O chirurgu nie dowiadywałam się nic i nie sądzę żebym się dowiedziała. Jestem z wioski a to jest trochę drogi. Nie wiem od kogo miałabym się dowiedzieć coś na jego temat i szczerze nie wiem o co miałabym go pytać.
Informacje na temat konkretnego lekarza można znaleźć w internecie, np. na stronie ZnanyLekarz. Wystarczy wyguglować jego nazwisko.
Wpisz w gogle imię i nazwisko chirurga i może a nóż widelec coś znajdziesz. Dowiedz się czy ten chirurg przeprowadzał takie operacje, bo lepiej oddać się w ręce kogoś kto ma doświadczenie z resekcjami żołądka. Po operacji Mama dostanie morfinę więc nie będzie bolec, zresztą, niewiele będzie pamiętać z pierwszych godzin po operacji. Potem będzie na samych kroplówkach przeciwbólowych i wzmacniających także proszę przekazać Mamie że nie ma się co bać, ból zawsze jest, ale dzisiaj nawet lekkie skaleczenie boli.
Proszę kupić także pas pooperacyjny na brzuch ponieważ będzie potrzebny po operacji aby wszystko trzymać, ale to już zapytasz w szpitalu bo niekiedy szpital pożycza te pasy na okres pobytu na oddziale.
Witaj s122,
Przypuszczam, że Twoja mama jest już w szpitalu i trwają przygotowania do operacji. Jeśli dobrze pamiętam,to wyznaczono termin na 30 stycznia. Wiem, że to trudne chwile, dla niej, ale również dla wszystkich, którzy ja kochają. Strach jest nieodłącznym elementem choroby, ale chciałaby, abyś powiedziała mamie, że można i trzeba go pokonać. Pierwsze dni po zabiegu są trudne, ale na pewno lekarze zadbają, aby nie cierpiała z powodu bólu.
Życzę z całego serca, aby Twoja mama bez problemów przeszła pomyślnie zabieg. Napisz w wolnej chwili co słychać ? Jaki jest stan mamy oraz co powiedział lekarz po operacji.
Pozdrawiam.
Jestem załamana. Chodzi mi o opieke. W dzien operacji mojej mamy innej kobiecie zostawili narzedzia w brzuchu i ponownie musieli ciac zeby je wyjac. Dalej mowiono mi ze na oiomie jest calodobowa opieka,non stop jest na takiej sali pilegniarka. To nieprawda. Przychodzila co dziesiec pietnascie minut. Gdyby w tym czasie cos sie dzialo z pacjentami.... nie wyobrazam sobie.... co by bylo. dalej innej kobiecie kazaly na sile chodzic a byla krotko po zabiegu,niewazne ze mowila ze jest jej slabo itd. Kazaly chodzic mimo wszystko. kobieta upadla na glowe na korytarzu. Mama mowila ze az slyszala trzask do sali. nie byli reakcji pielegniarek. dopiero gdy jakis pacjent zawołał,jakaś przyszła.
Dalej mame na sile darły z łóżka zeby chodzila. Mame wszystko bolalo,mowila ze jej nie dobrze , to one na to zeby tak nie krzyczala bo pol oddzialu wystraszy a do mnie zebym sie tak nie denerwowala bo bede potrzebowac opieki psychiatry. Dalej nie wiedziały jak podlaczyc aparat do odprowadzania pokarmu,dopiero jakis pielegniarz tlumaczyl im obsluge. Dalej nie wiedzialy dlaczego mamie kroplowka nie chce leciec. Dalej 30 stycznia miala operacje, opatrunek miala zmieniany TYLKO JEDEN RAZ. Obchód wyglądał tak,że lekarz otworzył drzwi i zamknął. Dalej prosilam o przeciwbolowa kroplowke pielegniarka mowila ze poda. czekalam 15 minut i nic. w koncu poszlam i pytam dlaczego kroplowka nie jest jeszcze podana to pielegniarki do mnie za mama nie ma nic zleconego. ja mowie ze wczoraj bylam z taka sama prosba i nie bylo problemu/ to one w koncu do mnie mowia ze nie wiedza gdzie jest karta zlecen. przeciez to jest ich obowiazkiem pilnowanie takich spraw. Jestem zalamana. Jutro zglosze cala sytuacje ordynatorowi , moze to cos da. nie miesci mi sie to w glowie ze pielegniarka moze nie wiedziec gdzie jest karta zlecen pacjenta albo nie potrafi podlaczyc urzadzenia do odprowadzania pokarmu. Przeciaz to jest ich praca,to sa podstawy. Dalej mama prosi o konsultacje z psychiatra bo jest zalamana. Pielegniarka na to ze moze to jest zbedne bo mama i tak bierze reklamówkę leków od psychiatry. CIĄGLE mama placze,jestem z nia od rana do wieczora. widze co sie tam dzieje. nie moge tego tak zostawic ale tez nie chce pogorszyc sytuacji. mama nie kaze mi niczego zglaszac i nic nie robic bo potem beda sie mscic na niej . Prosze mi pomoc,naprawde nie wiem co zrobic,chce isc do ordynatora i powiedziec o tym wszystkim.
_________________ 12.10.1957-03.09.2012 [*]
ODPOCZYWAJ W POKOJU MAMUSIU...
_________________ mój Tato walczył z rakiem trzustki, wątroby i dwunastnicy - za późno zdjagnozowany 10.01.2011 - zmarł 21.01.2011 [*] ...smuto mi bez niego ale jego przynajmniej nic nie boli....
Basia
Smuci mnie to co piszesz. Nie wiem gdzie mama miała operację, ale ja wspominam to całkiem inaczej. Co szpital to obyczaj jak widać. W CO na Wawelskiej piekę miałam świetną, zabezpieczenie przeciwbólowe również. Jeśli chodzi o chodzenie to jest ono konieczne,żeby nie doszło do zakrzepicy u pacjenta zbyt długo leżącego. Nie jest to wymysł pielęgniarek, taka jest konieczność. Co do reszty problemów, ja bym od razu poszła ze skargą do dyrekcji szpitala. Trzymaj się i dużo zdrowia dla mamusi.
Pozdrawiam Gabi
[ Dodano: 2012-02-07, 15:58 ]
Jeśli chodzi o OIOM to być może mama leżała na sali pooperacyjnej a nie na OIOMIe. Ja leżałam na OIOMie i pielęgniarka była cały czas i to nie jedna. Siedziała za szybą, w salce byłam tylko ja i jeszcze jedna pacjentka. Na sali pooperacyjnej natomiast pielęgniarka rzeczywiście może dochodzić co jakiś czas.
Myślę, że jeśli masz zastrzeżenia, co do opieki na oddziale, powinnaś koniecznie porozmawiać z ordynatorem.
Powtórzę za Gabi, wczesna rehabilitacja, ruch to wszystko jest bardzo ważne dla zdrowia pacjenta. Sama pamiętam, że pierwsze kroki robiłam w towarzystwie rehabilitanta. Ćwiczyłam oddychanie przy pomocy specjalnego urządzenia, które otrzymałam jeszcze przed operacją.
Pisałam o tym w swoim wątku, ale jeszcze raz podkreślę – jestem bardzo zadowolona z opieki lekarzy i pielęgniarek na oddziale IOM w WCO w Poznaniu. Życzyłabym każdemu, kto znajdzie się w podobnej sytuacji, aby miał tak profesjonalną opiekę.
Rozumiem, że jesteś rozgoryczona i masz poczucie bezradności. Wiem, że zrobiłabyś wszystko aby ulżyć mamie w trudnych dla niej chwilach. Dlatego, podziel się jak najszybciej swoimi uwagami odnośnie opieki z ordynatorem. Napisz czy przyniosło to jakiś wymierny efekt.
Pozdrawiam.
Prosze mi pomoc,naprawde nie wiem co zrobic,chce isc do ordynatora i powiedziec o tym wszystkim.
Jeżeli masz zastrzeżenia co do funkcjonowania oddziału i opieki nad mamą, to oczywiście zgłoś to ordynatorowi. My w tej kwestii nie jesteśmy w stanie Ci pomóc.
Jeśli chcesz uzyskać od nas jakieś informacje, prosimy o konkretne pytania, dane odnośnie operacji (na razie nic o niej nie wiemy).
chciałabym wiedziec co jeszcze mozna zrobic.... lekarz powiedzial mi ze czekaja az wygoi sie rana i dopiero bedzie konsultacja odnosnie podawania chemii. jakie sa rokowania. Jest naciek na trzustke i jakis tam pien czy cos takiego.... bylam w szoku takze niewiele pamietam z tego co mowil mi lekarz zaraz po operacji mamy. moze przeniesc mame do innego szpitala,moze tam ponownie bedzie operacja jak wybierze chemie bo slyszalam tez o takich przypadkach. nie wiem co robic,jestem bezradna.
Niestety bez dokładniejszych informacji jak na obecną chwilę wygląda sytuacja - gdzie dokładnie jest naciek, co się dzieje - czyli bez wypisu ze szpitala po zabiegu, nie jesteśmy w stanie konkretnie odnieść się do Twoich pytań.
Jeśli nacieki są tak rozległe, jak piszesz, to niestety rokowanie nie jest pomyślne.
Zależy w czym miałyby pomóc. Na pewno lekko wzmocnią pacjenta, ponieważ są kaloryczne i mają wiele składników odżywczych.
Tak, można je kupić bez recepty.
ja kupiłam Tacie nutridrinki przez internetową aptekę - przesłali je w 24 godz. po opłaceniu przez net...czy pomagają nie wiem, ale są dla chorych. Mój Tato wymiotował po jedzeniu, nutridrinki dotarły do niego na 12 godz. przed śmiercią, z tego co wiem od Mamy po jednym nie wymiotował ale po zupce tak
_________________ mój Tato walczył z rakiem trzustki, wątroby i dwunastnicy - za późno zdjagnozowany 10.01.2011 - zmarł 21.01.2011 [*] ...smuto mi bez niego ale jego przynajmniej nic nie boli....
