1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
karolinka.k - kometarze
Autor Wiadomość
karolinka.k 



Dołączyła: 14 Sty 2014
Posty: 142
Pomogła: 7 razy

 #1  Wysłany: 2014-10-11, 19:23  karolinka.k - kometarze


>> Komentarze dotyczą tego wątku <<

 
jolapol 


Dołączyła: 25 Lip 2012
Posty: 272
Pomogła: 69 razy

 #2  Wysłany: 2014-10-13, 12:32  


w innym wątku napisałaś:
"JEstem beznadziejna i nawet teraz moja mama nie może na mnie liczyć ;(;( "

Nie jesteś beznadziejna, ale teraz nie masz po prostu czasu na zajmowanie się sobą. Mobilizuj się, zepnij w sobie, połknij jakiś uspokajacz i migusiem ;) do mamy...Jeśli zostało wam mało czasu , szkoda marnować go na płacz i roztkliwianie się. To jeszcze będziesz mogła robić, a z mamą już długo nie pobędziesz.
A poza tym , dlaczego ukrywasz przed mamą swój lęk i rozpacz? myślisz , ze ona się nie boi? Może jak powiesz mamie o swoich smutkach, to znajdziesz siły na te ostatnie dni ?
Musisz być dzielna i silna, po prostu teraz musisz. Żal mi ciebie, ale nie masz wyjścia.
 
misiak 


Dołączyła: 16 Lis 2012
Posty: 769
Pomogła: 96 razy

 #3  Wysłany: 2014-10-13, 12:44  


Tu święta racja, ty sobie mówisz , zę jesteś beznadziejna a mama potrzebuje bliskiej osoby. Więc postaraj sie byc przy niej. Placz jeśli musisz, nawet przy niej. Ona wie co czujesz, może popłaczecie sobie razem. Ty popadniesz w jakąś depresję, a mama, co ona zrobi.
Więc masz tu odemnie kopniaka w tyłek i do mamy. Razem będzie lepiej. Bądz przy niej i tyle.Życie nas nie rozpieszcza, wiem coś o tym, i jeśli ja bym sie załamała to kto by nad moją teściową chodzł, pewnie jej dzieci....takim gdybaniem nie nadrobimy czasu a tak naprawdę to go tracimy. Będzie co będzie, nie zmienisz tego.
Ja czasami płaczę wieczorem i mam takiego doła, ale rano wstaję i mam pałer do wszystkiego. Więc tobie radzę wziąć sie w garść. Pozdrawiam.
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
karolinka.k 



Dołączyła: 14 Sty 2014
Posty: 142
Pomogła: 7 razy

 #4  Wysłany: 2014-10-13, 16:19  


Ja to mam jakieś opóźnienie ;)
Dopiero zobaczyłam, że mam tu swój wątek :)
Dziękuję za założenie go i za wpisy, które się pojawiły. Macie rację, co by nie było muszę być silna dla mamy i korzystać z czasu jaki nam został (czy to miesiąc czy 30 lat), bo najłatwiej jest się użalać nad sobą.
Jak mama miała raka piersi 12 lat to byłam zbuntowaną nastolatką i nie bardzo się tym interesowałam, nie byłam przy niej. Teraz jej we wszystkim pomogę.
A czy da się przyzwyczaić do tej myśli? Człowiek będzie umiał żyć własnym życiem, czy to już zawsze od teraz będę płakała, bała się i nic nie będzie mnie cieszyło (poza zapewnieniami onkologów, że nie jest tak źle)?

Da się z tym pogodzić?
 
Renata66 


Dołączyła: 07 Mar 2013
Posty: 163
Skąd: Warszawa/Poznań
Pomogła: 40 razy

 #5  Wysłany: 2014-10-13, 16:27  


karolinka.k, to co napisały dziewczyny to święta racja. Wiem, że cię to wszystko boli i wiem jak to boli, bo 23 września odszedł mój tatuś. Wchodziłam do niego do pokoju, witałam się, a potem w pokoju obok ryczałam. Ale się uspokajałam i szłam do niego znowu. On bardzo by się martwił, gdyby mnie widział wciąż płaczącą. Bałby się, że sobie nie poradzimy, gdy go zabraknie, więc byłam silna. I Ty też potrafisz. Wierzę w Ciebie. Jeśli nie dajesz rady bez środków farmakologicznych poproś lekarza o przepisanie ich. I do dzieła. Masz bardzo ważną rolę do odegrania. Mama Cię potrzebuje, a Ty potrzebujesz jej. To jest wasz czas. I trzeba go wykorzystać jak najlepiej. Pozdrawiam Cię ciepło i trzymam kciuki za Was!
_________________
Tata NDRP - walczył dzielnie od lutego 2013 do 23 września 2014.
 
jolapol 


Dołączyła: 25 Lip 2012
Posty: 272
Pomogła: 69 razy

 #6  Wysłany: 2014-10-13, 17:24  


"Da się z tym pogodzić?"- nie, ale można się oswoić.
Widzę, że kryzys minął. Świetnie, teraz spróbuj jakoś ogarnąć otaczającą cię rzeczywistość, uporządkować myśli, skierować na działanie-leczenie. A jeśli znów wpadniesz w doła- pisz. To jest dobre miejsce na smutki i wygadanie się
 
karolinka.k 



Dołączyła: 14 Sty 2014
Posty: 142
Pomogła: 7 razy

 #7  Wysłany: 2014-10-13, 18:28  


Kryzys minął bo lekarz dał jeszcze jakieś nadzieje :)

Teraz się boję, że :
- po PET dowiem się, że ta zmiana w płucu drugim to jednak nowotworowa, co zmieni stadium choroby z II na IV i jednocześnie pozbawi nas szans na nadzieję na wyleczenie,
- że nie da się wyciąć operacyjnie tej zmiany.

Dziękuję Wam bardzo za wsparcie, tym bardziej, że nie mam z kim porozmawiać i komu sie wygadać. Mamie to nie chcę dokładać swoich zmartwień, tata jest załamany, a mąż kompletnie olał mnie teraz.
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #8  Wysłany: 2014-10-13, 18:30  


karolinka.k w wątku merytorycznym napisał/a:
na 10-lecie to już na pewno na pączka możesz liczyć ;)

Na dziesięciolecie tylko jednego pączka ?! Dla Absenteeism, za to wszystko, co robi dla forum i jego użytkowników ?? :omondieu:
Wstydziłabyś się !
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
karolinka.k 



Dołączyła: 14 Sty 2014
Posty: 142
Pomogła: 7 razy

 #9  Wysłany: 2014-10-13, 18:34  


Wiesz - dla mnie pączek to największe dobro :D
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #10  Wysłany: 2014-10-13, 18:42  


Słoik nutelli i będzie git :mrgreen:
_________________
 
karolinka.k 



Dołączyła: 14 Sty 2014
Posty: 142
Pomogła: 7 razy

 #11  Wysłany: 2014-10-14, 11:11  


Dobra - słoik Nutelli :)

Dziś przyjeli mamę na oddział, pobrali krew na badania i popołudniu będzie spirometria.
Ja jestem w zdecydowanie lepszej formie niż dwa dni temu, ale to tylko nadziei jaką dali nam lekarze.

[ Dodano: 2014-10-14, 14:17 ]
Spirometria wyszła źle :( FEVı poniżej 60 %... ;(
 
dokryma 



Dołączyła: 20 Mar 2014
Posty: 206
Skąd: Toruń
Pomogła: 82 razy

 #12  Wysłany: 2014-10-14, 14:27  


Trzymaj się, my tu będziemy z Tobą i wesprzemy :tull:

Trudny okres przed Wami.

Musisz być dzielna za pozostałych członków rodziny również, czasami tak się właśnie dzieje, że jedna osoba ciągnie i zarazem pcha ten wózek pełen przerażonych ludzi.

Wbrew pozorom i trudnościom, to zaszczytna i satysfakcjonująca rola, bo pięknie jest służyć pomocą drugiemu człowiekowi.
_________________
Mamcia NDRP V 2013 do V 2014
 
karolinka.k 



Dołączyła: 14 Sty 2014
Posty: 142
Pomogła: 7 razy

 #13  Wysłany: 2014-10-14, 15:40  


Mam takie dziwne zachwiania - raz jestem przeszczęśliwa, bo nie ma odległych przerzutów, bo lekarz nie powiedział, że leczenie tylko paliatywne, bo mama w dobrym stanie...
Za chwilę płaczę, bo zmiana w drugim płucu na pewno okaże się zmianą złośliwą, bo to znaczy że mama ma 4st zaawansowania i wkrótce umrze, a generalnie to będzie coraz gorzej.
A jeszcze za chwilę jestem wściekła na nią paliła papierosy i że to jej wina że wszyscy przez to przechodzimy...

Schudłam 5 kg od piątku, czuję się źle, mam dosyć.

[ Dodano: 2014-10-14, 16:41 ]
Cytat:
Trzymaj się, my tu będziemy z Tobą i wesprzemy


Dziękuję :* Nawet nie wiesz (nie wiecie) jak dużo to dla mnie znaczy :*:*
 
jolapol 


Dołączyła: 25 Lip 2012
Posty: 272
Pomogła: 69 razy

 #14  Wysłany: 2014-10-14, 17:16  


wszystkie , nawet najbardziej skrajne emocje są normalne. Masz prawo je przeżywać. przecież choroba najbliższych dotyczy także nas. Powiem ci, że uporasz się z nimi, a złość na mamę przejdzie... mało -, zastąpi ją troska, cierpliwość i pełne zrozumienie.
Dbaj też o siebie
 
karolinka.k 



Dołączyła: 14 Sty 2014
Posty: 142
Pomogła: 7 razy

 #15  Wysłany: 2014-10-15, 09:59  


Dziś rano byłam z tatą u mamy przed bronchoskopią. Staliśmy razem na korytarzu i tak na nich patrzyłam : mojemu tacie przybyło z 20 lat i jest już prawie całkiem siwy, źle się poczuł i musiał wyjść...
A moja mama - bidulka... Stała w szlafroku przerażona...
Łzy nam wszystkim poleciały...
Eh życie...

Ból, przerażenie, nie dowierzanie - jak się pogodzić z tym? Ile czasu potrzebowaliście?
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group