1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 13
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-23, 14:28   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Kochani :heart: ,

dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy, wsparcia i wszelaką pomoc merytoryczną- tak potrzebną w walce z chorobą, w trudnym okresie towarzyszącym umieraniu i bolesnym chwilom żałoby.

Myślę, że to dobry moment na wycofanie się z aktywnego uczestnictwa w Forum.
Chciałabym jednak, jeśli pozwolicie śledzić Wasze wątki i kibicować cichutko w Waszych zmaganiach.

Od siebie życzę dużo siły, wytrwałości i samozaparcia.
Życzę Wam, żeby Wasze historie miały zgoła odmienne od naszej zakończenie.
Byście cieszyli się każdą chwilą życia swojego i swoich najbliższych- i te chwile cenili niczym największy skarb.

Życzę Wam miłości, bo to ona nadaje sens naszemu życiu.
Wszystkim chorym życzę nadzieji na wyzdrowienie, a tym którzy chorych wspierają
cierpliwości i godnej postawy.
Ja wierzę, że to co sami od siebie dajemy (zarówno to dobre, jak i złe) kiedyś wróci do nas w dwójnasób.
Pamiętajmy o tym nie tylko w trakcie choroby, ale i w codziennym życiu.
Naprawdę niewiele trzeba, żeby komuś dzień uczynić szczęśliwym- czasem wystarczy zwykły uśmiech w autobusie, czasem zamienienie kilku słów ze starszą nieznajomą osobą- a czasem bużka otrzymana na Forum :)

Dziękuję Wam za Wasze ciepło i Waszą obecność, gotowość wsparcia i doświadczenie.
Wszystkiego dobrego :)

Pozdrawiam Was Wszystkich cieplutko,
Dorota (Praptak :)
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-20, 10:16   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Po wszystkim...
Złożyliśmy sprawy doczesne w ziemi, miłość i wspomnienia pozostawiając ku złagodzeniu bólu i tęsknoty...
A te są potężne :cry:

Strasznie to trudne i niezwykle wzruszające chwile...
Ostatnie pożegnanie i powracające wspomnienia pięknych, szczęśliwych momentów naszego wspólnego życia.
Tak, życia...
A to życie dobiegło kresu.
Nic, żadna z tych chwil juz nie powróci.
Nie wrócą Kochane tak bardzo Osoby.
Pozostaje tęsknota serca i ta czysto fizyczna potrzeba przytulenia, zobaczenia ukochanych twarzy...

Jedynym pocieszeniem jest to, że Dziadziuś z Babusią są już razem.
Że tam gdzie są nie ma już bólu i cierpienia, które nierozerwalnie zwiazane były z Nimi przez ostatnie lata.

Wiecie, Dziadziuś zmarł w 3 rocznicę naszego ślubu cywilnego...
Postanowiliśmy z Mężusiem, że to nasze małżeństwo (wszystkie te starania, by było ono jak najlepsze) ofiarujemy i Ich intencji- w intencji naszych Dziadków...
To będzie również dla nas potężna mobilizacja, by o to życie we dwoje- zarówno jako małżeństwo, jak i o naszą mała rodzinkę dbać ze wszechmiar całym serduchem :)
Taki prezent w podzięce za to co sami od Nich otrzymaliśmy...

A dom bez Dziadków wieje pustką...
Niby miejsce to samo, a nie do poznania.

A na cmentarzu, z płyty grobowca patrzą dwie Kochane, uśmiechnięte twarze...
Śpijcie spokojnie Kochani...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-18, 17:24   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Jutro pogrzeb.
Bolesne i nieodwołalne potwierdzenie, że to naprawdę koniec.
Smutne pożegnanie...

Mimo wszystko jestem o Dziadzia spokojna...
Jutro się jeszcze zobaczymy...
Potem będziemy się widzieć oczyma serca...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-18, 08:55   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
"Nie odtrącaj mnie
w czasie starości;
gdy siły ustaną,
nie opuszczaj mnie.
Pomnóż moją
godność i pociesz
mnie na nowo."
(psalm 71. wers 9)





MODLITWA MOJA...

gdy dzień
osunie się
w nieczytelność

i noc
zapadnie
we mnie
kamiennym znakiem

Jezu
z miłością
jak powszedni
chleb

stań przy mnie.

(K.M.Suwiczak)
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-17, 07:10   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Kochani nadszedł dla nas kres tej trudnej drogi...

Dziś w nocy- o godzinie 1:15 zasnął w Panu mój Kochany Dziadysław :cry:
Odszedł cichutko i spokojnie...
Zmarł na moich rękach...

Dziękuję Bogu za łaskę towarzyszenia Mu w ostatnich ziemskich chwilach...
To był dla mnie zaszczyt i wyróżnienie.
Tym bardziej, że Dziadziuś zawsze mówił, że mnie najbardziej ufa- a ja obiecałam Mu, że będę przy Nim do końca.
Dopełniłam obietnicy.
A Dziadziuś, wierzcie lub nie- czekał...

Wczorajszy dzień był dla Dziadziusia bardzo trudny.
W rozmowie telefonicznej z lekarzem dowiedziałam się, że stan jest krytyczny i funkcje życiowe Dziadziusia gasną.
Zapytałam lekarza czy byłaby możliwość, żeby nocować przy łóżku Dziadziusia.
W drodze wyjątku zgodził się na jedną osobę.
Boże dziękuję Ci- na mnie.

Wiedziałam, że Dziadziuś odejdzie tej nocy.
Już w drodze do szpitala, a pewności nabrałam wchodząc do sali.
Dotarliśmy z Ojcem tuż przed północą.
Ojciec się pożegnał, ja zostałam.

Czytałam Dziadziowi fragmenty Pisma Świętego, pomodliłam się "z Nim", wspominałam wspólne chwile z dzieciństwa i dawnych czasów...
(jak jako szkrab nieustannie gasiłam Mu traktor, jak szczuł mnie kogutem :) )
Nie uwierzycie ale wzrastało Mu tętno.
Podziękowałam Mu za cudowne dzieciństwo, za to jaki wpływ miał na moje wychowanie...
Powiedziałam jak fantastycznym, silnym i honorowym jest dla mnie człowiekiem.
I jak bardzo dziękuję Bogu za tak wspaniałego Dziadka...
I że Kocham Go ponad wszystko...
I że mam nadzieję, że może kiedyś zasłużę na to by spotkać Jego i Babusię po drugiej stronie...

Miał spierzchnięte usta i wysuszoną buzię.
Zwilżyłam Mu je maczakiem, delikatnie musnęłam buzię.
Chyba Mu ulżyło.
Tylko westchnął cichutko i opadł delikatnie na moją rękę- jakby się tuląc...
Pocałowałam Go w czoło i powiedziałam, że był bardzo dzielny, długo walczył i czas teraz odpocząć...
Żeby szedł do Boga...
Że tam spotka Mamę, Tatę, Rodzeństwo, Babcię i wszystkich których kochał...
Że tam nie ma już bólu, jest tylko ukojenie.
Że zawsze będzie obecny w moim sercu i mojej pamięci...
Ze głęboko wierzę, że jeszcze kiedyś się spotkamy :cry:
Odszedł.
Był spokojny.

Nie zostawiłam Go do końca.
Pomogłam pielęgniarkom przy zabiegach pośmiertnych i dopóki Go nie zabrali (2 godziny) cały czas byłam przy Nim i głaskałam Go po twarzy.
Nie chciałam, żeby został sam.
I chciałam Go mieć jak najdłużej :cry:

Teraz mam Go w serduchu i pięknych wspomnieniach.
Nikt mi tego nie odbierze.

Mamy z Mężem na obrączkach cytat z bibli- z pieśni nad pieśniami:
"bo jak śmierć potężna jest miłość"
ŚMIEM TWIERDZIĆ ŻE JEST ZNACZNIE BARDZIEJ POTĘŻNA!

Najdroższy Dziadziusiu śpij spokojnie...
A Ty Boże przyjmij i zbaw Jego duszę, daj Mu ukojenie.

Dobranoc Dziadziu,
bardzo Cię Kocham, wiesz...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-16, 21:14   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Jest jeszcze gorzej niż w ciągu dnia.
Dziadziuś nie odzyskał przytomności.
Ciśnienie ma potwornie niskie.
Lekarze mówią, że funkcje życiowe gasną :cry:

Odchodzi Dziadziunio :cry:
Tak długa i trudna droga przed Nim...
Trudna dla Niego i dla Nas wszystkich :cry:

Boże daj siłę...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-16, 11:21   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Podłączyli naszą Kruszynkę :cry: pod monitory.
P/bólowe dawkuje strzykawką automatyczną aparatura.
Ma podany tlen.

Zdarza się, że jescze próbuje coś powiedzieć.
Jest tak potwornie słaby i umęczony...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-15, 23:15   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Właśnie wróciliśmy ze szpitala.

Stan Dziadziusia gwałownie się pogarsza...

Ma duże problemy z oddychaniem.
Występuje bezdech, a potem bardzo płytki szybki oddech.
Nie przyjmuje pokarmów, jedynie płyny.

Pomimo podawanych zastrzyków p/bólowych odczuwa przejmujący ból.
Najgorszy jest brzuch, plecy i kończyny.
Kiedy bardzo poli cały sztywnieje, napina się i próbuje przeczekać...
Nie potrafi znaleźć odpowiedniej dla siebie pozycji- próbuje usiąść, to leżeć, wierci się- jeśli wierceniem można nazwać próby poruszenia o max 2cm.
I ten ciągły grymas bólu na udręczonej twarzy.

Stale mówi już będzie, jest dobrze, dajcie mi już spokój, nie ruszajcie mnie- pomimo tego, że nic się przy Nim nie robi. Musi potwornie cierpieć...
Mówi cichutko, ledwie zrozumiale- widać, że jest to dla Niego ogromny wysiłek.

Pojawiają się mimowolne skurcze i drgania kończyn.
Nogi, dotychczas opuchnięte do kolan nie "oddają" ciała po ucisku, a skóra zachowuje się jak ciasto.

Świadomość utrzymuje się na przemian ze splątaniem.
Dziadziuś trwa w stanie jakby półsnu, czuwania.
Wzrok ma mętny, szklany i patrzy jakby z oddali...
Momentami nie poznaje ludzi.
Nie wie gdzie się znajduje.
(Pyta czyje to łóżko, do kogo przyjechaliśmy, kto jest przy nim itp.)
Kiedy się Go "rozbudzi?" sprawia wrażenie zorientowanego co do osób.

Mnie udało się jeszcze z Nim porozmawiać... podziękować za wszystko i powiedzieć, że Go Kocham- a On mi jeszcze dał radę odpowiedzieć, że wie i On tez mnie kocha :cry:
I ścisnął mi dłoń.
Dał jeszcze cześć mojemu Synkowi i zobaczył Męża, na którego tak czekał...

Wezwaliśmy Księdza.
Udzielił Dziadziusiowi SNCH.

Kiedy odjeżdżaliśmy był jakby nieobecny, nie wiem na ile docierało do Niego to co mówiliśmy.
Choć na koniec powiedział nam: "z Bogiem"

Poprosiłam pielęgniarki o podanie tlenu na noc.
Przy zmianie pampersa założyły Mu plasterek na odleżynkę.
Zrobiły maczaki.
Tak niewiele można zrobić, żeby Mu ulżyć.
To jest nie do zniesienia.

Boję się sygnału telefonu, wiadomości że to już.
Jestem przy tym dziwnie spokojna...
Mam przeczucie że się już po tej stronie nie zobaczymy...
Oddałabym swoje lata, swój czas- żeby tylko nie cierpiał :cry:

Z przerażeniem łapię się na modlitwie o ulżenie w bólu, zniesienie cierpień i o dobrą- lekką śmierć :cry:
Tak bardzo się o Niego boję...
I nic nie mogę zrobić.

[ Dodano: 2011-05-16, 09:07 ]
Nocka bardzo ciężka.
Rozmawiałam z pielęgniarkami.
Poważne problemy z oddychaniem.
Potworne dolegliwości bólowe.
Spodziewały się najgorszego.

Stan jest krytyczny.
Lekarze nie podejmą się już odbarczenia brzucha.

Nie rozumiem dlaczego Dziadziusiowi nie podają morfiny.
Tak bardzo cierpi.
  Temat: rak żołądka przerzuty proszę o pomoc
praptak :)

Odpowiedzi: 17
Wyświetleń: 16846

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2011-04-04, 13:09   Temat: rak żołądka przerzuty proszę o pomoc
Witaj Piotrze,

jak znosicie chemię?
Samopoczucie pewno teraz nie najlepsze...

Uściskaj Żonkę mocno,
serdecznie pozdrawiam :)

Zyczę duużo zdrówka i wiary w lepsze jutro "yee"
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-01-19, 11:27   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Witajcie,

jesteśmy już po pogrzebie Babuleńki.

Ostatanie pożegnanie miała piękne.
Wzruszające kazanie i obecność mnóstwa osób, które darzyły Ją sympatią.
A mój 26 miesięczny Synuś śpiewał Jej w niebogłosy :)

Do tej pory, pomimo pogrzebu nie mogę uwierzyć, że Jej już nie ma.
Tak często w ostatnim czasie bywała w szpitalu, że kiedy patrzę na Jej łóżko- na którym zawsze zwinięta leżała na boku- to mam wrażenie, że dalej jest w szpitalu i pasuje się już zbierać, żeby Ją odwiedzić :cry:

Tak bardzo Ją kochałam.
Zawsze będzie miała w moim serduchu najbardziej wygrzane i wygodne miejsce...


Dziadziuś.

Stan Dziadziusia bardzo się pogorszył.
W nocy z poniedziałku na wtorek wogóle nie spał. Męczył Go potworny kaszel.
Wprawdzie nie szła Mu już krew, ale kaszel bardzo Go osłabił.
Rozwinęło się zapalenie oskrzeli.

Jest bardzo słaby, cichutko mówi, mało je.
Jeszcze w zeszłym tygodniu tryskał energią.
Robił sobie dodatkowe badania.
W końcu przy którymś z badań jeden z lekarzy powiedział Mu jak się sprawy mają i że właściwie nic już nie można zrobić.

To podcięło Dziadziusiowi skrzydła.
Stracił wolę walki i chęć życia.
Teraz praktycznie czeka na to co nieuniknione.
Jego bierność jest przerażająca.
Nie wiem czy dobrze to opiszę, ale wydaje mi się, że te wszystkie objawy powróciły ze zdwojoną siłą.
Powróciło zażółcenie, wróciła opuchlizna.
Bóle stały się jakby silniejsze, starcił apetyt...

Bardzo zmienił się na twarzy.
Wyciągnęło Go i zniszczyło.
Wygląda jak ktoś kto bardzo długo dźwigał na swoich barkach ogromny ciężar.
A kiedy widzi już cel swojej drogi- nie ma już sił żeby do niego dotrzeć i każdy, kolejny krok jest coraz dłuższy, a ciężar staje się nie do zniesienia.
I te oczy, kiedyś takie promienne i figlarne, teraz wypełnione są po brzegi poczuciem beznadzieji...

Do tego śmierć Babusi...
Stara się tego nie okazywać, ale bardzo to przeżywa.

Za dużo tego wszystkiego, jak na jednego starego i spracowanego człowieka...

Tak bardzo chciałabym odjąć Mu lat i trosk,
przywrócić Mu radość życia...
a nie potrafię :-(

[ Dodano: 2011-01-19, 11:48 ]
W sobotę Dziadziuś jeszcze cieszył się, gdy przyjechaliśmy.
Mój Synek wyprawiał z Nim cuda.
Próbował wozić Go na łóżku, czesał, liczył włoski i gilgotał.
Tulił i głaskał Dziadziusia.
Zawsze potrafił Go rozbroić.
Wydawało się nam wtedy, że choć na chwilę potrafimy oderwać Dziadkowiaka od tej smutnej rzeczywistości...

Ale wczoraj nic już nie mogło wyrwać Go z marazmu.
Ani obecność prawnuczka, ani opowieści o Jego głośnym śpiewie dla Babusi, ani o kwiatuszkach z Jego mikroskopijnej wiązanki, które urwał jeszcze w kościele i podtykał każdemu pod noś do wąchania...
Nawet historia, z aniołkiem przy szopce, który przy wrzucaniu pieniążków nie nadążył kiwać główką i śpiewać...
Wszystko to dochodziło do Niego z opóźnieniem, a jakiekolwiek reakcje były bardzo stłumione.

Mam nadzieję, że może kiedy pokona zapalenie oskrzeli i nieco się wzmocni, na nowo zainteresuje się życiem...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-01-11, 16:18   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Witajcie!

nie mam dobrych wieści...

Babuleńkę w piątek R wzięła do szpitala.
Ciężkie w przebiegu, obustronne zapalenie płuc.
Stan krytyczny.

Gorączkę zbili dość szybko, zacewnikowali, bo nie kontrolowała wypróżnień.
Cały czas jest pod kroplówkami i tlenem.
Wydawało się, że stan zdrowia odrobinkę się poprawił...
W sobotę i niedzielę zjadła mi kilka łyżek zupy i brzoskwinek, które uwielbia.
Wtedy była jeszcze przytomna i kontaktowała- miała oczywiście majaki i dużo podsypiała.

W sobotę był u Niej ksiądz.
Wyspowiadała się i przyjęła SNCH.
Wtedy jeszcze nas poznawała, pytała o prawnuka.

W nocy miała trudności z oddychaniem.
Majaczyła, zrywała się, nie mogła znaleźć sobie miejsca.
Dzisiaj nikogo nie poznaje, jeśli ma otwarte oczy- patrzy niewidzącym wzrokiem.
Raz jej zimno, raz gorąco.
Wstaje, chce wyjść na zewnątrz- bo się dusi.
Nie kontaktuje, woła bliskich, mówi od rzeczy.
Nie chce pokarmu, pije.
Bardzo zmieniła się na twarzy...

I te Jej oczy, kochane oczy- są jakby za galaretką...
Wiem, że to potwornie zły znak.

Wyłam jak bóbr, bo przypomniałam sobie w szpitalu, jak Babusia robiła pierogi z serem i śpiewała mi: "chodzi lisek koło drogi, nie ma ręki ani nogi, kogo lisek przyodzieje, ten się nawet mie spodzieje" i odwracała głowę niby, że nie specjalnie.
A ja, bąk niewiele większy od mojego Synka pałaszowałam ser, który w piramidkach wcześniej ułożyła na cieście.
Potem z przejęciem szukała tego LISA, a ja z dziobem pełnym sera, zaśmiewając się tarzałam się obok Niej... !yes!yes!
Jezu i ten najlepszy na świecie żurek na zakwasie i placki z blachy i drożdżówki i sernik i murzynek, które piekła specjalnie dla mnie...

A teraz leży Kruszyna, niewiele większa od wróbla i cierpi :cry:


Dziadziuś.
Dziadziuś też jest w spitalu, od soboty.
Zawieźliśmy Go w odwiedziny do Babci, ale źle się poczuł i Go zostawili.
Grypa bardzo osłabiła serce.
Humor jak na okoliczności ma dobry.
Bóle brzucha coraz bardziej intensywne.
Męczące biegunki.
W nocy pluł krwią.
Dziś mieli mu zrobić USG i zlecili konsultację laryngologiczną.

Jest samodzielny, na chodzie, ma apetyt.
Stosunkowo dobrze wygląda.

Też nachodzą mnie wspominki:
Jak Dziadkowiak z Babcią przynośili mi podczas żniw całe wielkie gałązki jeżyn, bo byłam grzeczna i siedziałam na snopku, kiedy Oni pracowali. I liczyłam zające, bociany itp.
Jak Dziadek wspinał się na drzewo po moje ulubione wiśnie, albo kiedy kradłam Mu z traktora śliwki, które schował sobie na przekąskę...
Albo, żeby mnie, małego niejadka zmobilizować do jedzenia- pozwalał boksować się po brzuchu, za łyknięty kęs... a był świeżo po resekcji żołądka, z powodu wrzoda :brr: .
A jak byłam chora to udawał, że jest kowbojem i próbował ujeżdzać to cielaka, to świnki- tyko po to, żebym się śmiała :oops: .

A teraz jest taki wyniszczony chorobą...


Pamiętacie, jak pisałam, że panicznie boję się, żeby podczas tego czasu, którego poświęcamy Dziadkowiakowi bardziej intensywnie nie umknęła mi niespodziewanie Babuleńka??
Chyba powinnam być wiedźmą...
bo tak się właśnie dzieje


I każy dzień zaczyna się z obawą...

Pozdrawiam Was wszystkich.

[ Dodano: 2011-01-11, 16:41 ]
Babusince doprowadziłam język, usta i wargi do stanu używalności.
Wymusiłam zrobienie maczaków i pędzlowałam wszystko, bo to była jedna wielka, biała skorupa. Wyschnięta do granic, wysuszona.
A teraz jest jak nowa :)

A i najważniejsze! Mnie poznawała!!!!!!! :-D
I mojego mężusia.
I słyszała jak mówiłam Jej, że Ją kocham.
I odpowiedziała. i mnie tuliła.
I Dziadkowiaka zacałowałam.

echhh...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 55216

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2010-12-11, 01:34   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
To prawda mam ogromne szczęście, że mogę cieszyć się Nimi tak długo.
Jeszcze 6 lat temu była Ich cała czwórka... Jeden Dziadziuś odczedł :cry:

Co do uwielbiania... faktycznie istnieje- ale z mojej strony :-D
Muszę jednak przyznać, że cała czwórka mnie rozpieszczała i chyba pełniłam rolę wnuczkowego pupila, choć to nie jest dobre słowo- bo pupilki zwykle są grzeczne, a ja byłam takie małe zadziorne wybij okno, pomagiwalec i wszędzie było mnie pełno.
A w stosunku do Nich byłam straszną przylepą...
Wszędzie za Nimi łaziłam i musiałam robić to co Oni :)

Jak się dostanie tyyleee miłości, ciepła, zainteresowania i troski, nie ma opcji, żeby nie zaprocentowało...
Ja Im poprostu, najzwyczajniej w świecie chcę oddać tyle ile sama otrzymałam, a że z nawiążką- to dlatego że się Im należy, bo są Kochanymi ludźmi.
Nigdy z nikim z rodziny nie byłam tak blisko jak z Nimi i z nikim nie wiązała mnie tak mocna więź 8-)

To uczucie można porównać chyba jedynie do mojej miłości wobec Mężusia i Synusia :)
I dla Nich można zrobić wszystko, bo naprawdę na to zsługują!

Rozpieszczali mnie tyle lat, że teraz moja kolej by Ich rozpieszczać...
Czas na rewanż :mrgreen:

:in_love: ::thnx:: |uscisk| ::dance:: |happy| "yee" :heart:

Kocham Ich wszystkich przepotwornie!!!

Dlatego nie przyswajam pochwał i wydają mi się one na tyle nie namiejscu, że czuję się nieswojo- bo wszystko to co robię jest w pełni naturalne i pochodzi z głęęęębi serducha ;)
Mimo wszystko dziękuję i pozdrawiam bardzo serdecznie :papap:

[ Dodano: 2010-12-11, 01:47 ]
Moje Dziadki :-D

[ Dodano: 2010-12-11, 02:25 ]
Ech, bo mnie przez Was na zwierzenia wzięło...
Synuś spi, pies chrapie a ja mam luźną chwilę, bo czekam aż Męzysko moje wróci z trasy :)

Musze Wam powiedzieć, że Męzusia mam Kochanego :)
W pełni wkradł się w serca Dziadków.
Sam stracił swoich kiedy był dzieckiem i moich naturalnie przyswoił jako własnych.
Autentycznie żyje Ich życiem, trapi się i raduje na równi ze mną, a i Dziadki traktują Go jak swojego wnuka :-D

Pamiętam, kiedy pierwszy raz przedstawiłam Go Dziadkom (w Dzień Babci i Dziadka :) zrobiliśmy rundkę do obydwu rodów) Dziadkowiak spytał czy to chłopak z aspiracjami na męża :mrgreen: a Babulka stwierdziła że fajny i kedy się żenimy :mrgreen:

Żałuję ogromnie, że Mężowi nie było dane poznać mojego drugiego Dziadziusia :-( mają podobne charaktery i poczucie humoru... jestem pewna, że byliby świetnymi kompanami.

A nasz Synuś uwielbia Pradziadków, nie ma lepszych wyjazdów nad te do Nich.
Ciągnie Go niesamowicie i choć madopiero 2 latka zawładnął Nimi doszczętnie :-D
Czasem, kiedy wskakuje na łóżko do Babci- Ptaszka :) boję się, żeby Jej nie uszkodzł...
On, choć malutki, wygląda przy Babci jak stały bywalec siłowni, a radośc okazuje całym sobą :lol:

Zdaję sobie sprawę, że ta nasza idylla nie będzie trwała wiecznie, dlatego zrobię wszzystko, żeby jak najwięcej zapadło Mu w pamięć.
Mamy sporo wspólnych zdjęć i pękne wspomnienia, które będę się starała jak najdokładniej przypominać i przekazywać opowieści o tym jak wspaniałymi byli (już wtedy niestety) ludźmi i jak bardzo nas wszystkich kochali :)

I się spłakałam :)

Dosyć tego dobrego, czs kończyć.
Śpijcie dobrze.
Ciepło Was ściskam :)

[ Dodano: 2010-12-11, 14:35 ]
Dziadkowiak przybył :-D
Pochłonął cały talerz pierogów z truskawkami :mrgreen:
Zadowolony.
My też ;)
Odpoczywa
  Temat: guz płuca prawego-Adeno ca.
praptak :)

Odpowiedzi: 824
Wyświetleń: 258862

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2010-11-25, 11:39   Temat: guz płuca prawego-Adeno ca.
Witaj Jusia :)

Przeczytałam Twoje wpisy towarzyszące Waszej walce z nieuniknionym i wyłam jak bóbr :)
Kolejne notki wzruszały mnie coraz bardziej...
Na kolana powaliło mnie to jak dzielnie trwłaś przy Tatusiu u schyłku jego drogi i to Twoje cudowne wspomnienie- pożegnanie... a potem zobaczyłam zdjęcie Twojego Taty- i to uczucie niesamowitej pogody ducha, dobroci i optymizmu :) jakie od Niego bije :)

...wiesz, pisałaś nie raz, że mogłaś zrobić więcej... ale Ty Kochana Dziewczyno, zrobiłaś wszysko, a nawet więcej!

I cała ta MIŁOŚĆ jaką dał Ci Tato, wróciła do niego w dwójnasób :-D

Nie można wymarzyć sobie lepszego dziecka :-D


Ciesz się wspomnieniami, ich nie odbierze Ci nikt, żadna choroba ni śmierć...
I miej nadzieję, że te nasze żegnaj, to do zobaczenia- za jakiś czas :)

Pozdrawiam Cię serdecznie (jak mój Synek) iiiiiiiiiiii! :-D
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group