Basia
Jeżeli mama może (płacząc lub nie) chodzić, to siedź cicho, bo z praktyki wiem że pielęgniarki potrafią być bardzo złośliwe, co zresztą wynika z Twojego postu (reklamówka leków od psychiatry). Jej stan nie wymaga natychmiastowej interwencji lekarza, a tylko w takim wypadku niezbędna jest rozmowa z ordynatorem. Zresztą taka rozmowa niewiele daje bo poza ewidentnymi doraźnymi sprawami to on nie pomoże, wie przecież co się dzieje. Pamiętaj o starym i prawdziwym powiedzeniu "Jaki pan taki kram" Muszą tam być spore uchybienia, bo o ile mi wiadomo to z OIOMu nie wolno wychodzić nie tylko pielęgniarce ale także i lekarzowi, ale może to nie był prawdziwy OIOM, tylko jakaś sala pooperacyjna. Jesteś na miejscu, to dbaj o mamę, zabierz ją w jakieś spokojne miejsce i wypytuj co jest nie tak, niech wszystko spokojnie Ci opowie, powtórzy po kilka razy (pytaj o wszystkie szczegóły), ona musi mówić o tym dużo i długo, tak mówiąc układa sobie to wszystko, (Ty w tym czasie dajesz sygnały że słuchasz i zgadzasz się z nią, ale ani nie "podkręcasz" jej, ani nie uspokajasz) na tym z grubsza polega pomoc psychologa. Jeżeli ma rodzeństwo (albo Ty masz) to ich też namów na takie sesje. Ogranicz rozmowy z pielęgniarkami do minimum. Pomoc psychiatry (lepiej psychologa) trzeba omówić z lekarzem prowadzącym, od niego też dowiesz się jakie leki przeciwbólowe są konieczne i co zlecił. W dotychczasowych postach nie pisałaś że rozmawiałaś z nim. Niestety obecnie w bardzo wielu szpitalach opieka pooperacyjna jest zwalana na rodzinę, zwłaszcza jak wszyscy widzą że ta rodzina jest cały czas na miejscu.
A z drugiej strony możesz rozglądać się za czymś lepszym, bo to przecież niestety nie ostatni pobyt mamy w szpitalu. Pozdrowienia
Rozumiem,ale Mama od czasu operacji miała tylko jeden raz przemywana ranę. To nie jest normalne... nie jest normalne także to,ze pielęgniarka nie potrafi podłączyć urządzenia do odprowadzania pokarmu albo nie wie gdzie jest karta zleceń pacjenta. Przecież o takie rzeczy maja zadbać pielęgniarki. To są podstawy.To jest ich praca,z takimi rzeczami mają styczność CODZIENNIE. Nie mogę siedzieć z założonymi rękoma... Muszę to zgłosić.Może nie ordynatorowi tylko dyrektorowi szpitala? Muszę coś zrobić bo moim zdaniem takie sytuacje nie są normalne... Oni robią co im się podoba,mało ludzi reaguje na takie rzeczy bo każdy boi się,że pogorszy sytuację... Według mnie tak nie można... Pomijając już nawet to,że nie potrafiła pielęgniarka podłączyć urządzenia o którym wyżej pisałam,ale jak rana ,gdzie jest głębokie nacięcie była przemyta tylko jeden raz... Przecież po zwykłym wycięciu wyrostka rana przemywana jest codziennie... Nie mieści mi się to w głowie. Rodzina doradza mi,żebym niczego nie zgłaszała bo pogorszę sytuację.... Ale ja nie mogę tego tak zostawić. To jest moja mama. Dla niej zrobiłabym wszystko. Gdybym tylko mogła zamieniłabym się z nią żeby tylko tak nie cierpiała,ruszę niebo i ziemię żeby jej pomóc. Ona jest dla mnie najważniejsza.
[ Dodano: 2012-02-08, 11:54 ]
Nie mogę czekać.... Operacja nic nie dała... pozostaje tylko chemia... Muszę to zgłosić... Tak być nie może. Jeżeli uważacie,że nie powinnam tego nigdzie zgłaszać to proszę niech ktoś mi podpowie co zrobić... Czuję,że zostałam z tym wszystkim sama... chce pomóc Mamie. Może telefoniczna rozmowa z jakimś onkologiem i przedstawienie sytuacji coś da? może powiedziałby mi co zrobić w takiej sytuacji?
A mam jeszcze pytanie: czy lekarz w trakcie specjalizacji z chirurgii onkologicznej może przeprowadzać operację czy tylko asystować? Moim zdaniem dopiero uczy się skoro jest w trakcie specjalizacji... Nie wie wszystkiego,nie ma większego doświadczenia.... proszę o pomoc....
_________________ 12.10.1957-03.09.2012 [*]
ODPOCZYWAJ W POKOJU MAMUSIU...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum