dobrze ma dobrane- doraźne, mocne leki przeciwbólowe.

Samopoczucie.
Stan psychiczny w miarę jednostajny.

Ostatnio dużo z Dziadziusiem rozmawialiśmy, wspominaliśmy stare, dobre i zdrowe czasy...
Nawet się pośmiał i myślę, że na chwilę oderwał sie od rozmyślań.
Kiedy zagospodaruje się Mu czas, wciągnie w rozmowę, zachęci tematem dzień upływa Mu jakoś tak lżej (to chyba niewłaściwe słowo)- szybciej/znośniej.

Staramy się na miarę sił tak to wszystko organizować, żeby tych żnośniejszych chwil miał jak najwięcej.
Choćby spełnianie kulinarnych zachcianek.
Wysłuchiwanie dawnych opowieści.
Coraz krótsze niestety rozmowy.

I świadomość, że wkrótce nam tego wszystkiego zabraknie...

I tej Miłości choć tak wiele, wciąż za mało...
I ciągle wykradany minutę po minucie czas...

Kochany Dziadziuś i wspaniały człowiek :) )))
Mam szczęście że Go mam!

[ Dodano: 2011-05-06, 22:25 ]
Dziękuję Wam Kochani za słowa wsparcia, za otuchę i że pomimo tego że nie piszę tak często jak kiedyś, jeszcze tutaj zaglądacie :)
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #112  Wysłany: 2011-05-07, 14:49  


Praptaczku nasz kochany

Przykro okrutnie czytać, że Dziadziuś słabnie :( i.... gaśnie.
Ciężko z tym się pogodzić. Ciężko znieśc, że ukochana Osoba "znika", staje się mniejsza, chudsza i widać, normalnie widać jak uchodzi życie...

Niestety taki jest los:(
Dobrze, że mieliście tyle wspaniałych, wspólnych chwil w życiu.
Życzę by było ich jeszcze sporo.
Najważniejsze by Dziadkowiak nie cierpiał, by Go nie bolało i miał Was - Ukochanych Bliskich - w pobliżu...

ściskam mocno
_________________
Katarzynka36
 
 
IzaM 



Dołączyła: 16 Gru 2010
Posty: 44
Pomogła: 12 razy

 #113  Wysłany: 2011-05-09, 21:13  


Cytat:
Kochany Dziadziuś i wspaniały człowiek )))
Mam szczęście że Go mam!


Kochany Praptaku - Twój Dziadziuś ma szczęście, że ma Ciebie. Czytam Waszą historię i podziwiam Twoją niezwykłą postawę pozbawioną jakichkolwiek oznak egoizmu. Jesteś wspaniałym człowiekiem, pełnym empatii i miłości - Dziadziuś musi być z Ciebie bardzo dumny. Jak wiele osób, przychodzę tu często i trzymam mocno kciuki, aby los pozwolił Wam na przeżycie jeszcze wielu chwil miłości wykradanych upływającemu czasowi...
 
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #114  Wysłany: 2011-05-14, 22:43  


Witajcie,

Dziadziuś bardzo słabiutki, nie ma sił się ruszać.
Pokarmy przyjmuje symbolicznie, napoje podobnie.
Ma trudności z mową.

Dziś wieczorem karetka zabrała Go do szpitala.
Został przyjęty na chirurgię.
Podłączono kroplówki.
Zlecono zacewnikowanie.

Jutro lub w poniedziałek ma zostać odbarczona wątroba- mają ściągać Mu płyn, którego zebrało się naprawdę dużo.
Powłoki brzuszne przez to powiększone, twarde i bolesne- nie tylko przy dotyku.

Ponieważ na tę małą odleżynkę (wielkości 20/50gr) nie pomogły ani Tormentoil ani Sudocrem, jutro kupię Mu plasterki Granuflex.
One powinny złagodzić dolegliwości.

Stan psychiczny.
Dziadkowiaczek przezadowolony, bo wykąpany (i jakby po tym bardziej rześki).
Cieszy się, że trafił do szpitala.
Wierzy, że jeśli będą coś koło Niego robić, to jeszcze Mu się choć trochę poprawi.

Mam nadzieję, że tak będzie...

Moja Kochana Chudzinka :cry:

[ Dodano: 2011-05-14, 23:48 ]
Ps. Szykował się na ten szpital jak na wesele :)
Mycie, dobieranie potrzebnych rzeczy- wiadomo nie sam, ale pomimo sił bardzo sie angażował.
Dobrze, że ma jakiś malutki cel przed sobą- to daje siły i nadzieję na tę okrutną walke z czasem.

Dobre i kilka chwil...
Na usciśk, podziękowanie, przytulenie, słowo Kocham i na uśmiech...
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
ela1 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 27 Lut 2010
Posty: 2479
Pomogła: 516 razy

 #115  Wysłany: 2011-05-14, 23:16  


praptak :) , ale ten Twój Dziadkowiaczek walczy.
Najważniesze jest Jego nastawienie i to żeby Jemu było jak najlepiej.

Dobrze, że ma Was ..... :)
_________________
"Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
 
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #116  Wysłany: 2011-05-15, 22:15  


Właśnie wróciliśmy ze szpitala.

Stan Dziadziusia gwałownie się pogarsza...

Ma duże problemy z oddychaniem.
Występuje bezdech, a potem bardzo płytki szybki oddech.
Nie przyjmuje pokarmów, jedynie płyny.

Pomimo podawanych zastrzyków p/bólowych odczuwa przejmujący ból.
Najgorszy jest brzuch, plecy i kończyny.
Kiedy bardzo poli cały sztywnieje, napina się i próbuje przeczekać...
Nie potrafi znaleźć odpowiedniej dla siebie pozycji- próbuje usiąść, to leżeć, wierci się- jeśli wierceniem można nazwać próby poruszenia o max 2cm.
I ten ciągły grymas bólu na udręczonej twarzy.

Stale mówi już będzie, jest dobrze, dajcie mi już spokój, nie ruszajcie mnie- pomimo tego, że nic się przy Nim nie robi. Musi potwornie cierpieć...
Mówi cichutko, ledwie zrozumiale- widać, że jest to dla Niego ogromny wysiłek.

Pojawiają się mimowolne skurcze i drgania kończyn.
Nogi, dotychczas opuchnięte do kolan nie "oddają" ciała po ucisku, a skóra zachowuje się jak ciasto.

Świadomość utrzymuje się na przemian ze splątaniem.
Dziadziuś trwa w stanie jakby półsnu, czuwania.
Wzrok ma mętny, szklany i patrzy jakby z oddali...
Momentami nie poznaje ludzi.
Nie wie gdzie się znajduje.
(Pyta czyje to łóżko, do kogo przyjechaliśmy, kto jest przy nim itp.)
Kiedy się Go "rozbudzi?" sprawia wrażenie zorientowanego co do osób.

Mnie udało się jeszcze z Nim porozmawiać... podziękować za wszystko i powiedzieć, że Go Kocham- a On mi jeszcze dał radę odpowiedzieć, że wie i On tez mnie kocha :cry:
I ścisnął mi dłoń.
Dał jeszcze cześć mojemu Synkowi i zobaczył Męża, na którego tak czekał...

Wezwaliśmy Księdza.
Udzielił Dziadziusiowi SNCH.

Kiedy odjeżdżaliśmy był jakby nieobecny, nie wiem na ile docierało do Niego to co mówiliśmy.
Choć na koniec powiedział nam: "z Bogiem"

Poprosiłam pielęgniarki o podanie tlenu na noc.
Przy zmianie pampersa założyły Mu plasterek na odleżynkę.
Zrobiły maczaki.
Tak niewiele można zrobić, żeby Mu ulżyć.
To jest nie do zniesienia.

Boję się sygnału telefonu, wiadomości że to już.
Jestem przy tym dziwnie spokojna...
Mam przeczucie że się już po tej stronie nie zobaczymy...
Oddałabym swoje lata, swój czas- żeby tylko nie cierpiał :cry:

Z przerażeniem łapię się na modlitwie o ulżenie w bólu, zniesienie cierpień i o dobrą- lekką śmierć :cry:
Tak bardzo się o Niego boję...
I nic nie mogę zrobić.

[ Dodano: 2011-05-16, 09:07 ]
Nocka bardzo ciężka.
Rozmawiałam z pielęgniarkami.
Poważne problemy z oddychaniem.
Potworne dolegliwości bólowe.
Spodziewały się najgorszego.

Stan jest krytyczny.
Lekarze nie podejmą się już odbarczenia brzucha.

Nie rozumiem dlaczego Dziadziusiowi nie podają morfiny.
Tak bardzo cierpi.
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
kaja115 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Lut 2009
Posty: 735
Pomogła: 125 razy

 #117  Wysłany: 2011-05-16, 09:23  


:/pociesza:/
_________________
kaja
 
asia0602 


Dołączyła: 28 Lut 2011
Posty: 11
Pomogła: 2 razy

 #118  Wysłany: 2011-05-16, 09:57  


Tak bardzo mi przykro [zalamka]
_________________
Tęsknie bardzo za Tobą Mamusiu ....

Serce zasnęło. Już się nie obudzi. Dusza opuściła ludzi. Wzleciała do góry, wysoko ponad chmury. Ujrzała złotą bramę Przekroczyła próg. Nowe życie rozpoczęła,
A brama za nią się zamknęła.

Dobry Jezu a nasz Panie daj jej wieczne spoczywanie...
 
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #119  Wysłany: 2011-05-16, 10:21  


Podłączyli naszą Kruszynkę :cry: pod monitory.
P/bólowe dawkuje strzykawką automatyczną aparatura.
Ma podany tlen.

Zdarza się, że jescze próbuje coś powiedzieć.
Jest tak potwornie słaby i umęczony...
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
ana7 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 06 Lis 2009
Posty: 871
Pomogła: 122 razy

 #120  Wysłany: 2011-05-16, 10:44  


Kochany Praptaku jestem z Wami w tych ciężkich chwilach...
czuję potworny smutek :-[
dużo siły...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group