Witam serdecznie!
Gaba tak , to bardzo przykre
Nic nie pisałam ponieważ nie było w sumie o czym. Nic tylko płakać nad tym nieudolnym systemem.
Na dzień dzisiejszy sprawa wygląda następująco. Teść ma zatkany stent/przełyk. W szpitalu od Płuc cały czas był pod kroplówką ,która go odżywiała. Przestali robić jakiekolwiek badania.
Próbowali przetkać owy stent ale nic z tego. Ordynator owego szpitala jak i lekarka prowadząca NIE POTRAFIĄ dodzwonić się, złapać, porozmawiać ze specjalistą z WCO , który wykonuje takie zabiegi tj. zakładanie stentów. Zapytano nas , rodzinę jak byliśmy u Tescia czy możemy to jakoś załatwić. My szarzy ludzie mamy załatwić Teściowi wizytę u specjalisty w WCO a oni ordynator i lekarz nie potrafią. Minęły 2 tygo. odkąd Teść jest w szpitalu od płuc.
Na domiar złego okazało się ,że wszyscy pacjencji muszę opuścić Oddział w piątej to jest jutro ponieważ cały odział jest ZAMKNIĘTY na Swięta.
Co było robić. Zaprzyjażniony lekarz z naszego miejsca zamieszkania wychodził wizytę u tego specjalisty w WCO na wtorek tj. 07.04. Wymógł też na ordynatorze szpitala od Płuc ,że Teścia ma natychmiast oddać jemu na oddział paliatywny, mało tego ma mu go przywieźć karetką i to na sygnale. Panowie z karetki bedąc po Teścia w szpitalu od Płuc mówili ,że takiego bałaganu to już dawno nie widzieli.
Teść od wczoraj wieczór jest więc w miejscu zamieszkania na oddziale paliatywnym. Znajomy lekarz z tego oddziału , który to załatwiał zachowuje się jak człowiek. Wieczorem przyszedł na oddział podał rękę Teściowi, przywitał się jak nalezy, zlecił leki, kroplówki. Dzisiaj będzie robił tez port. We wtorek zaś Teść znowu pojedzie karetką na konsultację do WCO i będzie wiadomo czy założą ten stent, czy da radę czy też nie.
Teśc jest słaby bardzo, nie je od tygodnia jak nie lepiej, nie pije, tylko kroplówki. Zal patrzeć na niego. Na szczeście plastry , które nosi sprawiają ,że nie czuje bólu. Mówi tylko ,że go bardzo żołądek boli z głodu tak jakby to odczuwa.
Co do jeszcze szpitala od Płuc.
Teściowi przydzielili lekarkę gdy tam trafił. Pracuje ona w poradni onkologicznej w tymże szpitalu oraz na oddziale. Rejestrujemy Tescia do poradni a w rezultacie w poradni jej nie ma tylko jest na oddziale. Na oddziale zaś od samego rana napływają pacjenci na chemię. Oddział ten ma jeszcze pododdział chemioterapii jednodniowej. Prosze sobie wyobrazić , w poczekalni szpitalnej 40 osób. Częśc z nich na chemię, częśc takich jak my czyli zarejestrowanych w poradni. A jeszcze jakaś cześć która chce się dowiedzieć coś o stanie zdrowia najbliższych przebywających na oddziale.
I teraz od rana szaleństwo. Wypisy ze szpitala i przyjęcia. Na ten cały bałagan ludzie z jednodniowej chemii. Oczekujący jak takie zbite psiaki. Gdzieś tam jeszcze my. Lekarze chodzą od oddziału jednodniowego, do prywatnych pokojów, aż po oddział szpitalny, który też jest w ich rewirze. Po kilkugodzinnym oczekiwaniu łapiesz lekarza na korytarzu bo inaczej nie ma szans i słyszysz: nie teraz! To kiedy?
Czy my naprawdę dużo wymagamy ? My tylko chcieliśmy wiedziec co robić dalej . Nie mielismy szansy żeby dostać się do owej poradni ponieważ ona jest jakby FIKCYJNA. Bo jak można ją nazwać skoro lekarki tam nigdy nie ma? A ci ludzie sa tylko wyzywani na oddziale.
-nie stac pod drzwiami!
-prosze wyjśc na poczekalnie!
-nie teraz!
-jak będzie pani kolej, zawołam!
To idz pierunski lekarzu do poradni, tam gdzie powinieneś być, siedz tam i tam przyjmuj cześć pacjentów, nie będą się polątali niepotrzebnie po oddziale.
A już najlepsza była jedna młoda pani doktor w bucikach na korkach. Ludzie leżą na chemii, siedzą czasem bo nie ma miejsca, oczy zamknięte, zmarnowani a ona w tę i w tamtą w tych korkach stuka. Pewnego razu jakiś pan nie wytrzymał i jej mówi, ze tutaj to kota można dostać od tego jej biegania w tych obcasach a nie dochodzić do zdrowia i że jak chce być modna to niech bedzie po godzinach pracy. Tak , ludziom puszczają nerwy tam.
Powiem Wam ,że mam wrażenie ,że te przepisy tworzą jacyś ludzie oderwani w ogóle od rzeczywistości.
I tak na dzień dzisiejszy sprawy się mają. Przykre bardzo ale trzeba patrzeć dalej , działać i robić co tylko można aby było jak najlepiej.
[ Dodano: 2015-04-02, 13:27 ]
Zyczę Wam wszystkim dobrego, spokojnego dnia.
[ Dodano: 2015-04-02, 22:27 ]
Własnie wróciłam z oddziału paliatywnego od Teścia.
Jest podlaczony do tlenu. Dostaje pozywienie przez port.
Dusi się. Jest mu mimo podawania tlenu duszno. Dostał już dwa razy morfine. Nie może mówić. Nie odpluwa. Przyszedł za to taki rzęrzący oddech. Łapie powietrze przez usta. Taką buzię ma jakby z wosku. I siedzi. Nie może leżeć:-( Serce mam rozdarte:-( Obawiam się, że może się chyba wydarzyc wszystko.
[ Dodano: 2015-04-03, 09:26 ]
Tato umarł wczoraj w nocy o godzinie 23:45:-(