Dziś rano Pan Bóg zabrał mojego tatę do siebie. Umarł w szpitalu ale nie męczył się...:(((Rzeczywiście nie dożył jesieni, nie dożył nawet lata. Ale próbował żyć i na swój sposób walczyć..:((( Jest mi strasznie źle...
Dzięki takiemu forum jak to jest łatwiej. Dziękuję za każde WASZE słowo. Trzymam kciuki za wszystkich bardziej, mniej chorych oraz ich rodziny...
Witam....Moje wspomnienia w trudnych chwilach i wasze dobre słowa i serca nie pozwalają mi o Was zapomnieć i wrócić tu w moich ciężkich chwilach. Śmierć taty była dla nas wszystkich ciężkim przeżyciem. Jednak dopiero pięc miesięcy później mój świat się zawalił. W wypadku samochodowym w wieku 35 lat zginęła moja ukochana siostrzyczka. Osierociła 2,5 letniego syniusia i 10 miesięczną córeczkę.....
Do dziś stawaiam sobie pytanie dlaczgo.!!!!! Tak bardzo pragnęła dzieci, po dwóch poronieniach wreszcie się udało i nawet nmie zdążyła się nimi nacieszyć.....Moje serce pękło...Tak strasznie ją kocham i jednocześnie zadaję sobie pytanie dlaczego tata na to pozwolił, do tego dopuścił....I dlaczego to nie ja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum