U nas sytuacja dramatycznie sie pogorszyła.
Guzy na płucach są już ogromne, z czego największy ma 8cm x 7cm. Są tez przerzuty na węzły chłonne.
Bydgoszcz przestała leczyć, tata został już w domu, przyjeżdża pielęgniarka paliatywna. Tata prawie nie wstaje, bardzo się męczy, choć saturacja nie jest tragiczna, bo średnio 89-94 (gdy spada, jest podłączany do tlenu). Dziś w nocy zaczęły się bóle, dostał pierwszy raz środki przeciwbólowe.
Wszystko jest tak niedorzeczne... nie mogę uwierzyć że przegraliśmy 3-lwetnią walkę. Jak to, mój silny tata, jest teraz słabym staruszkiem?
Jeszcze 2 tygodnie temu jeździł ze mną po sklepach, gadaliśmy, śmialiśmy się, on normalnie chodził, a potem nagle z dnia na dzień nie mógł przejść kilku kroków.
Rodzice wszystko załatwiają, sprawy finansowe, majątkowe. To straszne że on załatwia wszystko świadomie. Jednak uważam że najlepiej gdy ktoś umrze nagle. Powolne umieranie, świadomość tego, jest czymś potwornym.
U mnie huśtawka uczuć - od totalnego załamania, wręcz poczucia że zwariuję, przez niedowierzanie jakbym słyszała to po raz pierwszy, do obojętności wobec sytuacji - jakby dotyczyło kogoś innego, wtedy jestem normalna, oglądam śmieszne filmy i się śmieję, a myśl o śmierci taty nie boli. Mam wyrzuty sumienia że są właśnie te chwile że nic nie czuję, jakby ta choroba nie dotyczyła nas. Mam jakiś wewnętrzny przymus, że powinnam płakać, wczuwać się, przezywać z nim tę sytuację. Czy to normalne?
Mój tatuś, jedyny i najwspanialszy, żadna dziewczyna nie miała lepszego taty.
Prosze powiedzcie, czy wierzycie że się jeszcze kiedyś spotkamy? Wierzycie że jest coś po smierci?
U mnie huśtawka uczuć - od totalnego załamania, wręcz poczucia że zwariuję, przez niedowierzanie jakbym słyszała to po raz pierwszy, do obojętności wobec sytuacji - jakby dotyczyło kogoś innego, wtedy jestem normalna, oglądam śmieszne filmy i się śmieję, a myśl o śmierci taty nie boli. Mam wyrzuty sumienia że są właśnie te chwile że nic nie czuję, jakby ta choroba nie dotyczyła nas. Mam jakiś wewnętrzny przymus, że powinnam płakać, wczuwać się, przezywać z nim tę sytuację. Czy to normalne?
To normalne bronisz się nieświadomie przed najgorszym, większość z nas którzy stracili bliskich przez to cholerne choróbsko czuje to samo, nie zadręczaj się korzystaj z czasu który wam pozostał to teraz najważniejsze. Tak naprawdę odejścia bliskiej osoby można się spodziewać, ale nie można się do tego przygotować, ja to niedawno przeszedłem i jeszcze teraz 9 miesięcy po śmierci Mamy wchodzę do Jej pokoju spytać czy nie napije się kawy i widząc puste łózko czuje łzy w oczach i tak wierzę że kiedyś gdzieś tam się spotkamy.
Ja nie jestem wierząca, więc nie wierzę w zmartwychwstanie, itp. - bliższa jest mi teoria reinkarnacji jak coś, sama nie wiem...
To głupie, ale od 2-3 tygodni rozpaczliwie i łapczywie czytam książki, artykuły o "drugiej stronie", gadam z ludźmi pytając czy w to wierzą, czy coś przeżyli, doświadczyli znaków. Nie przyjmuję do wiadomości, że to ma być pożegnanie na zawsze.
Płuca dość szybko się pogarszają, niedawno odeszła mama mojej bliskiej koleżanki, nie wiadomo co było punktem wyjścia, ale tak jak u Was: szybko stan zaczął się pogarszać, zmiany powiększać.
Każdy z nas się zastanawia co nas czeka "po drugiej stronie". Mój tata zmarł nagle prawie 30 lat temu. Nie wiem, czy jest lepsza lub "gorsza" śmierć. Nagła, czy rozłożona w czasie. Każda boli. Spróbuj nie myśleć o tym co będzie, spróbuj się skupić na tu i teraz. Aby Twój Tata miał komfort, aby go nie bolało. Postaraj się "oderwać" go od zmartwień. Może razem pośmiejcie się podczas oglądania "głupich" filmów. Na pewno Wam obojgu to pomoże.
Dużo siły!
L.
_________________ "I jak sercu powiedzieć: nie płacz?"
Ale to jest wątek merytoryczny, przeznaczony do opisywania i dyskutowania faktów związanych z samą chorobą.
Jeśli potrzebujesz jednak rozmowy o innych aspektach całej sytuacji to mogę utworzyć dla Ciebie tzw.wątek niemerytoryczny.
Przepraszam. Nie wiedziałam.
Tak, prosze.
[ Dodano: 2021-04-12, 23:16 ]
Byłam u rodziców.
Koszmar.
Tata naprawdę już b źle, ostatnio chociaż z nami siedział, teraz już nie mógł. Wstał to się przewrócił, strasznie boli go pół twarzy, oko, wciąż ma zamknięte oczy, bardzo schudł. Weszłam do nich do sypialni, leżał taki woskowy, z otwartymi ustami, zamkniętymi oczami jakby już nie żył.
Siedzieliśmy potem z mamą w kuchni i ona mówi Idź do niego, potrzymaj za ręke. I poszłam, położyłam się obok, sam mnie złapał za rękę i głaskał mnie po dłoni jednym palcem. Chciałam mu tyle powiedzieć, ale kluch w gardle, leciały mi łzy. A ja nigdy przy nikim nie płacze!
Ale potem momentami byłam w stanie mówić, powiedziałam że byl najlepszym tatą, on na to że zawsze się staral.
Powiedział że jeśli kiedyś przez niego płakałam to przeprasza. Ja że nigdy przez niego.
Mówił jeszcze że życie minęło jak mgnienie oka, a teraz odchodzi w inny wymiar.
Że dopiero pamięta moje dzieciństwo, a teraz umiera.
Mówił żebym opiekowała się mamą.
Gdy wychodziłam, łza mu pociekła po policzku. A nigdy nie widziałam żeby płakał...
Poszłam do łazienki i tak się dławiłam od płaczu, że myślałam że zwymiotuje.
jesteś dzielna, jesteś przy Tacie, mówicie o rzeczach ważnych, które zapamiętasz do końca życia. To najpiękniejsze co możesz mu dać - miłość, wspólne chwile. Czasami milcząc też "mówimy". Nie miej wyrzutów sumienia, że płaczesz. To normalne, że chcemy pocieszać, ale każde z Was silnie przeżywa tę sytuację. Czasami jak już nic nie można więcej zrobić, to robimy to co możemy. Robisz wszystko co możesz. Jesteś wspaniałą Córką, Tata Cię bardzo kocha i ufa Ci. Płacz, to też zaufanie: wie, że mógł pozwolić sobie na tę słabość. Jest świadomy tego co się dzieje i też jest mu ciężko, na pewno czuje, że jest coraz słabszy. Na prawdę jesteś bardzo dzielna. Serdeczne uściski, dużo siły!
L.
_________________ "I jak sercu powiedzieć: nie płacz?"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum