i gut!!!
A omlecik jaki wyszedł? Smaczny, co?
Przy sobocie grilla gościom uskuteczniłem... No i weź tu się nie poczęstuj boczkiem grillowanym, i piwka nie wypij, jak co rusz się słyszy: "to co, Panie Kierowniku (tak do mnie mówią moi goście kochani, wychowałem ich sobie), piweczka się napijemy?"
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Gazda, piję właśnie piwko z małżowinem i czytam mu Ciebie.
Uśmiech sam się pojawia.
Uwielbiam czytać Twoje zmagania z dietą.
Takiej dietki każdy powinien skosztować. I to obowiązkowo!
Moja psiapsióła mówi-" ja dbam o linię, a linia musi być gruba i wyrazista".
No... i powoli zaganiam te moje stadko gości do chałupy... Drzeć się nie pozwalam, bo co poniektórzy spać chcą w pokojach swoich, a wrzaski pod oknami przeszkadzać mogą. W takich sytuacjach perswazję trza łagodną stosować, i jak do krasuli przemawiać, a nie wrzeszczeć, bo to agresję wzbudza. Trza oznajmiać, jak na ten przykład: "No... do dom idziem, pomalutku, uwaga na stopień..." Bo jak się z ryjem wyskoczy, to się stawiać zaczynają, i mówią: "co, ja pijany??". A tak - łagodnie, jak do żywego w obejściu. Bo to wszystko podobne...
[ Dodano: 2011-07-10, 09:32 ]
Sybaryta... fajny zawód, i chcę go wykonywać
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Miałem kolacji nie jeść. Ale gościom podawaliśmy bigos na kolację (wbrew pozorom bigos jest potrawą dietetyczną. Zawiera dużo błonnika. No i wysiłek energetyczny potrzebny do strawienia tego jest wyższy niż zysk energetyczny). Jakoś tak wyszło, że miał więcej mięsa niż kapusty, zeszło połowę, a do reszty trza było kapusty ze śliwką na winie dogotować, żeby to był bigos, a nie mięso z kapustą. A potem zamrozić. No i musiałem spróbować, żeby wiedzieć co i jak. No to wciągnąłem pół talerza, a potem się okazało, że z obiadu zostało jeszcze jakieś udo. Ogólnie mam słabość do nóg. Wszystkich. Golonko tez się do nóg zalicza. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że zjadłem bez chleba, chociaż z tego co pamiętam z religii, to grzech.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że zjadłem bez chleba, chociaż z tego co pamiętam z religii, to grzech.
no tak w chlebie za dużo mąki , a ja wędziłam mięsko pychotka , gril lepiej nie pytajcie , czyste obżarstwo to dopiero grzech , gimnastyka była , ale nie przy plewieniu ogródka
o prócz tego , że na dzień dobry jak wysiadłam z auta użarło mnie coś paskudnego to by było super , jutro muszę iść z tym do lekarza bo nie wygląda to wesoło
_________________ Bije zegar godziny , my wtedy mówimy: '' Jak ten czas szybko mija '' - a to my mijamy .
Stanisław Jachowicz
Przypomniało mi się coś. Taka historyjka, która wydarzyła się mojemu koledze z Muszyny kilka lat temu. Chłopak fajny, przystojny, lubił połazić z gitarą i plecakiem po górach (poznałem go, kiedy prowadziłem schronisko górskie). Otóż rzeczony chłopak poznał na schronisku dziewczynę z Sącza. Z Nowego Sącza. No i umówił się z nią w tymże mieście. Fajna była strasznie, mieli za sobą pierwsze cośtam cośtam, zależało mu, żeby dobrze wypaść nie tylko w środowisku górskim, ale i w mieście. jednym słowem - miał nadzieję na coś jeszcze i na dłużej. Ubrał się ładnie, w jakąś topową koszulkę i jasny spodzień. Stres go zżerał, wykąpał się ze dwa razy. Przed wyjściem z domu pochłonął szybko obiad, praktycznie go połykając. No i w autobusie zaczął go strasznie brzuch boleć. Od Krzyżówki za Krynicą jest kawał bez przystanku, a kolegę już skręcało bardzo... Nie wiem czy wiecie o czym mówię. Stoi człowiek, nogi krzyżuje, i opiera się o coś, albo trzyma czegoś. Pot aż kapie, taki wysiłek, by powstrzymać zwieracze... Kumpel nie wytrzymuje, i mówi do kierowcy, żeby się zatrzymał. A kierowca:
- panie, czyś pan zwariował? Tu same zakręty, nie ma przystanku, ani zatoczki. Policja zobaczy, to mandat wlepi.
Kumpel zaczyna błagać, a kierowca swoje. W końcu ubłagał. Zatrzymał się. Kumpel miał akurat atak. Pośladki zaciśnięte do bólu, a tu trzeba krok zrobić, żeby wysiąść z autobusu. Kierowca drzwi otworzył, a kumpel stoi jak przyspawany. Ludzie już burczą, kierowca się niecierpliwi i mówi, że jak kumpel nie wysiądzie, to on dalej jedzie, i co to za robienie sobie jaj i takie tam. No to zrobił krok. Fatalny krok. Zwieracze nie wytrzymały i pooooszłooooo w te jasne spodenki. Randka przestała byś ważna. Kumpel w rowie przy szosie ściągnął gacie, wypróżnił się do końca, a spodnie opłukał w tej wodzie co na dnie rowu przy drodze stała. Poczuł wielką ulgę, zapomniał o dziewczynie. Umył się w jakimś strumyku i wciągnął mokre spodnie. Nie miał możliwości dokładnie ich uprać, więc zbyt czyste nie były. Był przekonany, że to już koniec wstydu na ten dzień. Wsiadł do powrotnego autobusu. Tam ścisk i gorąc. Na początku wszystko było ok... ale spodnie zaczęły schnąć i po autobusie rozszedł się dość specyficzny zapach. Wokół zrobiło się luźniej. W autobusie panowała cisza, i wszyscy się na niego patrzyli...
Morału jakoś nie wymyśliłem do tej historyjki, ale myślę, że nawet nie trzeba. W starciu biegunki z miłością ofiarą stają się spodnie.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum